Poprzednie częściUwięziony część 1

Uwięziony część 5

– Oszalałeś?! – powtórzyła znacznie głośniej.

Spojrzał na nią z zaciętą miną.

– Chcesz pomóc tym demonom? – zapytała z niedowierzaniem.

– Chcę, żeby przestali ginąć. – Skinął w stronę świątyni. – Chcę pomóc tobie i tym ludziom.

Sofia pokręciła głową, po czym na chwilę zamknęła oczy i głęboko odetchnęła.

– Przestań – wyszeptała, myśląc o właścicielu matowego głosu.

– POMÓŻ NAM – usłyszała niemal natychmiast.

– Nawet nie wiem, jak miałabym to zrobić – powiedziała zupełnie szczerze.

Eckstein zaczął ją obserwować z uwagą.

– UWOLNIJ NAS.

– Jak miałabym tego dokonać? – zapytała. – Te drzwi są zamknięte w magiczny sposób, a ja nie znam się na...

– TRZEBA ZŁAMAĆ PIECZĘĆ – przerwał jej demon.

– Jak dotąd to nikomu się nie udało, a z tego, co wiem, próbowali.

– Każ im przestać – naciskał Arthur.

– Powiedziałam, żeby przestał. – Popatrzyła na niego z wyrzutem. – Jeśli nie przestaniesz, nie mamy o czym rozmawiać – zwróciła się do demona. – Natychmiast! – podniosła głos.

Niemal w tym samym momencie walczący odstąpili od siebie. Zarówno łowca, jak i hrabina, autentycznie zaskoczeni rozwojem sytuacji, przez chwilę w milczeniu obserwowali zakrwawionych strażników, którzy odrzucali broń i rozglądali się, jakby nie rozumiejąc, co właściwie zaszło.

– SPEŁNIŁEM TWOJĄ PROŚBĘ, A TERAZ KOLEJ NA CIEBIE. UWOLNIJ NAS.

– Jak mam tego dokonać, skoro nikomu dotąd to się nie udało? – zapytała po raz kolejny.

– TOBIE SIĘ UDA – w głosie demona wybrzmiała pewność.

– Dlaczego akurat mnie miałoby się udać?

Arthur nie spuszczał z niej wzroku.

– BO JESTEŚ WIDZĄCA. TYLKO TY MOŻESZ ODCZYTAĆ SŁOWA, KTÓRYCH NIKT INNY NIE JEST W STANIE ZOBACZYĆ. POWIEDZ MI, JAKIE TO SŁOWA, A WTEDY PIECZĘĆ PĘKNIE.

– I co wtedy? – wyszeptała, opierając się o ścianę tuż przy oknie.

– BĘDZIEMY WOLNI.

Eckstein pochylił się w jej stronę, by lepiej słyszeć, co mówiła.

– Co zrobicie? Wymordujecie tych wszystkich ludzi, którzy tu zostali? – dopytywała.

– JESTEM ZMĘCZONY, MOI TOWARZYSZE TAKŻE. NIE CHCEMY WALCZYĆ, TYLKO WRÓCIĆ DO DOMU. TO WSZYSTKO – zapewnił ją.

– Ilu was tu jest?

– SZEŚCIU.

– Rozumiem, że nikt poza mną nie jest w stanie odczytać tego, co jest napisane na… – zawahała się – bramie, pieczęci?

– NAD WEJŚCIEM – odparł demon. – ŻADEN ŚMIERTELNIK.

– Ja też jestem śmiertelnikiem. – Zerknęła na narzeczonego i wzruszyła ramionami.

– ALE TY JESTEŚ WIDZĄCA.

– Co to znaczy i skąd o tym wiesz? – zapytała, choć tak naprawdę, nie była przekonana, czy chciała uzyskać odpowiedź.

– WYCZUŁEM CIĘ, MOJA… – zamilkł na moment. – CZUJĘ CIĘ, DOSTRZEGAM TWOJĄ AURĘ. WIEM, ŻE MOŻESZ TO ZROBIĆ, BO JAKO JEDYNA WIDZISZ. MASZ WYJĄTKOWE OCZY... JUŻ TO SŁYSZAŁAŚ, PRAWDA?

„Bogowie…” – pomyślała, z całych sił starając się ukryć zdenerwowanie wywołane ostatnimi słowami demona.

Tak, już to słyszała. Czarnoksiężnicy, którzy stawali na jej drodze, dostrzegali w jej oczach „iskrę” swego pana, mrocznego Semarga, podstępnego boga zniszczenia. Wystarczyło, że na nich spojrzała, a oni byli gotowi jej służyć.

– Wszystko w porządku – zapewnił ją Arthur, tym samym wyrywając z zamyślenia. – Jestem tu. – Położył dłoń na ramieniu narzeczonej i spojrzał w stronę drzwi, gdyż właśnie w tym momencie ktoś w nie zapukał. – Kto tam? – zapytał ostrym tonem.

– Przyprowadziłem go – odpowiedział jeden z łowców czarownic.

– Wejdź – polecił mu Eckstein i cofnął rękę.

W drzwiach stanął człowiek w średnim wieku, odziany w czarne szaty. Na jego piersi błyszczał srebrny symbol Enbirra, boga śmierci.

Hrabina nieznacznie skłoniła się kapłanowi, natomiast Arthur zmierzył go nieprzychylnym wzrokiem.

– Nie było innego? – Spojrzał na podwładnego, który w odpowiedzi tylko pokręcił głową.

– Coś ci się nie podoba? – zapytał mężczyzna, patrząc krytycznie na Ecksteina. – Prosiłeś o przybycie kapłana, więc może wypadałoby okazać trochę więcej szacunku?

Łowca zamknął drzwi, zostając na korytarzu.

– Liczyłem na kapłana Valmora – wyjaśnił Arthur lekceważącym tonem. – Kogoś, kto poświęca więcej uwagi żyjącym niż martwym.

– Tak się składa, że ten, na którego liczyłeś, aktualnie przebywa w Temdorfie – oznajmił sługa Enbirra i odwrócił się w stronę wyjścia.

– Zaczekaj – zatrzymał go Eckstein. – Potrzebuję twojej pomocy.

– Przede wszystkim potrzebujesz lekcji dobrych manier. – Mężczyzna spojrzał na swojego rozmówcę z wyrazem twarzy typowym dla srogiego nauczyciela.

– Nie czas na to. – Arthur machnął ręką. – Demony dają o sobie znać.

– Nie za palisadą. – Kapłan ruszył w kierunku okna.

Sofia odsunęła się, by zrobić mu miejsce.

– Za palisadą też. Przed chwilą doszło tam do walki – poinformował go Eckstein. – Pewnie będziecie mieli co robić dziś w nocy.

– A co wy macie z tym wspólnego? – Kapłan popatrzył pytająco na łowcę, po czym przeniósł spojrzenie na hrabinę, która niemal w tym samym momencie spuściła wzrok i strzepnęła coś niewidocznego z rękawa swojej koszuli.

– Prawdopodobnie jesteśmy o krok od rozwiązania problemu świątyni Valmora i tego, który aktualnie ją zamieszkuje – oznajmił Arthur, zakładając ręce na piersiach.

– Sześciu – wtrąciła Sofia.

– Sześciu – powtórzył po narzeczonej i pokiwał głową.

– Kto tak twierdzi? – zapytał kapłan, mrużąc oczy.

– Ja – odparł Eckstein. – Być może wkrótce zdradzą nam swoje imiona.

– NIE TERAZ – wyszeptał właściciel matowego głosu.

– NIGDY… NIGDY. NIGDY! NIGDY! NIGDY!

Sofia skrzywiła się i odruchowo pokręciła głową, słysząc krzyki demonów.

– Mówcie wszystko, co wiecie – zażądał kapłan, który nie potrafił skutecznie ukryć podniecenia.

Arthur niespiesznie podszedł do stołu i sięgnął po notatki.

– Twierdzą, że ich celem jest powrót do krainy Mroku – zaczął. – Jestem skłonny w to uwierzyć. Pewnie wiesz, że demony nie czują się zbyt dobrze w naszym świecie, jeśli przebywają tu zbyt długo, zwłaszcza gdy nie mogą składać ofiar swojemu panu. Te są zamknięte w świątyni boga Światła, a to musi stanowić dla nich podwójny dyskomfort.

– Dla nich to tortury – dodała hrabina.

– Tak – potwierdził Eckstein.

– Do dziś nie wiemy, co je skłoniło do tego, żeby tam wejść – powiedział kapłan.

– Pewnie chciały zbezcześcić to miejsce. Dla nich to nie pierwszyzna – stwierdził łowca.

– Jeśli nie poznamy ich imion, nie będę w stanie nic zrobić – oznajmił sługa Enbirra. – Podjęliśmy już wiele prób, by oczyścić tę świątynię, i wszystkie okazały się nieudane. – Popatrzył na Arthura. – Pójdę tam i rozejrzę się.

– A gdyby otworzyć te drzwi? – zapytała Sofia. – Demony da się zabić, prawda?

– Praktycznie nie – kapłan przeniósł na nią spojrzenie – ale można je odesłać do krainy Mroku. Problem jednak tkwi w tym, że tych drzwi nie da się otworzyć.

– Myślę, że się da.

– Tak – pokiwał głową – masz rację. Źle się wyraziłem. To my nie potrafimy tego zrobić.

– Myślę, że jesteśmy w stanie to zrobić – powiedziała ze spokojem.

– Jak? – zapytał Arthur.

– Nad wejściem jest jakiś napis – odparła. – Jeśli poznają jego treść, będą w stanie się wydostać.

– Co to za napis? – zainteresował się łowca.

– Jeszcze nie wiem.

– Jesteś obdarzona jakimiś łaskami? – zapytał podejrzliwie kapłan.

– Nie – zaprzeczyła po chwili wahania.

– Więc skąd to wiesz? – drążył, uważnie przyglądając się hrabinie.

Skinęła w stronę świątyni.

– Jak inni słyszała głosy – wyjaśnił Arthur.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Margerita 21.07.2018
    pięć przeczytałam z zapartym tchem i już nie mogę się doczekać następnej części
  • Fanriel 21.07.2018
    Bardzo mnie to cieszy. Dziękuję. :)
  • Dobra byłem, czytałem. Wiele się nie wydarzyło nowego, ale pogłębiły się moje wątpliwości co się stanie, jeśli demony zostaną uwolnione.
    Zostawiłem gwiazdki i pozdrawiam :)
  • Fanriel 22.07.2018
    Dziękuję. Również pozdrawiam. :)
  • Karawan 22.07.2018
    Pięć na kredyt. Przeczytałem zaledwie fragment. Wrócę wieczorem by kredyt zlikwidować. Pozdrówka;)
  • Fanriel 22.07.2018
    Czekam na Ciebie z niecierpliwością, bo nie znoszę kredytów. ;)
    Pozdrawiam serdecznie.
  • Karawan 22.07.2018
    Fanriel "...dostrzegali w jej oczach „iskrę” swego pana, mrocznego Semarga, podstępnego boga zniszczenia..." - podejrzewam, ze masz "rozpisaną" religię uniwersum. To podejrzenie potwierdza ciąg dalszy tego odcinka. Ja bym wstawił jakąś legendę, baśń czy inny "wichajster" choć troszkę przybliżający sprawę, bo konflikt na poziomie bogów to świetny patent dla wyjaśnienia (w dalszych etapach opowieści) np.zmiany postawy bohatera.
    Czepialski, zmęczony albo niedowidzący, niczego nie znalazł. ;) Dziękując więc za interpunkcyjny prysznic stwierdzam, że sam stałem się dłużnikiem ;) Dziękuję i kłaniam się.
  • Fanriel 23.07.2018
    Karawan, religia jest wstępnie "rozpisana". Umieściłam już akcję jednej powieści w tym świecie, więc powstało, co było potrzebne. Twój pomysł mi się podoba. Być może z niego skorzystam, gdy uznam, że coś jest nieczytelne, a powinno być jasne. Na razie staram się przekazywać tylko niezbędne informacje, bo to opowiadanie ma być krótkie i niezbyt skomplikowane. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. ;)

    Polecam się na przyszłość. ;) Do przeczytania.
  • Karawan 23.07.2018
    Na pewno skorzystam ;)
  • Elorence 22.07.2018
    Swego czasu, bardzo interesowałam się demonologią. Bardzo, bardzo. Teraz tak myślę i kurczę, jest kilka możliwych scenariuszy, ale większość z nich - w mojej głowie - nie kończy się pomyślnie. Demony to okropne istoty. Są w stanie zrobić absolutnie wszystko, aby osiągnąć cel. Jest ich sześciu. Całkiem sporo. Na dodatek, nie można wierzyć, że na pewno aż tylu. Może więcej, a to już w ogóle nie wróży nic dobrego.
    Kolejna sprawa, dlaczego tam weszli? Zastanawiam się, czy historia na pewno mówi prawdę. Nie od dziś wiadomo, że i elfy potrafią być kłamliwi istotami, które lubią działać wbrew zasadom, a potem zacierać ślady.
    Ale mam teraz zagwozdkę.
    Hmm. Jesteś dość systematyczna, a to duży plus, bo mniej będę się denerwować :D
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!

    Aha. Nie lubię kapłanów, którzy niewiele wiedzą o przeciwnikach. Powinno mieć odpowiednią wiedzę, aby w razie "W" wiedzieć jak działać, co robić, aby uratować ludzi. Jednak, jak zawsze, kapłani to zadufane w sobie istoty... Szkoda słów.

    Pozdrawiam ciepło :)
  • Fanriel 23.07.2018
    Dziękuję za tak obszerny komentarz. :)
    Ty masz zagwozdkę, a ja jestem niezmiernie ciekawa tych scenariuszy. ;) Zastanawiam się, czy zdołam Cię zaskoczyć. Jeszcze mam nadzieję, że tak. ;)

    Są w królestwie Estsharr kapłani, którzy z wielkim oddaniem stanęliby do walki z demonami (np. kapłani Valmora), niestety moi bohaterowie mieli pecha i trafili na takiego, co większość swojego życia spędził na cmentarzu i mało co poza tym go interesowało.
    Pod tym, co napisałaś, mógłby się podpisać Arthur. Zresztą poniekąd dał temu wyraz.

    Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie. :)
  • Kapelusznik 22.09.2018
    Wygląda to jak klasyczna sytuacja z Warhammera 40k
    - Potężne demony w zamknięciu
    -Imię podstawą do ich pokonania lub wypędzenia
    - Same w sobie - praktycznie nieśmiertelne
    - Oraz na razie dupowaty kapłan - obawiam się że domyślam się jaka będzie jego postawa, ALE jeszcze nie przeczytałem wszystkiego, więc, nie będę zbyt surowo oceniał.
    5 i lecę do następnego - historia o "zbesztaniu świątyni" mnie nie przekonuje - szczególnie że wskazałaś że przebywanie w jej murach to tortura - od zawsze świątynie były miejscami gdzie ludzie chowali się w czasie najazdów. W twojej historii jest odwrotnie - podoba mi się to.
  • Fanriel 22.09.2018
    Tak, jak wspomniałam w komentarzu pod trzecią częścią, zbezczeszczenie jest możliwe. W moim założeniu demony są w stanie wejść do świątyni i zdarza się, że to robią.
    Dziękuję. 

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania