W wolnej chwili

W WOLNEJ CHWILI

 

Autor:

Halina Liberadzka /Kozak/

 

pseudonim:Kalina0034

 

 

1 odcinek

 

Znowu grają a ja nie mam odpowiedniej biżuterii żeby ozdobić swoje wdzięki. Zabawa wyśmienita. Całe ciało w ruchu. Przecież ja nie mam odpowiednich kolczyków które tańczyły by razem ze mną...Zaczęłam kombinować, rozkręciłam stare kolczyki i zrobiłam z nich nowe, to nie to, od jutra biorę się za siebie . Robię małe zakupy....Weszłam do pasmanterii i rzuciłam się na sznurki i koraliki...ach!...........

 

2 odcinek

 

...A oto co mi się udało wyczarować w wolnej chwili...chociaż to nie są kolczyki to bransoletka też będzie fajnie wyglądać...

 

3 odcinek

 

Ance podobała się liliowa bransoletka. Chciała, bym zrobiła jej taką samą, ale niestety gdy ponownie pojawiłam się w sklepie, takiego sznurka liliowego już nie było. Czas naglił. Nie mogłam zawieść swojej koleżanki. Zaskoczyłam ją więc nowym projektem:

Anka porwała obie bransoletki i założyła na rękę.

- zdejmij jedną, nie pasują obie do siebie.

Anka szalała okręcając się dookoła siebie.

Byłam szczęśliwa, że trafiłam w jej gusta. Od dawna nie widziałam jej takiej szczęśliwej.

 

4 odcinek

 

Zaczęły się zamówienia. Na przerwie Agnieszka i Sylwia podeszły do mnie i w tajemnicy przed innymi koleżankami prosiły mnie, bym zrobiła im jednakowe bransoletki. Znowu zaszłam do sklepu. Oczy zaświeciły mi się do kolorowego sutaszu. Na drugi dzień przyniosłam do szkoły 6 bransoletek:

I znów trafione, Agnieszka i Sylwia nie mogły się zdecydować który wybrać kolor. Ciągle je u mnie wymieniały...

 

5 odcinek

Zainteresowanie moimi bransoletkami rosło. Wyplatałam je seryjnie. Noszenie biżuterii w szkole stało się ważne.

Anka przybiegła z szatni zdyszana.

-Dziewczyny ,wiecie co, chłopaki z elektryka organizują imprezę „domówkę” w dużym domu z ogrodem. Bedzie fajnie. Idziemy?

- Nooo nie wiem…

- A jak się trzeba ubrać?

- No myślę że elegancko…

- W jakąś kieckę?

-Raczej tak.

- No to co, idziemy?

- Idziemy- krzyknęły zgodnie.

Był to okrzyk radości.

Po drodze do domu mijały co dzień sklepik z biżuterią. Na wystawie zobaczyły nowy towar.

- Sylwia! Ja bym sobie włożyła ciemną sukienkę i tą obrożę co tu leży na wystawie.

- Eeeeeee…

-Nie, nie pasuje. Lepiej kup sobie taki komplet… O ten… Będzie elegancko.

Stały niemal wlepione w szybę wystawową i przekomarzając się patrzyły na to:

 

6 odcinek

 

Waw…

Jaki ful wypas…

-myślałam że to tylko duży dom a tu…

Anka ! O ósmej będzie przy basenie część oficjalna. Gospodarz kończy 18 tkę. Anka spojrzała badawczo na Sylwię…

-to tu jest jeszcze basen

-dziewczyny ,chodźcie zobaczyć…

Przyjaciółki obeszły dom alejkami na drugą stronę rozłożystej willi.

Światła odbijały się w lustrze wody i ogromnej ilości szyb .Całość pięknego widoku, podświetlały kolorowe reflektory…

-Bajka! Cudnie!

-Jak bym chciała tu mieszkać…

Wieczór był piękny. Wczesno-jesienny powiew wiatru rozprowadzał woń świeżo wyschniętych liści.

Alejki ogrodu wypełnione były przybyłymi gośćmi.

Była to sama młodzież.

Młodość i jeszcze raz młodość.

Wrzało z radości…

Zewsząd dochodził głos najnowszej muzy.

W blasku mieniących się świateł widać było tylko piękne ,młode , uśmiechnięte i rozradowane twarze i gdzieniegdzie błyszczące odblaski biżuterii ,która wśród obecnych dziewcząt reprezentowana była sowicie… a oto ona:

 

7odcinek

Zbliżała się 8:00

Goście, gęsto ustawili się wokół basenu, spoglądając co się będzie działo.

Z dala dobiegał głos muzyki.

Nagle wszystko ucichło.

Na skoczni do basenu pojawił się przystojny młodzieniec i spoglądając na zegarek krzyknął z góry:

-uwaga!!!

-8;00!!!

-8:01!!!

-8:02!!!

-8:03!!!

-18 cie!!!

-18 cie!!!

-jestem dorosły!!!!!!!!!! –wykrzykiwał

Nagle tłum się rozstąpił na boki ,koledzy gospodarza wnieśli coś i postawili przy brzegu basenu. Wysoki brunet nacisnął dźwignię:

-Bum……….!!!!!!!!

Rozległ się odgłos wystrzału.

Nad basen rozsypało się tysiące ,setki bibułowych płatków ,które pofrunęły wysoko w górę, żeby po chwili opaść na dół pokrywając lustro wody. Kolorowe bibułki utworzyły na wodzie piękny dywan.

Gospodarz stał u góry i patrzył zaskoczony, gdy bibułki opadły ,skoczył z wieży do wody, wykonując przepiękny skok.

Goście zgodnie zaczęli bić brawo. Z tłumu wyrwało się kilku śmiałków wskakując kolejno do basenu …

Zrobił się gwar. Muzyka ponownie zagrała. Młodzież częściowo tworząc pary tańczyła. Zabawa była elegancka. Dziewczyny wdzięczyły się do chłopaków, a miały czego, bo ozdobione były piękną biżuterią:

 

8 odcinek

 

- dziewczyny ,przyniosłam dzisiaj coś ładnego…

-co?

-Nie zgadniesz…

-mam wreszcie te kolczyki o których marzyłam…

-a dla mnie masz?- spytała Marzena niecierpliwie…

-tak mam 8 par, nazwałam je ”Lineczki” ,bo takie cienkie jak lina…

-zrobiłam dla całej naszej paczki, jedne kosztują 4 zł…

Kasia wyjęła z torby malutki przeźroczysty słoiczek wypełniony kolorowymi kolczykami. Wysypała zawartość na parapet i zaczęła zawieszać na brzegu słoiczka.

-ale cudo!…

-jakie śliczne!…

-ja chcę te niebieskie…

-ja zamawiam czerwone z białym…

Kasiu! Zrób nam do nich bransoletki…

-no właśnie , było by fajnie…

-No, nie wiem, bo nie mam tyle koralików takich samych , a na dokupienie nie ma co liczyć…

-hm , to szkoda!

-wiesz, jak będziesz coś dla naszej paczki robić, to pamiętaj żeby zrobić kolczyki i bransoletki, to by był taki nasz znak…

Sylwia spojrzała na kolczyki zawieszone jak na baczność na słoiczku i przenosząc spojrzenie na koleżanki powiedziała:

-co myślicie o tym żebyśmy od dzisiaj nazywały się ”Lineczki”?

-a to genialne nazwiemy nasz zespół wokalny „Lineczki” -popatrzyły po sobie akceptując pomysł …

Anka zwracając się do koleżanek rzekła”

-no to „Lineczki” ustalmy, które kolczyki są dla kogo?

 

9 odcinek

 

- Anka! Nie odchodź, zaraz wychodzimy na scenę…

-ale ja chciałam zobaczyć do lustra jak wyglądam…

-świetnie… i chodź już…

-witamy na estradzie Lineczki…

Muzycy zaczęli grać…

Światła skierowały się w ich stronę…

Lineczki wbiegły na estradę tanecznym krokiem.

Piękne dziewczyny i ich młode uśmiechnięte twarze, wniosły na scenę wiele radości…

Zaczęły śpiewać….

Reflektory szalały tworząc efekty świetlne….

Lineczki po raz pierwszy w nowej krasie…

Każda miała na sobie krótką jedno- kolorową sukieneczkę, przepiękny kolorowy makijaż, a na uszach komponujące się barwne kolczyki „Lineczki”, dyskretne i subtelne, po prostu sama słodycz….

Dziewczęta śpiewały poruszając się po scenie...

Widzowie byli zaskoczeni ale patrzyli na nie z wielką aprobatą…

Podobały się…

Utwór dobiegł końca. …

Nastała chwila ciszy…

Ktoś z tłumu wstał z miejsca i krzyknął:

- Lineczki !... Lineczki !...

Rozległ się grom wielkich braw…

Trwało to długo…

Po chwili wyszedł konferansjer i opowiedział historię powstania nazwy „Lineczki”…

Na drugi dzień ukazał się artykuł w lokalnej gazecie ze zdjęciami z imprezy, a na zbliżeniu widniały ich piękne i subtelne kolczyki…

 

10 odcinek

 

- Din,din…- rozległ się głos dzwonka. Anka otworzyła drzwi…

- witamy solenizantkę!!! - krzyknęły chórem dziewczęta…

Każda, trzymała w ręku czerwoną różę…

- Wchodźcie od razu do mojego pokoju, tam będziemy siedzieć…

Pokój Ani błyszczał jak lustro, obszerny i przystrojony bibelotami zapraszał do środka. Ania znana była z miłości do bibelotów i wesołych przytulanek…

Dziewczęta zajęły miejsca przy zastawionym stole.

- Aniu! Sama przygotowałaś te drinki, bo parasolki to mają takie, że można by się schować przed deszczem…

- Eee… tam… częstujcie się wszystkim co mam…

Ania, przyjęła nas, czym chata bogata…

Dostała od nas tylko 7 czerwonych róż, choć nasze życzenia dla niej były tak gorące i szczere że każdy by sobie tego życzył…

Nie wiedziała jednak jaką naprawdę mamy niespodziankę… Zabawa pomału zaczęła się rozkręcać. W kącie grała muzyka, koleżanki żartowały i podkręcały się do zabawy, która była głównym punktem imprezy.

-Sylwia daj swoją chustę na fanty…

Zagramy teraz w marynarza. Na kogo wypadnie liczenie, daje fanta…

- …raz dwa trzy… - dziewczęta na sygnał pokazywały dowolną ilość palców…

Chusta pomału wypełniała się fantami, gdy już ich było dużo, Kasia podeszła do Anki i zawiązała jej przepaskę na oczy…

- Aniu!, ty będziesz losować fanty, a my będziemy wykupywać…

Ania włożyła rękę do zawiązanej chusty i dotykając fanta stwierdziła że coś nie gra. Zamiast fantów pod ręką czuje torebki i pudełeczka.

Zdjęła odruchowo przepaskę z oczu i ku swojemu zaskoczeniu nie wiedziała co powiedzieć…

-To dla ciebie! niespodzianka!!! –zaczęły krzyczeć jedna przez drugą…

Chwila osłupienia. Anka nie mogła uwierzyć…

- to dla mnie, to dla mnie… - ciekawość zżerała jej wyobraźnię… co tam jest?

Zaczęła kolejno otwierać pakunki, radość nie miała końca…

To błyskotki które uwielbiała – biżuteria…

- jestem szczęśliwa!... tak to kocham!.. .pieściła rękami podnosząc do góry :kolczyki, bransoletki i naszyjniki…

- dziewczyny jesteście fajne!...co tam, super!!!

Koleżanki resztę wieczoru spędziły na przymierzaniu biżuterii i ciuchów, rozprawiając co do siebie pasuje. Słowem był to udany -

BABSKI WIECZÓR

 

11odcinek

 

- Dziewczyny zauważyłam ze Anka odkąd dostała od nas biżuterię to się bardzo zmieniła…

-no jakoś wypiękniała…

-ja zauważyłam, że teraz ma zawsze nienaganną fryzurę i ciuchy…

-dzisiaj widziałam, jak Łukasz patrzył na nią na przerwie…

-podoba się chłopakom…

-wiecie co, myślę że my też powinnyśmy się wziąć za siebie…

-Kasiu! Może byś nas nauczyła robić biżuterię, ty masz już doświadczenie, szybko Ankę dogonimy….

-To nie jest takie trudne, ale wymaga cierpliwości, przygotuję wam filmy na yutiu , oglądniecie, a potem zdecydujemy co będziemy robić…

-fajnie , ja załatwię forsę na materiały, zamówimy je w sklepie internetowym, żeby były takie jak trzeba…

-no to do wieczora u mnie - odezwała się Kasia…

………………………………………………………………………….

 

- ja już jestem Kasiu – rzekła Marzena -reszta dziewczyn przyjdzie razem…

- Anki w szkole dzisiaj nie było, ale jak wyzdrowieje to ją też zaprosimy … a co, niech dziewczyna kwitnie…

 

Kasia przygotowała komputer, a w nim linki na yutiu z filmami w których uczą jak wykonać krok po kroku biżuterię, oraz linki do sklepów internetowych z materiałami.

Dziewczyny zasiadły przed ekran i zamilkły…

Kasia otwierała kolejno wszystkie linki:

Yutiu:

http://www.youtube.com/watch?v=tR7xDCAZaLc

http://www.youtube.com/user/Potomacbeadco?v=4671jWnJkmQ

http://www.youtube.com/watch?v=fJFWUQ0Uurs

http://www.youtube.com/watch?v=CphtAEvSPYU

Sklepy z materiałami:

http://www.sklepbukowiec.pl/

http://www.magraf.com.pl/

http://beadbeauty.pl/

http://www.beading.com.pl/

Siedziały długo i dyskutowały, żeby się do takiej akcji dobrze przygotować...

 

12 odcinek

 

Dziewczyny długo dyskutowały jaki zamówić towar, w końcu postanowiły że to będzie skóra, a dokładniej: rzemyki lakierowane, koraliki z dużą dziurką, końcówki do biżuterii, bigle, kółeczka i szpilki. Stwierdziły jednogłośnie iż robienie biżuterii z koralików i żyłki jest bardzo pracochłonne i na początek zbyt trudne.

Miała to być na pierwszy raz improwizacja…

Zamówiony towar kurier przyniósł za dwa dni, nam jednak długo zeszło zanim zabrałyśmy się do roboty…

-No, ale już czas, przecież niedługo Święta i Sylwester trzeba coś mieć przygotowane…

-wiesz co Iza jak zobaczyłam te rzemyki które przysłali, to od razu pomyślałam że zrobię sobie kolczyki ze skóry…

-Ja myślę że dobrze, żeśmy się nie zdecydowały na robienie biżuterii na żyłce, na początek za trudne…

Iza ,Maja i Iwona siedziały na schodach na korytarzu czekając na pierwszą lekcję i wymieniały wrażenia między sobą…

Z dala było widać kroczącą naprzeciw uradowaną Agnieszkę.

-Cześć dziewczyny popatrzcie jakie zrobiłam w domu kolczyki ze skóry:

Zdjęcie

 

-fajne nie…

-a jak ładnie wyglądają na uszach…

-o jej jakie eleganckie…

-jakby nie było to skóra, niezły materiał…

-fantastyczne, jak je zrobiłaś?

- 1.Uciełam rzemyk

2.Nawlekłam koralik

3.Wzięłam końcówkę do wklejania

4.Ścisnęłam końcówki rzemyków żeby było cieniej

5.Włożyłam do środka końcówki do której wcześniej wkropiłam krople kleju super glue.

6.Potrzymałam chwilę i wszystko gotowe…

7.Doczepiłam kółeczko i bigla, a na końcu przymierzyłam na ucho…

 

- Świetny patent…

-To ja go wykorzystam…

Dziewczyny poszły na lekcję, każda myślała w tej chwili o tym samym – jak wykorzystać pomysł Agnieszki…

 

13 odcinek

 

Din, din…

Din, din…

Din, din…

Iza odbierz komórkę, bo ciągle dzwoni…

- Nie mam czasu, bo otwieram pocztę…

- Zlituj się , bo nie da się już słuchać…

- Halo! Co tam?

- Iza, ja dzwonię, bo za tydzień idziemy na zabawę a nie mam odpowiednich kolczyków żeby ubrać, może byś ty mi coś pożyczyła? – odezwała się cicho Sylwia…

- Wiesz, właśnie otworzyłam przesyłkę z kolczykami, które zamówiłam u p. Kaliny na Srebrnej Agrafce w sklepie internetowym, przyjdź do mnie to ci pokażę , no i od razu pogadamy…

- dobra już lecę, będę za 15 minut…

- no to narka…

…………………………………………………………………………..Din,Din…

- wchodź szybko, już ci pokazuję co mam… - Iza otworzyła mały plastikowy woreczek, wyjęła kolczyki i podała Sylwii do ręki…

- ojej, jakie fajne, ale nie za długie?

- mają 12 cm z biglem do mojej szyi pasują… - Iza wyciągnęła szyję do góry…

- nie są za długie, właśnie takie chciałam, Dorota z B klasy ma takie podobne, widziałam na ostatniej zabawie, fajnie się dyndają ,ty się ruszasz a one z tobą, popatrz włożę…

- no faktycznie…

- a jak ty je znalazłaś…

- trafiłam w internecie na bloga, na którym facetka reklamuje swoją biżuterię i co najlepiej, że bardzo tanią ,tam mogła bym sobie kupić większą ilość, ale zamówiłam na razie jedną parę na próbę, bo wiesz nie zawsze wiadomo co dostaniesz i jakie to będzie jakościowo…

- eeeee… wydaje mi się że bardzo ładne i jakość też w porządku, no pewno za takie pieniądze, to super,super…

- ja zamierzam zamówić sobie też bransoletki bo ma różne fajne…

- ja też chcę, daj mi namiary, to sobie w domu zobaczę w komputerze…- dziewczyna napaliła się na zakupy oglądając nowy nabytek koleżanki…

- co będę pożyczać, w takiej cenie to mnie jeszcze stać żeby sobie zafundować… - odparła Sylwia.

- tylko czy zdążę zamówić ..?

- zdążysz ja dostałam szybko…

- ale się dziewczyny zdziwią jak nas zobaczą…

 

14 odcinek

 

- Jak wam się podobamy?

- aaaa… macie nowe kolczyki…

- no, kupiłyśmy w sklepie internetowym na Srebrnej Agrafce w sklepie p. Kaliny…/Pracownia kaliny/

- Iza wyszukała… - odezwała się Sylwia…

- fajnie się dyndają, nie?

Maja i Iwona spojrzały na siebie porozumiewawczo. Były wyraźnie zazdrosne.

- Jak myślicie czy lepiej wyglądają do koczka jak ma Iza, czy do rozpuszczonych włosów jak Sylwia – zadała pytanie Maja, której kolczyki wpadły w oko i też zapragnęła takie.

- moim zdaniem i tak dobrze i tak dobrze - odezwała się zamyślona Iwona ,która zastanawiała się nad zaglądnięciem do internetu, by zobaczyć sklep p. kaliny…

- Maju, tobie by było fajnie w takich turkusowych, pasowały by do twoich oczu, a tam gdzie kupowałyśmy były śliczne turkusowe długie wisiorki, nawet dwie wersje…

- taki turkus podkreślał by twoje oczy...

- a myślisz że ja mam złe oczy?…

-nieeee ,tylko byłabyś taka niebiańska…

Iwona otworzyła trzymającego w ręce laptopa i wyszukała stronę sklepu p. Kaliny…/Pracownia Kaliny/

- Maju, to chyba te, popatrz…

Zdjecie…

- jak myślicie ,czy kolor tych kolczyków jest taki jak na zdjęciu, czy zmieniony przez zrobienie zdjęcia?

- możesz być spokojna, kolor jest ładny, a czy odcień parę tonów w tą czy w tą, to i tak będzie ci pasował…

- jak nie kupisz, to nie będziesz wiedziała…

- no dobra, zaufam wam, kupuję je…

- oooo… patrzcie, tu są liliowe, podobne do kolczyków niebieskich Sylwii…

- to ja je zamówię… - rzekła Iwona…

Zdjęcie…

- no to będziemy miały już wszystkie cztery takie długie kolczyki. Teraz trzeba będzie namówić resztę dziewczyn, żeby „Lineczki” były jednakowe. Na nowym koncercie zrobią furorę nasze długie dyndające kolczyki na uszach. W sklepie p. Kaliny jest w czym wybrać, a cena – super, super…

- fajnie nie?

- Mam wam dziewczyny oznajmić, że profesorka Zora powiedziała, iż występujemy za 2 tygodnie w Domu Kultury na 30 leciu szkoły…

- to może zdążymy wymyśleć nasz nowy wygląd na scenę?

- ja mam pomysł – ocknęła się Iza…

- może ubrały byśmy: spodnie rurki, jakieś powłóczyste bluzki czy coś jakiego, związać włosy na koczki, a do tego długie dyndające kolczyki…

- oooooo… i wymyślmy taką choreografię, żeby się fajnie dyndały kolczyki w czasie ruchu…

- o czym rozprawiacie dziewczęta? – rzekła nadchodząca z dala koleżanka z B klasy…

To tajemnica, zobaczycie wszyscy za 2 tygodnie…

- a co będzie za dwa tygodnie?

- niespodzianka…

- zamykaj już tego laptopa Iwona i idziemy na lekcje ,bo już się kończy duża przerwa…

- Dinnnnnnnn… - dziewczęta podniecone rozmową o zakupach weszły podniecone do klasy…

 

15 odcinek

 

- ale fajnie wyglądałyście dziewczyny na występie, całe na czarno, tylko widać było te dyndające kolczyki .Jak śpiewałyście tą nową piosenkę, to raz kołysały się jednakowo razem z wami, a drugim razem skakały jak sprężynki …

- fajnie , fajnie , nie ma co…

Dziewczęta były zadowolone że koleżanki z b klasy podziwiały ich sukces…

Rozmowę przerwała Zosia z b klasy i powiedziała, iż znalazła w Internecie ciekawe naszyjniki które pasowałyby do czarnego stroju, problem w tym że facetka ma tylko 2 sztuki…

- pasowałoby coś pomyśleć, żebyście miały wszystkie. Najlepiej to jeszcze po dwa, bo tak świetnie wyglądają. Są błyszczące i eleganckie i takie młodzieżowe…

- to daj nam namiar , żebyśmy mogły zobaczyć co to jest – Zosia napisała na serwetce adres…

- ooo… to Srebrna Agrafka - Pracownia Kaliny…

- to my już mamy od niej kolczyki „Lineczki”, oraz ostatnie kolczyki długie

- a to się złożyło…

-To nowy sklep ,dopiero kilka miesięcy, ale wyroby ma takie w sam raz dla młodzieży no i tanie…

- Wiecie co? – rzekła Anka, ja napiszę w domu e – maila do tej p. Kaliny i zapytam czy by nam nie zrobiła na zamówienie więcej sztuk tych naszyjników. Teraz naszyjniki na łańcuchach są bardzo modne .

Gdy dziewczyny zajadały się ciastkami, do cukierni weszła Iwona ,która często nosiła ze sobą laptopa.

- Iwonko ! otwórz laptopa i pokaż nam tą stronę sklepu p. Kaliny bo podobno ona ma teraz fajne naszyjniki, może byśmy zobaczyły jak one wyglądają…

Iwona usiadła przy stoliku i zabrała się do szukania odpowiedniej strony…

- to!… o to wam chodzi?

- no, to naszyjnik „Laur”- powiedziała Zosia

- gdzie?... gdzie?…

- pokaż , pokaż…

- jeszcze ja! – zaczęły zaglądać dziewczyny…

- eeee… fajny , o tu jest na tle swetra…

- do czarnego będzie piękny…

- co myślicie? Kasiu! Aniu! Iwono! – odezwała się Zosia do koleżanek które były mało aktywne…

- ja jestem za – rzekła Kasia…

- my też za. Chyba wszystkie nie?- zwróciła się do koleżanek, które przytaknęły wspólnie głowami. Były zadowolone z zakupów w sklepie p. Kaliny i wiedziały że naszyjniki też zrobią furorę , gdy je razem założą na występ.

- Aniu pisz tego e- maila i załatw sprawę z p. kaliną ,może nam jeszcze da rabat, jak tyle zamówimy naszyjników…

Sobotnie popołudnie „Lineczek” było znowu udane, ich ulubiona cukiernia stała się stałym miejscem nowych spotkań na których omawiały swoje najważniejsze dziewczęce sprawy.

 

16 odcinek

 

- cześć dziewczyny… macie tą biżuterię co trzeba było przynieść?…

- no, ja mam na sobie…

- ja też, o popatrz…- powiedziała Zosia…

- ciekawe po co ta biżuteria?...

Dziewczęta stały w holu i czekały ze swoimi chłopakami na rozpoczęcie studniówki…

Nagle z sali głównej wyszedł przewodniczący szkoły z dziewczyną i krzyknął na cały regulator :

- para za parą!!!!!!!!!!

Z głośników zaczęła grać muzyka, rozległ się piękny polonez…

Młodzież ustawiała się w pary i uroczyście wkraczała w rytmie poloneza na salę ,tworząc wspaniały korowód…

Tak rozpoczął się wymarzony bal naszych „Lineczek”, które dzisiaj były zupełnie prywatnie…

Na co dzień, chodziły na dyskoteki, ale to była wyjątkowa zabawa – Studniówka…

Już niedługo miały zdać maturę i wejść w dorosłe życie…

Zabawa kręciła się pomału, młodzież tańczyła w rytmie muzyki didżeja…

W czasie wieczoru prowadzone były zabawy towarzyskie, lecz wszyscy czekali na moment w którym potrzebna będzie biżuteria…

- uwaga!!!

- poproszę wszystkie pary o wyjście na parkiet…

- każda para otrzyma od nas jabłko, które powinna trzymać naprzeciwko siebie czołami i tańczyć z nim walca wiedeńskiego…

- która para upuści jabłko, będzie musiała odejść z parkietu na zewnątrz koła, a do woreczka odda zapowiedzianą biżuterię…

Na sali zrobiło się poruszenie , zadanie nie było takie łatwe…

W końcu wszyscy zaczęli tańczyć…

Było w tym dużo humoru, jabłka ślizgały się po czole, drapały, uciekały. Coraz więcej par odchodziło…

Prowadzący zabawę zbierali do przeźroczystych woreczków biżuterię …

W rezultacie została jedna para…

- Brawa dla zwycięskiej pary!!! – krzyknął didżej.

Rozległ się wielki aplauz, wszyscy klaskali…

- a teraz tworzymy wszyscy kółeczko wokół sali i tańczymy w rytm muzyki - organizator postawił na środku wielkie pudło z którego wygrana para losowała biżuterię i obdarowywała kolejne pary. Każdy był zaskoczony, dostawał jakby prezent, coś innego niż przyniósł, było to miłe…

Dziewczęta wymieniały przy stoliku wrażenia po udanej zabawie z biżuterią…

- ja dostałam fajny naszyjnik, mój nie był taki fajny…

- a ja miałam naszyjnik a dostałam pęk bransoletek, bardzo mi odpowiada…

- wiecie co?... mi się podobała ta zabawa, ktoś to świetnie wymyślił…

- eee… ja nie jestem zadowolona, bo miałam ładne kolczyki a dostałam tylko taką cienką bransoletkę…

- moim zdaniem to tylko zabawa, jak nie chciałaś oddać tych kolczyków, to trzeba było przynieść coś, czego ci nie było żal…

- jasne, to tylko zabawa…

Dziewczęta rozmawiały o biżuterii , aż do końca zabawy i nawet wspominały p. Kalinę, co ona tam teraz wystawia? Trzeba tam znowu zaglądnąć do jej sklepu w Internecie…

 

17odcinek

 

- Kasiu, szybciej, bo się spóźnimy na imieniny, ciocia już czeka…

- chwileczkę, już kończę, tylko zapnę naszyjnik…

Kasia wyglądała rewelacyjnie, ubrała się do końca i zeszła na dół…

Mama czekała z niecierpliwością na pędzącą już córkę…

Wreszcie jadą…

Ciocia wyglądała dyskretnie zza firanki , w oczekiwaniu swojej siostry, bo nie spodziewała się wielu gości.

W domu jednak siedziała już koleżanka z pracy, która przyszła do niej z córką, by złożyć jej życzenia powrotu do zdrowia.

Din, din… - drzwi się otwarły

- wchodźcie do środka, bo zimno…

- przedstawiam wam – odezwała się ciocia - moją koleżankę z pracy p. Walerię z córką Idą…

- a to, moja siostra, też z córką, Kasią… – panie podały sobie ręce…

Kobiety zaczęły ze sobą rozmawiać...

Tymczasem Kasia przysiadła się do Idy…

- ooo… ale masz ładne bransoletki…

- kupiłam w internecie, uwielbiam grzebać w takich cudeńkach…

- a ja trochę sama robię, a trochę kupuję . Mam już sama niezły zbiorek – rzekła Kasia…

- u nas w szkole to na porządku dziennym, my nosimy do szkoły biżuterię, ważne jest co w głowie, a nie jak wyglądamy…

Nauczyciele się nie czepiają, ja chodzę do szkoły o profilu artystycznym i u nas wolno. Artysta ma prawo do inności…

- o jej! – zdziwiła się Ida - u nas nie ma mowy, mundurek, skromnie uczesane włosy i cały regulamin co do wyglądu. Ja już tego nie wytrzymuję. Za to po lekcjach daję upust fantazji, mogę sobie kupować biżuterię, rodzice nie mają nic przeciw temu, mama też uwielbia błyskotki, popatrz co ma na sobie…

- widzę ,wiesz, ja robiłam podobne bransoletki sama ,nawet nieźle mi wyszły…

- a ty Kasiu, widzę masz oryginalny naszyjnik, no i bransoletkę …

- podoba ci się?

- no, świetny komplet…

- tak?... dostałam na zabawie studniówkowej. Mieliśmy taką zabawę z biżuterią… - Kasia opowiedziała jej zasady…

- a to fajne, ja bym też tak chciała, szkoda że nie chodzę do waszej szkoły. Na szczęście już za ok. 100 dni matura i koniec tej mundurkowej udręki.

- Ida! - wykrzyknęła Kasia – może byśmy się umówiły na dyskotekę w tą sobotę w mojej szkole, zobaczysz jak u nas jest…

- fajnie… - odrzekła Ida…

- mama chyba nie będzie miała nic przeciwko ?

- nie, przecież jestem dorosła, tylko jeszcze ta nieszczęsna matura…

- to jesteśmy umówione…

Dziewczęta były tak zajęte rozmową ,iż nie zauważyły jak czas mijał i trzeba było wracać do domu.

Na odchodne jeszcze Ida krzyknęła do Kasi…

- tylko przyjdź w tym naszyjniku co dzisiaj!...

- dobra!...

- pa, pa…

- pa…

 

18 odcinek

 

Mamusiu, świetnie że przyjechałaś, bo już nie mogłam jeść tego rosołu…

- tato nie umie nic porządnie ugotować i ja też…

- z tego wszystkiego ciągle gotowaliśmy rosół i liczyliśmy dni kiedy wrócisz…

- Iza powiedziała że jak wrócisz to cię wyściska, a na delegację więcej nie puści…

- no i dobrze bo jest za co, jak się dowie co dla niej mam…

- a co masz dla mnie?...co?...spytała się córka…

- no chyba nie przywiozłaś jej znowu ciuchów… - dodał ojciec…

- nieee… coś innego… - Iza zacisnęła dłonie i sprężała się, żeby wymyśleć co to takiego…

- pewno te buty o których mówiłyśmy przed wyjazdem…- powiedziała Iza

- nie słonko… - mama rozpakowywała torbę i rozmawiała…

Wreszcie wyjęła niewielkie pudełeczko zawiązane na wierzchu gumką…

- to jest to, zobacz – podała córce…

Iza zaciekawiona zaczęła odpakowywać tajemnicze pudełko, ręce drżały jej na myśl co w nim zobaczy…

Ku jej zdziwieniu oczom jej ukazały się błyszczące szklane kolorowe koraliki, które w świetle pobliskiej lampy mieniły się barwami tęczy. Były śliczne…

- mamo, a do czego te koraliki?

- jak to, przecież robicie z koleżankami biżuterię, to najładniejsze czeskie błyskotki - koraliki z Jablonexu…

- coś sobie z nich zrobisz…

- miałam taką okazję to ci kupiłam, chyba jesteś zadowolona…

- mamuś, kocham cię, są śliczne, nie wiem jeszcze co z nich zrobię , ale nie mogłaś mi zrobić większej przyjemności…

- cieszę się córeczko!... – Iza porwała koraliki i poszła do swojego pokoju, żeby obmyślić plany co z nich zrobić.

Wysypała je na pokrywkę pudełeczka i położyła przed siebie. Kolorowe szklane koraliki były okazałe ok.1,5 cm

Błyszczały się, przybierając odcienie delikatnej tęczy…

Iza stale patrzyła i zachwycała się błyskotkami, była cała przepełniona tym wrażeniem.

Do wieczora próbowała zainspirować się w internecie na różnych stronach z biżuterią…

Wreszcie podjęła decyzję.

- mam ich dużo – pomyślała…

- na początek zrobię zwykłe kolczyki, kupię tylko w sklepie internetowym ładne bigle…

W następnych dniach Iza chodziła cała szczęśliwa nosząc ze sobą swą tajemnicę…

W piątek dziewczyna umówiła się z koleżankami z zespołu, żeby przyszły na umówioną godzinę do cukierni…

Lineczki stawiły się jak na koncert punktualnie , ale Izy nie było.

Już zamówiły sobie kremówki, a w drzwiach ukazała się Iza…

- po co nas zebrałaś, kiedy sama nie przychodzisz?…

- przepraszam was, ale z rozpędu zapomniałam czegoś ważnego…

- a co może być ważniejsze od nas?

- a to… - Iza dosiadła się do koleżanek, wyjęła z torebki koperty i rozdała je koleżankom…

- Kasia i Anka pierwsze otwarły koperty i wykrzyknęły

- o jej!...

- to kolczyki! – w przeźroczystym woreczku ukazały się szklane kolczyki…

Dziewczęta otwierały swoje prezenty i zakładały na uszy…

- no i co ładne? – spytała Iza…

-śliczne!

-śliczne!

- przepiękne!...

- są tak piękne, że jest mi obojętne jaki dostałam kolor, bo sama nie potrafiłabym wybrać…

- cieszę się, że sprawiłam wam radość…

- mama przywiozła mi z delegacji koraliki , więc postanowiłam się z wami podzielić. Znowu „Lineczki” będą miały jednakowe kolczyki, dlatego dziewczęta pomyślcie jak się do nich ubierzemy, żeby było fajnie…

Koleżanki siedziały w cukierni , fascynowały się kolczykami od Izy i rozprawiały nad nowym ubiorem…

 

19 odcinek

 

- dziewczyny klasa A organizuje ostatki i zaprasza całą szkołę… - oznajmiła Zosia , która zdyszana biegła po

korytarzu …

- czytałam plakat, podobno główną atrakcją wieczoru ma być konkurs na najefektowniejsze kolczyki „Lineczki ”podobne jak mają dziewczęta z zespołu wokalno – tanecznego…

- ale super, tak mi się podobają te zabawy z biżuterią…

- mi też , ja idę…

- no, ale skąd wziąć takie kolczyki?

- trzeba przeglądnąć sklepy, a w najgorszym razie internet…

- Iza mówiła, żeby zobaczyć na Srebrnej Agrafce w sklepie p. Kaliny może tam jeszcze są…

Wiadomość o zabawie z biżuterią zainteresowała dziewczęta w całej szkole , na wszystkich przerwach trwały dyskusje…

Apetyt na wygraną był tak duży iż koleżanki ,które po lekcjach opanowały najbliższą galerię z biżuterią wyrywały sobie błyskotki niemal z ręki…

Wreszcie nadszedł dzień zabawy. Sala szkolna wypełniona była po brzegi. Dziewczęta błyszczały urodą i błyskotkami, było pięknie i uroczyście. W tle grała muzyka ale niezbyt głośno, dlatego nikt jeszcze nie tańczył…

- zapraszam na parkiet te dziewczęta, które chcą wziąć udział w konkursie – didżej znalazł się na środku i utworzył z dziewcząt wężyka.

Z głośnika popłynęła muzyka, która sugerowała marsza. Dziewczęta zaczęły chodzić po sali prezentując swoje kolczyki na uszach. Didżej zachęcał widzów do nagradzania dziewcząt oklaskami ,w końcu poprosił dziewczęta żeby wybrały sobie partnerów do tańca i poprowadził kilka zabaw tanecznych…

- w pewnej chwili na salę weszła ekipa kilku osób które zaczęły robić zdjęcia i nadawały każdej dziewczynie numer naklejając plakietkę na ubranie. Wszystko trwało dosyć sprawnie, młodzież tańczyła , a ekipa chodziła po sali dotąd, aż wszystkie dziewczęta miały plakietki.

Po godzinnej nieobecności ekipy, na sali zgasło światło, a na przygotowanym telebimie ukazały się pierwsze uszy z kolczykami….

- spójrzmy wszyscy to najefektowniejsze uszy i kolczyki –wszystkie oczy zwróciły się na ekran.

Na zdjęciu było tylko samo ucho z kolczykiem. Młodzież biła brawa didżej polecał coraz to inne zdjęcie podając numery właścicielek, podgrzewał atmosferę. Niektóre uszy dawały dużo do myślenia ale prezentowały takie kolczyki że były warte uwagi. Zebrało się przy tym dużo humoru i zabawy, dziewczęta różnie reagowały, ale przeważnie rosły z dumy, że ich uszy są na ekranie…

- a teraz rewelacja!... uszy i kolczyki warte głównej nagrody…

- numer 5

- numer 17…

- numer 63…

- prosimy właścicielki o wyjście na środek… - rzekł didżej…

Z tłumu wyszła Zosia z B klasy oraz Agnieszka i Iwona z zespołu wokalno – tanecznego…

- zdaniem jury są to najefektowniejsze uszy i kolczyki, które otrzymują nagrody ufundowane przez sponsorów sklepów jubilerskich w naszym mieście, a są nimi komplety biżuterii –dziewczęta całe szczęśliwe otoczone zostały przez koleżanki…

- prosimy wszystkich o brawa…

Zaczęła grać muzyka, a na ścianach pokazały się różne zdjęcia kolczyków na uszach, reflektory punktowały coraz to inny obraz…

Zabawa była świetna, zostały po niej wspaniałe wrażenia…

 

20 odcinek

 

- Mamo! … jak było wczoraj na spotkaniu integracyjnym?

- fantastycznie!... w życiu nie spędziłam tak przyjemnie wieczoru.

Wyobraź sobie, iż wchodzę na tą imprezę, a tu, na całej sali 15 ekranów. Zaczynały się od sufitu: niżej, wyżej , po bokach. Widać je było z całego wnętrza.

Na każdym ekranie piękne kolorowe zdjęcia wiosennych kwiatów , a w tle nastrojowa muzyka.

Ludzie wchodzili do środka , a miedzy nimi chodziły kelnerki i rozdawały napoje.

O wyznaczonym czasie, wyszedł na środek prowadzący imprezę…

- szanowni państwo witam wszystkich pracowników „Gatona” na imprezie integracyjnej.

Wieczór i zabawa będzie poświęcona zbliżającej się wiośnie.

Otwórzmy swoje serca i cieszmy się że już nadeszła.

Popatrzmy w jaki sposób przedstawiają swoją radość znane nam osoby na zdjęciach…

- nasi pracownicy witają wiosnę! – wykrzyknął jeden z gości…

Na ekranach nastąpiła zmiana .Pojawiły się zdjęcia , które przysłane zostały na konkurs .

Z tłumu odezwały się głosy :

- patrz! Zośka wita słońce , jakby je chciała oboma rękami , /szeroko rozstawionymi/ złapać – rozległ się ogrom braw…

- a Zuzia podlewa żółte tulipany, jej włosy błyszczą w słońcu jak złote, a kolczyki odbijają promienie…

- patrz tam wyżej, pani Ania stoi na swoim balkonie, jakby odbierała paradę, nachyla się w przód, tylko długie kolczyki dyndają…

- fantastycznie!

- piękne te nasze dziewczyny – rzekł Zbyszek…

Na ekranach pojawiały się coraz to nowe zdjęcia.

Ludzie komentowali i bili brawa. Faktycznie były to prześliczne zdjęcia, dziewczęta gustownie ubrane, uczesane, wymalowane, no i oczywiście przybrane biżuterią , po prostu piękne…

- wiesz ,wygląda na to, że niejedna z nas mogłaby zawodowo pozować do zdjęć…

Muzyka zmieniała różne nastroje, żeby ponownie wrócić do tematu wiosny, a na salę ponownie weszły kelnerki, wniosły przekąski i słodycze, rozdając je wśród widzów…

Na ekranach pokazane zostały wszystkie zdjęcia przysłane do konkursu, Aż w końcu usłyszeliśmy:

- uwaga!... do konkursu jury wybrało 15 zdjęć , które aktualnie widzimy na ekranach . Prosimy wszystkich o głosowanie na numer 25xx podając odpowiedni kod z ekranu…

 

Wszyscy złapali w ręce komórki i zaczęli pisać SMS – y, oddając głosy. Niektórzy nie kończyli, tylko wysyłali jak najszybciej , żeby więcej.

Atmosfera coraz bardziej gorąca, prowadzący komentował poszczególne zdjęcia konkursowe…

Przy każdym zdjęciu był tekst ,który przysłany został wraz ze zdjęciem.

Wreszcie wyniki!

- główna nagroda to 5 jednakowych miejsc, dla pań, które otrzymały najwięcej głosów:

Nr 2.”Jestem cała w słońcu”

Nr 7.”Ach to wiosna”

Nr 10.”Krystyna na trawie”

Nr .11.”Rozkwita”

Nr 15.”Ona jest moją wiosną”

Panie wyszły na środek.

Sponsorzy wręczyli nagrody, a była to bon na kreację wiosenną oraz zestaw biżuterii.

Wszystkie uczestniczki konkursu otrzymały biżuterię , która ufundowana została z funduszu zakładowego.

Muzyka zaczęła głośno grać, prowadzący imprezę zaprosił do zabawy, na ekranach ukazały się zdjęcia wszystkich pań biorących udział w konkursie.

Mężczyźni tańczyli i komentowali emocje uczestniczek.

- Oj! Jakby tak częściej chciało się takich imprez…

21 odcinek

 

- Dzień dobry… pani Krysiu, przyszłam zobaczyć jakie ma pani sweterki na wiosnę…

- a mam , przywiozłam ostatnio takie , teraz bardzo modne z podpinanymi rękawami, a do każdego sweterka bransoletka…

- a czego tak?

- wychodzę naprzeciwko modzie, do takiego sweterka pasują bransoletki i to nawet cały pęk…

- no? …bardzo mi się podoba ten sweterek – wskazując na model…

- ta bransoletka też piękna…

- robię je według wzoru z internetu…

- są piękne i takie doskonałe, jest pani bardzo zdolna, powinna pani produkować i sprzedawać biżuterię…

- pomyślimy, a na razie sprzedaję sweterki z bransoletką…

- a czy można by było dokupić jeszcze jedną osobno, żebym miała na ręce dwie? …

- można tu mam wzory – odrzekła sklepowa wskazując…

Pani Zenobia jak każda kobieta rzuciła się do wybierania bransoletki, długo zastanawiając się, która jej będzie najbardziej pasować.

Gdy już płaciła za towar do sklepu weszła mama Izy…

- pani Krysiu, dostanę ciemno fioletowy sweterek rozmiar 40?

- tak mam, ale taki, ten jest bez bransoletki.

Kobieta spojrzała na model z bransoletką i wpadła na genialny pomysł…

- ponieważ nie widzę wśród bransoletek odpowiedniej, mam pytanie: mogę zamówić 2 bransoletki plecione z dwukolorowego liliowego sutaszu z kamieniem, takie jak ma Ania ze sklepu internetowego?

- bardzo bym chciała, sutasz i reszta by była, ale kamienia takiego samego nie zdobędę, już się za nim rozglądałam w internecie ,bo miałam podobne zamówienie…

- a to szkoda…

- może by pani zobaczyła u p. Kaliny na Srebrnej agrafce w sklepie internetowym, może tam coś zostało…

- dziękuję za radę…

- w zamian mogę pani sprzedać 2 białe bransoletki plecione z białymi kamieniami, też śliczne , prawda? - sprzedawczyni położyła bransoletki na ladę…

- to genialne , nie pomyślałam , mam białe spodnie, które wczoraj kupiłam, będą świetnie pasować…

- to co podać?

- ten fioletowy sweterek rozmiar 40 , oraz te dwie bransoletki białe…

- proszę…

- dziękuję, dowidzenia, a do internetu też zaglądnę…

Mama Izy wciągnęła się w biżuterię tak jak jej córka, pewno niedługo tu znowu zawita…

 

22 odcinek

 

- tak jeszcze wcześnie, a słońce już zagląda do pokoju…

Iza odsłoniła firankę i otwarła okno ,do pokoju wpadł zapach świeżego powietrza…

- o! jak pięknie na polu…

- a jakie wspaniałe powietrze!…

Dziewczyna po całotygodniowej intensywnej nauce nabrała ochoty na relaks.

Wybiorę się na długi spacer, a potem wrócę do zadań z matematyki - pomyślała sobie.

Iza w sobotę zwykle dłużej spała, ale dzisiaj postanowiła wyjść.

Zaglądające do pokoju słońce przyniosło ze sobą garść optymizmu.

Nabrała energii i chęci do życia ,choć długie ślęczenie nad książkami wprowadzały ją ostatnimi czasy w depresję i zniechęcenie.

Po krótkich zabiegach higienicznych w łazience stanęła szybko przed lustrem, przymierzając ubrania.

Dzisiaj nie było jej obojętne co ubierze, chciała być wyjątkowa, jak poranek który ją do tego pobudził.

Przerzuciła ubrania z szafy na siebie a potem na wersalkę.

Wreszcie wybrała. Następnie przyszedł czas na dopasowanie biżuterii i makijażu…

Trochę to trwało zanim zadowoliła swój nastrój.

W końcu ruszyła na miasto, udając się do najbliższej galerii, by nacieszyć oczy ładnymi rzeczami…

Po drodze spotkała Kasię, która również wybrała się na spacer kierując się początkowo przed siebie…

- Wiesz Iza, skoro już się spotkałyśmy to wejdźmy do cukierni, tam pogadamy – rzekła Kasia

Dziewczęta błyszczały, prezentowały się obie znakomicie. Oryginalna biżuteria nadawała im świątecznego blasku…

Takie piękne, stały się już po chwili klientkami ulubionej cukierni.

Zaczęły opowiadać sobie wrażenia z zakuwania do matury…

Trwało to około godziny, po czym dziewczęta spostrzegły, że czas szybko zleciał…

- jest fajnie - powiedziała Iza

- całkiem się wyluzowałam, mogę siadać do dalszej nauki.

W drodze powrotnej do domu żartowały ze swojego wyglądu, oraz błyszczącej biżuterii…

 

Ile trzeba ubrać na siebie ubrań i biżuterii, żeby się zrelaksować do dalszej nauki?... – żartowały…

23 odcinek

 

- patrzcie !... idzie Iza…

- cześć dziewczyny !

- cześć ! ale fajnie że się spotykamy…

- no, właśnie omawiamy wrażenia z matury…

- wiecie co, usiądźmy na ławeczce, jest tak przyjemnie,

pogadamy razem…

W parku było pełno zieleni, która oddawała zapach

rozpoczynającego się lata…

- dziewczyny !... co z naszym zespołem?

- mi się wydaje że to koniec…

- niektóre wyjeżdżają…

- a to szkoda, tak było fajnie…

- pamiętacie jak ostatnio tańczyłyśmy z biżuterią…

- a było ,było… - wzdychały…

- ja wam powiem nowinę ! – odezwała się Iza, która stale siedziała w internecie…

- nasza p. Kalina ze sklepu o nazwie Pracownia Kaliny na Srebrnej Agrafce, ujawniła się…

- jak to ?...

- włożyła na swojego bloga 3 filmy z pokazem biżuterii i w jednym z nich występuje w roli głównej…

- widać jak wygląda?

- tak !...

- no i co ?...

- to jest starsza pani, zrobiona nowocześnie , ma ciemne włosy spięte w koński ogon, a długi, że aż hej…

- nawet nie wyobrażacie sobie, tak jej te kolczyki pasują że coś…

- musicie w domu zobaczyć…

- aż jestem ciekawa – rzekła Sylwia…

- na jej blogu są też dwa filmy, w których prezentuje się sama biżuteria, teraz można lepiej coś wybrać…

- ona twierdzi, iż jest to biżuteria do chodzenia na co dzień, nawet jest przekonana że dla starszych pań…

- o! wyobrażam sobie moją mamę w długich kolczykach i trwałej ondulacji !

- e… pewnie jak mówiła że starsze panie, miała na myśli siebie i podobne do niej - odważne ,nie jakieś tradycjonalistki, które noszą tylko złoto…

- teraz się nie nosi złota, bo żeby go wydobyć są wykorzystywane biedne dzieci w Afryce, które pracują ciężko w kopalni cały dzień za bułkę ,a ktoś się na tym bardzo bogaci …

- co ty? Naprawdę ?...

- to ty nie słyszałaś?

- nie …

- w takim razie trzeba przekonać nasze mamy, żeby zaczęły kupować sztuczną biżuterię…

- moja mama wybrała sobie na pokazie u p. Kaliny kolczyki z bransoletką i nawet zamówiła taki sam wzór bo nie było już na sklepie – odezwała się dumna Iza…

- i co? Zrobi p. Kalina?

- tak, za tydzień wyśle, bo musi dobrać i zamówić takie same materiały…

- a to świetnie, ja też sobie coś nowego zamówię – odrzekła Kasia…

Dziewczęta popatrzyły po sobie, a jedna z nich powiedziała:

- my też nie będziemy gorsze, pooglądamy pokaz p. Kaliny i również przyłączymy się do poparcia, by nie produkować biżuterii ze złota z afrykańskiej kopalni, w której panuje tak wielki wyzysk.

W tej wzniosłej atmosferze , rozeszły się do domów, spiesząc by jak najszybciej zasiąść przy komputerze.

 

24 odcinek

 

Sylwia otwarła drzwi słynnej cukierni, w której spotykały się dziewczęta. Jej oczom ukazały się, siedzące przy ławie 3 koleżanki z zespołu i zajadały wielkie lody…

- cześć dziewczyny ! Co wy tu robicie?

- a spotkałyśmy się, żeby pogadać o naszym zespole, jak jesteś zainteresowana to siadaj…

- chętnie posłucham…

- zorientowałam się, iż Kasia i Agnieszka też będą studiowały w naszym mieście…

- a ty Sylwia?

- ja też ,bo mnie nie przyjęli tam gdzie się starałam.

Zostaję.

- no fajnie, to jest nas 6.

- zostaje Sylwia, Iza Kasia, Anka, Agnieszka i ja

- co o tym myślicie - rzekła Iwona…

- wiecie co? porozmawiajmy z chłopakami z zespołu muzycznego z naszej szkoły co z nimi?

- Iwona, ja tu widziałam Zbyszka jak wchodziłam ,siadał przy stoliku…

- tak?

- o tam patrzcie!

- rzeczywiście jest…

No, ale to nie wypada podchodzić siedzi z dziewczyną…

- e… ja ją znam to Basia, ona jest ok. ja podejdę i z nimi porozmawiam…

- dobra, a my poczekamy tu przy stoliku…

Sylwia poszła z misją do Zbyszka, mając nadzieje że się uda…

- dziewczęta siedziały cierpliwie , zamawiając sobie drugą kawę…

- patrzcie, idą wszyscy - odezwała się Anka…

- dziewczęta zsunęły się bliżej siebie na ławie, by Zbyszek z Basią mógł się dosiąść…

- to świetny pomysł – odrzekł Zbyszek - że chcecie kontynuować nasze występy, ale teraz to musiał by to być zespół zawodowy…

- ja myślę ,że wszyscy nas w okolicy znają, będą nas zapraszać…

- ale gdzie? Na wesela?

- od czegoś trzeba zacząć…

- należy to dobrze przemyśleć, najlepiej jakbyśmy się gdzieś podpięli, bo będziemy inaczej płacić podatki – odezwała się Iza…

- Mój tato twierdzi ,że to byłaby działalność gospodarcza…

- naprawdę?

- no to co? Koniec naszych występów?

- ja już bez tego nie mogę żyć…

- ja też…

- ale chłopaki to i tak grają na weselach…

- im to uchodzi…

- ja mam pomysł – odezwał się Zbyszek - powiedzcie dziewczętom, a ja powiem chłopakom, żeby pogadali ze swoimi rodzicami, oni są dorośli, prędzej rozwiążą nasz problem…

- to świetny pomysł – przytaknęli wszyscy rozchodząc się powoli do domów…

 

25 odcinek

 

Nazajutrz Iza organizowała zebranie wszystkich zainteresowanych zespołem, wydzwaniając od rana do koleżanek i kolegów…

Zebranie odbyło się w ogrodzie u niej. Przyszli też rodzice młodzieży, żeby radzić nad dalszym losem artystycznym swoich pociech. Zasiadło około 20 osób, Iza wyniosła z domu do ogrodu prawie wszystkie możliwe siedzenia…

Altana w której siedzieli, pachniała latem, zewsząd dochodziły odgłosy owadów, oraz szum wody tryskającej w oczku wodnym .Młodzież fantazjowała, lecz wszystkie pomysły nie znajdowały aprobaty dorosłych…

Obradowali długo, nie dochodząc do konkluzji…

Nagle, w drzwiach furtki pojawił się niespodziewanie ojciec Izy…

- Mam dla was rozwiązanie - mówił już z daleka …

- będziecie występowali w moim lokalu…

- Jak to?- odezwał się niezidentyfikowany głos…

- właśnie przemyślałem jak to zrobię…

- byłem u Władka Kolona, on mi zrobi przeróbkę małą w lokalu, wygospodarzymy jakby scenę, co sobotę będzie koncert i dancing, na razie zatrudnię was na umowę zlecenie ,a dalej zobaczymy…

Wszystkich ogarnęła ogólna euforia, cieszyli się i bili brawo …

Teraz fantazja poszła w ruch…

Młodzi chwycili się za ręce i zaczęli skakać…

Z radości krzyczeli jeden przez drugiego…

Marek, ojciec Izy, był zadowolony z siebie, nie spodziewał się aż takiej reakcji.

 

26 odcinek

 

Zaczęły się przygotowania…

 

Iza była bardzo zaangażowana w sprawy zespołu…

Postanowiła więc, wyszukać w internecie biżuterię z łańcuchów…

Nie było to jednak takie łatwe, chłopcy i dziewczęta postanowili by były to same łańcuchy, bez koralików…

W rezultacie Iza zmuszona była kupić łańcuch na metry i razem z Kasią przygotować je dla wszystkich…

- jak myślisz Iza? robimy chłopakom długie, czy krótkie naszyjniki?

- nie jestem do końca przekonana… - odrzekła Iza przymierzając pierwszy naszyjnik…

- może zróbmy długie?

- nie lepiej krótkie, Sylwek chciał krótki, przy szyi…

- no to, w takim razie róbmy każdy inny, a oni sobie wybiorą…

- dziewczynom też zróbmy różne…

Łańcuchy były różne, to też różnie się prezentowały na szyi…

- Din…

Odbierz, ktoś dzwoni do ciebie…

- to Sylwia, powiedziała że jest już blisko, przyszła nam pomóc…

- wejdź…

- twoja pomoc Sylwia zleciała nam jak z nieba…

- tyle tego mamy do ogarnięcia, że pewno posiedzimy do późna… - odezwała się Kasia…

- patrz, do tych łańcuchów co są już na tej kupce ,trzeba doczepiać zapięcia…

- a jak?

- o tak , a potem tak…- pokazała jej Iza…

- tylko uważaj, bo to są zapięcia na magnesy i one się przyczepiają …

- a ja mogę sobie zrobić taki długi łańcuch, będzie mi taki pasował…

- dobrze tylko nie zatrzymuj roboty, bo czas leci…

Sylwia przeglądnęła gotowe naszyjniki i powiedziała:

- mi się najbardziej podoba ten łączony z różnych wielkości i te najgrubsze krótkie…

- skąd wyście wzięły takie piękne wzory łańcuchów?

- Iza jest specjalistką, siedziała w internecie pół dnia, żeby je znaleźć…

- ciekawe czy ludziom się będą podobać, tak jak tobie?… -odezwała się Iza…

Dziewczęta przeszły same siebie, naszyjniki były piękne…

Następnego dnia na próbie, wszyscy rzucili się, jak dzikie zwierzęta na przygotowaną biżuterię…

Nie wszyscy od razu byli zdecydowani na wybór naszyjnika…

Wymieniali między sobą wiele razy. Iza uspakajała wszystkich, obiecując niektórym poprawki…

Musiała spełnić oczekiwania wszystkich…

 

27 odcinek

 

Przygotowania nadal trwały…

Marek, od poniedziałku konsekwentnie realizował przeróbkę lokalu, spieszył się, zależało mu na czasie…

Chłopcy ćwiczyli w garażu u Zbyszka, a dziewczęta ćwiczyły w domu Ani, która miała wielki salon i wystarczyło tylko zsunąć fotele na boki i zostawała niezła przestrzeń do tańczenia.

Próby śpiewu odbywały się zawsze z zespołem… muzycznym…

Wszyscy z niecierpliwością czekali na koniec remontu, by zrobić próbę w lokalu i poczuć atmosferę tego, co miało niemal nastąpić…

Repertuar jaki przygotowywali był znany ich fanom, zawsze byli z niego zadowoleni, więc zaczęli od tego co dobrze umieli…

W końcu wszystko było już gotowe…

Wystrój sali i sceny, przeszedł wszelkie oczekiwania…

Marek wyłożył kasę na wystrój, to i na łańcuch. Miał on być jednym z elementów eksponowanych w czasie imprezy…

Nowe otwarcie lokalu Marka, zareklamowało się prawie samo…

Na wieść o remoncie, wiadomości o zespole i dansingu, rozchodziły się w dzielnicy szybko….

Chętnych na dancing było więcej niż miejsc…

Marek podostawiał siedzenia gdzie się dało …

Wystartowali…

Zabrzmiał sygnał zespołu ludzie klaskali…

Marek zadbał o oprawę świetlną.

Na scenie pokazała się najpierw czerwona kula światła, która po chwili rozeszła się na boki, oświetlając chłopców grających sygnał…

Nad ich głowami unosił się niesymetryczny dach z łańcuchów…

Światła zatrzymywały się ukazując odblaski …

Wszyscy ubrani byli na czarno, z tej czerni wyłaniały się tylko błyszczące na srebrno łańcuchy …

Chłopcy oraz dziewczęta, ubrane mieli naszyjniki a gdzie niegdzie bransolety, kolczyki, pierścionki i sygnety…

Wszystko to dawało fajny efekt z daleka…

Młodzi postanowili, iż będą prezentować na sobie sztuczną biżuterię solidaryzując się z ruchem jaki powstał niedawno …

Po chwili, w kolorach tęczy pojawiły się na scenie dziewczęta z piosenką…

Wszystkie ubrane były na czarno, a na pierwszy plan rzucała się ich srebrnego koloru biżuteria: łańcuchy, łańcuszki, łańcuszeczki, błyszczące i mieniące się w dali…

Występ był piękny, światła szalały wytwarzając niesamowitą atmosferę młodzi prezentowali się pięknie, dawali z siebie dużo energii jak i przyjemnego nastroju.

Fani byli zadowoleni…

Po występnie zespół grał na dansingu…

Marek w tym dniu zarobił wiele kasy, klienci siedzieli do rana wykupując coraz to droższe drinki…

 

28 odcinek

 

Wiadomość o sukcesie jaki odniósł dancing z estradą u Marka, rozniósł się bardzo szybko…

Zaczęli się zgłaszać do Marka różni ludzie i zespoły chętne do występowania u niego…

Marek grzecznie rozmawiał, lecz nie dawał nikomu szansy ,miał do wypromowania przecież swoją córkę …

Wiązał z nią plany na przyszłość. Chciał, by spełniła swoje marzenia i została znaną artystką.

Nie był on do końca przekonany, czy ma to być grupa śpiewająca, czy sama Iza, wobec tego , na wszelki wypadek inwestował w całość…

Iza miała bardzo ładny głos i niezłą prezencję …

Była wysoką, ładnie zbudowaną, długowłosą brunetką, nadawała się na solistkę, lecz na ich dansingu z chłopcami śpiewała Sylwia i choć nie była aż tak atrakcyjna, lepiej dogadywała się z chłopcami z zespołu…

Marek postanowił to zmienić .

By nie skłócać dziewcząt, postanowił na początek, za ich plecami, zamówić przebój do śpiewania dla swojej córki.

Iza bardzo się z tego ucieszyła, gdy ojciec przyniósł jej nuty ze słowami znanego tekściarza.

Dziewczyna wyjęła skrzypce i wygrała melodię.

Dookoła popłynęła piękna melodia ,Iza była zauroczona…

W pospiechu przeczytała jaki był do tego tekst i umówiła się ze Zbyszkiem by przegrał melodię i zrobił aranżacje na zespół

… Zbyszek zadowolony zadzwonił do Sylwii i powiedział jej że będzie miała nowa piosenkę do śpiewania…

Tej nocy Iza pod nastrojem tak pięknej ballady zasnęła, marząc wkrótce o swoim solowym występie…

Następnego dnia, obie dziewczyny spotkały się rano na próbie, chłopcy próbowali swoje wersje podkładu muzycznego…

Wreszcie Zbyszek powiedział : no to teraz ze śpiewem…

Obie dziewczyny zareagowały naraz i podeszły do mikrofonu… Zbyszek nie wiedział co powiedzieć …

- myślałem że to piosenka dla Sylwii , już jej powiedziałem… Ona, śpiewa z nami…

- a jak myślisz, dla kogo mój ojciec kupił tą piosenkę? Dla mnie czy dla Sylwii? – odezwała się pewnym głosem Iza…

Sylwia spojrzała z wyrzutem na Zbyszka i wyszła z garażu…

- no to próbujmy – odrzekł Zbyszek ,myśląc iż Iza nie da rady i sprawa się sama wyjaśni…

Kilka nut wstępu i z głośnika rozległ się anielski głos, Iza zaskoczyła chłopców, iż ma takie świetne warunki do śpiewania.

Dziewczyna nigdy nie śpiewała przy chłopcach solo i wydawało im się że Sylwia jest najlepsza, tymczasem Iza przerastała ją wielokrotnie…

Iza prześpiewała prawie całą piosenkę tymczasem chłopcy słuchając ją byli godni podziwu. Ballada w jej wykonaniu była prześliczna…

Ćwiczyli jeszcze jakiś czas, usprawniając różne miejsca muzycznie. Utwór warty był dobrego dopracowania, bo śpiew Izy był piękny…

Po próbie Zbyszek zaczął rozmowę z chłopakami..

-co myślicie o Izie?

- ładnie śpiewa?…

- stary, z taką solistką to mamy szanse…

- patrzcie, kto by pomyślał…

- Iza?

Wiecie co, jak ona tak śpiewa to ojciec znajdzie jej lepszych muzyków od nas, a nas spławi…

- ja myślę że on po prostu chce nas podciągnąć na wyższy poziom, dlatego kupił piosenkę …

- zawodowe zespoły też kupują utwory, nie wszystko sami komponują…

- pomyślcie co z Sylwią?

- jak jej to powiedzieć?

- może na razie zgodzi się śpiewać stare kawałki , a Iza dojdzie z nowymi…

- a jak się razem nie zgodzą?

- poczekajmy co przyniesie jutro, a dzisiaj narka…

- narka…

 

 

29 odcinek

 

Wakacje już w pełni.

Kandydatów na sobotnie dancingi było coraz więcej…

Występy pod płachtą łańcuchów, wzbudzały ciekawość przychodzących…

Opowieści o tym miejscu rozchodziły się już nie tylko w okolicznej dzielnicy ale po całym mieście…

Interes się kręcił, coraz lepsza klientela przychodziła do miejsca z klasą, to i zamówienia były coraz ekskluzywniejsze…

Marek uruchomił nowe dancingi w czwartki…

Iza z Sylwią doszła do porozumienia …Umówiły się razem iż Sylwia na dancingu będzie śpiewała na razie te piosenki które ma przygotowane, a Iza będzie śpiewać tylko to, co wyćwiczy nowego…

To były inteligentne dziewczęta nie skakały sobie do oczu, w końcu obu bardziej zależało żeby w ogóle śpiewać a nie koniecznie być tylko tą najważniejszą…

Zbliżał się pierwszy występ solowy Izy…

Dziewczyna była cała w nerwach ,chodziła tam i z powrotem po pokoju, myśląc jak to będzie, nagle, zorientowała się, że nie pamięta jak się ta jej ballada zaczyna…

Wpadła w szok, natychmiast rozpoczęła szukanie czegoś w torebce, pamiętała że miała tam kartkę ze słowami, ale niestety karta się gdzieś podziała...

W tym momencie koleżanki wołają ją na scenę …

Nie wiedziała co począć, ale wreszcie zdecydowała, że będzie wymyślała słowa…

Weszła powoli na scenę, usłyszała kilka nut wstępu i jest! Słowa same weszły do jej ust, a wydając pierwsze z nich, ogromna trema Izy przeszła. Słuchacze oniemieli z wrażenia, tak łagodnie i z wielkim uczuciem złapała ich za serca by trzymać do końca…

W rezultacie skończyła, wielkie brawa jakie otrzymała, były dla Izy bardzo miłe, Marek rósł w oczach współpracowników, że to jego córka…

Sylwia poczuła się nieswojo, była teraz na drugim planie, po występie Izy, miała jakiś niesmak że to nie ona….

Zagryzła jednak wargi i gdy stanęła do solówki na scenie, dała z siebie wszystko co mogła. Efekt był widoczny, dzisiaj jak nigdy zebrała również wielkie brawa…

Po wielkim sukcesie Izy Marek postanowił zainwestować w repertuar córki, zamawiając u tych samych autorów udanej piosenki następne utwory…

Iza intensywnie ćwiczyła, miała przecież teraz dużo czasu, bo do końca wakacji jeszcze trochę zostało …

Tygodnie mijały...

Estrada Marka doskonaliła się…

Cały czas młodzi występowali pod swoją starą nazwą, LINECZKI i SZAR, wykorzystując swoją szkolną popularność w środowisku…

Marek pomyślał, iż należy już tą estradę w całości jakoś nazwać…

Długo wszyscy wymyślali propozycje nazwy, w końcu zebrali się w lokalu, by podjąć wspólna decyzję…

Lokal nazywał się „U Marka”, wobec czego Marek wyszedł z propozycją by nazwa estrady dała dołączyć się do słów: ”U Marka”. Przykładano różne propozycje, aż natrafiono na słowo „Warims” Zebrani zaczęli się wypowiadać przychylnie…

Postanowiono iż estrada będzie się nazywać „Warims”

Teraz nastał czas na reklamę…

Marek zamówił u zawodowego fotografa zdjęcia zespołu i zdjęcia estrady,

Wybrał z żoną fotografię, która mu się najbardziej podobała, zamawiając następnie profesjonalne plakaty na dancing…

W expressowym czasie, plakaty już wisiały na mieście …

Tak rozpoczęła się ścieżka artystyczna estrady „Warims”…

30 odcinek

 

- Tato ! …krzyknęła wchodząc do domu Iza…

- chciałam ci powiedzieć , że Sylwia wczoraj miała na ulicy wypadek i w najbliższym czasie nie będzie dyspozycyjna…

- o jej ! to jakaś poważna kontuzja?

- no , pewno tak, skoro zostawili ją w szpitalu…

- a nie wiesz Iza, co jej jest? – zamyślił się Marek…

- Iwona mówiła, że ma nogę w gipsie i obie ręce…

- a… jeszcze twarz ma potłuczoną, nie najciekawiej wygląda…

- och ! to trzeba pomyśleć kto ją zastąpi?...

- już rozmawiałyśmy z dziewczynami przez telefon i okazało się że cały jej repertuar możemy podzielić między siebie i jakoś to będzie…

Marek uspokoił się.

Podobało mu się takie rozwiązanie. Nie mógł przecież z takiego powodu zamknąć lokalu…

- Izuniu ! Dzwoń do Zbyszka, niech zrobi z wami próbę, żeby to wszystko wyszło, bo nie możemy teraz dać plamy…

Dziewczęta rozentuzjazmowane, iż wszystkie teraz popróbują solowych występów, ćwiczyły mocno podniecone.

Starały się jak mogły…

Rywalizacja dziewcząt między sobą dała zaskakujące rezultaty.

Program muzyczny stał się wysoce atrakcyjny.

Każda z nich wnosiła na scenę nowe walory artystyczne…

Nadszedł dzień w którym zastępstwo za Sylwię dało nowe szanse dziewczętom z estrady…

Wychodziły na scenę po kolei, po czym każda zbierała gromkie brawa…

Dancing Marka w tym dniu stał się naprawdę wyjątkowy.

Choć część oficjalna występów już się skończyła, ludzie na parkiecie żegnali owacjami każdą z dziewcząt, która śpiewała do tańca…

Wieczór w którym dziewczęta zastąpiły koleżankę był inny niż zwykle - ciekawszy…

Na drugi dzień, w lokalnej gazecie i internecie pojawiły się pochlebne komentarze dla estrady Warims , oraz ogólne stwierdzenie iż zastępstwo za Sylwię stało się nowym przełomem w estradzie, wykazując jak duże możliwości są ukryte jeszcze w jej artystach…

 

31 odcinek

 

- Tato!

- Masz gości – powiedziała Iza…

- Jak to?...

- Jakich?...

- Przyszli rodzice moich koleżanek z estrady…

- Dzień dobry, panie Marku.

- Zapewne zaskoczyliśmy pana naszą wizytą, ale ponieważ zebraliśmy się wszyscy, to postanowiliśmy tu wspólnie przyjść…

- Mamy sprawę, dotyczy ona naszych dziewczynek…

- Powiemy krótko, chcemy wspólnie zainwestować w nasze dzieci, niezależnie od tego co pan dla nich robi…

- Ale co ja mam do tego? – odrzekł Marek…

- Chcielibyśmy, by dał nam pan namiary na tego muzyka, co skomponował piosenkę dla Izy. Zapłacimy ile trzeba i niech komponuje piosenki do śpiewania .Niech się dzieci rozwijają muzycznie. Cały czas w nich inwestujemy, może wspólnymi siłami przy pana współpracy dzieci znajdą miejsce zawodowe w świecie muzycznym.

- No dobrze, tak się składa że miałem do niego dzwonić dzisiaj. Poczekajcie więc, a ja wykonam telefon, może mi się uda go tu sprowadzić…

Marek wyszedł z pokoju z telefonem. Po chwili wchodząc z powrotem powiedział:

- Pan Rysiek jest zainteresowany tym co mu wstępnie przekazałem od państwa, powiedział iż za kwadrans tu będzie.

- O! to świetnie.

- Wiecie co państwo? ja to mam taki pomysł - odezwała się mama Kasi - żeby ten pan Rysiu, podjął się kierownictwa muzycznego i opieki muzycznej nad estradą Warims.

Nasi chłopcy są jeszcze mało doświadczeni, przydałby się im ktoś taki, żeby to wszystko ciągnąć na coraz wyższy poziom artystyczny. To przecież jest sztuka, poziom artystyczny może być zawsze wyższy ,a o to nam wszystkim chodzi…

- To prawda, mądrze pani mówi, ale ile on może zażądać- odrzekł Marek…

- Panie Marku, my już rozmawialiśmy na ten temat, weźmiemy to na siebie, potraktujemy to jak inwestycję…

- Tak, tak – przytaknęli przejęci rodzice…

- Din…din…

- Proszę! czekamy na pana…

- Proszę państwa, przedstawiam pana Ryszarda, który skomponował piosenkę dla Izy…

- A to – wskazując ręką - są rodzice naszych dziewcząt, które śpiewają w estradzie Warims…

- Bardzo mi miło, słyszałem jak dziewczyny śpiewają. Muszę przyznać że to piękne i oryginalne głosy. Komponowanie dla nich to duże wyzwanie i duże pole do popisu dla kompozytora, bo możliwości wokalne wielkie. Dziwię się, że do tej pory popisywały się w grupie…

- No właśnie, chcemy to częściowo zmienić, dlatego mamy prośbę: by pan podjął się komponować dla nich, oraz przejął kierownictwo muzyczne nad estradą Warims…

- Myślicie państwo że będziecie ze mnie zadowoleni?

- Ależ tak! przykładem jest piosenka dla Izy ,którą pan skomponował. to rewelacja, o to nam chodzi!

- No dobrze ! – rzekł Ryszard.

- Zgadzam się.

Dalsze negocjacje przejął już Marek, który w imieniu wszystkich ustalił warunki finansowe pracy Ryszarda…

32 odcinek

 

- Pani Asiu co z Sylwią? lepiej jej ,czy jest już w domu?

- Co właściwie jej się stało, bo dziewczęta nic nie mówią.

- A… szkoda mówić , narobiła nam tylko kłopotu.

- Szła chodnikiem , zakręciło jej się w głowie i nagle zeszła na lewą stronę , a jakiś rowerzysta na nią wjechał.

- Taka teraz moda, że nawet na chodniku nie jest pani bezpieczna.

- Popatrz pani, kto by pomyślał?

- Zawołali pogotowie, ale obie ręce złamane i noga. a twarz potłuczona że boimy się co jeszcze może nas zaskoczyć.

- Na razie jest w szpitalu.

- Wie pani , bo jak Sylwia zaniemogła to dziewczynki ją zastępowały i my /rodzice/pomyśleliśmy że się dołożymy finansowo i zainwestujemy w repertuar naszych pociech, płacąc za nowe kompozycje piosenek, które skomponuje dla nich p. Ryszard ,a także zapłacimy by objął kierownictwo artystyczne estrady Warims.

- Co pani na to? czy mamy liczyć że pani też się dołoży?

- My traktujemy to jako inwestycję w dzieci, niezależnie co robi dla nich p Marek.

- No, nie wiem ,nie mogę o tym w tej chwili decydować ,muszę porozmawiać z mężem no i z Sylwią co ona o tym myśli?

- Droga pani, chciałabym jak najszybciej wiedzieć, bo będziemy dzielić koszty na wszystkich.

- Jak tak, to powiem pani szczerze. Mnie się wydaje że Sylwia już chyba nie wróci do estrady. Chyba że za jakiś czas.

- A to dlaczego?

- Boo, widzi pani, zakręciło jej się w głowie ponieważ, jak zrobili badania w szpitalu, Sylwia jest w ciąży.

- O jej ! a co z dzieckiem?

- No, niby nic się nie stało, ale ta głowa i to wszystko, będą ją tam dłużej trzymać.

- A potem, jak wyjdzie z gipsu to tańczyć od razu nie może, a i z brzuchem też się tam wam nie przyda.

- no tak!

- Sylwii powiem, niech wie co straciła. Narozrabiała to ma.

- Niech pani pozdrowi córkę ,wyślemy tam dziewczęta do niej to jej poopowiadają co się dzieje w estradzie.

Dziękuję …

Marek! Spotkałam dzisiaj mamę Kasi powiedziała mi że rozmawiała z panią Asią. Sylwia nie tylko jest połamana, ale do tego w ciąży. Nie ma co na nią już liczyć. Trzeba planować prace bez niej.

- A wiesz, nawet mi to na rękę, bo Iza była zazdrosna o nią.

- Tak mówisz przecież inne koleżanki też będą śpiewać.

- Ale inne koleżanki są sympatyczne a Sylwia nie.

- Może za dużo tych dziewczyn w estradzie do śpiewania?

- Nie zapominaj że czym więcej osób, tym twoja estrada będzie bardziej atrakcyjna.

- Naprawdę?

- A jak myślisz?

- Iza i tak będzie miała szansę, bo na tle innych piosenkarek lepiej można się wybić. Talent jest bardziej widoczny.

 

33 odcinek

 

Pan Ryszard, był przystojnym, dojrzałym mężczyzną. Dziewczęta na pierwszej próbie z jego obecnością, były nim zafascynowane. Choć żadna z nich nie zdradzała się, w głębi serca skrywała już swoje uczucia do niego.

Były wszystkie szczęśliwe, że to Ryszard zajmie się ich dalszą karierą artystyczną.

- Która z was gra na jakimś instrumencie? - spytał Ryszard z ciekawości.

- Właściwie to wszystkie mamy szkoły muzyczne II stopnia, tylko Kasia ma I stopnia.

- No i jesteśmy po liceum profilowanym – artystycznym.

- A to tak! nie wiedziałem , bardzo się cieszę, będzie nam dużo łatwiej , skoro jesteście zawodowcami.

- Przyniosłem 5 piosenek i rozdam je wam, a wy na następną próbę nauczycie się ich.

- To tak szybko pan skomponował tyle piosenek?

- Właściwie to komponuję cały czas .W mojej szufladzie mam wiele utworów, które sam skomponowałem.

- I wiedział pan jakie?

- Pisze się różne rzeczy i przeważnie nie wiadomo dla kogo.

- Wam wybrałem odpowiednie i przydzieliłem utwory wg. mojego gustu oraz wyczucia. Słyszałem już wasze głosy i pamiętam mniej więcej wasze możliwości wokalne. Gdybyście miały jakieś problemy to wymienimy piosenkę.

- Chłopaki! wam też daję nuty, zastanówcie się jakbyście to chcieli zrobić…

- A to pan nie będzie opracowywał aranżacji?

- Nie do końca, ja nie mam za was wszystkiego robić, tylko pomóc wam i poduczyć takich rzeczy których wam brakuje.

- To nawet fajnie bo my chcielibyśmy zachować swój styl grania.

- A to dobrze bo podobacie mi się muzycznie, myślę, że się dogadamy, a ja podciągnę was na wyższy poziom i to tak żeby wygrywać różne konkursy.

- A co z naszym tańcem?

- Z tym też sobie poradzimy , trzeba wam będzie zmówić też profesjonalną choreografię, żeby od czasu do czasu pośpiewać i potańczyć. To jest bardzo widowiskowe i z tego nie można rezygnować, tym bardziej że macie w tańcu też niezłe osiągnięcia.

- A po ile piosenek pan nam skomponuje?

- Nie martwcie się, tyle ile będzie trzeba, a teraz idźcie już do domu, czeka was wszystkich ciężka praca… - gdy poskładał swoje papiery odezwał się jeszcze

- Do widzenia , spotkamy się jutro, przygotujcie się, że od rana będziemy intensywnie pracować, mam nadzieję że na sobotę będą gotowe nowe piosenki z którymi wystąpicie…- Ryszard otworzył drzwi i wyszedł, zostawiając rozentuzjazmowaną grupę młodzieży.

Dziewczęta podbiegły do siedzących razem chłopców.

- Co myślicie o nim? – odezwała się Iwona

- Ja myślę że spoko!

- Ja też – odezwał się Zbyszek, chyba niepotrzebnie obawialiśmy się z jego strony, ingerencji w nasze granie.

- A ja się cieszę ,tak wszystko zaczyna nam się ładnie układać – odezwała się Iwona zwracając się do Izy

- Pan Marek jest cudowny, jemu powinniśmy być wdzięczni.

- Iza! Powiedz tacie że się bardzo cieszymy i zrobimy wszystko żeby go nie zawieść – Iza uśmiechnęła się i powiedziała

- dobrze powiem, a teraz do domu wszyscy i brać się do pracy, każdy z nas ma co robić.

- Ok.

- Ok.

 

34 odcinek

 

Praca nad nowym repertuarem rozbudziła w młodych dużo energii .Wszyscy na próbę przyszli świetnie przygotowani. Najpierw każda z dziewcząt zaśpiewała swój utwór z akompaniamentem .

Ryszard chciał się przekonać, czy utwory są dobrze dobrane i jak brzmią w ich wykonaniu.

Dziewczęta nie tylko nauczyły się melodii i tekstu, ale przygotowały swoją interpretację piosenki.

Gdy stawały kolejno do śpiewania, Ryszard rozpływał się gdy słuchał ,były to przecież, jego uczucia i myśli zawarte w piosence , które w zaciszu swojego domowego miru sam stworzył. Ogólnie był z siebie zadowolony.

Piosenki były bardzo ładne, nadawały się na przeboje. Musiał wybrać naprawdę to, co miał najlepsze dla dziewcząt. Trzeba je było teraz odpowiednio zaśpiewać z dobrą aranżacją. Dziewczyny były zadowolone ze swoich przydziałów.

Jedne śpiewały wolne utwory inne szybkie po angielsku lub po polsku. Każda z nich nadawała się na przebój i wszystkie koleżanki były usatysfakcjonowane.

Zaczęły się przymiarki do muzyki.

Chłopcy próbowali swoich ulubionych rytmów .Piosenki przybierały w związku z tym różny wyraz artystyczny.

Trochę to trwało, zanim wspólnie z Ryszardem doszli do złożenia akompaniamentu. Rady starszego doświadczonego muzyka były cenne.

Ryszard to facet z aspiracjami, ale też bardzo zdolny, wszystko co robił miało swoją klasę. Pozyskanie go dla estrady Warims mogło zaowocować wielkim sukcesem.

Kontakt zawodowy z tą młodzieżą dawał mu satysfakcję. Przejawiał zadowolenie z pracy z nimi. Byli to młodzi ludzie zdyscyplinowani i żaden nie robił problemów, skrzętnie zbierali wszystkie uwagi . Sami widzieli iż wszystko co powie jest trafne.

Minęło kilka dni …

Próba przed sobotą odbyła się dopołudnia w lokalu.

Z mikrofonów popłynęła piękna muzyka.

Dziewczęta śpiewały olśniewająco.

Zgromadzeni na sali rodzice młodzieży byli zaskoczeni.

Sami nie spodziewali się takich rezultatów…

Nagle do lokalu ktoś się dobija.

- Halo! proszę otworzyć!

- Marek zwolnił zamek.

Do środka wszedł starszy nowocześnie ubrany elegancki pan i przerywając występ powiedział…

- Jesteście cudowni. To co usłyszałem przed chwilą przerosło moje oczekiwania. Mam wielką prośbę ,chciałbym was zaprosić na występ u mnie w willi na imprezie. Będzie to zjazd gości z zagranicy potrzebny mi ktoś z klasą. Zapłacę ile trzeba tylko proszę zgódźcie się. - Próba uległa dezorganizacji, Marek zaczął rozmowę z nieznanym.

- Przecież nic o panu nie wiemy…

- To moja wizytówka…

- Jestem biznesmenem ,mieszkam w willi pod Warszawą, dowiedziałem się o was od kuzyna że macie tu taką estradę bardzo przyjemną.

- No ale my nie jeździmy.

- To chyba na to czas. Zapewnie dojazd i wszystko co potrzebujecie. Za występ zapłacę ile chcecie. - Marek zaczął pertraktacje widząc sprzyjające warunki, nie mógł odmówić pierwszemu klientowi na estradę Warims…

35 odcinek

 

Iza przyniosła sobie do pokoju miednicę z wodą i nasypała garść Soli iwonickiej.

Usiadła na wersalce.

Włożyła nogi do wody.

Oparła głowę o poduszki i z sunęła się lekko w dół.

Wzięła głęboki wdech… ach !

- Co tak wzdychasz Izuniu? - odezwała się matka, która obudzona wstała z łóżka.

- Jestem zmęczona po dzisiejszym występie, nie czuję nóg…

- Byłoby lepiej gdyby nie takie gorąco – stwierdziła córka.

- Wybrałaś sobie ciężki zawód.

- Choć bym miała tak codziennie, nie oddam występów za żadne skarby.

- Daje mi to tyle szczęścia że te męki to pikuś …

- Miałam niewygodne buty, w których pojechałam. Chciałam być ładna, to wzięłam wysokie obcasy, a trzeba było wziąć też do przebrania.

- A wiesz, słyszałam, że zawodowe tancerki, to chodzą na co dzień w najwygodniejszych butach i to na płaskim obcasie.

Oszczędzają nogi.

- nie słyszałam o tym , wydawało mi się że jak artystka to musi być zawsze zrobiona na 200 %.

- Daj spokój , kobieta nie wytrzyma kilkanaście godzin na obcasach , jeszcze takich jak teraz się nosi.

- To prawda…

- A w czym te nogi moczysz?

- W Soli iwonickiej.

- A nie poobcierałaś pięt?

- Poobcierałam, ale sól to wszystko z regeneruje. Iwona mi tak doradziła, ona tak zawsze robi.

- No dobrze, to powiedz jak tam było w tej willi? Udało się wszystko?

- Tak, udało się, staraliśmy się wszyscy, p. Ryszard był z nas zadowolony.

Wyobraź sobie jak śpiewałam tą moją balladą to wszyscy byli jak zaczarowani .Nikt się nie ruszał, tylko od czasu do czasu ktoś przecierał oczy chusteczką. Moja piosenka bardzo wzruszała widzów.

-To źle czy dobrze.?

- Pewno że dobrze, o to chodzi w śpiewaniu żeby wzruszać

- Dostałam takie brawa że coś…

- A inne dziewczyny ?

- Też świetnie, piosenki które skomponował p. Ryszard są bardzo dobre. Wreszcie śpiewamy coś swojego.

Za dwa tygodnie mamy zaproszenie na następny występ u innego biznesmena , któremu tak się podobało, że chce żebyśmy wszystko powtórzyli u niego.

Też ma ważną uroczystość.

- No to gratuluję

- Dziękuję!

- Może ci puścić telewizor?

- Nie! Muszę się wyciszyć, bo inaczej nie zasnę.

- No to siedź, tylko nie za długo, bo o 11 tej mamy wizytę u krawcowej.

- Pa…

 

36 odcinek

 

- Panie Marku, chcę powiedzieć, iż postanowiłem odejść z estrady.

- A to dlaczego? stało się coś?

- No właśnie, tak i nie…

- Jaśniej…

- Sylwia postawiła mi ultimatum : albo ona, albo zespół !

- A co z tym ma wspólnego Sylwia? ona spodziewa się dziecka…

- Tak, to moje dziecko, a właściwie to dwa. Sylwia będzie miała bliźniaki…

- Żartujesz?

- Nie, muszę być teraz odpowiedzialny…

- Jeśli się nie wezmę za jakąś stałą pracę, nie zobaczę swoich dzieci.

Ojciec Sylwii zatrudnił mnie w swojej firmie, dał mi szansę. Z muzyki nie wyżyję. Mogę najwyżej na początku dorabiać na weselach. Kolega potrzebuje trzeciego do zespołu, to skorzystam.

- A co z nami?

- Przykro mi…

- Bardzo się zżyłem ze wszystkimi, ale trudno…

- Zbysiu, żal mi ciebie, ale cóż, pozdrów Sylwię i powiedz jej, że życzymy wam wszystkiego dobrego!

- Dziękuję!

- A, wesele zróbcie u nas w lokalu, zagramy wam gratis…

Marek był lekko załamany, rezygnacją Zbyszka. Nie mógł im wiele płacić, bo utrzymanie tylu artystów jest drogie. Teraz spodziewał się że wszyscy pomału będą się wykruszać. Z tą myślą wszedł na próbę zespołu, przynosząc z sobą zaskakującą wiadomość.

- Czekamy jeszcze na Zbyszka, powinien już być, zawsze jest taki punktualny – stwierdził Ryszard.

- Zbyszek już nie przyjdzie był u mnie, odszedł od nas, musi się sprawdzić jako przyszły ojciec. Sylwia spodziewa się bliźniaków, a to nie lada wyzwanie…

-To nowina – odezwała się Anka

- Widziałam ją wczoraj i nic nie powiedziała !

- Może się krępowała?

- Może?

- Powiedziałem Zbyszkowi, odezwał się Marek, że zagracie gratis na ich weselu.

- Pewnie że tak, to nasza kumpela i kumpel, jakby mogło być inaczej?

- No wszystko fajnie, ale teraz co? – odezwał się Ryszard.

- Skąd weźmiemy klawisze, nikt z was nie gra na takim instrumencie…

- Trzeba kogoś poszukać!

- Ale za tydzień wyjazd ! - powiedział Artur, który trzymał w ręce gitarę basową…

- Zdążymy?- zwróciła się do Ryszarda zatroskana Agnieszka…

Ryszard zamyślił się , jakby miał już kogoś na myśli. W tym czasie Marek spojrzał na Ryszarda ,przerywając mu kontemplacje i zapytał:

- A pan nie gra na pianinie?

- Gram, ale nie śmiałem proponować swojej osoby…

- Panie Ryszardzie ,przejmie pan dodatkową gażę po Zbyszku.

Zgodzi się pan?

Czemu nie…

Chłopcy którzy zostali w zespole, nie byli z tego faktu bardzo zadowoleni. Wiedzieli że będą musieli ulegać w sprawach muzycznych Ryszardowi, a wtedy, to już nie będzie taki zespół jak dawniej.

Postanowili jednak zostać i przekonać się czy dobrze zrobili.

Zabrali się szybko do roboty…

Czas naglił…

 

37 odcinek

 

Ryszard zauważył, iż w willach w których grali koncerty, przydał by się repertuar troszkę bardziej kameralny i mniej głośny…

Postanowił temu zaradzić.

Wychodząc na potrzeby klientów estrady Warims przyniósł na próbę 5 piosenek, które spełniały takie kryteria.

- Panie Ryszardzie, ale ja tu widzę, że tu grają solówkę skrzypce…

- A u mnie jest gitara klasyczna…

- Spokojnie moje panie ! chciałem wykorzystać wasze umiejętności. Musimy się rozwijać…

Wyobraźcie sobie jakby u p. Janika w willi, przy tych przepięknych oczkach wodnych zagrały skrzypce, jakby to pięknie zabrzmiało?

- To by była prawdziwa uczta duchowa ! – odrzekł Ryszard…

Wszyscy zamilkli na chwilę...

- To prawda - powiedziała Iwona - ale zmienimy wtedy swój styl.

- Nie zgadzam się – odezwał się Ryszard - przez to nie oduczymy się grać i śpiewać po swojemu ,tylko będziemy mieli w zanadrzu coś na taką okazję jak koncert w willi.

Chłopcy nie byli zadowoleni z takiego rozwoju sprawy, czuli się mniej potrzebni.

Próby nad nowymi piosenkami Ryszarda były coraz bardziej wciągające.

Młodzi muzycy proponowali swoje pomysły w aranżacjach, czując się bardziej spełnieni.

Dziewczęta były z siebie dumne, pokazując się na estradzie nie tylko przy mikrofonie, ale jeszcze z instrumentem.

Starały się z całych sił by właśnie ich piosenka była najlepsza.

Rywalizacja koleżanek była bardzo konstruktywna, prowadziła estradę do przodu .Poziom artystyczny stale wzrastał.

Granie Ryszarda było trochę inne niż Zbyszka. Czuło się , że to nie jest już ten zespół. Swoje kompozycje grał z manierami, które nosił w swoim sercu w chwili gdy je komponował.

Piosenki estrady Warims robiły furorę, ilość fanów wciąż rosła. Na dancingach nigdy nie było wolnych miejsc. Trzeba je było rezerwować z wyprzedzeniem o 4 tygodnie, a propozycje występów w willach posypały się jak z rękawa…

 

 

38 odcinek

 

Din, din , din…

- Co tam Aniu !

- Powiedz tacie, że ktoś nagrał film z tobą w lokalu i włożył na youtube .

- No dobra, ale jak go znaleźć, daj namiary…

- Napisz w wyszukiwarkę Warims to znajdziesz.

- Dobrze, szukam, pa…

- Jest ,otwieram…

- O rety! to rzeczywiście ja ,obraz niewyraźnie, ale głos nagrał się dobrze…

- Tato ! Tato ! jesteś tam? zobacz co ja tu mam…

- Co tak krzyczysz?

- Patrz ! to ja…

- O jej ! prawie 100 tysięcy wejść …

- To super, wszyscy oglądają…

- No, nie wiem czy super…

- Pewno że tak…

- Dzwonię do Ryszarda trzeba coś z tym zrobić ,musimy pomyśleć…

Na wieść o tym, Ryszard przyjechał natychmiast do Marka.

- Co z tym zrobimy ?

- Można się tylko cieszyć że mamy tylu widzów. To ewidentny sukces – odpowiedział dumny Ryszard…

- A co z prawem autorskim? Wie pan co robić?

Niech się pan nie denerwuje to nic, trzeba będzie utwory jak najszybciej nagrać na płytę.

Widać, to już czas, dziewczyny są dobre…

Ale jak to zorganizować ?

Zna pan kogoś osobiście? nie znam, ale popytam kolegów i zorientuje się.

- Tato ! dzwoni telefon domowy do ciebie, jakaś pani z telewizji regionalnej…

- słucham panią?…

Czy dobrze trafiłam? chcę rozmawiać z menadżerem estrady Warims?

- To ja, słucham…

- Chciałam zaprosić pana estradę do telewizji regionalnej chcemy żebyście zaśpiewali tą piosenkę co jest na youtube.

- Widzowie chcą poznać wykonawczynię…

- To wy też już wiecie o filmie?

- Tak, cała dzielnica aż huczy…

- To wielki sukces, nasza telewizja jest otwarta mamy dla was propozycje, chcemy się wami zająć …

- Czy możemy liczyć jutro na wasz przyjazd?

- No dobrze , to kiedy?

- Jutro dopołudnia o 10:15 ale trzeba przyjść o 9:00

Marek był zaskoczony tak szybkim rozwojem sytuacji. Ryszard natomiast przyjmował to ze spokojem, był szczęśliwy, każdy artysta by był, gdyby w ciągu 3 dni, 100 tys. fanów oglądnęło film z jego własną piosenką …

 

39 odcinek

 

Zachłanność na muzykę Ryszarda była ogromna.

Gdy któregoś wieczoru na dancingu nieznajomy fan nagrał telefonem śpiewającą Izę ze skrzypcami i umieścił film na youtube, fani oszaleli…

Iza zaśpiewała…

Wizyta w telewizji regionalnej, przerosła oczekiwania wszystkich .

Od słowa do słowa Marek wynegocjował nie tylko koncert na lokalnym kanale, ale przyjął propozycję pomocy w nagraniu płyty.

Wszyscy byli z tego faktu bardzo szczęśliwi i oczekiwali realizacji obietnic.

Nadszedł dzień koncertu w telewizji regionalnej. Estrada Warims stawiła się w pełnym składzie.

Dziennikarka wprowadziła widzów w temat.

Koncert trwał godzinę.

Zespół zagrał i zaśpiewał 10 utworów.

Były to wszystkie kompozycje Ryszarda.

Wszystko układało się pozytywnie i Ryszard z Markiem mieli nadzieję że telewizja pomoże im w wypromowaniu estrady, tymczasem nagle nastąpił zwrot w planach.

- Proszę pana ,mówiła dziennikarka do Marka – telewizja nasza wycofuje się z pomocy nagrania waszej płyty, ponieważ nie ma wystarczających na to funduszy…

Marek uniósł brwi zdziwiony takim postawieniem sprawy…

- Przecież wcześniej byliście zainteresowani nami…

- No tak, ale plany się zmieniły, Dyrekcja przeznaczyła te pieniądze na inny cel… przykro nam…

- Mi też przykro, zawiedliście młodych ludzi na całego, co ja im mam powiedzieć?

- Bardzo przepraszam, musi pan sobie poradzić…

- nie będę się narzucał , dowidzenia…

- Panie Ryszardzie słyszał pan co to znaczy, musimy szukać kogoś kto nam pomoże w nagraniu płyty…

- Panie Marku ! orientowałem się jak to jest .Mamy tylko jedną możliwość ,która jest pewna, to zapłacić za nagranie tej płyty. Z organizować promocję i sprzedawać. Tylko czy zbierzemy taką sumę?

- Myślę, iż rodzice się dorzucą…- odrzekł Marek.

- To niech pan nagrywa sprawę i rozmawia z wydawcą , zostawiam panu namiary… - Ryszard podał wizytówkę Markowi…

 

40 odcinek

 

Marek długo myślał jak się zabrać za rozmowę na którą otrzymał wizytówkę.

Nigdy nie spotkał się z takim tematem .Nie chciał spalić od razu sprawy, udał się więc do ojca Kasi, który był jego kolegą jeszcze ze szkolnych lat.

Teraz jest prawnikiem.

Marek czuł że tylko on może im pomóc, jest tym również zainteresowany, bo jego córka także śpiewa z nimi.

- Dzień dobry ! Andrzej, chciałem zasięgnąć twojej rady, mamy podpisać umowę odnośnie nagrywania płyty…

Mówiła ci już Kasia?

- Coś tam słyszałem nawet zaglądnąłem do prawa autorskiego. Szczerze powiedziawszy wybierałem się do ciebie żeby was uprzedzić byście nie podpisywali od razu umowy. To trudny temat ,trzeba być ostrożnym…

Marek poprawił ułożenie ciała…

- Może byś porozmawiał w naszym imieniu z wydawcą

- Dobrze ! tylko musisz mnie wtajemniczyć co to ma być

- Już ci mówię…

Po chwili rozmowy Andrzej był gotowy. Przejął całkowicie negocjacje .

Najważniejsze żeby taśma matka została przy artystach, podział tantiemów był korzystny dla zespołu, a w przyszłości zespół miał jak najmniejsze zobowiązania wobec wytworni.

Studio nagrań stało właśnie wolne, dlatego zaraz po podpisaniu umowy rozpoczęto nagrania.

Były to długie spotkania.

Ciągłe próby i powtórki do znudzenia.

Mijały tygodnie…

Tak pomału powstawał debiutancki album Warims

 

 

41 odcinek

 

- Cześć wszystkim – Iza postawiła torbę na krześle…

- Co tam masz w tej torbie, zawsze chodzisz z małą torebką -podeszła do Izy Ania…

- Przyniosłam gorącą płytę Warims, chodźcie tu wszyscy, każdy dostanie trochę, to dla was…

- Dziewczęta i chłopcy wydali radosne odgłosy.

- Wow ! … jaka ładna ! …

- Pokaż , pokaż …

- W środku są nasze zdjęcia - zauważyła Agnieszka…

- Pięknie wydana, postarali się… - młodym zabłyszczały oczy, byli bardzo przejęci. Z drżącymi rękami otwierali albumy, niedowierzając że to się stało.

Mają swoją płytę…

Ryszard był szczególnie zafascynowany, to jego pierwsza płyta z własnymi kompozycjami, stał się już ważnym twórcą piosenek bo było ich aż dziesięć.

.Dziewczęta obserwowały zajętego czytaniem płyty Ryszarda, po czym podeszły do niego.

- Panie Ryszardzie to dzięki panu mamy swoją płytę ,gdyby nie pan, nie byłoby jej.

- Dziękujemy ! dziękujemy! - zaczęły krzyczeć dziewczęta i raz po raz całowały go w policzki.

Ryszard stanął jak wryty, opuścił ręce i dawał się całować .

W oczach jego zakręciły się pojedyncze łzy. Był wzruszony, serce biło mu mocno.

- Dziewczyny ! gdyby nie wasza solidna praca, no i autentyczny talent, nie doszlibyśmy do tego.

Chłopcy wymknęli się w miedzy czasie, niepostrzeżenie i przynieśli dla wszystkich po butelce piwa, a na zagrychę chipsy i paluszki o cebulkowym smaku.

Dzisiaj nie było próby, wszyscy rozmawiali o sukcesie jaki osiągnęli ostatnio…

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Za długie. Dodawaj krótsze. Winter is Coming
  • krystyna 30.10.2014
    Co to właściwie jest ? Nie można się połapać. Meczące i za długie. Ciężko się czyta.
  • Ym, podział na odcinki to jakby nie w tej dziedzinie - chyba że opisujesz serial. I tak, 41 kawałków tekstu tu stanowczo za dużo naraz. Zwłaszcza wtedy, gdy tekst składa się w znacznej mierze z samych dialogów. Jeszcze jakby te dialogi miały w sobie "to coś", to może dałoby się przeboleć, a tutaj zupełnie nie widzę w nich polotu. Wypowiadane kwestie są płytkie, więc można uschnąć z nudów podczas czytania, a poza tym nie z samych wypowiedzi bohaterów składa się dialog - dopełniają go opisy po dialogu: od "powiedział głośno"/"wrzasnął"/"sapnął" po "Po tych słowach wyjął pistolet i strzelił sobie w głowę", na przykład.
  • Kalina0034 31.10.2014
    Dziękuję , wezmę w przyszłosci pod uwagę państwa komentarze i cieszę się że moje opowiadanie porzeczytało jak widzę już 73 osoby...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania