Poprzednie częściW pełni księżyca - Prolog

W pełni księżyca - Rozdział 2

Rozdział 2

Do balu z okazji pełni zostało kilka dni, ale i tak wszyscy w szkole o nim trąbili. W tej szkole żyło się od balu do balu, czego nie dało się ukryć. Dziewczyny nawijały tylko o sukniach i maskach. Chłopacy podchodzili do tego zupełnie inaczej. Gadali tylko o tym jak przemycić na bal alkohol oraz o wyrywaniu panienek. Nie mogłam już tego słuchać. Usiadłam na trybunie przy stadionie. Wyjęłam szkicownik. Rozejrzałam się wokoło. Nikogo nie widziałam. Spokojnymi ruchami otworzyłam szkicownik na stronie z wilczymi oczyma. Trzymając ołówek w ręku zaczęłam rysować. Nagle, ktoś dotknął mojego ramienia. Przestraszyłam się, aż upuściłam ołówek na ziemię.

- Ja podniosę- odezwał się chłopak. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. To był Dominik. Podał mi ołówek i przysiadł obok mnie. Zamknęłam szkicownik.

- Dzięki- podziękowałam mu za uratowanie ołówka. On uśmiechnął się lekko. Coraz bardziej stawał się pociągający.

- Co ty tutaj robisz?- zapytał.

- A ty? - zapytałam o to samo.

- Ja, przyszedłem sobie pomyśleć. Zamierzałem to zrobić w samotności.

- A ja porysować- powiedziałam. Zawiedziona, że nie mogę tego właśnie robić schowałam szkicownik.

- A co rysujesz?- zaciekawił się Dominik.

- Nic takiego- odpowiedziałam.

- Pokażesz?

- Wolałabym nie.

- Dlaczego?

- Bo musiałabym cię zabić- zażartowałam. Dominik zaśmiał się.

- Nie wydaje mi się- powiedział i przybliżył się do mnie bardziej.- Pokaż co tam masz w torbie.

Odsunęłam się. Dominik coraz bardziej się napierał. Próbował chwycić moją torbę, ale ja się nie poddawałam. Zaczęłam się śmiać. On był coraz bardziej stanowczy. Wstał. Przesiadł się po mojej drugiej stronie. Chwyciłam torbę.

- No nie bądź taka.

- A właśnie będę- zaśmiałam się. Jego mina była bezcenna.

- Pokażesz?

- Nie!- odpowiedziałam stanowczo.

- I tak mi pokażesz- powiedział z pewnością siebie.

Zadzwonił dzwonek na lekcje. My nadal siedzieliśmy w siebie wpatrzeni. Żadne z nas nie miało zamiaru nawet wstać. Uparcie siedzieliśmy gapiąc się na siebie. Jedne czekało aż drugie wymięknie. Dominik uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.

- Nie idziesz na lekcje?- zapytał.

- A ty?- odpowiedziałam pytaniem odwracając od niego wzrok.

- Tak jakoś nie mam ochoty.

- Ja też.

- To co robimy?- szepnął mi do ucha. Poczułam na szyi jego oddech. Dostałam gęsiej skórki.

- Nie wiem.

- Wagary?- mruknął. Nadal nie oddalił twarzy od mojej. Odwróciłam głowę. Nasze spojrzenia się spotkały.

- Właśnie namawiasz mnie do złego- zaśmiałam się.

- No chodź- powiedział stanowczo. Wstał i wyciągnął do mnie swoją dłoń. Zgodziłam się. Chwyciłam jego dłoń i z nim poszłam. Kto, by się tego po mnie spodziewał? Wiki nigdy nie była w stanie namówić mnie na wagary, a tu proszę- przychodzi taki Dominik i jemu się udaje.

 

***

Dominik przyprowadził mnie do pubu! Nigdy tam nie byłam. Raczej jako siedmiolatka, która spędzała wakacje w Wolwmon, nie odwiedzałam pobliskich pubów. W końcu jako osiemnastolatka mogłam sobie na to pozwolić.

Pub POD PSEM jest jedynym miejscem rozrywkowym w Wolwmon. Jest dość duży. Śmiało mógł pomieścić jakieś sto osób, jeśli oczywiście wyniosło by się stoliki i sofy. Bar mieścił się na przeciwko wejścia, na samym końcu. Trochę bliżej wejścia stał stół bilardowy, którego oświetlałam jakaś starodawna lampa. Podłoga była drewniana, stara i skrzypiąca. Gdy się po niej stąpało oddawała dziwne jęki. Jedyne co mogło ją zagłuszyć to grająca muzyka. W kącie pubu mieściła się mała, prowizoryczna scena. Rzadko ktoś na niej występował.

Gdy weszłam z Dominikiem do środka grała jakaś rockowa muzyka. Przez chwilę miałam wrażenie, że była to muzyka na żywo, a jednak się myliłam. Muzyka leciała z głośników. Dwóch mężczyzn siedziało przy barze i sączyło piwo. Dwóch harlejowców grało w bilard. Chyba się o coś kłócili. Trzy kobiety w średnim wieku siedziały na sofach przy stoliku i piły kawę. Dominik odsunął mi krzesło przy stoliku, który mieścił się w samym kącie. Usiadłam grzecznie na miejscu. Dominik oddalił się i podszedł do baru. Zamawiał coś. Czułam się trochę niepewnie. Zaczęłam nerwowo rozglądać się po pubie. Wolwmon to małe miasteczko i w każdej chwili mógł ktoś zauważyć, że zamiast w szkole przesiaduje z chłopakiem w pubie. Nie chciałam, by mój ojciec dowiedział się, że chodzę na wagary. Miałabym wtedy prze chlapane.

Chłopak o czarnych jak noc włosach odszedł od baru z dwoma kuflami piwa i podszedł do stolika. Postawił jedno piwo koło mnie, a drugie blisko siebie gdy siadał. Patrzyłam na Dominika jak na kretyna.

- Zwariowałeś?- zapytałam. Dominik uśmiechnął się.

- Nie- zaśmiał się. - No ze mną się nie napijesz?

- Jednak zwariowałeś- stwierdziłam z pewnym przekonaniem. Dominik wziął łyk piwa. Spojrzał się na mnie. Wywróciłam oczami. Objęłam kufel ręką i go podniosłam. Dominik gapił się na mnie jakby pilnował bym się napiła. Przez chwilę miałam ochotę wstać i wylać mu te piwo na głowę. Jednak tego nie zrobiłam i wzięłam łyk piwa. Poczułam mocną gorycz. To piwo było mega mocne. Odstawiłam kufel wykrzywiając twarz. Dominik zaczął głośno się śmiać.

- No co?- zapytałam zbulwersowana.

- Nic, nic- odpowiedział. Patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy.- Pij- rozkazał. Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

- Pij- powtórzył.

- Wiesz co? Może jednak nie...

- Pij.

- Tak w ogólnie to ja nie piję.

- Pij.

- Dominik...

- Pij- nie dawał za wygraną. Sam wziął spory łyk piwa. Popatrzyłam przez chwilę na swój pełny kufel. Podniosłam go i zbliżyłam do niego swoje wargi. Dominik patrzył na mnie z zaciekawieniem. Nie dałam za wygraną. Nie mogłam się tak po prostu poddać. Jednym tchem piłam i piłam...

- Misia zatrzymaj się- prosił Dominik, a ja nadał piłam. Ani się obejrzałam kufel został pusty. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Przez chwilę miałam uczucie mdłości.

- Dobrze się czujesz?- zapytał zmartwiony. Podniosłam rękę i głośno bekłam. Dominik zaczął się śmiać, a ja myślałam, że zaraz spalę się ze wstydu. Wzruszyłam ramionami. Spojrzałam na mój pusty kufel. W głowie zaczęło mi wirować.

- Ty się upiłaś- stwierdził Dominik. Patrzył mi w oczy.

- Wcalu ni- wybełkotałam. Dominik uśmiechnął się. Zaczęłam chwiać się na krześle.

- Chyba jednak zamówiłem za mocne piwo dla ciebie.

- Ja sie ni upiłam- powiedziałam w miarę stanowczo. Wszystko wokół mnie zaczęło się kręcić.

- Ale ty masz słabą głowę- zaśmiał się Dominik i do mnie podszedł.

- Sam musz słabom głowe- powiedziałam zdenerwowana.

- Chodź, musisz wrócić do domu.

- Nie moge.

- A no racja- przyznał. Podniósł mnie z krzesła. Z ledwością trzymałam się na nogach. Chciałam mu się wyrwać, ale ten mocno mnie trzymał.

- Chodź na razie do mnie do domu, później cię odwiozę.

- Ja nigdziu z tobom ni ide.

- Idziesz, idziesz- powiedział stanowczo wyprowadzając mnie z pubu.

Szłam posłusznie za Dominikiem. Ten to raczej mnie ciągnął a nie prowadził. Byłam bezwładna. To piwo stanowczo mi zaszkodziło. Ciężko było mi to przyznać, ale byłam pijana. Zalałam się w trupa.

- Dominik!- zawołałam, a on nadal mnie ciągnął.- Zostaf mnie w spokoju!

- Nie!- chłopak był stanowczy. Przerzucił mnie przez ramię. Zaczęłam się szamotać, ale Dominik był dla mnie za silny. Czułam jak tracę siły. Zamknęłam oczy jednocześnie się poddając. Zasypiałam.

***

Ocknęłam się w jakimś obcym mi pomieszczeniu. Podniosłam się gwałtownie. Okazało się to wielkim błędem, bo od razu zaczęło mi się kręcić w głowie. Alkohol nadal działał, ale już mniej. Leżałam w jakimś łóżku. Zeskoczyłam z niego i szybkim ruchem podbiegłam do drzwi. Nie zauważyłam, że ktoś tam stał i z silnym uderzeniem na niego wpadłam. Zawstydzona podniosłam głowę. To był Dominik. Patrzył na mnie z uśmiechem.

- Żyjesz?- zapytał.

- Tak- odpowiedziałam i usiadłam z powrotem na łóżku.- Co to było za piwo?

- Specjalność pubu. Nie przypuszczałem, że tak na ciebie zadziała.

- A jednak- zaśmiałam się. Zaczęła boleć mnie głowa.

- Zdarza się- przyznał Dominik i usiadł koło mnie.

- To twój pokój?- zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu. Wyglądał jak typowy pokój chłopaka, no może oprócz jednego małego szczegółu- było posprzątane. W pokoju mojego byłego chłopaka zawsze panował bałagan. Kurde! Znowu o nim pomyślałam. Odgoniłam myśli i zaczęłam podziwiać pokój Dominika.

- Tak mój- potwierdził.

- Ładnie tutaj- stwierdziłam.

- Dzięki- powiedział Dominik. Wstał i zbliżył się do drzwi.- Przynieść ci coś do picia?

- Wszystko oprócz piwa- powiedziałam.

- Ma się rozumieć- zaśmiał się i wyszedł, a ja zostałam sama. Wstałam z łóżka i podeszłam do regału z książkami Dominika. Zaciekawiła mnie tematyka książek znajdujących się na jednej z półek. Były tam same książki o wilkach. Niektóre nawet o wilkołakach i legendach o lykanotropii. Na wyższej półce były książki o astronomii. Stałam wpatrzona w tytuły książek. Stanowczo mogłam stwierdzić, że ludzie mieszkający w Wolwmon są pokręceni.

 

Wróciłam na łóżko. Wyjęłam komórkę z kieszeni. Miałam cztery nieodebrane połączenia od taty i jednego SMSa.

Wiki: Nie mogę się doczekać balu! Masz już sukienkę?

Ja: Nie.

Wiki: To w czym pójdziesz?

Ja: Nie wiem. Może nago...

Wiki: Co ty chrzanisz? Coś się stało?

Ja: Chyba zwariowałam.

Wiki: Co zrobiłaś?

Ja: Poszłam na wagary!!! Z Dominikiem!!!

Wiki: Co? Jakim Dominikiem? Dlaczego ja nic nie wiem o żadnym Dominiku?

Ja: Sorry, zapomniałam Ci o nim wspomnieć.

Wiki: A co z Dawidem?

Ja: Z kim?

Wiki: Nie udawaj. Ja wiem, że ty go jeszcze kochasz.

Ja: Dawid to przeszłość... nie wracajmy do tego, ok?

Wiki: Ok.

 

- Z kim piszesz?- zapytał Dominik. Przyniósł tacę na której stały dwie kawy.

- Z przyjaciółką- odpowiedziałam chowając telefon do kieszeni.- Dzięki za kawę.

- Nie ma za co.

- I jeszcze dziękuję za piwo.

- Nie ma za co- powtórzył Dominik i się zaśmiał.

- No co?- zaskoczyła mnie jego reakcja.

- Fajnie krzywiłaś się pijąc to piwo.

- Spadaj!- zdenerwowana uderzyłam go w ramie. O dziwo było bardzo twarde. Skutkiem uderzenia był ból w ręce, w mojej ręce.- Auć!

- Nic ci nie jest?- zapytał Dominik. Dotknął moją obolałą dłoń. Zaczął gładzić ją swoimi delikatnymi palcami.

- Nie- odpowiedziałam. Wzięłam szybko swoją rękę i odsunęłam się od niego. Napiłam się kawy.

- Zrobiłem coś nie tak?- zapytał Dominik.

- Nie- powiedziałam odstawiając kawę na tacę. Wstałam z miejsca oszołomiona tą całą dziwną sytuacją.- Lepiej będzie jak sobie już pójdę- powiedziałam idąc w stronę drzwi. Dominik szybko wstał i mnie zatrzymał.

- Zostań jeszcze trochę- poprosił.

-Przykro mi, ale nie mogę- powiedziałam wybiegając z jego pokoju.

Przez SMSa Wiki zaczęłam wariować. Doskonale wiedziałam, że nie kocham już Dawida. Ona nie miała prawa tak pisać! A jednak! Coś we mnie drgnęło.

Nie miałam pojęcia gdzie się znajduje. Pobiegłam długim korytarzem prosto do drzwi wyjściowych. Dominik pobiegł za mną.

- Misia!- zawołał gdy byłam już na zewnątrz. Odwróciłam się i bez słowa sobie poszłam.

Szłam przez miasteczko Wolwmon. Przechodni dziwnie się na mnie gapili. Założyłam kaptur na głowę i pobiegłam do domu. Nie miałam pojęcia co wyprawiam.

Gdy weszłam ojciec stał i dziwnie mi się przyglądał.

- Gdzie byłaś?- zapytał.

-Nieważne- odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i położyłam się na łóżku.

 

Położyłam poduszkę na głowę i leżąc na brzuchu zaczęłam ryczeć. Wszystko zaczęło mnie przerastać. Ja nie kochałam Dawida! Cholera! Ja nie potrafiłam przestać o nim myśleć. Nawet upojenie alkoholowe nie pomagało mi o nim zapomnieć. Będąc z Dominikiem myślałam o swoim byłym. Właśnie! BYŁY!

On był moim BYŁYM chłopakiem i nie powinnam przez cały tan cholerny, zagmatwany czas o nim myśleć.

Nie powstrzymywałam łez. Po prostu się poddałam. Starałam się przywołać inne myśli, zupełnie przeciwne do nich i zaczęłam myśleć o Dominiku.

On mnie wkurzał, ale tak inaczej. Było coś w nim dziwnego i intrygującego. Przy nim czułam się swobodnie. Nigdy nie przypuszczałam, że mogłabym czuć się swobodnie przy zupełnie obcym mi chłopaku. Zaczęłam przywoływać w myślach błękitny kolor jego oczu świetnie kontrastującymi z jego ciemnymi włosami. Był bardzo przystojny choć dawniej taki nie był. Zaśmiałam się przypominając sobie małego, wrednego pulpecika jakim był Dominik.

 

Ściągnęłam poduszkę z głowy i usiadłam na łóżku. Wytarłam załzawione oczy rękoma. Wyjęłam komórkę z kieszeni i od razu zaczęłam pisać do Wiki.

Ja: Przechodzę załamanie nerwowe...

Wiki: Przepraszam. Nie powinnam była tak wyskakiwać z tym, no wiesz...

Ja: Chyba masz rację...

Wiki: Tak?

Ja: Niestety tak, ale ja nie chce go kochać!!!!!!

Wiki: Rozumiem... Musisz jakoś wytrwać.

Ja: Jak? Ja przez cały czas o nim myślę!

Wiki: Musisz jakoś to przełknąć... Na szczęście go nie widujesz i to powinno ci pomóc ;)

Ja: A jak nie pomoże?

Wiki: To musisz użyć koła ratunkowego jakim będzie nowy chłopak :P

Ja: Zwariowałaś?

Wiki: Absolutnie nie! Dominik?

Ja: Zwariowałaś...

Wiki: Lubisz go?

Ja: Sama nie wiem...

Wiki: Jest ciachem?

Ja: Oooo tak!

Wiki: Więc dziewczyno bierz się za tego chłopaka!!!

Ja: Ale ja tak nie potrafię...

Wiki: Potrafisz :P

Ja: Masz nie po kolei w głowie ;)

Wiki: Zobaczymy później ;*

Ja: Zobaczymy później :*

Rzuciłam telefon na łóżko. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wiki nabałaganiła w moich uczuciach, ale nie miałam jej tego za złe.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Mrocznaa 31.03.2017
    Ciekawy rozdział :D Fajnie by było,gdyby Misia zapomniała o swoim ex i zaczęła coś z Dominikiem xd. Oczywiście 5! ;)
  • Tanaris 04.04.2017
    Może lepiej dla niej, aby dała sobie spokój z facetami xD Chociaż kto wie, co też uczyni, 5
  • Alesta 21.05.2017
    Zapowiada się bardzo ciekawie! 5
  • Tanaris 14.06.2017
    Będzie kontynuacja? ;D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania