We śnie czy na jawie - na zawsze cz 2/2
Narzędzie szatana, pomimo strącenia ze stolika, nie przerywało swojego charakterystycznego zawodzenia, tym samym zmuszając mnie do wygrzebania się spod kołdry.
Niby zombi, którym po trochu się czułam, dokonałam codziennego przemarszu do łazienki, a później do szafy. Wybór stroju nie należał do najtrudniejszych, ponieważ wszystkie wiszące w niej rzeczy były czarne. Wszystkie kolorowsze ubrania zniknęły z niej jakieś trzy lata temu, po śmierci mamy. Choć żałoba już dawno powinna dobiec końca, jakoś nie mogłam się przemóc, by założyć cokolwiek innego.
Wychodząc z domu, zagarnęłam pozostawione przez tatę na kuchennym blacie kanapki, by później nakarmić nimi bezpańskie psy. Miały zdecydowanie większy apetyt niż ja i cieszyły się na mój widok naprawdę szczerze, nieważne czy przynosiłam im jedzenie, czy nie.
Stojąc przed szkolnym budynkiem, po raz sto tysięczny pomyślałam, że wolałabym jednak uczyć się w domu, ojciec jednak nalegał, bym miała kontakt z rówieśnikami. Dobre sobie, taki sam efekt osiągnęłabym, idąc do zoo.
Jak ja nienawidziłam tego miejsca. Byle tylko przetrwać kolejny dzień i doczekać nocy.
– O, wrona przyleciała – roześmiała się siedząca na korytarzu przed salą dziewczyna, w otoczeniu równie złośliwych, roześmianych przyjaciółek.
Takie powitanie było normą i już od pewnego czasu nie robiło na mnie wrażenia. Głupie słowa nie bolą, powtarzałam jak mantrę, z niecierpliwością czekając na dzwonek na lekcje.
Głupie docinki i pogardliwe spojrzenia towarzyszyły mi poprzez wszystkie zajęcia, dzień jak co dzień.
Droga na mój przystanek prowadziła przez niewielki park i to właśnie tego miejsca, tuż po lekcjach bałam się najbardziej. Gdybym tylko mogła jakoś je obejść, byłabym gotowa nawet znacznie nadłożyć drogi, niestety rozkopane ulice w tej części miasta, nie dawały takich możliwości. Żałowałam, że nie pada deszcz, wtedy byłaby chociaż szansa by ławeczki były puste. Niestety, tyle szczęścia nie miałam. Jako dziwoląg stanowiłam idealny cel do tępienia, nie tylko przez pozostałe dziewczyny, chłopcy byli zdecydowanie gorsi.
Już na mnie czekali, wygodnie rozparci na oparciach dwóch pobliskich ławek. Jeśli mieli dobry dzień, zakończy się tylko na kilku złośliwych komentarzach, jeśli nie... Wolałam nie myśleć.
„Będzie dobrze, zobaczysz” usłyszałam w głowie słowa, jak gdyby żywcem wyrwane mojego snu. „To tylko kundle, nie mogą wyczuć twojego strachu, nie przyspieszaj kroku, przejdź obojętnie, jak gdyby ich tu nie było” dyktował głos, a ja zamiast pokrzepienia poczułam irytację. Jak mógł dawać mi rady ktoś, kto tak naprawdę nawet nie istniał.
Postanowiłam, jednak zrobić tak jak mówił, może zignorowanie ich nie było wcale takim złym pomysłem. Starałam się, mimo to moje przestraszone spojrzenie samo wędrowało w stronę potencjalnych napastników. Tyle wystarczyło, by ruszyli za mną.
– Kra, kra, pogadajmy trochę. Znamy twój język. – Słyszałam za plecami, a po chwili ktoś złapał mnie za ramię. Wyrwałam się.
– No nie bądź taka dzika, każde ptaszysko da się przecież oswoić.
Przystanek był już blisko i miałam nadzieję, że będą na nim ludzie. Rzeczywiście, mój skupiony na tym jednym miejscu wzrok, wychwycił jakąś postać, opierającą się o wiatę.
Stanęłam jak wryta, a jeden z podążających za mną chłopaków niemal nie wszedł mi na plecy.
W niedbałej pozie, z luźno splecionymi na piersi rękoma, stał nie kto inny, tylko mój wybawca ze snu. Zamrugałam kilka razy, jednak obraz wcale nie zniknął. Choć był ubrany całkiem zwyczajnie, rozpoznałam go natychmiast. Moi prześladowcy umilkli, kiedy zaś ruszył w naszą stronę, postanowili się wycofać. Pastwienie się nad samotną dziewczyną było czyś innym, łatwiejszym, niż utarczka z na oko pięć lat starszym mężczyzną.
Kiedy był już blisko, uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę.
– Mówiłem ci, że wszystko będzie w porządku.
Komentarze (20)
Biedny, niedorobiony człowieczek : )
Teraz już wszystko rozumiem : )
Postaraj się chociaż, żeby twoje wypowiedzi były mniej żałosne.
A tak poza tym to przynajmniej wiem w kręgu idiotek nie jestem sama. XD
Naprawdę nie domyśliłaś się końca? Mnie wydał się dosyć oczywisty. Dziękuję : )
Czekałam na wyjaśnienia czy to sen czy jawa. Doczekałam się, opowiadanie jest bardzo ciekawe i za to 5 :)
A ten nowy trol jest dosyć ciekawy : )
Jak widzisz, zawitałam w końcu i do Cię.
wszelakich. Trochę wstyd, ale nie kasuję ich tylko dla sprawdzenia progresu.
Dziękuję za wizytę pod tekstami <3
Pozdrawiam : )
https://www.opowi.pl/rosyjska-ruletka-a51518/
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania