Wampirze szczęki - kontynuacja - Łowcy wąpierzy
Łowca i jego uczeń dotarli do owianej złą sławą wioski Małeiczarne. W pobliżu widziano czarownicę, obleczoną w płaszcz z kapturem. Lebrati wiedział, że to musi być ta sama istota, którą widział kilka dni temu.
- Jeśli tamta czarownica pozbywa się wampirów, to chyba dobrze, nie? – zapytał Spinos, nowy uczeń LeBratiego. - Przecież zajmujemy się tym samym.
- Nie wiesz, co mówisz. Zabiera nam robotę. Jak nie będzie wampirów, to za co ludzie będą nam płacić?
- Z naszymi umiejętnościami możemy się przebranżowić.
- Milcz! - ryknął LeBrati.- Mój dziadek był łowcą, tak samo jak mój ojciec i ja. Nie potrafię robić nic innego. Mam to we krwi. W dodatku zainwestowałem w sprzęt.
- Osinowy kołek i czosnek. To chyba nic drogiego.
- Mylisz się. Kupuję u najlepszych dostawców.
- W takim razie, jak chcesz powstrzymać tę groźną wiedźmę, rozwalającą w pył nieumarłych. Może być silna.
- Tak się zastanawiam… Czytałeś „Młot na czarownice”?
- Nie umiem czytać, w dodatku młot średnio się do tego nadaje.
- To taki tytuł. Nieważne. Czarownicę trzeba złapać, używając przynęty. Musi to być dziewica, czysta, niczym świeżo wyprane prześcieradło.
- No to mamy problem. Spotkałem kilka kobiet i wszystkie…
- Nie kończ, bo nie będę mógł zjeść kolacji.
- To może chwilę zaczekać z tym polowaniem. Niech wiedźma załatwi kilka wampirów, aż będziemy mogli ruszyć na zamek Lorda. Przecież możemy potem powiedzieć, że to nasza zasługa.
- Nie znasz się. Plugawisz wszystkie lata nauki, przez które byłeś moim uczniem.
- W zasadzie to dopiero dwa dni.- powiedział Spinos, ale kiedy zobaczył minę mentora szybko dodał: - Tak, nie znam się.
- Plan jest następujący. Zlokalizujemy dziewicę, potem ją porwiemy i przywiążemy do drzewa. Zaczekamy, aż przyjdzie czarownica, a wtedy hop siup i mamy ją w garści.
- A ten hop siup to co to będzie?
- Improwizacja. Złapiemy ją w sieć.
- Super. W takim razie ruszajmy na polowanie na dziewice.
*************
Mistrz zlokalizował jedną z potencjalnych dziewic i wraz z uczniem zaczaił się pod jej domem. Wielu dzielnych mężów próbowało już zakraść się do pokoju, w którym przebywała, ale ojciec dziewczyny wszystkich przepłaszał. Tym razem miało być inaczej. LeBrati podał Spinosowi strzykawkę z zielonkawą substancją.
- To środek nasenny zrobiony z jadu kobry. Wstrzyknij jej to, a nie będzie się szamotać.
- Ale ona i tak pewnie już śpi.
- Co z tego? Jak się zacznie szamotać i krzyczeć, obudzi połowę wioski.
Spinos przytaknął. Wspiął się na parapet i zajrzał przez okno do pokoju, w którym przebywała dziewczyna. Leżała w łóżku, okazja była idealna. Wystarczyło wejść po cichu, wbić jej strzykawkę w ramię i wyciągnąć na zewnątrz. Problem mogła stanowić wysokość, ale pięć metrów dla śpiącej nie stanowi żadnej różnicy. Zrzuci ją na ziemię, a ona i tak się nie obudzi.
- Dobra, zaczynam – szepnął do mistrza, ale wtedy do pokoju wszedł ojciec dziewczyny. Miał na sobie kubrak, brudne spodnie i gumowce.Uczeń postanowił poczekać, aż wyjdzie. Pewnie przyszedł tylko zobaczyć, czy córka śpi. Wieśniak zbliżył się do łóżka i nachylił nad śpiącą, wystawiając kły.
- O cholera – zaklął Spinos. Ten gość to wampir. Już miał powiedzieć o tym mistrzowi, ale zerknął w dół i wstrzymał oddech. Zobaczył przechodzącą poniżej postać w czarnym płaszczu. Mistrz leżał na ziemi, nie dając znaku życia. Czarownica podeszła pod drzwi domu, ale nawet zamknięte nie stanowiły dla niej problemu. Weszła jak gdyby nigdy nic, a wkrótce pojawiła się w sypialni dziewicy. Ojciec już miał wbić kły w szyję dzierlatki, ale został dotknięty przez postać w czerni i rozsypał się w proch i pył. Spinos szybko zszedł na dół i zaczął potrząsać mistrzem. Chyba zginął, pomyślał chłopak.
- Poszła sobie? – zapytał LeBrati.
- Mistrzu, ty żyjesz?
- Oczywiście, zbierajmy się stąd.
- Plan z dziewicą nie wypalił. Ją interesują tylko wampiry.
- W takim razie złapiemy jednego z tych drani i zastawimy pułapkę.
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania