Wata cukrowa
Od kiedy źrenice zaczęły matowieć, przestałam się bać. Żyletki w twoich ustach stępiały, raniły już tylko do krwi pierwszej, nie ostatniej, a czerwone krople bez trudu można było zetrzeć z parkietu i nawet plastry przestały być potrzebne. Niechcący wyzwoliłeś mnie od strachu i samego siebie.
Już nazbyt długo poiłeś trucizną, kaligrafując szeptem po wewnętrznej stronie ramienia niepewność. A może sam się bałeś otwartych drzwi i powiewu wiatru?
Ukradkiem skręcałeś ptakom karki, jak gdyby śpiew i świat na zewnątrz nie istniał.
Pojedyncze szarpnięcie zerwało szarą sukienkę. Kokon stawał się zbyt ciasny, by utrzymać wewnątrz wyrywające się ku wolności istnienie. Nie czułam zimna. W zarumienione ciągle od snu światło poranka zaplątał się kosmyk włosów, uciekinier z koczka pozornego ładu, dając przyzwolenie kolejnym, by z jarzma szpilek się wyrwały. To był początek.
Ziemia pod stopami była ciepła. Wolność pachniała watą cukrową i świeżo skoszoną trawą.
Komentarze (42)
Zresztą Twojego nie oczekuję.
Bo mnie tu akurat nie ma.
Napisałam prawdę. Gdybym nie przeczytała Twojego tekstu, być może bym się nawet tutaj wzruszyła, ale przeczytałam i nie potrafię.
Przepraszam.
I tak zrobią z nas protagonistów zrobią w najgorszym sensie.
Tekstu nie oceniam, bo obiecałem.
Taka krucjata, muzykancie.
"Od kiedy źrenice zaczęły matowieć, przestałam się bać. Żyletki w twoich ustach stępiały, raniły już tylko do krwi pierwszej, nie ostatniej, a czerwone krople bez trudu można było zetrzeć z parkietu i nawet plastry przestały być potrzebne."
W pierwszym zdaniu po przeczytaniu sądziłem, że źrenice u bohaterki zaczęły matowieć, ale po przeczytaniu następnego, miałem wątpliwości. Rozumiem, że chciałaś pozbyć się zaimkozy, ale na Boga, nie kosztem sensu. Ogólnie uważam, że duża część tzw zasad to jakiś wymysł dla znudzonych literatów - np właśnie prikaz, aby wyrzucam zaimki, jak tylko się da.
Tekst ogólnie fajny, a szczególnie fajne ostatnie zdanie. Faktycznie wolność może się kojarzyć z tymi dwiema rzeczami. Bo wata cukrowa to dzieciństwo, a skoszona trawa to natura i (w moim odczuciu) miłość, choć wiem, że to odczucie nijak nie pasuje do całości Twojego tekstu.
Podobało mi się.
Pozdrawiam.
Ślicznie dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
to potwornie dobry tekst: uruchamia zaspaną wyobraźnię. Dzięki Ci.
mj
Strasznie dziękuję za pochylenie się nad tekstem.
Pozdrawiam.
maleńki świat opowi mógłby nie przetrzymać. : )
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania