Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Warszawianka Akt I
Akt I Zgliszcza
-Idziecie z Rafałem i Justyną tunelem.
-Jesteś dalej zaszokowana co się odwaliło.
-No bo w końcu zabiłaś człowieka.
-Myślenie nad tym przerywa ci Rafał.
-Jesteśmy.
-Widzisz jak Rafał podchodzi do metalowych drzwi i puka pięć razy w różnych odstępach.
-Drzwi się otwierają i widzisz znajomą ci twarz.
-To ten zboczeniec co próbował cię tu zwabić? Pyta szepcząc Justyna.
-Co nie, znaczy tak, znaczy.. jak to zgadłaś?
-Nie jesteś mistrzynią w chowaniu w sobie emocji wiesz.
-Hej dziewczyny! Będziecie tak stać czy wchodzicie! Krzyknął Rafał.
-Rafon jak dobrze cie widzieć, co tam się działo.
-Heh od czego tu zacząć, Młynarska spalona, ta blondynka z krwią na ubraniach to Anna i mnie uratowała a to jej przyjaciółka Justyna.
-Miło mi was poznać! Ochoczo odpowiedział jakiś facet w płaszczu.
-O ale ciebie to ja już znam, heh przemyślałaś moją ofertę Aniu? Wstał i powiedział znajomy już tobie koleś.
-Owszem przemyślałam, a teraz mam coś co pomoże mi ostrzelić ci kartofle jeśli jeszcze raz mi zaproponujesz takie coś.
-Dobra dobra spokojnie.
-Anno, Justyno poznajcie oto naszego snajpera Bartka, szelmę Radka i cichego Darka. Pokazał wskazując pokolei kolejnych jego towarzyszy kończąc na Darku, który pił tylko jakąś zupę.
-Darek jest naszym specem od kuchni i cichych akcji.
-Miło mi was poznać, liczę na owocną współpracę do czasu dotarcia do bunkra! Przywitała się Justyna.
-Dobra dziewczyny prześpijcie się trochę gdyż z rana wyruszamy na powierzchnię.
-Znalazłyście sobie miejsce obok ogniska zaraz pod scianą i poszłyście spać.
-O dziwo było nawet wygodnie.
-Masz straszne koszmary i budzisz się z krzykiem.
-Darek patrzył na was cały czas.
-Wstał pokazując abyście za nim szły.
-Po wyjściu z bazy i przejściu tunelem metra dochodzicie do ruin waszego domu.
-Miejsce niegdyś pełne ludzi i kolorowe, teraz czarne od popiołów i puste.
-Na środku leżał stos martwych spalonych ciał.
-Darek szybko wyrwał was z transu i zaprowadził w górę schodów stacji.
-Na szczycie schodów widzicie Rafona.
-Dobrze że jesteście, Bartek i Radek obadali teren i są w gotowości aby ewentualnie nam pomóc.
-Macie tutaj maski przeciw-gazowe, w mieście są bardzo przydatne gdyż po tylu latach dalej unosi się tutaj pył i możecie się udusić.
Poza miastem powinno już być nieco czyściej.
-Jaki mamy plan? Mruknął cichy.
-Ulice całe zagruzowane i pełne mutantów więc musimy przejść budynkami ale..
-Jakie znowu ale?
-Musimy iść dłuższą drogą, ludzie Corvegi taranując miasto zawalili większość ,jeżeli nie wszystkie naszych przejść.
-Ile mniej więcej czasu nam to zajmie?
-Nam gdzieś koło dwóch godzin, Druga drużyna ma łatwiej, oni muszą przejść tylko przez kilka bloków, my musimy się cofnąć i spróbować przejść do muzeum a potem do kościoła a z tam tąd
prosto do bunkra.
-No dobrze, ruszajmy im mniej czasu tutaj spędzimy tym lepiej.
-Justyna masz tu mój nóż, zawsze będziesz mogła lepiej się bronić. Powiedział Rafał.
-Dzięki!
-Po chwili wyszliście na powierzchnię.
-Witamy w domu. Mruknął Darek.
-Zupełnie inny świat niż ten który znałaś do tej pory, mimo takiego zniszczenia odkryłaś w tych wyniszczonych budynkach pewne piękno.
-Klimat zupełnie inny niż pod ziemią, zupełna cisza przerywana jakimiś szkrzypnięciami w budynkach i odgłosami mutantów
-Dobra idzemy, chłopaki będą nas osłaniać z bloków za nami.
-Po chwili zza drzew wyłania się gigantyczny budynek, lecz jak gdyby złamany na pół.
-Pamiętasz z nauk u twojego nauczyciela, że był to jakiś pałac kultury ale jest inny niż na zdjęciach.
-Górna, najcieńsza część tego budynku zniknęła. Pewnie została zniszczona podczas tego wielkiego zamieszania.
-Chwilę później po przedarciu się przez tony gruzu na ulicy udaje wam się przejść do pierwszego budynku.
-Wygląda dziwnie gdyż jego ściany są zrobione z szkła.
-Widzisz stare reklamy kawiarni i jakichś instytucji gdzie ludzie chowali swoje pieniądze.
-Przedarcie przez stare biura zajęło wam dużo czasu.
-Cały czas nie możesz przestać myśleć o tym co się stało.
-Z transu ponownie wyrywa cię Rafał.
-Ej nie wyłączaj się, nie potrzebujemy kolejnej ofiary.
-Wchodzimy teraz na teren gdzie jest legowisko nosaczy.
-Nosaczy? Zapytałaś.
-Takie zmutowane psy, które są ślepe ale mają zajebiście dobry węch. Odpowiedział Darek.
-Lepiej przygotujcie się i słuchajcie nas bez zająknięcia, jeden błąd może was kosztować życie.
-Po tym co się stało wczoraj jestem gotowa na wszystko.
-Tutaj Anno jest inaczej niż na stacji.
-Wyszliście na ulice.
-Po kilku metrach widzicie to.
-Nosacz, potwór który wygląda jak przerośnięty i brązowo-szary pies z wydłużonym, zwisającym nosem.
-Nagle mutant zwraca swoje ślepe oczy w waszą stronę po czym wstaje i ryczy tak głośno, że twoje bembenki prawie pękają.
-SPIERDALAMY!!! Krzyczy Rafon
-Biegniecie przez stary parking i wbiegacie do pierwszego przystanku waszej wycieczki po mieście.
-W muzeum nie było nic, wszystko oszabrowane.
-Biegniecie do piwnicy.
-Tutaj powinno być gdzieś przejście prowadzące prosto do ogrodów!!
-Znajdź wejście a ja będę blokował drzwi! Tylko się pospiesz!
-Ok ok
-Widzisz pewną dziurę.
-Niestety przejście blokuje szafa.
-Rafał znalazłam!
-Rafał pomaga ci przesunąć szafę lecz jest bardzo ciężka.
-Pospieszcie się! Dłużej nie wytrzymam!
-Odblokowaliście przejście w czas, potwory właśnie wdarły się do piwnicy.
-Darek pada pod naporem mutantów.
-Biegniecie ile sił w nogach aby uciec potworom.
-Widzicie kolejne drzwi.
-Te już na szczęście otwarte.
-Ty i Justyna wbiegacie do środka ale Rafał został, sprzęt noszony przez niego spowalnia go.
-Raf szybciej!!!
-Zamykaj!!!
-Ale zginiesz!!!
-ZAMYKAJ!!!
-Zamykasz z trudem drzwi.
-Chwilę potem słyszysz potworny krzyk i wiele wystrzałów.
-Po kolejnej chwili nie było słychać już nic.
Koniec Aktu I
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania