Walka o wspomnienia

Czy możliwe jest to, że zobaczyłem ich aury? Wydaję mi się, że było to prawdziwe, choć wydarzenia wydają się być niepełne. Czuję w środku, że naprawdę to widziałem.

 

Wiedza to potęga, lecz także i ból.

Początkowo poczułem się jakbym nie mógł oddychać. Właściwie - właśnie tak było. Ledwo co oddychałem, krztusiłem się przy każdym oddechu. Minęło kilkanaście sekund, a ja zrozumiałem przez co mogę zaraz paść na podłogę. W gardle pozostał mi dym, który musiałem odkaszleć. Było go na tyle dużo, że kaszlenie zajęło mi parę minut zanim oddech wrócił do normy. Następnie zacząłem odpływać. Widziałem te same stop-klatki, które miałem przy poprzednim razie. Czułem, że to działa. Czułem, że właśnie wchodzę w ten stan - nie wiedziałem tylko jeszcze jaki on dokładnie będzie. Początkowo żałowałem tego co zrobiłem, widząc minę Aliiow. Wiedziałem, że jej się to nie podoba, ale nie mogłem już nic wtedy na to poradzić. Musiałem przez to przejść. Nie było już odwrotu. W międzyczasie kolejne osoby wchodziły w podobny stan do mojego, lecz żaden z nich nie uzyskał takiej świadomości, jaką posiadłem. Czułem się coraz potężniejszy, choć zarazem słaby. Widziałem aury ludzi, którzy przebywali wokół mnie. Choć nic nie mogłem z tym zrobić, posiadłem tę wiedzę. Częściowo została ona zatracona we mgle mego umysłu, lecz wierzę, że wkrótce powróci, by wyjaśnić to, czego mi się dotąd nie udało.

Przysnąłem. Chyba. Nie jestem pewien, ale wydaję mi się, że gdzieś odpłynąłem. Było tam ciemno. Mrok przeszywał moje ciało, pustka mnie wchłaniała. Minęło to jednak i wydostałem się z tego koszmaru. Powróciłem na kanapę. Znowu patrząc na twarz Alii, która była jednocześnie zła i opiekuńcza. Po chwili usłyszałem jej głos: "Dobrze ci? Dobrze się czujesz?". Nawet nie wiem, czy odpowiedziałem, a jeśli tak, to jedyne co byłem w stanie wtedy z siebie wykrzesać to "Ta-a-aak". Była opiekuńcza, ale zbyt opiekuńcza. Aura pozostałych w pokoju się zmieniła, gdy tylko pytanie Alii wydobyło się z jej ust. Ta aura przeszła na mnie. Czułem zażenowanie, cały klimat znikł w jednej chwili, a ja jak wygłodzony drapieżnik chciałem powrócić do stanu napojenia. Nie zwracałem uwagi na innych, miałem ich gdzieś, chciałem jedynie posiąść jak największą wiedzę. Atmosfera znowu powróciła do "normalności". Wszyscy powrócili do tego, co robili przed zadanym pytaniem. Najwyraźniej nie było to dla nikogo na tyle istotne, by się tym przejmować. Przynajmniej ja tak uważałem.

 

Otchłań znowu mnie dorwała. Stałem w nicości i rozglądałem się w pustą przestrzeń, lecz nie było tam nikogo, poza mną. I mrokiem.

 

Wybudziła mnie Alii, która przyniosła mi ciasto. Nie byłem w stanie uwierzyć w taki obrót wydarzeń. Nie wiedziałem, czy ręka czasem nie odmówi mi posłuszeństwa. Wytężyłem umysł i okazało się, że nadal mam władzę nad kończynami, choć nie tak silną jak wcześniej. Wydawało mi się, że cała moja siła z ciała przeszła do umysłu. Otworzył się. Moja świadomość przerastała moje oczekiwania. Otrząsnąłem się jednak po chwili i wziąłem ciastko. Było cudowne. Niesamowicie pyszne. Jadłem je niedowierząjąc, że to się dzieje.

Zdawało mi się, że od momentu zjedzenia ciastka minęła godzina. W moim umyśle zaczęło się znowu coś dziać - widziałem ciągi wydarzeń. Wszystko się zapętlało. Gdy tylko udało mi się wyjść z takiego schematu, po chwili pojawiał się kolejny. Jednak pomiędzy nimi miałem czas, by obserwować i zapisywać dane. Nagle przypomniałem sobie o ciastku i zacząłem stykać jeden palec o drugi, by poczuć okruchy. Wtedy właśnie poczułem, że cały drżę. Nie mogłem jednak nic na to poradzić. Nawet gdybym mógł, to nie wiem, czy bym coś zrobił, bo drżenia nie odczuwałem dopóki nie dotkąłem jakiejś części ciała, więc nie przeszkadzało mi to ani trochę.

 

Pochłonęła mnie ponownie ciemność. Jednak zauważyłem w niej widoczną różnicę. W pustce coś się pojawiło. To była mgła. Mgła, która zbliżała się do mnie. A ja tylko czekałem na to aż przybędzie.

 

Wybudziłem się. Rozejrzałem się wokół, by sprawdzić, czy powróciłem na kanapę. Okazało się, że tak. Tym razem niestety nikt mi nie przyniósł ciastka. Czułem jednak, że tym razem chodzi o coś innego. Pofrunąłem oczyma w celu odnalezenia obecnego centrum uwagi zgromadzonych. Po chwili ujrzałem Trakbe, który pojawił się w salonie. Przyglądałem mu się uważnie, by zobaczyć, czy nie przyjął on stanu podobnego do mego. Na moje nieszczęście, a może i szczęście - nie zyskał on takiej świadomości jak ja. Po jego zachowaniu czułem jakby wcale nie zyskał nowej świadomości. Odczuwałem jej brak, jedyne co czułem to mieszaninę uczuć. Wydawało się jakby stan duchowy Trakbe'a wcale się nie zmienił. Mimo to, ze słów Trakbe'a możnaby pomyśleć, że jest kompletnie inny niż wcześniej. Wiedziałem niestety, że jest to tylko przedstawienie. Poczułem lekki smutek, że go to spotkało, lecz wiedziałem, że muszę go obserwować. Zobaczyłem jak wargi Trakbe'a się poruszyły, ale nic nie usłyszałem. Mrugnąłem, a ona znowu się pojawiła.

 

Pustka. Pustka znowu się pojawiła. Szukałem mgły, lecz tym razem znalazłem drzwi. Otworzyłem je, a w środku ujrzałem kolejne setki drzwi. Każde z innym numerem, jedne z "1903", a inne z "2203". Zauważyłem też drzwi z numerem "2303", spod których ulatniał się dym. Chwyciłem za klamkę, a w środku ujrzałem kolejne drzwi, zdołałem naliczyć ich 24. Dymek pochodził z pokoju "1500".

 

Gdy podszedłem do pokoju "1500" znowu zapadła ciemność. Po chwili jednak zrozumiałem, że mam zamknięte oczy. Otworzyłem je, wytężyłem umysł i sięgnąłem po telefon. Zobaczyłem na nim godzinę 16:00. Porozglądałem się po pokoju. Nadal leżałem na kanapie - a raczej siedziałem. Coś mi jednak nie pasowało, coś się zmieniło. Spojrzałem w bok, a tam siedziała Alii. Obok mnie. Słyszałem jak mówi, że jest jej niedobrze, że chce już iść. Ignorowałem to jednak. Ignorowałem Alii, o której nie potrafiłem przestać myśleć przez ostatnie tygodnie. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Czułem żenadę. Chciałbym, żeby mi to wybaczyła, lecz nie zasługuję na wybaczenie. Patrzyłem w centralny punkt pokoju, nieodrywając wzroku. Trwało to parę minut, ale najwyraźniej poskutkowało. Jakby przez mgłę widzę nasze palce, dotykające się nawzajem. Nie wiem, czy to było prawdziwe, lecz tylko to widzę zaglądając w tamten moment.

 

Znowu poczułem mrok. Nie bałem się go. Wiedziałem, że to musi nadejść. Tym razem siedziałem na środku okrągłego pokoju. Nie było tam drzwi, lecz spod ścian pojawiała się mgła. Rozprzestrzeniała się po całym pokoju równomiernie.

 

Coś mnie uścisnęło. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Alii, której palce zatrzasnęły się na moim kolanie. Nie zareagowałem. Alii najwyraźniej to zauważyła, ponieważ po chwili zamiast uścisku poczułem pięść. Alii wstała i wyszła z pokoju. Tuż po tym do salonu wrócił Trakbe, który twierdził, że coś mu się dzieje. Nikt mu nie wierzył, a jedyne odpowiedzi, które były rzucane w stronę Trakbe'a to wyśmiewcze żarty. Stwierdziłem, że nie mam powodu, by się mieszać, po czym zamknąłem oczy i oddałem się pustce.

Znowu zawitałem w pokoju bez drzwi. Tym razem mgła obkrążyła teren dookoła krzesła, na którym siedziałem. Widziałem jak się powiększa. Jej kolejne powłoki stawały się coraz jaśniejsze. Biel pojawiała mi się w oczach, aż do momentu, gdy nie widziałem nic poza nią

 

Obudziłem się. Przez powieki widziałem światło. Nie mogłem jednak otworzyć oczu. Usłyszałem tylko głos Alii, który mówił, że musi iść. Prosiła, żebym poszedł z nią, lecz ja nic nie zrobiłem, nawet nie wiem, czy z własnej woli nie chciałem wstać, czy po prostu nie mogłem. Po chwili usłyszałem zamykane drzwi i...

 

Znowu pojawiłem się w okrągłym pokoju. Lecz tym razem nie było ciemności, tym razem widziałem biel. Mgła rozprzestrzeniła się wszędzie. Jest ona teraz we mnie. W moim umyśle. A może to mój umysł jest we mgle?

Jedno wiem na pewno. Muszę wyciągnąć dawne wydarzenia zza mgły.

 

WALKA O WSPOMNIENIA

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania