W hołdzie " Last Christmas"

Lata 80-te... nie byłeś tak strasznie starszy ode mnie, a jednak siedząc przy zk 120( szpulaku grundiga) podłączony do radia TARABAN nagrywałem chwacko Limahla i Kajagoogoo, i Ciebie jeszcze wtedy we Wham... Tak doskonale pamiętam, moja druga szpula, zaczynała się od Maanam, a kończyła na Tobie z kontynuacją na drugiej stronie. To było jakoś między świętami, a nowym rokiem...

Uwielbiałem Twoje piosenki, nie do końca rozumiejąc angielski, z "Im Your Man" słynne "You bet" zamieniłem na "Jubea", czym rozśmieszałem połowę rodziny.

Kiedy trochę dorosłem i moja wiedza muzyczna, dużo dzięki Matce, mimo wszechstronności ( w życiu też nie mam klapek na oczach)

wykreowała grono moich ulubieńców. I tak począwszy od Elvisa, poprzez Freddiego Mercury, ukochałem Roussosa, A-Ha, Level 42, U2, Alison Moyet, Michaeala Jacksona, Metallicę, Megadeth, AC/DC, a nawet Mozarta. Biegałem na dyskoteki, tańczyłem przy Vanilla Ice, kochałem mnóstwo japiszońskich na tamte czasy zespołów...

 

Faith... niesamowite!!!!

W zawodówce nosiłem olbrzymi kolczyk z krzyżykiem w uchu, za co byłem tępiony przez wielu nauczycieli...

Przez Ciebie.

 

"Freedom" śpiewałem po uwolnieniu się z najbardziej koszmarnej miłości w życiu. Ślepej, pięknej, prowadzącej na samo dno...

 

Ty i Lisa Stansfield byliście jedynymi wykonawcami na koncercie w hołdzie Freddiemu Mercury, którzy potrafili zaśpiewać piosenki z jego repertuaru, bez robienia z siebie patałachów. To była klasa sama w sobie. Wielkie głosy poradzą sobie ze wszystkim. Śmiałem się jak naćpany Axel Rose u końca życiowej kariery fałszował... Tak , tylko wielcy mogą dorównać wielkim.

Miałem nawet nadzieję, że zostaniesz nowym wokalistą Queen. Wiele lat minęło dopóki znaleźli odpowiednią osobę... Nie mogło mi się w głowie zmieścić, że to Adam Lambert, dopóki nie usłyszałem koncertowego " Love of my life" w jego wykonaniu... Freddie na pewno spoczywa spokojnie.

 

"Songs from the last century" - piękny, pościelowy album, który pomimo posiadania już od dawna cd, w Polsce dostępny przez długi czas był tylko na kasetach towarzyszył mi w wielu pięknych, namiętnych, zmysłowych, bardzo erotycznych chwilach.

 

Do wykonawców takich jak Ty wraca się bardzo często, piosenki nigdy się nie nudzą, i tak połączenie "Papa was a rolling stone" z Adamskim (nie znam historii Seala i czyja tak naprawdę była piosenka "Killer") było genialne, mega- energetyczne," Mothers pride "wyciskające łzy w oczach...

 

"Jesus to a child"- przepiękne, brak słów, powinno stać w kolędach obok "Silent Night".

"Older"- refleksyjne, smutne i z cudownym przekazem- niedawno dowiedziałem się dla kogo....

 

Orientacja - bez znaczenia- nie to się liczy, byłeś piękny, tak wybrałeś- szanuję to, chociaż szkoda, że brakuje potomka- a może o tym nie wiem.

 

"Last Christmas" stało się hymnem ogólnoświatowym, będzie na zawsze brzmiało w każdym kraju, będąc nie tyle kolędą- ile zapowiedzią świąt, śniegu, radości, zabawy i miłości. Wiele pokoleń będzie miało jeszcze ustawione "granie na czekanie" czy inne tam w swoich komórkach, smartfonach i innych przyszłościowych wynalazkach.

 

Dwa miesiące temu w supermarkecie kupiłem sobie płytę" Symphonical" - nie sądzę, że oryginalnie wydaną, pamiętam kasety- wynalazki, gdzie zbierając dziś oryginalne winyle jest czasem ogromna róźnica w piosenkach między tym, co bywało w niewyspecjalizowanych sklepikach, a albumach wydanych przez wytwórnię, z którą artysta miał kontrakt. Nieważne- kolejne wiele radości ze słuchania w samochodzie.

 

Podobno byłeś bardzo bogaty, podobno bardzo dużo dawałeś na cele charytatywne... o tym się mało pisało...

 

Podobno byłeś nieszczęśliwy, przeżyłeś śmierć swoich ukochanych...

Jako prawdziwy artysta, zapewne próg Twojej wrażliwości był zupełnie inny niż u przeciętnego człowieka.

Wiem ,że inni pomyślą, iż każdy przeżywający tragedię jest równy.

 

Ciężko zrozumieć- jak można mając miliony, oraz tysiące fanów na każdym koncercie, stojąc na szczycie świata można być słabym, smutnym poddającym się zgubnym nałogom człowiekiem.

Można.

Czym można cieszyć się mając wszystko oprócz miłości?

Jest to kolejny jasny przekaz, że pieniądze, sława nie do końca dają szczęście... Pustym i prostym ludziom i owszem, tym którzy nie zauważają obok siebie innych, tym którzy są samolubni i zadufani w sobie.

 

Sam czasem myślałem jak ze znajomymi mówimy "żeby wygrać w totka"... I co dalej? Z czego będziesz się cieszył jak będziesz miał już wszystko? Czy będziesz kochany prawdziwie czy za pieniądze?

 

George podobno kochał bardzo... i bardzo się zawodził... do tego przeżył dwie śmierci ukochanych. Czy ten, z którym był ostatnie cztery lata kochał Georga tak bardzo jak on jego? To gdzie był w Wigilię? To jak mu pomagał i wyciągał z bagna nałogów? Czy w ogóle próbował?

 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Słyszałem gdzieś w radiu (teraz to forma poprawna), że George w przyszłym roku będzie miał trasę w Polsce... piałem zachwytu.

Nietuzinkowy, cudowny wokal, niezmieniony przez upływ czasu. Kilka ładnych lat w ukryciu...Wezmę, zabiorę, zgromadzę ilu znajomych się da, zabiorę żonę... Niech usłyszy, jest dużo młodsza, nie zna wielu piosenek- moich winyli raczej ze mną nie słucha...

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

"LAST CHRISTMAS" ODDAŁEŚ SWOJE SERCE... - BOGU...- DOSŁOWNIE.

ŚPIEWAJ MU TAM NAJPIĘKNIEJ JAK ŚPIEWAŁEŚ, SPOTKAJ TYCH, KTÓRYCH TAK KOCHAŁEŚ Z MATKĄ NA CZELE.

UŚCISKAJ SIĘ Z FREDDIEM, MICHAELEM, PRINCEM ,DAWIDEM BOWIE... POZDRÓW ELVISA I FRANKA SINATRĘ...

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Dla mnie i dla wielu będziesz żył wiecznie.... tam gdzieś znajdź wiele miłości...

Do zobaczenia kiedyś...

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Adam T 30.12.2016
    Bez zastanowienia dałem 5 :) Napisałeś piękny, pełen emocji i pasji tekst, obok którego nie potrfię przejść obojętnie. Zgadzam się, tylko On i Lisa "dali radę" Freddie'mu:) Freddie to, z kolei moje wielkie "uwielbienie" po wsze czasy, żona za to lubi bardzo George'a. Giganci odchodzą, pozostają tysiące takich samych, to samo śpiewających głosów i mam wrażenie, że może być tylko gorzej... Ok, wiem, piszę nie na temat, ale swoim tekstem poruszyłeś sporo strun... Tak powinno działać dobre pisanie:)
  • riggs 30.12.2016
    Bardzo dziękuję. Kiedyś zachodziłem w głowę jak ci wielcy artyści mając u stóp cały świat, miliony fanów, tysiące śpiewających ludzi na koncertach, zapalniczki w górze... no i miliony na koncie- popełniają samobójstwa, trują się alkoholem i narkotykami. Zrozumiałem w końcu, że oni też często są samotni, zagubieni, oszukani, wiecznie gnębieni przez dziennikarzy... To tylko ludzie. A co do genialnego Pana Mercury(czy Bulsara) to mam do dziś całą dyskografię na kasetach- teraz staram się zdobyć to samo na winylach. Pozdrawiam i szczęśliwego Nowego Roku.
  • Violet 31.12.2016
    Reszta jest milczeniem. 5
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania