W cieniu tamtych klonów
nie wołaj mnie więcej lato już odeszło
kwiaty dawno zwiędły zapachniało deszczem
jesienną tonacją liście znów szeleszczą
tylko w trawie grają zapomniane świerszcze
spokój pragnę znaleźć pod ciężka powieką
a ty ciągle igrasz pomiędzy rzęsami
łaskoczesz oddechem wwiercasz się nadzieją
wylewasz spod pióra tęsknymi wersami
i znów pocałunkiem stygmaty na skórze
rysujesz ukradkiem w półsennym liryku
w sny czułością wplatasz purpurowe róże
na progu ekstazy i niemego krzyku
cień przysiadł na brzegu przedwczorajszych marzeń
sączy krople wosku z niedopałka świecy
drży na sennej ścianie zmysłowym obrazem
z gorączki twych dłoni nikt już nie uleczy
to co nas dziś łączy i co z dawna dzieli
cichym babim latem uleci w nieznane
zostawiając zapach w wilgotnej pościeli
i na skraju wspomnień oczy rozkochane
http://dm7171.wrzuta.pl/audio/3ON4lQ7BxiT/w_cieniu_tamtych_klonow_dm
Komentarze (4)
Za wiersz 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania