We śnie czy na jawie - na zawsze cz 1/2

Odgłosy pościgu były coraz bliżej, a ja czułam, że jeszcze chwila i się poddam. Płuca paliły żywym ogniem, nogi co chwila zaplątywały się w materiał długiej, białej sukni. Dlaczego miałam ją na sobie i czemu polowano akurat na mnie, nie miałam pojęcia.

Ten sam sen śnił mi się wielokrotnie na przestrzeni minionych miesięcy. Zawsze tak samo, żaden z zapamiętanych szczegółów ani razu nie uległ zmianie. Psycholog powiedziałby pewnie, że jest to moja podświadoma próba ucieczki przed problemami, a miałam ich niemało.

W tym śnie otaczała mnie rozległa równina, porośnięta tylko rzadką trawą, barwioną teraz promieniami zachodzącego słońca na pomarańczowo. Nie było gdzie ukryć się przed pogonią i jedynie tam, gdzie ziemia spotykała zmęczone słońce, stało samotne drzewo.

Wiedziałam, że gdy tylko tam dobiegnę i dotknę chropowatej kory, doczekam ratunku.

Mój obrońca stał zawsze w tym samym miejscu, ciemno-różowa szata i czarne długie włosy powiewały lekko na wietrze. Jego widok wprawiał w drżenie moje serce. Pomimo dość niezwykłego stroju, musiałam przyznać, że nigdy nie widziałam nikogo bardziej męskiego. Ciemne oczy patrzyły z przenikliwością drapieżnego ptaka, kości policzkowe były tak ostro zarysowane, iż miało się wrażenie, że gdybym zechciała ich dotknąć, pokaleczyłabym rękę.

Nigdy nie odezwał się nawet słowem, przez chwilę jedynie zawieszał na mnie spojrzenie, upewniając się, czy jestem cała, po czym całą uwagę poświęcał zbliżającym się przeciwnikom. W jego dłoni długi miecz rzucał lodowate błyski.

Pewnie powinnam była już odrobinę przywyknąć, jednak widok pędzących w naszą stronę siedmiu ninja, zdumiewał mnie za każdym razem tak samo.

Od dziecka bałam się widoku krwi, we śnie jednak nie byłam w stanie odwrócić wzroku, kiedy wreszcie dochodziło do starcia. Mój bohater poruszał się z gracją i wdziękiem, niemal bez wysiłku zadając rany. Krew tryskająca z nich na jego twarz, tworzyła bitewne malowidło. Kilkakrotnie zdarzyło mi się w myślach nazwać go baletmistrzem samej śmierci i uważałam to określenie za wyjątkowo trafne.

Absurdalne było, a żeby jeden człowiek z taką łatwością pokonywał kilku wojowników, jednak w snach i dziwniejsze rzeczy się zdarzają.

Kiedy ostatni przeciwnik opuszczał ziemski padół, sen dobiegał końca, dziś jednak stało się inaczej. Obrońca zbliżył się do mnie i poznaczoną bliznami dłonią, odgarnął za ucho nieposłuszny kosmyk włosów.

– Będzie dobrze, zobaczysz. – Po raz pierwszy usłyszałam jego głos.

Chciałam coś powiedzieć, zapytać kim jest, ale w tym samym czasie w mojej głowie rozległ się przeraźliwy dźwięk, niemal nie rozsadzając czaszki.

Zadzwonił budzik.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Angela 29.10.2016
    A jakiś komentarzyk skromny do tej trójki można prosić?
  • Zdzisław B. 29.10.2016
    Zobaczymy, jak pociągniesz fabułę w drugiej części. W tej chwili mam jeszcze za mało "danych". Oceniam w tej chwili na 4. Opcje otwarte w obie strony ;)

    Zapoznaj się z moimi uwagami. To tylko sugestie oraz poprawki literówek. To Twój utwór, Angelo, i sama decydujesz o nim :) :
    * i się podam - i się poddam
    *długiej białej - długiej, białej
    *czemu polowano akurat na nie (nie rozumiem "na nie". Na jakie "na nie"? Czy to literówka "na mnie"?)
    *gdzie ziemia spotykała zmęczone słońce, stało samotne drzewo (zmęczone, samotne - niezbyt pasuje do prozy, bardziej do poezji)
    *dosyć niezwykłego - dość niezwykłego
    *by tak - były tak
    *a żeby - żeby
    *sen dobiegał końca - poprzednio sen zawsze się kończył
    * i poznaczoną bliznami dłonią, - i dłonią, poznaczoną bliznami,
    *w tym samym czasie - w tym samym momencie
    * Pomimo dosyć niezwykłego stroju, musiałam przyznać, że nigdy nie widziałam nikogo bardziej męskiego. - Miał na sobie dość niezwykły strój. Nie to jednak zwracało moją uwagę. Był niesamowicie męski, tak, jak jedynie kobieta potrafi sobie wymarzyć.
  • Angela 29.10.2016
    To tylko taka opowiastka i raczej przewidywalna, ale jakoś nie mogłam się oprzeć by nie skrobnąć.
    Za wskazanie błędów dziękuję. Tak jest, kiedy się tekstu nie sprawdzi dokładnie, a klawiatura raz wstawi literkę, a raz nie : )
  • Nie zgadzam się z Panem Zdzisławem. Nie można rozstrzygać, że jakieś słowa "pasują" lub nie tylko do poezji, albo tylko do prozy. Tym bardziej tutaj, kiedy jest opisywany sen, zatem coś odrealnionego pponiekąd.
    No u mnie to by Pan Z. znalazł w prozie tyle poezji, że ho,ho! A i DD to już nie wspomnę - tam sama poezeja w prozie. :)
  • KarolaKorman 29.10.2016
    Zaintrygowałaś mnie od pierwszych słów opowiadania :) Stwierdzenie ,, baletmistrzem samej śmierci'' jest iście trafne, ale brzmi dosadnie, 5 :)
  • Ritha 30.10.2016
    Przeważnie mam tak, że jak pierwszy akapit mnie nie zaciekawi, to całość raczej też nie, nie grzeszę cierpliwością :D A tu zaciekawił, całość czytało się przyjemnie i co najważniejsze poruszyło wyobraźnię. Pięć poszło :)
  • Perzigon69 30.10.2016
    No, to teraz tylko czekać na część drugą ^^ Bardzo ciekawe, treściwe i dosadne. W pełni zasłużone 5 :)
  • Angela 30.10.2016
    Dziewczęta, serdecznie Wam dziękuję za komentarze i oceny : )

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania