Wciąż i wciąż od nowa - Rozdział 8 poznajmy się lepiej

Oczami Weroniki 20 styczeń 2016

 

JA: Zawsze tak robiłyśmy. Nie znasz mojego taty, więc musisz mi uwierzyć na słowo. Nigdy by się nie zgodził na to, żebym spała u jakiegoś chłopaka. Nie ważne, że to był przyjaciel. Facet to facet :)

 

ON: Czyli, co ? Jak ja cię zaproszę do siebie do Krakowa to też powiesz, że śpisz u Honoraty? :D Czy to ładnie tak kłamać?

JA: Taki już mój los. Zrozum Góralu :) Ale obstawiam, że jak ja cię zaproszę do siebie do Kielc to też nie polecisz do mamusi, żeby się tym pochwalić?

 

ON: To nie tak... U mnie zawsze panują "zasady"... Nigdy nie było żadnej dziewczyny w domu w obecności rodziców. Zaraz zaczęłyby się pytania... Nie chciałabyś przez to przechodzić. Uwierz mi! Ale to też nie jest tak, że nie chcę zaprosić tam ciebie, gwiazdeczko :)

 

JA: Zasady, zasady, zasady... Ciągle te zasady! I dlatego wybrałeś studia w Krakowie z dala od rodziców? :) Aaa i jeszcze jedno - miałeś nie mówić do mnie gwiazdeczko, obiecałeś :P

 

ON: Dobrze gwiazdeczko , już ostatni raz :) A co do studiów - mama nie zawsze rozumiała ten mój zachwyt na punkcie malowania i dlatego chciałem jej coś udowodnić, a przy tym robić to co uwielbiam, gwiazdeczko :)

 

JA: MATEUSZ !

 

ON: Haha. Uwielbiam jak się złościsz gwiazdeczko :D

 

Jest druga w nocy, a ja w ogóle nie jestem zmęczona. W zasadzie odkąd poznałam Mateusza sypiam po parę godzin i uwielbiam to! Nie przestaje o nim myśleć nawet na sekundę. Zresztą, on sam mi na to nie pozwala. To już dzisiaj chyba setny smsa wysłany do Mateusza. Mój telefon przez cały dzień wibruje lub wydaje dźwięki, a moja twarz za każdym razem się rozpromienia, kiedy wyświetla się nazwa : GÓRALEK.

Ktoś mógłby zapytać, dlaczego nie zapisałam go normalnie, po imieniu. Odpowiedź jest prosta - to nie zależało ode mnie. Na naszym drugim spotkaniu Mateusz oglądał zdjęcia na moim telefonie. Nie mam nic do ukrycia, więc nie musiałam się bać, że znajdzie coś nieodpowiedniego. Gołych fotek na pewno tam nie ma. Jednak Mateusz trochę zagubił się w nim i dotarł do kontaktów. Jak małe dziecko pozmieniał mi niektóre nazwy. Oprócz siebie, Honoratkę zamienił na " Przyjaciółka Blond Wredota" ( może i trochę racji miał), Rafę na " Raffaello", Julę na "Romeo", a Natana " NIE DZWONIĆ NAWET PO PIJAKU" (tu trafił najlepiej!). Ale tak jak mówiła, po prostu dziecko... Ale nie wiem czy to już mówiłam, jak tak to powtórzę - UWiELBIAM TEGO FACETA.

A propos tej mojej przyjaciółki blond wredoty to odzyskałyśmy przez te ferie wspaniały kontakt. Nie jestem pewna czy nie zmieni się to znowu o 180 stopni kiedy tylko wrócimy do rzeczywistości, ale jak na razie cieszę się tym co mam, czyli przyjaciółką. A więc Honorata wkurzała się na mnie za każdym razem kiedy wychodziłam do Mateusza, bo to jedyny czas, którego nie spędzałyśmy razem. Jednak od razu po moim powrocie chciała wszystko wiedzieć. Ale żeby wszystko pogodzić, na jutro, a raczej dzisiaj zaprosiłam Matusza na nasze spotkanie "integracyjne" do garażu Rafy. To niestety ostatnie dni kiedy wszyscy są na miejscu i chcę to w 100% wykorzystać. Przecież w końcu ja też będę musiała wrócić do Katowic, a Mateusz do Krakowa. Ach...

A na teraz to już koniec pisania, czas spać.

ON: Będę u ciebie o 18, dobranoc Gwiazdeczko.

JA: A ty wciąż i wciąż od nowa z tym... Dobranoc Góralku.

 

Oczami Mateusza

 

JA: I jak wyrwiesz się z tej "imprezy"?

DAWID: A co boisz się swojej dziewczyny? Góral pęka przed jej znajomymi?

JA: To nie jest moja dziewczyna, ale byłoby mi jakoś raźniej. To jak?

DAWID: Nie da rady stary... Mój chrzestny jest u nas raz na pół roku, jeśli w ogóle. Mama by mnie zabiła! Wiesz jak jest...

JA: Tak, tak mama... To nic, ok. Pisz jakby się coś zmieniło.

DAWID: OK

Pół godziny później, wychodzę ze swojego pokoju i ruszam na dół w stronę drzwi wyjściowych. Ostatnie spojrzenie w lustro, koszula wyprasowana, perfumy są, włosy ok, mogę wychodzić. Na szczęście rodzice nie wrócili jeszcze ze spotkania, więc nie muszę się tłumaczyć. Czasem traktują mnie jak dziecko... Zostawiłem im tylko kartkę na stole w kuchni, że jestem pod telefonem i szybko zbieram się do wyjścia by nie minąć się z nimi w drodze.

Dobrze, że samochód zatankowałem wczoraj do pełna bo nie jestem pewny jak poradziłbym sobie dzisiaj na stacji paliw. Spotkania sam na sam z Weroniką, to co innego niż jednego dnia poznać jej wszystkich znajomych. Tak, to prawda, raz już zaliczyłem imprezę w ich gronie, ale był to początek naszej znajomości i po prostu musiałem się tam pojawić. Tym razem liczyłem, że wesprze mnie chociaż odrobinę przyjaciel, ale jednak nie... Imprezy rodzinnej mu się zachciało.

Staram się nie myśleć o tym smsie od Krystiana i tym, że mógł się komuś wygadać. Do tej pory wierzyłem mu bezgranicznie, ale to jednak jest on... Można się spodziewać wszystkiego, więc kiedy widzę na horyzoncie dom Weroniki zaczynam panikować. Czuję jak robi mi się ciepło, ale staram się uspokoić i bez lęku wysiąść z samochodu.

Opieram się o drzwi i czekam. Wyjmuję telefon by sprawdzić czy nie jestem za wcześnie, gdy w tym samym momencie słyszę znajomy głos i odwracam się za nim odruchowo.

- Widzisz, już pisze do innej - to Honorata. Mówiłem, że wredota... Nie ufa mi od samego początku. Chociaż nazwała mnie podobno już raz "niezłym ciachem". Więc albo ma jakieś krępujące mnie informacje, albo zajebiste przeczucie.

Weronika przewraca oczami słysząc słowa przyjaciółki i wita się ze mną pięknym uśmiechem. Boże te jej zielone oczy lśnią...

"Skup się, debilu..." - powtarzam sobie w myślach i w końcu wydobywam z siebie dźwięk:

- To... - odchrząkuję, by mój głos był wyraźniejszy - Idziemy?

Chwilę później jesteśmy już w garażu u Grześka. Weronika przedstawia mnie wszystkim na wejściu ogłaszając nasze przybycie. Trochę mi głupio, że w jednym momencie oczy wszystkich zwrócone są jedynie na mnie. Na szczęście, chwilę później przestaję być największą sensacją tego wieczoru, a każdy wraca do swoich zajęć.

Oddycham z ulgą...

Nie twierdzę, że nie lubię uwagi innych, szczególnie dziewczyn, ale przyszedłem tu z Weroniką, która swoją drogą wygląda przepięknie, a nie robić wielkie show . Wiem, że większość z tych osób kojarzy mnie, albo ze szkoły, albo opowiadań... Krąży o mnie w końcu nie jedna plotka...Nie twierdzę, że wszystkie są nieprawdziwe, ale swojego czasu trochę się ich nazbierało.

Weronika oprowadza mnie po garażu i cały czas opowiada, co tu się zawsze działo. Widzę, że jest teraz szczęśliwa kiedy wszyscy są na miejscu w Gliwicach. Nie umknęło jednak mojej uwadze, że brakuje jej tego na codzień. Mówi, że życie w Katowicach jest inne. Nie jest złe, bo studenckie życie nie może być nudne, ale jednak to nie to samo - nie ci sami ludzi, których zna i uwielbia już tyle lat. Widzę, że trzyma pewien dystans do mnie przy wszystkich, nie jest taka jak wtedy gdy jesteśmy sami czy gdy piszemy ze sobą całe dnie. Czuję jakby coś przede mną ukrywała, ale to może tylko złudzenie.

- Siema Głuptaski - rozlega się w głośnikach - Dawno już nie było tak fajnie, więc może zanim któreś z nas nie będzie w stanie wrócić do domu o własnych nogach, mówię do ciebie Wojtek, albo znowu wsadzi palec do kontaktu - Wojtek, albo...

W około rozlega się głośny śmiech, a jeden z chłopaków ze środka sali podnosi w górę palec w geście protestu i mówi:

- Raz mi się kurde zdarzyło, a ten będzie mi do końca życia wypominał... - powoduje to jeszcze większą salwę śmiechu.

- O raz za dużo, stary - dodaje Rafa - A więc tak jak zacząłem to skończę, kielony w górę, po jednym na rozgrzanie.

Wszyscy biorą po kieliszku ze stołu i piją. Tylko ja i Weronika tego nie robimy. Gadaliśmy o tym dzisiaj rano, wczoraj i przedwczoraj i wiem, że nie chce żebym był jako jedyny o suchym pysku. Próbowałem jej wytłumaczyć, że zawsze mogę zostawić samochód, a przyjedzie po mnie Dawid, albo po prostu nie będę pił, a to ona ma się dobrze bawić, ale jest tak uparta, że dałem za wygraną. Uwielbiam to w niej! To, że lubi postawić na swoim, znudziło mnie to, by być zawsze najważniejszym. Albo ona mnie zmieniła?

Nie ma chwili ciszy. Cały czas w głośnikach brzmi muzyka i wbrew moim przypuszczeniom żadna nie jest puszczana z internetu, wszystko dzieje się tu i teraz. Na samym początku kilka kawałku zaśpiewał zespół Grześka, wiem bo Wera co chwilę, co mi ich przysyła, a następnie, co trochę ktoś podchodzi i zachęta wszystkich do dalszej współpracy. Jestem trzeźwy, a muszę przyznać, że dawno się tak nie bawiłem.

Nie mówiłem o tym Weronice, że sam kiedyś uczyłem się grać na pianinie, ale dawno tego nie robiłem, więc myślę, że nie jest to ważna informacja, mimo, że kilka moich kawałów jest naprawdę "dobrych". Nie pasuje to do mojego obecnego stylu życia, tak jak moje malowanie. Pamiętam, że architektura to jedyne, co chcę i muszę robić, by było wszystko ok.

- Może wyjdziemy pogadać? - krzyczy Weronika przebijając się przez ostre dźwięki muzyki - Chyb, że wolisz spróbować - patrzy podejrzliwie

- Zdecydowanie wolę się przewietrzyć, zapach alkoholu mi nie służy gwiazdeczko - odpowiadam.

Chwilę później jesteśmy już na dworze. Idziemy przed siebie, ale widzę, że Weronika prowadzi mnie w przeciwną stronę niż swój dom. Tak tak, jej tata nie może nas zauważyć...

- To... - przerywam tą długą niezręczną ciszę i patrzenie w gwiazdy i niebo na zmianę - Dokąd mnie prowadzisz, gwiazdeczko?

- Nie śmieszne - zaczyna, ale nie kontynuuje dopóki nie znajdziemy się nad rzeką, ale i tam idzie dalej bez słowa

- Chciałaś żeby było romantycznie? Od kiedy kręcą cię takie tematy?

- Od nigdy, Góralu. Tu jest po prostu cicho - siada na molo, a ja obok niej - Teraz może popatrzeć na prawdziwe gwiazdy, a nie tylko na mnie na zdjęciu - śmieje się.

Odpowiadam tym samym. Kilka sekund jest już cicho i ciemno, zbyt ciemno, by widzieć cokolwiek prócz odbijającego się światłem księżyca w wodzie i nas. Jesteśmy tu zupełnie sami. Ogarnia nas szum wody i nasze milczenie. W mojej głowie pojawia się milion pytań bez odpowiedzi, których nie wypowiadam, a z ust wyrywa mi się najgłupsze...

- Czy ty w ogóle coś do mnie czujesz?

- Dawno się tak nie czułam przy żadnym facecie Mateusz - odwraca głowę w moim kierunku

- Ja też nie - odpowiadam bez chwili zastanowienia

- Przy żadnym facecie? - pyta z uśmiechem na ustach. Nawet w takim momencie nie potrafi zachować powagi

- Przy dziewczynie, gwiazdeczko - resztę robi już moje ciało.

Przybliżam się do Weroniki, czuję jej mocne bicie serca, a może jest moje? Nie obchodzi mnie to, bo jedyne czego pragnę to pocałować ją tu i teraz. Patrzy mi tak głęboko w oczy, jakby chciała, żebym ją zapewnił, że nigdy jej nie zawiodę . Ja za to w myślach powtarzam " zaufaj mi, zaufaj mi, zaufaj mi ". Jesteśmy już tak blisko siebie, dosłownie kilka milimetrów, ale zachowujemy się tak, jakby żadne z nas nie chciało wziąć winy za to, co zaraz nastąpi. W końcu nie wytrzymuje tej bliskości, jestem przecież facetem, muszę wziąć za to pełną odpowiedzialność.

Zaczynam od małych pocałunków, delikatnie. Tak by poczuła się bezpiecznie. Wiem, że ma zamknięte oczy, naśladuję ją. Zanurzam jedną rękę w jej miękkie włosy i przyciągam ją do siebie tak, by była jeszcze bliżej. Drugą pozostawiam na jej twarzy, muskając subtelnie jej skórę. Nie opiera się, tylko odwzajemnia mój pocałunek. Jestem w niebie.

Oprócz nas nie liczy się teraz nic. Czuje na ustach jej słodki smak, nigdzie się nie spieszymy. To ma być ten jedyny w swoim rodzaju pocałunek. Ona pachnie tak cudownie i ciągle jest obok. Nigdzie nie ucieka, tylko w cudowny sposób chce być tu ze mną. Chce ją tu i teraz. Zaplata swoje gorące ręce w około mojej szyi, a ja czuję się jak mały chłopczyk, którym byłem gdy dziadek pierwszy raz kupił mi moją sztalugę. Najcudowniejsze uczucie na ziemi. Nie, inaczej. To ona jest najcudowniejszą dziewczyną na świecie. Nic więcej się nie liczy.

- Chciałbym, żebyś poznała mnie lepiej.

- Czy to znaczy, że chcesz bym była twoją dziewczyną?

- O niczym innym nie marze, gwiazdeczko.

 

 

W ulepszonej wersji wpisy będą się pojawiać na moim blogu : http://wciazodnowa.blog.pl/

Następne częściWciąż od nowa - PROLOG

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Olala22 27.04.2017
    Cudo

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania