Wewnątrz, a na zewnątrz

Stał samotnie w deszczu. Zimno ściskało jego wnętrze. Woda nie dotykała jego skóry, ale czuł się mokry. Od środka. To jego wnętrze pachniało wilgotną glebą, glizdami, żalem. W jego głowie trwało trzęsienie ziemi. Burzyło najgrubsze i najtrwalsze mury, jakie kiedykolwiek w sobie zbudował. Zapory pękały pod naporem łez. Przelewały się na drugą stronę, tę, której nigdy nie miały ujrzeć. Budynki wewnątrz umysłu upadały jak kostki domina. Miasta zapadały się w sobie. Tysiące myśli, układanych przez lata, runęły w dół, roztrzaskując się o uczucia.

Walił się jego mały świat.

W klatce piersiowej kłuły go kawałki szkła i betonu, które zapełniły wyrwę po sercu. Ono samo zostało zmiażdżone przez deszcz. Huragan. Nawałnicę. Katastrofę.

Nie mógł uwierzyć, że to wszystko dokoła wciąż trwa, stoi z pozoru niezmienione. Jak, skoro on był teraz wewnętrzną ruiną?

To było takie niewyobrażalnie smutne. To, że nawet łzy nie były na tyle mokre, by go wyczyścić. A najbardziej moczyły jego dumę. A raczej to, co z niej zostało.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 20.03.2017
    Straszna walka ze sobą, kiedy nasze wnętrze umiera. A na zewnątrz wciąż jesteśmy silni. Duma też powoli ginie. Pozdrawiam serdecznie.
  • Alicja 21.03.2017
    Interesujący opis walki ze sobą. Dobrze dobrane określenia stanowiły podstawę, do tego, aby zainteresować czytelnika. Pozdrawiam, 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania