Uwikłani

Jacek beznamiętnym wzrokiem wpatrywał się w ekran monitora. Ręce trzęsły mu się ze zdenerwowania, serce waliło jak oszalałe. Wciągu dwóch minut sytuacja w meczu odwróciła się diametralnie, podobnie jak jego samopoczucie ze stanu euforii zamieniło się w skrajną rozpacz

- Jak to możliwe? Jak to możliwe ? - powtarzał w kółko jak oszalały.

Trzydziestoczterolatek jeszcze piętnaście minut temu był pewny że jego problemy finansowe znikną raz na zawsze, a on zarobi” na czysto”, tylko w ciągu jednego dnia 8652 złote. Niestety kolejny raz przegrał dużą sumę pieniędzy w bukmacherskich zakładach online. Codziennie tracił na tym kolejne pożyczone kwoty. Nie kalkulował, obstawiał bardzo ryzykownie, w myśl zasady wóz albo przewóz. „Jeden dobry strzał i jestem na zero” – myślał. Już dawno zatracił się w tym bagnie. Stracił zdolność racjonalnego myślenia. Sytuacja stawała się beznadziejna, każdy dzień niósł ze sobą kolejny koszmar, jak w amoku obstawiał kolejne horrendalnie wysokie sumy, nie zastanawiał się czy to w ogóle ma jakiś sens, liczyła się tylko gra i realizacja wielkiego pragnienia – odegrania się. W ciągu ostatnich miesięcy przegrał wszystkie oszczędności, kredyty z wszystkich dostępnych parabanków, oraz kilkadziesiąt tysięcy pożyczone od brata. Zawsze po stracie dużej sumy pieniędzy koncentrował się na dwóch czynnościach – podliczał całość przegranego w ostatnich dniach kapitału i kombinował jak zdobyć sumę niezbędną do odegrania się. Niestety możliwości zdobycia pieniędzy kurczyły się diametralnie. Zaniedbywał obowiązki rodzinne i zawodowe, nadludzkim wysiłkiem dusił wszystkie problemy i emocje w sobie. Nie, nie mógł powiedzieć tego żonie, ona by mu nie wybaczyła.

Marta była jedyną osobą na której mu zależało, naprawdę ją kochał i zrobiłby dla nie wszystko. To ona dała mu dwójkę wspaniałych dzieci – dwuletnią Olę i sześcioletniego Krzysia. Stanowili udane małżeństwo, żar namiętności płonął w nim nieprzerwanym płomieniem mimo, że od dnia, gdy powiedzieli sobie sakramentalne „tak” minęło już prawie dziesięć lat. Myślał, że nikt nie wiedział o jego problemach z hazardem, oszukiwał przecież wszystkich w mistrzowski sposób.

Marta domyślała się jednak problemów męża. Kilka miesięcy wcześniej poświęciła część oszczędności wykupując opiewającą na zawrotną sumę polisę na wypadek śmierci Jacka. Nie powiedziała mu o tym.

Wentylem bezpieczeństwa był dla niego młodszy brat Krystian, któremu zwierzał się z wszystkich swych trosk. Krystian od dwóch lat pracował w stolicy i robił dynamiczną karierę w Centralnym Biurze Śledczym. Był bardzo przystojny, zabójczo zdolny i jeszcze bardziej pracowity od Jacka. Co niedziela chodził na mszę świętą. Według Jacka przyszła żona brata, kimkolwiek by nie była, będzie prawdziwą szczęściarą.

Mimo, że winien był już Krystianowi kilkadziesiąt tysięcy złotych, jednak i tym razem nie zawahał się zadzwonić w nadziei na kolejna pożyczkę.

- Jacek, widzę że jesteś na równi pochyłej. Nie pożyczę ci już ani grosza, ale w sobotę przyjeżdżam do Krakowa i załatwiamy leczenie – Krystian starał się na próżno opanować drżący ze zdenerwowania głos. Mężczyzna był stanowczy, niemożliwym było wyduszenie z niego choćby kolejnej złotówki.

- Ok, dzięki za wszystko. Jacek mimo wszystko po tej rozmowie poczuł się o wiele lepiej.

- Wiesz, że nie zostawię cię samego. Do soboty !

 

Żarty się skończyły, przegrał ostatnimi czasy ponad 450 tysięcy złotych, na spłatę tylko najpotrzebniejszych pożyczek potrzebował 100 tysięcy.

Kolejna nieprzespana noc przyniosła rozwiązanie nad ranem. Po dwóch godzinach przerywanych niespokojnym snem zjawił się przed lombardem jeszcze przed jego otwarciem.

- Siemka, kopę lat co? – zaczepił właściciela w bramie.

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna popatrzył na niego zaspanymi oczami, nie poznał go od razu. Znali się jeszcze ze szkoły podstawowej, jednak od lat nie utrzymywali bliższych kontaktów. Wpadali na siebie od czasu do czasu na meczu lub w knajpie, wymieniając przy okazji kilka zdawkowych zdań. Damian w szkolnych czasach uczył się bardzo dobrze, startował z sukcesami w olimpiadach matematycznych. Nie poszedł jednak na studia, nie chciał zostać wykładowcą uniwersyteckim jak ojciec. Droga, którą obrał była zgoła odmienna od naukowej kariery rodziców, nie mniej jednak równie ważna była w niej umiejętność liczenia. Prowadził jeden z lombardów na krakowskim podwórzu, prawdziwe pieniądze czerpał jednak z sutenerstwa i lichwiarskich pożyczek. W liceum wchłonęło go środowisko krakowskiego półświatka, stopniowo wsiąkał w nie coraz bardziej, poznając wpływowych ludzi i robiąc z nimi rozmaite szemrane interesy. W hierarchii przestępczego Krakowa był już naprawdę wysoko. Po chwili niezobowiązującej rozmowy Jacek przeszedł do konkretów.

- Pożycz mi pół bańki na 10 procent.

- Człowieku, nie wiesz o czym mówisz. Po co ci tyle kasy? Po kredyt na dom to raczej do PKO, nie do mnie.

- Damian to nie są żarty, mam zajebiste długi i muszę mieć te pieniądze na już !

-Masz długi? Nie wiem ile i komu wisisz, ale to i tak lepsze niż ta jebana pożyczka o którą prosisz. Znam cię, dlatego nie wrobię cię w to. Nie jesteśmy Providentem, my wezwań do zapłaty nie wysyłamy na piśmie, wierz mi…Jesteś typowym żywym trupem, dlatego spieprzaj stąd.

- Co?

- Gość, który przychodzi po pół bańki na długi jeszcze nigdy nie spłacił kasy, wierz mi.

- Wiem co się stało w Mielnie.- Jacek postawił wszystko na jedną kartę. Wiedział, że zeszłego lata Damian z czterema kolegami pojechali do Mielna, aby przypomnieć jednemu Poznaniakowi o terminowym płaceniu rat. Przesadzili jednak ze środkami perswazji i Poznaniak został już w Mielnie na zawsze.

-Co?!- Damian wyraźnie zbladł. Ty, wiesz co ty mówisz ?

-Nic nie mówię, dawaj kasę.

Pojechali po do „zarządu firmy” czyli do mieszkania gangstera o pseudonimie „Suchy”, które znajdowało się w jednej z kamienic na Kazimierzu. Po krótkim instruktażu, poprzedzającym wręczenie Jackowi reklamówki z pieniędzmi, dowiedział się on, że za miesiąc ma oddać 600 tysięcy. Opcja przedłużenia terminu płatności nie wchodziła w grę, wszyscy wiedzieli o tym doskonale. Gangsterzy zabierali dłużnikowi dosłownie wszystko, gdy już nie miał nic zabijali go lub wykorzystywali w przestępczej działalności do swych celów. Jacek został polecony przez Damiana, oznaczało to, że nie jest gołodupcem i pożyczka dla niego będzie opłacalna.

Teraz nie liczyło się już nic prócz gry, pojechał do banku wpłacić pieniądze na konto, oznaczało to, że mógł już bez przeszkód obstawiać zakłady przez Internet. Włączył komputer, zalogował się na swoje konto gracza, poczuł przyjemne podniecenie widząc na nim gigantyczną kwotę pieniędzy. Obstawiał zawsze w ciemno nie oglądając meczu, nie analizując formy zespołów, po prostu nie dopuszczał myśli o przegranej ślepo wierząc w swoje szczęście, tak było i tym razem. Zakład został zatwierdzony, pieniążki wyparowały z konta gracza. Od pierwszych sekund meczu wszystko układało się po myśli Jacka, z każda minutą rosło niewyobrażalne uczucie ulgi i euforii jaką zna każdy nałogowy hazardzista Wkrótce oczywistym stało się, że zakład będzie wygrany. Żadnego stresu, żadnych nerwów, czysta ekscytacja. Nie miał już żadnych problemów finansowych, po odliczeniu wszystkich dłużników górką zostawało mu jakieś trzydzieści tysięcy. Wiedział, ze teraz już wszystko będzie inaczej, wiedział ze kończy z hazardem. Chciał i musiał się odegrać, udało mu się to, ryzykował niewyobrażalnie, ale udało się ! Spokojnie podszedł do lodówki i otworzył piwo, pociągnął spory łyk, przepełniało go dawno zapomniane poczucie wewnętrznego spokoju.

Pierwsze ciosy dostał tłuczkiem od mięsa w potylicę, w założeniu mordercy miały go one ogłuszyć jednak pozostał świadomy, gdy oprawca z chirurgiczną precyzją podrzynał mu gardło, potem zapadła ciemność.

Jeżeli pogrzeb może być piękny, to Jacka właśnie taki był. Ból po jego stracie widoczny na twarzach najbliższych niemalże fizycznie wypełniał powietrze w cmentarnej kaplicy na krakowskim Grębałowie. Zaprzyjaźniony ksiądz wygłosił wzruszające kazanie, nie było osoby której łzy nie płynęły ciurkiem po policzkach. Zaraz przy trumnie siedzieli Krystian i wdowa trzymając się za ręce, na kolanach siedziały im dzieci.

Brutalne morderstwo wstrząsnęło Krakowem stawiając całą małopolska policję na nogi, Krystian robił co mógł używając swych wpływów udało mu się włączyć do pomocy także CBS. Znalezienie mordercy stało się dla policjantów punktem honoru. Po dwóch tygodniach antyterroryści zapukali bladym świtem do drzwi Damiana. Stawiał opór, więc na oczach żony i ciężko chorego na autyzm pięcioletniego syna brutalnie złamali mu rękę, od tego czasu stan dziecka dramatycznie się pogorszył. Sprawa była oczywista nóż i tłuczek znaleziono w mieszkaniu gangstera, groziło mu dożywocie. Damian wiedział ze nie ma większej zbrodni niż współpraca z policja, z drugiej strony czy jest większa kara niż z dożywocie? Licząc na złagodzenie wyroku do piętnastu lat wydał wszystkich mafiozów. Więzienie mu tego nie wybaczyło, stoczył się najniżej w całej hierarchii. Posiłki musiał jadać wprost z klozetu, był regularnie gwałcony, po niespełna roku powiesił się.

Silnik samolotu zawarczał wesoło, po chwili olbrzymie cielsko Boeninga wzbiło się w powietrze. Czekał ich długi lot do nowego, wspaniałego życia. Marta przytuliła się do Krystiana i z miłością popatrzyła mu w oczy…

-Tak bardzo się cieszę, że lecimy do raju!,

-Ja tez kochana- Krystian objął ja ramieniem

- Martwię się o dzieci w Tajlandii panują teraz wielkie upały.

-Daj spokój skarbie, hotel jest klimatyzowany. Pamiętaj, że w ciągu tych dwutygodniowych wczasów, jak to ujęłaś „w raju” musimy zdecydować gdzie będziemy mieszkać.

- Pięć milionów z jego polisy, to klucz z którym wszędzie nas wpuszczą, ale ja uwielbiam Sydney. Pamiętaj, że musimy tez powiedzieć dzieciakom, ze jesteś ich prawdziwym ojcem.

-Myślisz że dobrze to przyjmą ?

-Na pewno kochanie.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Pasja 17.03.2017
    Hazard to bardzo niebezpieczny nałóg. Stąpasz po bardzo kruchym lodzie. Jak wpadniesz na dno to już nigdy nie wypłyniesz. Ale w przypadku Jacka wszyscy go tam ciągneli. Najgorszymi okazali sie bliscy, którzy oszukiwali go przez cały czas. Pozdrawiam serdecznie
  • Dziekuje za komentarz
  • Karawan 17.03.2017
    Jestem bardzo grymaśny. Proszę pamiętaj, że to moja opinia, a nie ekspertyza fachowca! Wplatasz wątek polisy po tym jak informujesz mnie-czytelnika o tym, że żona bohatera wie o nałogu męża. Wzbudzasz już w tym momencie podejrzenie o ciągu dalszym, zabójstwie dla polisy. Brak mi również płynnego przejścia od zadowolenia bohatera do sceny morderstwa, a także "łącznika" pomiędzy żoną a kochankiem. Tyle uwag. Pozdrawiam i powodzenia! Na start 5!
  • Karawan, dzięki za konstruktywne i przemyślane uwagi.
  • katharina182 17.03.2017
    Hazard to coś okropnego. Potrafi zniszczyć człowieka. Podobało mi się jak została przez ciebie opisana cała sytuacja.
    W sumie to nie mam żadnych zastrzeżeń:)
  • detektyw prawdy 17.03.2017
    W ciągu pisze sie oddzielnie.
    Na koncu zdania stawiamy kropke.
    Znak zapytania piszemy razem, bez spacji.

    ,,Trzydziestoczterolatek" zamienilbym to w cos stylu trzydziestoczeroletni mezczyzna, itepe, bo to slowo jest lekko dziecinne, ale sie nie bede jakos strasznie przyczepial, bo to jest pisownia stylistyczna.
    ,,zarobi na czysto" popraw to

    8652 - w opowiadaniu piszemy raczej slowami, a nie cyframi, przez co zmien to na Osiem tysięcy sześćset pięćdziesiąt dwa.
    kolejna - kolejną
    Ok - okej (ok to angielskie slowo, opowiadanie jest polskie)
    Do soboty ! (Wykrzyknik razem, przyklad: do soboty!)
    450 - tu znow ten sam blad, powinno byc Czterysta pięćdziesiąt.
    100 - sto
    ,, Po dwóch godzinach przerywanych niespokojnym snem, zjawił się przed lombardem jeszcze przed jego otwarciem". Dodalem tutaj przecinek, ktorego nie bylo
    Kopę lat, co? przecinek
    10 - dziesięć
    - Damian, to nie są żarty, mam zajebiste długi i muszę mieć te pieniądze na już! (Wykrzyknik razem i przecinek)
    - Masz (myslnik oddzielnie)
    ,,...Jesteś" po wielokropku piszemy oddzielnie, no chyba, ze ktos dokancza slowo. W tym jednak przypadku wielokropek powinien byc oddzielnie od J, a przyczepic sie do poprzedniego slowa. Po wielokropku nie piszemy duzej litery.
    ,, Wiem co się stało w Mielnie. -" myslnik oddzielnie
    - Co?! - Damian wyraźnie zbladł. Ty wiesz co ty mówisz? usun to zdanie w tekscie i dodaj to co ja ci poprawilem, bo tam bylo tyle bledow ze az oczy bola i nei chce mi sie ich wypisywac.
    - Nic..." Myslnik oddzielnie po raz kolejny
    ,,600" sześćset
    Teraz nie liczyło się już nic prócz gry," ja zamiast przecinka dalbym tu kropke.
    ,,hazardzista." Zapomniales dac kropki
    Każda - każdą
    ze - że
    ,,Udało się !" wykrzyknik znow nie przy zdaniu. pozatym mysle ze spokojnie mozna tu wymienic ten wykrzyknik na kropke, bo ten wykrzyknik troche glupio wyglada.
    ,,Sprawa była oczywista - nóż i tłuczek" dodalem myslnik
    ze - że
    policja - policją
    ,,niż z" niepotrzebna litera ,,z" usun ja
    - Tak bardzo się cieszę, że lecimy do raju! - popraw to
    - Ja też, kochana - Krystian objął ją ramieniem. (To tez popraw)
    w Tajlandii, panują teraz... (Przecinek)
    - Daj (myslnik oddzielnie)
    tez - też
    ze - że
    - Myślisz (popraw)
    przyjmą? (Tez popraw)
    - Na (popraw)
    Na koncu troche zgubilem fabule, ale tak ogolnie to tak z 3.5
  • Detektyw, wielkie dzięki za poświęcony czas.Ja powiem tak , masz w zupełności rację wytykając błędy styl ort in itp.Następnym razem wrzucę tekst dopieszczony na 100 %.Wychodzę z założenia jednak ze w opowiadaniu, powieści, prozie w ogóle najważniejszy jest pomysł. Przyznaje ci jednak stuprocentową rację ze nie można wrzucać tekstów nieobrobionych, tak jak j to zrobiłem. Nie napisałeś nic o fabule, to 3.5 to za co w końcu ? Za błędy, ze ich tak mało/dużo/fabułę ? Nie musisz odpowiadać - za całokształt. Pisałem to rok temu, sam bym nawet 3.5 za to nie dał pozdro
  • Nazareth 17.03.2017
    No fajnie, historia składna, zwarta, sensowna tylko czemu taki okropny tryb narracji? Toż to w większości ekspozycja! Są rozpisane sceny, fakt, ale więcej jest "Jacek czuł...", "Dominik wiedział...". Czemu? Pokaż do przez jakąś scenę, tak jak pokazałeś zakończenie i pointę historii w samolocie, zamiast tylko napisać "Krystian i wdowa polecieli do Tajlandii za pieniądze z polisy na życie Jacka". To popłaca, bo przez to historia jest ciekawa, pozwalasz czytelnikowi samemu zauważyć to co jest istotne, zamiast narzucać mu co ma wiedzieć i myśleć podając to wprost.
  • Ok Nazareth wiem, że lepiej nie eksponować , ale nie bardzo potrafię inaczej .Pokazywanie historii przez sceny jest dla mnie bardzo trudne, ale trzeba próbować. Dziękuję za komentarz.Rzuc okiem jeszcze na drugi tekst w wolnej chwili
  • Nazareth 17.03.2017
    Nikt przecież nie mówił, że będzie łatwo ;) Zajrzę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania