W pociągu
Biegłam jak szalona i już po gwizdku wskoczyłam na stopień ruszającego pociągu. Mam szczęście, pomyślałam.
Czy opowiadanie skończyło się szczęśliwie?
Całość znajdziesz w Zeszycie trzecim mojej książki: Opowiadania z zakładką :)
Biegłam jak szalona i już po gwizdku wskoczyłam na stopień ruszającego pociągu. Mam szczęście, pomyślałam.
Czy opowiadanie skończyło się szczęśliwie?
Całość znajdziesz w Zeszycie trzecim mojej książki: Opowiadania z zakładką :)
Komentarze (19)
To co pora na krytykę?
Brak mi informacji o innych pasażerach, gdy dresik przyciąga jej twarz do krocza. To jednak silna scena, otoczenie nie powinno być zupełnie obojętne. Nie twierdzę, że powini jej bronić, ale nie okazanie i ich emocji, strachu, walki z myślami, choć wzroku starającego się wypatrzeć las za oknem, bo oddalić od siebie scenę z pociągu sprawiło, że zabrakło mi realizmu.
To samo ze sceną gdy bohaterka odpyskował matce dziewczynki. Gdyby to była jej siostra, opiekunka, ale nie matka. Nawet najbardziej zastraszana nie mogła po prostu przejść do porządku dziennego po takich słowach :)
Ufam, że jesteś świadoma, iż wytykam Ci takie rzeczy tylko dla tego, że już piszesz bardzo dobrze i mogę zwracać Ci uwagę na to zamiast na durne literówki :)
W drugiej jednak, nie chodzi mi o to, że bohaterka się odezwała tak a nie inaczej, a o to, że matka nie zareagowała. Rozumiem wystraszenie, ich zbliżony wiek, ale nie uwierzę, że samica odpuści wierząc, że to złe dla jej młodego :)
Po złożeniu wyjaśnień i rozpatrzeniu przez ławników daję 4. Dałbym 4,5 ale system nie pozwala, a jak dam 5, to stracisz motywację by być najlepszą :)
Cieszę się, że spodobał ci się styl opowiadania. W takim stylu są też dwa wstawione wcześniej na Opowi.pl teksty. Pan bogaty i Podkład muzyczny. Co do zmiany narracji muszę nad tym popracować, jednak to wymaga czasu bo obecny tekst, jaki przygotowuje jest też pisany z perspektywy jednej osoby, więc żebym zabrała się za coś nowego, muszę wcześniej dokończyć co zaczęłam. Dziękuję za wyczerpujący komentarz i miło było tak podyskutować o za i przeciw. Pozdrawiam :)
Czytam, więc Twoje opowiadanie, a tu się okazuje, że pannica już po balandze i lekko hm..hm..niedysponowana, jakby inaczej, skoro tym początkiem nowego dnia jest niedziela, to przecież dla wielu najlepszy czas podczas sobotniego szaleństwa. Szkoda, bo jak autorka przestrzega, nawet może szukać echa w muszli, więc nie ma mowy o dynamicznym rozwoju sytuacji. Ale skoro akcja dzieje się w nocy, takiej nocy tygodnia, to może więcej będzie tego typu podróżujących i tego postanowiłem się trzymać. Jej strój i image, to dla mnie awangarda, nie wiem, czy potrafiłbym zobaczyć w niej towarzysza do pogaduszek. Choć z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że to bardziej powłoka, często tacy ludzie, to zagubione dusze, o co prawda mocnych charakterach, indywidualiści, ale też szukający kontaktu, ciepła. Chcą takim stylem zwrócić na siebie uwagę, krzyczą swą zewnętrznością, pokazują, że nie wszystko jest tak jak planowali, dlatego wciąż próbują nowego, dziś na czarno, jutro…. Warto takiej personie poświęcić trochę czasu i cierpliwie przebijać się przez jej światopogląd, bo podejrzewam, że można znaleźć konkretny model przyjaźni oparty na zrozumieniu. Ale to tak na marginesie, być może całkiem się mylę i moje wywody tchną myszką.
Następne zdania wybiły mnie z utorowanej drogi, jaką sobie zacząłem przyswajać, bo rozpraszał mnie ten peleton osób, zwłaszcza kuracjuszy, których nijak nie mogłem pogodzić z nocą. Te kilka osób współtowarzyszy podróży były jakby skrojone na potrzeby Twojego zdarzenia, które chciałaś nam przedstawić, tylko ci maruderzy z Ciechocinka, przeszkadzali mi w odbiorze całości. I w tym momencie przypomniał mi się film „ Pociąg” Kawalerowicza i dopiero zdałem sobie sprawę, że to tak miało być, to było potrzebne, by pokazać, jak bardzo wiele się dzieje w ciągu kilku chwil. Te wszystkie osoby będą miały inną wizję tej podróży, choć mijały się, to zapewne prócz drobiazgów, strzępów słów, nie zostawiły dla innych miejsca w swej świadomości. Ta zakochane, te rozbawione, stękające, taszczący walizy, po pewnym czasie wtłoczą w swoje życie inne doświadczenia, może ten pociąg, stanie się tłem do wprowadzenia w jakiś temat, albo zniknie ze świadomości.
Ale kto to przeczytał, to wie, że może i on kiedyś tak przeszedł obok i nieświadomie, minął człowieka - dziwadło w dredach, popatrzył z niesmakiem i wydał osąd. I nagle dziś zostawiłaś nas sam na sam z takim człowiekiem, z kimś takim, dziewczyną, która myśli, czuje, ba! Zachowuje się jak mało kto, choć takiej właśnie postawy oczekujemy i akceptujemy u każdego. Twoimi oczyma skroiłaś nam dziewczynę, która jest świadoma bycia na cenzurowany, wchodząc do przedziału wie, że już ma „ przyjaciół”, ale nie zraża się, być może przyzwyczajenie do roli autsajdera weszło jej w krew. Nie jest idealna i dobrze, że pokazałaś jak wystawia cenzurkę elegańcikowi, dla mnie to urzeczywistniło jej stan ducha, ma mieć też trochę frustracji w sobie, nie jest nikim innym niż wszyscy.
I wreszcie ta scena z dzieciakiem, to kwintesencja dobrego zachowania, łamiącego tabu o wszelakim podziale rozpatrywanym przez pryzmat ubioru, wyglądu itp.: Nie na darmo się mówi, że dziecka nie zwiedziesz, ono wie, kto jest obłudny, kto gra, a komu może zaufać. Tak, ze wstydem muszę stwierdzić, że czasem powinienem brać przykład z dzieci, te wszystkie osoby z przedziału to właśnie tacy my, konformiści, którzy chcą przeżyć, niekoniecznie wiedząc, co inni myślą i nie chcąc widzieć czegoś złego, skoro mogą to obejść.
A o tych chłopcach w dresie nie będę się rozwodził, chyba nie trzeba nic dodawać, wszystko się wyjaśniło w ostatnim akordzie, choć trochę pojechałaś po bandzie, ale nie czepiam się.
P.S. Tam przy tej zabawie to więcej było motywów, tych galopujących zwierząt, no ja przynajmniej zawsze dodawałem, bo nie wiedziałem kiedy ktoś jeszcze nadstawi mi plecy.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania