W sieci. Nie chcę cię już widzieć i znać. (1)

DZIEŃ PIERWSZY – DWUDZIESTEGO PIERWSZEGO WRZEŚNIA

 

Kasztanowe pnie owinięte materiałem ze szczepionką zdały w tym roku egzamin. Drzewa zakwitły, powstały kasztany, brązowe z takim jaśniejszym, meszkowatym oczkiem.

 

KORONER/STENGRAF

 

Cały materiał sprawy, zebrany i zapisany przez Grupę miał przed oczami. Rozciągniętą folię zapełniały daty, nazwiska, wydarzenia, odnośne. Raz jeszcze powrócił do najodleglejszych informacji, które w spadku pozostawili jego poprzednicy. Wykluczył infos od Scotojerfroth’a i Ofrosii – tym dwóm udało się awansować, choć w akcji zginęło dwóch agentów. Tych najświeższych nie musiał analizować. Znał je. Jego chłonny umysł znajdował dla nich eksponowaną przestrzeń.

Niektóre folio miały dla niego formę niespełnionych – niespłaconych długów sprzed lat.

Ekran stanowczo zadrgał w błysku, ukazała się kolejna informacja „All Stengraf agent Wydziału Specjalnego Grupy Ochrony Rządu, kapitan. Pracuje w GOP od roku 2564. Wskaźnik inteligencji 132. Wysoki wskaźnik lojalności” kom podawał następne dane z regularnością 30 wierszy na sekundę i jedno zdjęcie na trzy wiersze.

Key Koroner – Dyrektor Bezpieczeństwa podejmował decyzję, która rodziła się w pozornie chaotycznej konwersacji z komem. Taki był styl jego pracy. Ten pusty pokój, którego jedyne wyposażenie stanowiło stylowe, duże biurko uzbrojone w rzędy sensorowych komunikatorów widziało już podobne sytuacje. Decyzja rodziła się w ciszy. Stengraf będzie najlepszy – pomyślał - jest za młody i za ambitny.

Kapitan All Stengraf do dzisiejszego dnia tylko raz miał okazję rozmawiać z Dyrektorem Bezpieczeństwa. Prawie rok temu po udanej akcji Koroner wysłuchał bezpośredniej relacji z jej przebiegu. Nie był wtedy sam. Ciężar sprawozdania spadł na Komisarza GOP – Kronberga Pankota, jego bezpośredniego przełożonego. Key Koroner wywarł na nim duże wrażenie. Surowy wyraz twarzy i zimne oczy schowane za osuwającymi się z czoła brwiami zdradzały stanowczość i zdecydowanie. Nawet szef, jak agenci nazywali Komisasza Grupy, tracił przy Koronerze pewność siebie, której rzadko mu brakowało.

Wtedy przed rokiem po trzech latach pracy w grupie swoją pierwszą samodzielną, dużą akcję zakończył sukcesem. Dla każdego agenta możliwość osobistego spotkania z Koronerem była nobilitacją. Przypomniał sobie jak starsi agenci z ostentacyjną nieszczerością gratulowali mu tej nagrody. Była to gra jaką między sobą prowadzili. Gra na dowcip, irytację, podejrzliwość, zaskoczenie. To ich zbliżało do siebie i dawało kopa. „ All baw się dobrze, a w czasie koronacji nie trzęś kalesonami”. Przy takich okazjach mieli sposobność przykrycia żartem nabytych doświadczeniem obaw.

Dyrektor Biura był legalnie wybranym przedstawicielem Rządu, ale agentury, które bezpośrednio mu podlegały, które sam powoływał, działały jakby na pograniczu prawa. Wypełniały, wydawałoby się, szczelną lukę w kompetencjach policji i wojska. Z czasem Dyrektorzy Bezpieczeństwa odgrywali w państwie coraz większą rolę, tym większą im więcej spraw trafiało do ich archiwum. Grupa miała znaczny wkład na tym polu.

Zakończone przed paroma minutami spotkanie odczuł inaczej niż poprzednie. Stengraf ciągle był zaskoczony jego przebiegiem. Wszystko co powiedział Key Koroner było ważne, chociaż dobrze mu znane. Ostrożności, zdecydowania i konspiracji uczył się od pierwszego dnia pracy w grupie. Przypomnienie tych cech przez Dyrektora nie odczuł jednak jako truizmów – ostrożność zabrzmiała jak – bez przesady, zdecydowanie zabrzmiało, jak iść na całość. W jego ustach słowa nabierały odpowiedniej wagi do znaczenia. Czuł, że w tej akcji będzie musiał być bardziej uważny, jak w którejkolwiek minionej, tym bardziej, że czas naglił. Naglił bardzo, według słów Koronera. Dziesiąty październik był ostatecznym terminem. Stengrafowi do wyznaczonej daty pozostało trzy tygodnie.

Teraz kiedy ruchomy chodnik ograniczony rzędem ścian prowadził go do ostatnich drzwi identyfikacyjnych nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Koroner nie powiedział mu wszystkiego. To nie było przekonanie. To było nieuchwytne jak impuls. Jak nieokreślona podejrzliwość. Ściana, która wydawała się lita, otworzyła się przed Stengrafem Dopiero, gdy za nim pozostała kwatera dyrektora, poczuł, że siłą jaką dawały mu nieograniczone pełnomocnictwa, uwolniona została wraz z opuszczeniem tego miejsca. W tej akcji nie był podległy nawet Pankotowi. Miał pełną swobodę działania, ale wiedział, że pomocy Grupy niczego nie osiągnie.

Pankot pomyślał, że tak jest OK.

Następne częściW sieci (2) W sieci (3) W sieci (4)

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania