Poprzednie częściWiecie, co mówią - Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Wiecie, co mówią - Rozdział 3 (Fanfiction: Harry Potter)

Jak ty grasz, ofiaro! - wydarł się James, zniżając lot, by zejść na ziemię.

- To ty nie potrafisz podawać! – odkrzyknąłem do niego, zsiadając z miotły.

- To by było dziwne, gdybym potrafił. Jakbyś jeszcze nie zauważył, jestem s z u k a j ą c y m.

Parsknąłem śmiechem. Rogacz też już zaczynał się głupio szczerzyć.

- Jakbyś jeszcze nie zauważył, jesteś też i d i o t ą – rzuciłem.

- Racja! Jak raz się z tobą zgadzam, Black! - Usłyszeliśmy irytujący głos Evans, a po chwili jej równie irytująca osoba ukazała się naszym oczom. Stanęła między nami na boisku z parasolem w ręku, patrząc na całą drużynę z niechęcią. - McGonagall kazała mi po was pójść, pyta, czy już do końca zwariowaliście i czy robicie to specjalnie, żeby się rozchorować. No i każe przekazać, że jeśli za pięć minut nie zobaczy was w pokoju wspólnym w suchych ubraniach, każdy dostanie tydzień szlabanu.

- A ty, rzecz jasna, jak potulny piesek, od razu pobiegłaś w ten najgorszy deszcz – mruknąłem niezadowolony.

Rogacz tymczasem rozglądał się zdziwiony, jakby dopiero do niego dotarło, że padał deszcz. Cały Potter - ''Czym jest wszechświat wobec potęgi Quidditcha?!''

Szybko jednak skupił się na swojej drugiej „pasji”.

- Co tam, Evans?

Dziewczyna jak zwykle tylko przewróciła oczami.

- Co tam, Black? - przedrzeźniała głos Jamesa, odwracając się od niego ostentacyjnie.

Rogacz jednocześnie wydął usta obrażony i wytrzeszczył w oczy zdziwieniu, co dało mu w sumie hiperzabawny wyraz twarzy. Pokazałem mu, jak wyglądał, zaśmiałem się krótko i odwróciłem do jego wielkiej miłości.

Nawet kiedy mówiłem to tylko w myślach, czułem odruch wymiotny.

- Nic nowego, a tam?

- Chyba dosłownie nic nowego – powiedziała i idiotycznym uśmieszkiem. - Nadal musisz kiblować w bibliotece?

- Ciebie też ktoś zmusza, czy po prostu twoje życie towarzyskie wciąż jest martwe, jak profesor Binns? Ach, przepraszam - dodałem w odpowiedzi na jej wściekłą minę. - Przecież jest z tobą zawsze twój niesamowicie rozrywkowy przyjaciel, Smarkerus Snape.

Uśmiechnąłem się w duchu, widząc, jak zaciska rękę na różdżce. Tak chce się bawić? No i super, dawno nie miałem okazji się pojedynkować, szczerze mówiąc, trochę mnie już nosiło.

Ale Evans zawsze była za dumna, a przynajmniej taką chciała udawać, więc szybko schowała dłoń do kieszeni.

- Z tego co widziałam, ty również ostatnio preferujesz ślizgońskie towarzystwo. - Uśmiechnęła się złośliwie.

Starałem się nie patrzeć na Jamesa, ale i tak czułem, że świdruje mnie wzrokiem. Na całe szczęście reszta drużyny już się stąd zabrała.

- Sama się do mnie przysiadła - rzuciłem nonszalancko. - Siedzi cicho, więc szczególnie mi nie przeszkadza. Mogłabyś się od niej uczyć.

- Lepiej nie, jeszcze byś się do mnie przylepił, jak Potter.

Swoją drogą James siedział wyjątkowo cicho. Chyba się zbytnio zainteresował. Cholera.

Wzruszyłem ramionami.

- Tylko jej krzesło jest oślizgłe. Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie zapominam, czym są ślizgoni.

- Nie zapominasz? Chyba słyszałeś, co o niej mówią.

Chciałem, żeby wyszło, że mnie to nie obchodzi. Evans zresztą też już się odwróciła i zaczęła odchodzić. James w końcu postanowił się odezwać.

- O kogo chodzi? - Nie czekał na odpowiedź. - Opowiesz mi wieczorem - rzucił tylko i już leciał za tą rudą jędzą.

Naprawdę go nie rozumiałem. Ani trochę.

W sumie to była moja najdłuższa rozmowa z Evans od jakiegoś roku. Nie żebym za tym tęsknił.

Kiedy byli już w bezpiecznej odległości, też zacząłem powoli iść.

Właściwie sam nie wiem, dlaczego tak się broniłem przed tym, żeby James dowiedział się o Victorie. Wiedział już o jej istnieniu i wiedział, jak wyglądała. Więc co w tym dziwnego, że z nią rozmawiałem? Zdecydowanie powinienem w ogóle przestać o niej myśleć. Myślenie to ogólnie same problemy.

Ale o co chodziło Evans? Co niby takiego o niej mówią? Zawsze byłem w tyle ze ślizgońskimi plotkami. Ale Smarkerus na pewno też się tym nie interesował, więc skąd Lily by o czymś takim wiedziała? Czyli to coś, o czym wiedział co najmniej Gryffindor.

Potrząsnąłem głową. Nie myśleć. Nic. Nic a nic. Głowa mnie zaczynała pobolewać. Myślenie nie jest mocną stroną gryfonów, moja głowa sobie tego zwyczajnie nie życzy.

Kiedy wszedłem do szkoły, dotarło do mnie, jak bardzo mokry jestem. Jak najszybciej skierowałem się do swojego dormitorium, żeby się wytrzeć i zakopać w ciepłej pościeli. Nienawidzę zaklęć osuszających, moje włosy wyglądają po nich, jak wata.

Pokój Wspólny był pusty. Nasza sypialnia zresztą też. Tym lepiej dla mnie. Kiedy byłem już suchy, wsunąłem się do łóżka. Chciałem się zdrzemnąć, ale - no kto by się spodziewał - nie mogłem przestać myśleć. Szczególnie, że była już środa.

Kolejny czwartek był dziwny. Co prawda nie miałem problemu ze zjedzeniem śniadania, ale jako że udało mi się uniknąć rozmowy z Jamesem poprzedniego dnia, zdążył podzielić się już nowiną z Remusem i Peterem, od rana mnie maglowali.

- Czyli kręcisz z Riddle? - rzucił Glizdogon zamiast jakiegokolwiek "dzień dobry".

- Powiedzmy - mruknąłem, wciskając kanapkę do ust.

- Ładna jest, nie można zaprzeczyć - stwierdził James.

- Może trochę za mądra - zauważył Lunatyk.

Skorzystałem z pełnych ust i wykonałem jakiś bliżej nieokreślony ruch głową.

- No i... - wtrącił Peter. - Wiecie, co mówią.

Znowu to. Przełknąłem i rzuciłem, zanim zdążyli zmienić temat:

- Szczerze mówiąc, to ja nie wiem.

Rogacz tylko parsknął śmiechem. Nawet Lunatyk zachichotał, a Peter poklepał mnie po plecach. Chyba uznali, że żartuję. Naprawdę wszyscy o tym wiedzieli?

Ze złością wcisnąłem resztę bułki do ust i wstałem od stołu.

- Muszę jeszcze coś załatwić, widzimy się na lekcji.

Coś załatwić - czytaj, powkurzać się w samotności

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Katja 08.07.2017
    Uwielbiam Huncwotów! Pozdrawiam i życzę weny ♥
  • Ichigo-chan 14.07.2017
    Dziękuję ♥
  • Leorein 25.08.2017
    cześć !
    Chyba pierwszy raz czytam tekst o Huncwotach pisany z perspektywy Syriusza ;D
    Fajny pomysł, naprawdę duży potencjał, tylko... nic się tu nie dzieje. Wiem, że ciężko jest pisać długie, treściwe notki, sama nie jestem w tym orłem, ale jedyne co ten tekst wnosi to to, że padało, że Syriusz rozmawiał z Jamesem, potem z Lily, potem był mokry, potem wracał, potem się wysuszył a potem rozmawiał z resztą Huncwotów. I co on tak naprawdę myśli o Riddle? Pisząc te opowiadanie siedzisz mu w głowie ;D dawaj więcej emocji ! emocji emocji emocjiiiii !
    Trzymam kciuki i czekam na więcej ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania