Wampirze szczęki - część 5
Wilkołak zawył. Złapał nadbiegających wojaków i pozbawił ich przytomności. Reszta szybko się wycofała.
- Jeszcze tu wrócimy – odgrażał się ich przywódca, ale uciekał jako pierwszy. Zwykli ludzie pochowali się w swoich domach. Na placu boju pozostał tylko wampir. Zamachał białym skrawkiem materiału.
- Tylko bez nerwów. Przyszedłem pogadać.
- Nie zbliżaj się – warknął wilkołak. Mówienie przychodziło mu z trudem. Rzucił się do ataku, wampir jednak zaraz uskoczył.
- Tak do niczego nie dojdziemy. Potrzebuję tylko twojego leku. Chociaż jak patrzę na ciebie, to chyba nie pomaga.
Wilkołak zawarczał groźnie. Lord szybko dodał:
- Dostanę go i więcej mnie nie zobaczysz.
Sierściuch odpuścił i zaczął odchodzić. Wampir udał się za nim w nadziei, że coś na tym zyska. Po kilku minutach dotarli do chatki na uboczu. Wydawało się, że poszło podejrzanie łatwo.
- Weź, co chcesz i spieprzaj – warknął facet, który już wrócił do normalności. Schronił się w cieniu domku przed światłem Księżyca.
Lord zajrzał do wnętrza. Wiedział, że wchodzi do jaskini lwa. Na szczęście było pusto, żadne inne wilkołaki nie czekały tam na niego. W ciemności dostrzegł szafkę z jakimiś butelkami. Wampirzy wzrok pomógł mu zlokalizować tę z napisem „LEKRASTWO”.
- Ta zielona flaszka z etykietką pomaga ci pozostać człowiekiem? Dlaczego teraz się przemieniłeś?
- Nie twój zasrany interes.
I jak się przyjaźnić z takimi gburami? Wszystko było zaskakująco proste. Wejść, zabrać i wrócić. To niepokoiło Lorda, jak i fakt, że wielkie lekarstwo może być tylko bublem. Wolał jednak jak najszybciej stamtąd zwiewać, zanim bestia na zewnątrz się rozmyśli. Zabrał eliksir i zmienił się w nietoperza. Zaraz jednak wrócił do pierwotnej postaci.
- Cholera, nie udźwignę tego. Będę musiał wracać na piechotę.
Komentarze (3)
5 choć króciutki ten epizod
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania