Wewnątrz, a na zewnątrz
Stał samotnie w deszczu. Zimno ściskało jego wnętrze. Woda nie dotykała jego skóry, ale czuł się mokry. Od środka. To jego wnętrze pachniało wilgotną glebą, glizdami, żalem. W jego głowie trwało trzęsienie ziemi. Burzyło najgrubsze i najtrwalsze mury, jakie kiedykolwiek w sobie zbudował. Zapory pękały pod naporem łez. Przelewały się na drugą stronę, tę, której nigdy nie miały ujrzeć. Budynki wewnątrz umysłu upadały jak kostki domina. Miasta zapadały się w sobie. Tysiące myśli, układanych przez lata, runęły w dół, roztrzaskując się o uczucia.
Walił się jego mały świat.
W klatce piersiowej kłuły go kawałki szkła i betonu, które zapełniły wyrwę po sercu. Ono samo zostało zmiażdżone przez deszcz. Huragan. Nawałnicę. Katastrofę.
Nie mógł uwierzyć, że to wszystko dokoła wciąż trwa, stoi z pozoru niezmienione. Jak, skoro on był teraz wewnętrzną ruiną?
To było takie niewyobrażalnie smutne. To, że nawet łzy nie były na tyle mokre, by go wyczyścić. A najbardziej moczyły jego dumę. A raczej to, co z niej zostało.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania