Poprzednie częściUwięziony część 1

Uwięziony część 12

– Coś się stało? – wymruczał zaspany Arthur.

Sofia odwróciła się w jego stronę.

– Dlaczego nie śpisz? – Patrzył na nią, mrużąc oczy.

– Wszystko w porządku, nic się nie dzieje – zapewniła go. – Miałam dziwny sen… – zaczęła.

– Wracaj do łóżka – poprosił, robiąc jej miejsce obok siebie.

Ruszyła w jego stronę i przysiadła na brzegu. Przez chwilę przyglądała mu się w milczeniu, po czym położyła się. Od razu ją objął, przytulił i pocałował w skroń.

– Gdy to się zacznie… – wyszeptała. – Uważaj na siebie. Nie podoba mi się, że zamierzasz w tym uczestniczyć. Powinieneś ze mną zostać, trzymać się od tego z daleka… – zamilkła na chwilę. – Tak bardzo mi się to kojarzy z tym przeklętym rytuałem.

– Kochanie, już ci chyba mówiłem, że nie zamierzam składać siebie w ofierze. – Odsunął się od niej nieznacznie, by spojrzeć jej w oczy. – Nie czas na mnie. – Uśmiechnął się. – Zobaczymy, kto się zjawi na nasze wezwanie. Jeśli nie będę tam niezbędny, zostanę z tobą.

– Naprawdę? – Momentalnie się rozpromieniła.

– Tak. – Skinął głową. – Przed snem trochę o tym myślałem i doszedłem do wniosku, że moja obecność niczego nie wniesie, jeśli zjawi się tu przynajmniej kilku magów. Oni znają się na rzeczy. Mógłbym oczywiście pilnować, by nic nie zbroili, ale prawda jest taka, że i tak nic nie zrozumiem, jak zaczną gadać w tym swoim dziwnym języku. Poobserwujemy wszystko z okna. Widok jest niezły.

– Nawet nie wiesz, jak się cieszę. – Pocałowała go czule. – Myślisz, że będę słyszeć wrzaski tych demonów? – zapytała po chwili.

– Nie obawiałbym się tego. Zakładam, że cały czas komunikują się ze sobą, a ty tego nie słyszysz. Rozmowa z tobą zapewne wymagała od nich koncentracji. W czasie egzorcyzmów to będzie ostatnia rzecz, o której pomyślą. Nie martw się. – Pogłaskał ją po ramieniu. – Wkrótce będzie po wszystkim.

 

– Filip śpi – oznajmił Arthur, niosąc tacę ze śniadaniem. Spojrzał za siebie na otwarte drzwi i popchnął je nogą, by się zamknęły.

– Dziękuję, że go nie obudziłeś. – Sofia zaczęła rozstawiać talerze na stole.

– Wszystko przewróciłaś do góry nogami. – Uśmiechnął się lekko i pokręcił głową. – Ten chłopak powinien być bez przerwy w gotowości, nawet w nocy.

– Podejrzewam, że był, biorąc pod uwagę, co się tutaj dzieje.

– Nie chodziło mi o strach, tylko gotowość do pracy – wyjaśnił, napełniając puchary wodą.

– Daj spokój. Obawiam się, że w końcu się zwolni. Za którymś razem po prostu nie wytrzyma.

– Pieniądze załatwią wszystko – stwierdził, podsuwając Sofii krzesło.

– Nie jestem przekonana. – Rozejrzała się po stole i sięgnęła po sztućce. – Jemu chyba nie chodzi o pieniądze. W zasadzie to nie wiem, o co mu chodzi. – Spojrzała na narzeczonego, który zajął miejsce naprzeciwko niej. – Gdy kiedyś rozmawiałam z nim na ten temat, wyznał, że nie lubi tych naszych wyjazdów i wolałby pracować w domu, a kiedy zostałam porwana i Wilhelm ruszył na poszukiwania, od razu się do niego przyłączył, choć nikt go o to nie prosił.

– Dobre. Dziś kucharz stanął na wysokości zadania – powiedział Eckstein, gdy przełknął pierwszy kęs. – Filip to mężczyzna. Robi, co trzeba. – Spojrzał w stronę okna, gdy doszedł ich tętent wielu końskich kopyt.

Hrabina podążyła za jego wzrokiem, po czym podniosła się z miejsca i podeszła do okna. Otworzyła je i wyjrzała na zewnątrz.

– Już są – poinformowała narzeczonego, widząc liczną grupę mężczyzn w charakterystycznych szatach, jakie nosili wyłącznie czarodzieje należący do Kolegiów Magii.

– Ilu? – zapytał Arthur, nie wstając od stołu.

– Czternastu – odparła po tym, jak ich policzyła. – Szesnastu – poprawiła się. – Dwóch zostało w tyle. Towarzyszy im kilkunastu nastolatków. To pewnie uczniowie. – Popatrzyła na narzeczonego.

– Pewnie tak, ale ci tu raczej na nic się nie zdadzą – stwierdził Arthur i wrócił do posiłku. – Skoro przybyli tak licznie, znaczy, że poważnie potraktowali sprawę. To dobrze… Dokończ śniadanie. Pewnie niedługo będą chcieli się z nami spotkać.

Hrabina zerknęła jeszcze raz na zbliżających się magów. Dwaj, jadący na końcu, zdawali się być poruszeni. Dyskutowali o czymś żywo, a jeden z nich, w czerwonych szatach, gestykulował tak energicznie, że wypuścił z dłoni lejce. Pozostali co jakiś czas oglądali się do tyłu. Niektórych wyraźnie bawiła ta wymiana zdań.

– Dwóch chyba się kłóci – powiedziała Sofia, zmierzając w stronę stołu.

– Niech zgadnę – Eckstein sięgnął po puchar – jeden z nich jest z Kolegium Żywiołów. Ogień, prawda? – Upił łyk wody.

– Dokładnie tak – potwierdziła z uśmiechem.

– Oni awanturują się przy każdej okazji. Daj im tylko pretekst… – urwał, słysząc dobiegający z zewnątrz podniesiony głos.

– A co ty możesz o tym wiedzieć?! – krzyknął mężczyzna.

Odpowiedź była na tyle cicha, że zagłuszył ją odgłos końskich kopyt uderzających o bruk.

– Nie masz doświadczenia! W życiu nie widziałeś prawdziwego demona! – rozległo się po okolicy. – Co?! Nie rozśmieszaj mnie! Ta pokraka nawet nie stała obok demona!

Odgłosy zaczęły się oddalać i cichnąć.

– Bądź poważny! Nikt wam nie odda przywództwa w tej sprawie! – usłyszeli na koniec.

Narzeczeni wymienili się spojrzeniami, po czym wrócili do jedzenia.

– Będzie ciekawie – powiedziała po chwili hrabina, a jej narzeczony tylko pokiwał głową.

 

Po śniadaniu Sofia wyszła do łaźni. Gdy wróciła do pokoju, Arthur stał przy oknie.

– Co tam ciekawego? – zagadnęła, rozwieszając wilgotny ręcznik na ramie łóżka.

– Nic – odparł, odwracając się w jej stronę. – Ładna pogoda. Napawa optymizmem.

– Pewnie wkrótce się zmieni. Wiesz, zerwie się porywisty wiatr, gwałtownie nadciągną ciężkie chmury. Gdy odprawialiśmy ten rytuał, pogoda była wręcz potworna. W życiu czegoś takiego nie widziałam. Już samo to mogło człowieka śmiertelnie przerazić.

– Czytałem w raporcie. Takie zjawiska się zdarzają, gdy dochodzi do kontaktu z tymi najsilniejszymi z mrocznych istot. – Zerknął w stronę drzwi, gdy ktoś zapukał, i sięgnął po pistolet. – Wejść – powiedział.

Do środka zajrzał jeden z ochroniarzy hrabiny.

– Przybyli posłańcy od księcia – poinformował. – Czekają na dole.

– Już idę – rzucił Arthur i spojrzał pytająco na narzeczoną.

– Idź. Ja tam raczej nie jestem potrzebna.

– W porządku. – Skinął głową. – Zaraz wrócę.

 

Ecksteina nie było zaledwie chwilę.

– Książę zaprasza nas na spotkanie – oznajmił, wchodząc do izby.

– Nas? – zapytała Sofia, jednak nie czekała na odpowiedź. – Szczerze mówiąc, nie mam na to ochoty. – Wolała ograniczyć spotkania z magami do minimum, gdyż obawiała się, że i oni mogą dostrzec w jej oczach to, co widzą w nich czarnoksiężnicy. Nie chciała też opowiadać o swoich kontaktach z uwięzionymi demonami, a pytania dotyczące tej kwestii z pewnością by wybrzmiały.

– W takim razie pójdę sam, a gdy książę o ciebie zapyta, powiem, że źle coś usłyszałem. Postaraj się nie zostawać sama. Gdyby coś się działo, natychmiast po mnie poślij. Jeśli coś będą mówić, zapisz to – poinstruował ją.

– Dobrze. Już idziesz?

– Tak – potwierdził i rozejrzał się po pomieszczeniu. Sięgnął po notatki sporządzone poprzedniego dnia, pocałował narzeczoną i wyszedł pospiesznym krokiem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (23)

  • Margerita 08.09.2018
    jak zawsze przeczytałam z przyjemnością i czekam na cd pięć
  • Fanriel 08.09.2018
    Jak zawsze dziękuję. :) Pozdrawiam.
  • Karawan 08.09.2018
    że nie zamierzam składać się w ofierze. - a nie lepiej ...że nie zamierzam składać siebie w ofierze? ( składam się na pół i jeszcze raz, do małego pudła zwanego urną i wieko zamykam szczelnie)
    Nie chciała też odpowiadać na pytania o jej kontakty z uwięzionymi demonami, a te z pewnością by wybrzmiały. - Zmieniłbym co nieco, bo to nie demony, by wybrzmiały, a one właśnie się wpychają czytającemu w oczęta.;)

    Autor odwleka nieuniknione...nic Mu to nie pomoże! Poród zbliża się z każdym odcinkiem! ;) 5 z podziękowaniem.
  • Fanriel 08.09.2018
    Pierwsza sugestia chyba słuszna. Podoba mi się i zaraz to zmienię.
    Jeśli chodzi o drugie zdanie - niestety mam taki sam odbiór jak Ty. Przyznam, że już nad tym myślałam i każda wersja była gorsza od tej, która jest. Przysiądę do tego w wolnej chwili i zmienię na coś sensownego.

    Jak zwykle bardzo dziękuję za wizytę, uwagi i tak wysoką notę. :) Pozdrawiam serdecznie!
  • Fanriel 08.09.2018
    Poprawione. :)
  • jolka_ka 08.09.2018
    Hej ;)
    * Jeśli nie będę tam niezbędny - Zgrzyta troszkę. Jeśli będę tam niepotrzebny, zbędny.
    * Pozostali co jakiś czas oglądali się do tyłu. - A czy można obejrzeć się do przodu?
    * Odgłosy zaczęły się oddalać i cichnąć. - Odgłosy ucichły.
    * Wyszedł pośpiesznym krokiem — Szybko wyszedł, żwawym krokiem, śpiesząc się.

    To tylko moje małe uwagi. Podoba mi się ta historia, dawaj kolejny odcinek ;)!
  • Fanriel 08.09.2018
    Hej. :)

    1. Zaraz się temu przyjrzę.
    2. Jeśli napiszę "Pozostali co jakiś czas oglądali się" nabierze to zupełnie nowego znaczenia. "Do tyłu" jest tu istotne.
    3. Odgłosy nie ucichły, bo po tym było słychać jeszcze wypowiedź jednego z magów.
    4. Pospieszny to inaczej żwawy, szybki, więc chyba jest ok.

    Dziękuję za uwagi. Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało to opowiadanko. :) Niestety na kolejną część trzeba będzie zaczekać. Pisze się, a jak już się napisze, musi swoje odleżeć. Myślę, że będzie gotowa za tydzień. Już zapraszam. :)
    Pozdrawiam serdecznie!
  • jolka_ka 08.09.2018
    Dla mnie "oglądanie się do tyłu" to to samo co "podskoczenie do góry" - takie masło maślane, ale jeśli uważasz, że jest to istotne w tekście to ok, nie zmieniaj :) Nie będę się kłócić. Pozdrawiam również!
  • Fanriel 08.09.2018
    jolka_ka, może zerknij tu: http://www.wsjp.pl/index.php?id_hasla=22885&id_znaczenia=3062451&l=3
    Dziękuję. :)
  • jolka_ka 08.09.2018
    Fanriel Chyba pomyliłam z cofać się do tyłu, mea culpa. :D
  • Fanriel 08.09.2018
    jolka_ka, zdarza się. Sama już zwątpiłam i przeszukałam słowniki. :)
  • Hej widzę, że jest juz 12- stka, wpadnę w wolnej chwili do poprzedniej części i do tej tu właśnie, której wyczekiwałem z premedytacją nie czytając poprzedniczki aby było wiecej „na ząb” :)
    Wrócę tu ale na spokojnie :)
  • Fanriel 08.09.2018
    Maurycy, zapraszam serdecznie, ale nie popędzam. :)
  • Fanriel ja tu monitoruje, tę opowieść... Także wiesz :)
  • Fanriel 08.09.2018
    Maurycy Lesniewski :)
  • Hej :)
    Nie wiem czy jeszcze coś mi się rzuci w oczy, póki co znalazłem jedno zdanko takie trochę według mnie... ten, tego... Zobacz to:
    "Od razu ją objął, przytulił do siebie i pocałował w skroń." – można przytulić nie do siebie? "do siebie" jest zbędne w mojej opinii. Po naddto masz w kolejnym zdaniu "na siebie" pozbywając się tego zbędnego, masz rozwiązane dwa problemy. O i daw zdanie później znowu masz "siebie"... :)
    Dobra niczego więcej nie zauważyłem, obadaj sobie to siebie, jeśli uznasz, że warto tego pierwszego się pozbyć to spoko. Nie.Też spoko :)
    Teraz o opowiadaniu.
    Sophia niby nie do końca wierzy, że sen był prawdziwy, ale był na tyle realny, że dźwięczy jej w głowie ostrzeżenie, które dostała od demona.
    ps Póki co moje podejrzenia, co trzy odcinki temu mówiłem, że je mam, jeszcze się nie sprawdzają :)
  • Fanriel 09.09.2018
    Hej. :)
    Powtórzenia - nie znoszę ich. Oczywiście masz rację i zaraz to pierwsze zniknie. Trzeciego nie było w pierwotnej wersji, ale pan Karawan zasugerował słuszną zmianę i się pojawiło. Jak widzę, cały ten fragment warto by było przerobić, ale to później. Dziękuję za czujność. :)
    Zdradziłbyś wreszcie, co podejrzewasz... ;)
  • Fanriel tak sobie kombinuję, ale to tylko moje luźne kombinuum :) że demon oczaruje swoim urokiem Sophię, a gdy ta go uwolni, o co mu naprawdę jedynie chodzi, to wtedy pokaże całą swoją mroczną potęgę i zacznie się mścić i takie tam... I koniec końców, Sophia będzie musiała z nim walczyć na śmierć i życie... Ja po cichu liczę, że ostatecznie Sophia zwycięży :) To moje gdybanie, ale chętnie się przekonam czy i jak bardzo się mylę :)
  • Fanriel 10.09.2018
    Maurycy Lesniewski, dziękuję, że zaspokoiłeś moją ciekawość. Myślę, że w dwóch, może trzech częściach zamknę tę historię, więc wkrótce się przekonasz. :)
  • Kapelusznik 22.09.2018
    Znów ciekawie.
    Magowie od różnych kolegiów - każde któregoś z żywiołów
    Chyba nawiązanie do Alchemii jeśli się nie mylę
    Nadal bardzo fajne.
    5 i lecę do następnego
  • Fanriel 22.09.2018
    Wymyśliłam sobie Kolegium Żywiołów (wszystkie w jednym), Iluzji, Życia i Śmierci. Na razie tak to wygląda.
    Cieszę się, że dotarłeś aż tutaj i to w tak krótkim czasie,
    Dziękuję bardzo.
  • Elorence 24.09.2018
    Arthur mnie nie obchodzi. Niech się składa w ofierze. Może nawet dobrowolnie zgodzić się na poćwiartowanie.
    Ale Sofia! Ta musi być w gotowości i trzymam za nią kciuki! Musi sobie poradzić!
    I wciąż czekam na tego blondwłosego demona! :D
    Pozdrawiam cieplutko!

    PS: A to nie jest tak, że Sofia podoba się Filipowi?
  • Fanriel 24.09.2018
    Biedny Arthur... A ja tak go lubię, że pojawił się w kolejnym moim tekście. ;)
    Filip darzy Sofię sympatią, szanuje ją i wspiera jak może. Na razie nie ma niczego więcej, a w przyszłości… Kto wie? ;)

    Dziękuję i również pozdrawiam! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania