Veni, vidi, sed non vici

Grać ze światem w karty otwarte

jak to okno, na jego poddaszu nędznym.

Owiane strachem, biedne, nie z braku pieniędzy,

a z winy człowieka

Dla którego syn własny był żartem.

 

Z sinego gara czerpaliśmy bez chwili wytchnienia,

podziwiałem twoje oczy, koloru starego cementu

i modliłem się, czy do Boga? Nie ma znaczenia.

Nie chciałem być nigdy jednak

częścią twego testamentu.

 

Pamiętasz jak dawno temu byliśmy jeszcze dziećmi?

Jestem pewien, że tak - ty przecież nigdy nie zapominałeś.

Ostatni raz więc błagam, dłonie swe splećmy,

i chociaż drgnij, powiedz coś, proszę

i pocałuj mnie, jak zawsze zrobić to chciałeś.

 

Wojna, wojna, co mi po wojnie?

Gdy rozścierwiło się piekło w mej głowie,

A ty leżysz, królewsko, dostojnie…

Tylko nie tutaj, ni koło mnie,

tylko w tym zimnym, morowym grobie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Johnny2x4 01.02.2019
    Całkiem miło się czyta. Najbardziej podchodzi mi strofa nr. cztery
  • LinOleUm 01.02.2019
    Bardzo miło mi się czyta takie opinie.
  • LinOleUm 01.02.2019
    LinOleUm
  • LinOleUm 01.02.2019
    Shit missclick
  • Wrotycz 01.02.2019
    Pacyfka nad wierszem mocno zmetaforyzowanym.
    Odrzucanie przez późnego syna dumnego 'vici' - bo przecież po Rubikonie i tak Cezara alea icta est.
    Wzorce pożądane - miłość a nie pruski dryl, itd, itd.
    Dobre!
  • LinOleUm 01.02.2019
    Doceniam. Dziękuję. Pacyfka świeci nad głowami tej dwójki. Cóż, teraz tylko mówiącego.
  • sensol 09.02.2019
    coś ma

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania