wczoraj do jutra
przypominam sobie
idę z ojcem za rękę
z dzikich drzew spadają owoce
czerwień jabłek wolna od skojarzeń
nie potrzeba wiele
witraż układa się ze wspomnień
przepuszcza światło przez kolory
tłumu prostuje naprężone ramiona
chce unieść nabrzmiały wszechświat
a to tylko strach wpleciony w usta
tak niemy jak każdy krzyk
mogę czuć się wolny
jak dziecko wśród drzew
nic więcej nie ma znaczenia
dopóki pamiętam nie dam się zadeptać
trzymam synów za ręce
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania