W niedzielne popołudnie.

Cierpię w niedzielne popołudnie

cierpię też w tygodniu, chociaż rzadziej.

Wiem, że wszyscy na mnie czekają

i wiążą ze mną nadzieję.

Wbijają we mnie wzrok spragniony,

a czasami nawet metale srebrzyste.

Od mnie zależy, czy będą szczęśliwi,

czy popadną w letarg jesienny.

Wolności, której kiedyś doznałem

jestem już tylko kawałkiem.

Teraz mam swoją klatkę,

rozgrzaną, czarną

i przez lenistwo zabrudzoną.

Jeżeli chodzi o marzenia,

to nigdy ich nie miałem.

O tym, że zostałem wybrany

zadecydował mój wygląd.

Choć nie powiem, rywali miałem godnych.

Przy narodzinach otrzymałem cel,

prosty rozkaz do wykonania.

Nie mogę zawieść, bo nie mam kogo.

Nędzne takie życie,

jeżeli w ogóle ten krótki okres czasu,

można nazwać życiem.

 

Cierpię w niedzielne popołudnie.

Leżę na rozgrzanej patelni,

I z obu stron przypiekany

obserwuję głód w oczach człowieka.

Ja, kawałek schabu, mogę być dumny,

Że to właśnie moje mięso

napełni dziś wasze brzuchy.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Herbie 18.10.2017
    Podoba mi się :)
    Pachnie Cohenem ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania