Poprzednie częściWiedźmin: Obława na Wilka cz.1

Wiedźmin: Obława na Wilka cz.5

Część 5: Mięta i polne kwiaty

 

Mrok. To jedyne, co go otaczało – nieprzeniknione odmęty ciężkiej, lepkiej wręcz czerni. Miał wrażenie, że unosi się w tej bezdennej pustce, niczym kukła zawieszona na sznurku. Słomiana kukła, chochoł. Nie czuł nic; ani ciepła, ani zimna, ani radości, ani smutku. Był pusty.

Z oddali rozbrzmiał dźwięk. Początkowo nie mógł go rozpoznać, był cichy i niewyraźny. Przybierał powoli na sile i wkrótce Geralt zidentyfikował go jako ćwierkanie ptaków. Ciemność zadrżała i wkrótce, niczym Ekimma pazurami, świadomość rozdarła mrok.

Otworzył oczy i niemal natychmiast zakrył je dłonią, gdy światło, wpadające przez okno, oślepiło go, wywołując ból w oczodołach. Przymknąwszy powieki, odczekał chwilę, aż źrenice się zaadaptują. Oddychał głęboko, wdychając woń suszonych ziół i drewna. Znał ten zapach, wiedział, że kiedyś już tu był.

Rozejrzał się po pomieszczeniu. Chata faktycznie wydawała się znajoma, pamiętał regały ksiąg, butle, czarki i folki, a szczególnie czaszkę na biurku, której wyszczerzony uśmiech utkwił mu w głowie. Nie pamiętał jednak, jak się tu znalazł, a tak właściwie... Niczego nie pamiętał.

Wyciszył umysł i rozluźnił mięśnie. Skupił się i, jeden po drugim, począł przypominać sobie kolejne fakty i wydarzenia. Zacisnął zęby, gdy przed oczami stanęła mu popielatowłosa dziewuszka. Przeszedł go dreszcz, przypomniawszy sobie to spojrzenie wielkich, szmaragdowych oczu. Kim było dziecko? Jawą? Zmorą? A może snem?

A potem we wspomnieniach zamajaczył Wilk.

Geralt drżącą ręką odrzucił kołdrę. Wciągnął powietrze ze świstem, widząc przesiąknięte krwią bandaże, okalające cały tułów. Czując jak pot skrapla mu się na czole, zabrał się do nerwowego rozplątywania płóciennych taśm.

Patrzył. Przez pierś ukośnie biegły cztery głębokie rany, świecące czerwonymi krawędziami i mięsem widocznym między zszyciami nici. Nie pamiętał momentu, w którym został tak poważnie raniony, ani tym bardziej tego, co działo się potem, gdy stracił przytomność. Kto go znalazł, a kto przyniósł? Ile czasu minęło od walki w lesie? Jakim cudem nie czuł bólu przy tak poważnych obrażeniach? I... I dlaczego Wilk go nie zabił? To chyba dręczyło go najbardziej.

Wkrótce potem zasnął. Wciąż był słaby, a że powieki mu ciążyły, dał się zaciągnąć z powrotem w mrok. Ocknął się pod wieczór. Za oknem był ciemno, zza koron drzew przebijał się księżyc, a w zaroślach świerszcze dawały conocny koncert. Na biurko i na komodzie paliły się świece, rozświetlając pomieszczenie nikłym blaskiem.

Był cały obolały. Rany na piersi i plecach piekły nieznośnie, zupełnie jakby ktoś położył na nich rozżarzone węgle. Wcześniej nie czuł nic, zupełnie jakby stracił czucie w ciele, dlaczego więc teraz było inaczej?

Uniósł głowę, wyłapując ruch w przeciwległym kącie chaty. Ręka drgnęła mu, gdy odruchowo chciał sięgnąć za plecy po miecz. W porę powstrzymał się jednak.

– Spokojnie, nic ci nie zrobię. – W łagodnym głosie Eleny zabrzmiała nuta rozbawienia. – Już po wszystkim, nie musisz się obawiać.

– Ile? – spytał głucho, paląc ją spojrzeniem. – Ile już tu jestem?

– Cztery dni – odparła, obserwując cień, który przebiegł wiedźminowi po twarzy.

– Co się stało? – Był zdezorientowany. – Jak się tu znalazłem? I czemu wciąż żyję?

Elena patrzyła na niego długo. Wreszcie podeszła do rannego i usiadła na brzegu łóżka. Splotła dłonie na kolanach.

– Początek jest mi znany tylko z relacji mieszkańców, więc nie potrafię powiedzieć, na ile jest prawdziwy. Wiesz jacy są ludzie, lubią przejaskrawiać.

– Wiem – mruknął, z trudem przepędzając sprzed oczu roześmianą gębę Jaskra.

– Zaczęło się od tego, że od strony lasu przybiegł Bieruta. Samej ciężko mi w to uwierzyć, ale wpadł ponoć do wioski i narobił strasznego rumoru. Darł się i machał rękoma, wołał o pomoc, że w lesie jest Wilk i że wiedźmin z nim walczy. Wszyscy pewnie nie przejęliby się jego gadaniem, gdyby nie to, że był ranny i pokiereszowany. Początkowo chłopi nie wiedzieli co robić, Bieruta wrzeszczał, że wiedźmin tam za nich życie naraża, a oni boją się nosa wyściubić. Że jeśli za takich ludzi ma polec, to niech lepiej idzie stąd precz i da tej przeklętej wiosce sczeznąć. Ale potem dodał coś, że bestia może być ranna i słabsza, więc jeśli wszyscy by się na nią rzucili, mogliby się od niej uwolnić raz na zawsze.

– I poszli? – spytał Geralt z niedowierzaniem.

– Nie od razu – uśmiechnęła się. – Najpierw przyszli do mnie.

– Zgodziłaś się?

– Na co?

– Dołączyć.

– Tak...

– Choć nie od razu? – Tym razem to on się uśmiechnął.

– I tu się mylisz. Już ci mówiłam, nie jestem jędzą. Spakowałam, co uważałam za stosowne, i ruszyliśmy na bestię.

Poruszyła się niespokojnie, jak gdyby tamto wspomnienie odżyło w niej, wywołując niechciane obrazy z pamięci. Zacisnęła usta.

– Mów – poprosił łagodnie.

– Gdy dotarliśmy na miejsce, byłeś martwy. A tak przynajmniej wyglądało na pierwszy rzut oka. Dychałeś, chociaż ledwo, bo rany były poważne i mocno krwawiłeś.

– A Wilk?

– Uciekł. Zapewne wypłoszyły go krzyki chłopów, szczęk żelastwa i pochodnie.

Geralt zmarszczył brwi, kręcąc przecząco głową.

– Potwór nigdy nie uciekał.

– Bo nigdy nie miał przeciw sobie całej wsi. Samotny drwal jest łatwiejszym łupem niż rozwścieczona tłuszcza.

Wiedźmin nie skomentował. Odwrócił głowę w bok i wlepił spojrzenie w niemal krągłą tarczę księżyca. Za dwa dni pełnia, pomyślał. Kto wie, co się wydarzy? Jak to wszystko się potoczy? Jak zakończy?

Przeszedł go dreszcz, gdy smukłe palce dotknęły bladej skóry.

– Muszę opatrzeć ranę – wyjaśniła, widząc wahanie w jego oczach.

Pozwolił jej na zdjęcie bandaży i, pomimo bólu, nie odezwał się ani słowem protestu. Usłuchał, gdy gestem nakazała mu się położyć.

– Gdy się obudziłem, nie czułem nic, a teraz rana cholernie mi dokucza. Uraczyłabyś mnie słowem wyjaśnienia?

– Nic nadzwyczajnego. – Wzruszyła ramionami. – Znieczuliłam cię jednym z moich specyfików. Ale z tego co słyszę, przestał już działać. Upłynęło pół doby, tak więc myślę, że mogę zaaplikować kolejną dawkę.

Elena wstała i podeszła do jednego z regałów. Wzięła słoiczek z zielonego szkła i usiadła przy wiedźminie. Odkręciła naczynie, po czym nabrawszy odrobinę mazi na palec, nasmarowała delikatnie krawędzie ran.

Geralt obserwował jej twarz – napiętą i skupioną, okalaną burzą rudych włosów. Uniosła oczy, a on aż wstrzymał oddech, porażony tym niesamowitym spojrzeniem płonącej zieleni. Patrzyli na siebie, a czas stanął w miejscu.

Chcę jej dotknąć. Cholera, ja... Chcę jej dotknąć, psia krew!

Elena, jak gdyby czytając mu w myślach, pochyliła się nad nim, skracając dzielący ich dystans.

Miał ją teraz przed sobą – dziką i piękną, egzotyczną wręcz. Dotknął rumianego policzka. Zaskoczyło go, jak delikatna była jej skóra.

– Pocałuj mnie, wiedźminie – szepnęła, nie spuszczając z niego wzroku.

Usłuchał. Musnął jej wargi ostrożnie i nienachalnie. Nie chciał przekroczyć granicy, lecz ku jego zdziwieniu, odpowiedziała na pieszczotę ochoczo i z zapałem. Wpił się w nią, a po chwili nie były to już pocałunki a zachłanny taniec, w którym jedno drugiemu próbowało dać i zabrać jak najwięcej.

Nim się obejrzeli, koszula i spódnica Eleny znalazły się na podłodze, a ona leżała pod nim w całej swej okazałości. Wytatuowane symbole, pokrywające jej ramiona i kształtne piersi, poruszające się przy najmniejszym nawet ruchu, sprawiały, że wyglądała jak zerrikańska bogini. Jej smukłe ciało wiło się pod jego dotykiem, a oddech wiązł w gardle. Pachniała miętą i polnymi kwiatami.

Tej nocy nie padło ani jedno słowo, słychać było za to cykanie świerszczy, przeplatane cichymi westchnięciami.

 

~ ~ ❈ ~ ~

 

Dziś niestety z opóźnieniem i krócej, ale od kilku dni jestem chora, zmożona gorączką i naprawdę nie mam siły na nic więcej ponad to, co widnieje powyżej. Mimo wszystko mam nadzieję, że mój podły nastrój (i stan) nie udzielił się tekstowi. (Przedostatnia część już za nami)

Pozdrawiam serdecznie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (28)

  • Agnieszka Gu 07.03.2018
    Witam, podlecę tutaj jak wrócę do domu. Pozdrawiam
    PS. Zdrowiej szybko :)
  • Ewoile 07.03.2018
    Hej, dziękuję ❤️ W takim razie zamieniam się w ucieleśnienie (nie)cierpliwości :)
  • Kim 07.03.2018
    Ewoile a gdzie mój rozdział trzeci Wilczej Zamieci, że se pozwolę tak zrymować? :D
  • Agnieszka Gu 07.03.2018
    Kim Nawet mi nie mów, bo ja też zaczęłam czytać Zmieć... Myślałam, że jest to dwu-częściowa opowieść. Zatem przyłączam się do zapytacji... :)
  • Ewoile 07.03.2018
    Rozdział trzeci leży zakurzony w wordowym folderze zapomniany i niedokończony. Na razie niekoniecznie mam czas, szczególnie, że ostatnia część Obławy sama się nie napisze, ale gdy ją skończę (co będzie miało miejsce w przyszłym tygodniu) zasiądę nad Zamiecią, obiecuję. Może nawet pomyślę czy by tego dalej nie pociągnąć... no, się zobaczy ;)
  • Agnieszka Gu 07.03.2018
    Zatem jestem,
    "Na biurko i na komodzie paliły się świece, " - na biurku - literówka
    No proszę, takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam, i to zarówno z wilkiem jak i z wiedźmą ;)
    Świetna część :)) jestem pod wrażeniem :)) czekam niecierpliwie na cd ...
    a potem obiecana Zamieć ;)
    Pozdrawiam :)
  • Ewoile 07.03.2018
    Nie spodziewałaś? Uff, to dobrze, bo planowałam to od samego początku, gdy tylko o Elenie pojawiły się pierwsze zdania i bałam się, że wszyscy pomyślą sobie, że Geralt, siwy pies na baby, nie przepuści okazji i pozna się z Elenką bliżej. Na całe szczęście efekt zaskoczenia się udał, radam ^^
    Seks w opowiadaniach to temat bardzo... grząski, przyrównałabym go do ruchomych piasków, albo jeszcze lepiej - do cienkiej tafli zamarźniętego jeziora, gdzie jeden niewłaściwy kroczek, nie tak przeniesiony ciężar ciała może sprawić, że runie się w lodowatą toń. Uu, jak poetycko. W każdym razie, początkowo planowałam rozpisać tą scenę bardziej szczegółowo i ostrzej, ale... ostatecznie się wycofałam i zdecydowałam się na bezpieczny spacer po lodzie przy brzegu.
    Pozdrawiam :)
  • Ozar 07.03.2018
    Tym razem nie zdążyłem wcześniej zajrzeć. Czyta się jak zwykle fajnie, choć ja nie lubię takich zbyt długich psychologicznych rozważań, a przedkładam akcję. Jedna mała uwaga. Trochę mnie zdziwiło, że wiedźmin ciężko ranny, poszarpany przez wilka, tuz po obudzeniu ma ochotę a co dziwniejsze silę na seks. Napisałaś "Patrzył. Przez pierś ukośnie biegły cztery głębokie rany, świecące czerwonymi krawędziami i mięsem widocznym między zszyciami nici. Nie pamiętał momentu, w którym został tak poważnie raniony,. Czy ktoś w takim stanie ma siłę do igraszek. Raczej wątpię. To oczywiście nie jest zarzut, mało tego Sapkowski też tak pisał, ale na chłopski rozum to jakoś nie gra logicznie. Bo albo zrobić go lżej rannym, albo wykorzystać magię tuz przed żeby niczego nie czuł.
  • Ewoile 07.03.2018
    To dobrze, bo miałam dzień obsunięcia.
    Rozumiem, sama gdybym miała wybierać między jednym a drugim, wybrałabym oczywiście akcję, ale wiem, że takie przerywniki też są potrzebne, żeby tekst nie był pędzącym na łeb na szyję łańcuszkiem wydarzeń, bo czytelnik może się zwyczajnie zmęczyć, a historia przelecieć jak pendolino przez pustkowia.
    Co do tej rany, może ciężko to wyłapać, ale sytuacja ma się tak - gdy obudził się po raz pierwszy, nie czuł zupełnie nic, był jakby znieczulony. Przy drugim wybudzeniu ból był, jako że specyfik przestał działać, sama Elena to tłumaczyła. Orientując się, że Geralt odzyskał czucie i kuku znowu boli, posmarowała go owym cudownym smarowidełkiem, które to ponownie wyciszyło ból. Wiadomo, że nie robili tam szpagatów, piruetów ani nie gibali się na jednorożcu, ale seks przecież może być przecież i wolniejszy, bardziej... statyczny dla jednej ze stron.
  • Ozar 07.03.2018
    Ewoile Hahahahahaha dobra przekonałaś mnie !
  • Ewoile 07.03.2018
    Ozar, haha, ma się to gadane XDDD
  • Ozar 07.03.2018
    Ewoile Masz nie da się ukryć!!!! Ale autor musi bronić swojego pomysłu!!!!
  • Ewoile 07.03.2018
    Ozar, wiem, wiem, ogólnie jak mam bronić własnych racji, to potrafię rzucać argumentami z rękawa, czasem nawet (na szczęście rzadko) zdarza się, że wiem, że tej racji nie mam, ale tak potrafię uargumentować wszystko tak, że wychodzi na moje XDDD Szkoda tylko, że na ustnej maturze z polskiego nie potrafię być taka rozgadana i retoryczna.
  • Ozar 07.03.2018
    Ewoile Matura to całkiem inna bajka! Pamiętam stres który praktycznie mnie zmógł całkowicie.
  • Skryty 07.03.2018
    Powiedźmińsku!
    Zostawiam 5, a nad intetpunkcją jutro lub w piątek usiądę, bo dzisiaj średnio z czasem.
    Zdrowiej!
  • Ewoile 08.03.2018
    W takim razie zostawiam rozdział piąty w Twoich interpunkcyjnych rączkach ^^
  • Skryty 09.03.2018
    Otworzył oczy i niemal natychmiast zakrył je dłonią, gdy światło wpadające przez okno oślepiło go, -> Otworzył oczy i niemal natychmiast zakrył je dłonią, gdy światło, wpadające przez okno, oślepiło go, (Nie jestem tego jednak pewny, ale jakoś tak mi to lepiej leży.)

    Nie pamiętał jednak jak się tu znalazł, a tak właściwie... Niczego nie pamiętał. -> Nie pamiętał jednak, jak się tu znalazł, a tak właściwie... Niczego nie pamiętał.

    Skupił się i jeden po drugim począł przypominać sobie kolejne fakty i wydarzenia. -> Skupił się i, jeden po drugim, począł przypominać sobie kolejne fakty i wydarzenia.

    Czując jak pot skrapla mu się na czole, zabrał się do nerwowego rozplątywania bandaży. -> Czując, jak pot skrapla mu się na czole, zabrał się do nerwowego rozplątywania bandaży.

    – Spokojnie, nic ci nie zrobię. – W łagodnym głosie Eleny zabrzmiała nuta rozbawienia. (Ja tam się nie znam, ale to na pewno nie jest opis wypowiedzi <że narrator>?)

    – Początek jest mi znany tylko z relacji mieszkańców, więc nie potrafię powiedzieć na ile jest prawdziwy. -> – Początek jest mi znany tylko z relacji mieszkańców, więc nie potrafię powiedzieć, na ile jest prawdziwy.

    Spakowałam co uważałam za stosowne i ruszyliśmy na bestię. -> Spakowałam, co uważałam za stosowne, i ruszyliśmy na bestię.

    Pozwolił jej na zdjęcie bandaży i pomimo bólu, nie odezwał się ani słowem protestu. -> Pozwolił jej na zdjęcie bandaży i, pomimo bólu, nie odezwał się ani słowem protestu.

    – Nic nadzwyczajnego – Wzruszyła ramionami. (kropeczki brakuje ^^)

    Zaskoczyło go jak delikatna była jej skóra. -> Zaskoczyło go, jak delikatna była jej skóra.

    Wpił się w nią, a po chwili nie były to już pocałunki, a zachłanny taniec, w którym jedno drugiemu próbowało dać i zabrać jak najwięcej.-> Wpił się w nią, a po chwili nie były to już pocałunki a zachłanny taniec, w którym jedno drugiemu próbowało dać i zabrać jak najwięcej.

    Nim się obejrzeli koszula i spódnica Eleny znalazły się na podłodze, a ona leżała pod nim w całej swej okazałości. -> Nim się obejrzeli, koszula i spódnica Eleny znalazły się na podłodze, a ona leżała pod nim w całej swej okazałości.

    Wytatuowane symbole pokrywające jej ramiona i kształtne piersi, poruszające się przy najmniejszym nawet ruchu, -> Wytatuowane symbole, pokrywające jej ramiona i kształtne piersi, poruszające się przy najmniejszym nawet ruchu, (Niepewny)

    Ja, korede. To tyle ode mnie!
  • Ewoile 20.03.2018
    Skryty, bardzo dziękuję za tak dogłębną analizę interpunkcyjną (ależ to brzmi!). Przysiadłam już i naniosłam poprawki i nawet coś mi do głowy weszło przy tym poprawianiu, także Twoja praca nie poszła na marne! Do przeczytania ;)
  • Canulas 12.03.2018
    Dobry.

    "Nie czuł nic; ani ciepła, ani zimna, ani radości, ani smutku. Był pusty." - lubię takie wyliczankowe zagrywki. Z tymże, zawsze myśl wiodącą, dookreślającą czy szmuglującą coś, przenosze niżej. Wtedy jest ćwierć sekundy, gdy czytający przelatuje wzrokiem i bach.

    "Nie czuł nic; ani ciepła, ani zimna, ani radości, ani smutku.
    Był pusty." - oo. Takie cuś.

    "Mrok zadrżał i wkrótce, niczym Ekimma pazurami, świadomość rozdarła mrok." - 2x mrok. "Czeba" coś poczynić z tym.

    "Niczego nie pamiętał." - dwa zdania wyżej wyliczasz co pamiętał.


    "Geralt drżącą ręką odrzucił kołdrę. Wciągnął powietrze ze świstem, widząc przesiąknięte krwią bandaże, okalające cały tułów. Czując jak pot skrapla mu się na czole, zabrał się do nerwowego rozplątywania bandaży." 2x bandaże. Moze jakoś " zabrał się nerwowo do ich rozplątywania?"

    "Patrzył. Przez pierś ukośnie biegły cztery głębokie rany, świecące czerwonymi krawędziami i mięsem widocznym między zszyciami nici." - bardzo ładne.

    " Za oknem był ciemno, zza koron drzew przebijał się księżyc, a w zaroślach świerszcze dawały conocny koncert. Na biurko i na komodzie paliły się świece, rozświetlając pomieszczenie nikłym blaskiem." - bardzo ładne. Lubię.

    "W porę powstrzymał się jednak. " - a jakby z szykiem: W porę się jednak powstrzymał.


    Bardzo, powtarzam - BARDZO dobrze oddany dialog z Eleną. Podwaliny klimatyczne zrobiły na tyle robotę, że nawet wyłapuję chrapliwy oddech w przerwach, keidy on mówi i jej melodyjny, dźwięczny głos. Od tej strony - very git.

    "– Gdy się obudziłem, nie czułem nic, a teraz rana cholernie mi dokucza. Uraczyłabyś mnie słowem wyjaśnienia?" - i to ładne.

    "Geralt obserwował jej twarz – napiętą i skupioną, okalaną burzą rudych włosów. Uniosła oczy, a on aż wstrzymał oddech, porażony tym niesamowitym spojrzeniem płonącej zieleni. Patrzyli na siebie, a czas stanął w miejscu. " - zawsze jestem na tak poetyckiej prozie. Jeśli jest ona wysokich lotów, jestem na podwójne "Tak".

    "Wpił się w nią, a po chwili nie były to już pocałunki, a zachłanny taniec, w którym jedno drugiemu próbowało dać i zabrać jak najwięcej." - no, proszę pani. Fiu, fiu, fiu.


    Tak więc, ten... Czy to najlepsza część? Na szczęście nie musze odpowiadać, bo...
    Bardzo, bardzo dobrze napisane. Nie mam mocy na achy i ochy, ale 6+
  • Ewoile 20.03.2018
    Sorencja, że z takim opóźnieniem, ale... Nie wiem czy jest sens się tłumaczyć XD Jak będziesz tego oczekiwał to wyleję gorzkie żale, nie będę niepotrzebnie wyskakiwać przed szereg.

    Hmm, wiesz, przeszło mi nawet przez myśl, żeby zapisać to w ten sposób, ale nie chciałam przekombinować. Mimo wszystko na przyszłość będę miała ten zabieg z tyłu głowy.

    "2x mrok. "Czeba" coś poczynić z tym" - poczyniłam.

    "2x bandaże." - okej, dałam zamiennik do bandaży. Mam nadzieję, że ujdzie w tłoku.

    "(fragment o ranach) bardzo ładne" - wiem, byłam bardzo dumna z tego zdania *^*

    "Bardzo, powtarzam - BARDZO dobrze oddany dialog z Eleną. Podwaliny klimatyczne zrobiły na tyle robotę, że nawet wyłapuję chrapliwy oddech w przerwach, keidy on mówi i jej melodyjny, dźwięczny głos. Od tej strony - very git" - jestem zaszczycona i onieśmielona wręcz. Nie, naprawdę się cieszę, że dialogi są bardzo dobre, bo wiele osób ma z nimi problemy i ogólnie nie uchodzą za łatwą sztukę. Powiem Ci, że przyjemniej mi się chyba dialogi pisze w ostatnim czasie niż opisy.

    "zawsze jestem na tak poetyckiej prozie. Jeśli jest ona wysokich lotów, jestem na podwójne "Tak"." - a ta w moim wykonaniu to się do tych wysokich lotów zalicza, czy raczej nie bardzo? Pytam serialnie.

    "Czy to najlepsza część? Na szczęście nie musze odpowiadać, bo..." - bo? BO? BO CO?! Halo, nie urywa się w takich momentach! XD

    Ajaj, za szósteczkę z plusikiem dziękuje, tak, jak i za cały komentarz oraz dogłębną analizę. Jesteś niezastąpiony.

    Pozderki :)
  • Canulas 20.03.2018
    "zawsze jestem na tak poetyckiej prozie. Jeśli jest ona wysokich lotów, jestem na podwójne "Tak"." - a ta w moim wykonaniu to się do tych wysokich lotów zalicza, czy raczej nie bardzo? Pytam serialnie." - Tak - Tu jest git

    ""Czy to najlepsza część? Na szczęście nie musze odpowiadać, bo..." - bo? BO? BO CO?! Halo, nie urywa się w takich momentach! XD" - urywa się właśnie w takich.

    Dobrze, że żyjesz. Myślałem, że zeżarł Cię wilk z własnej bajki.
  • Ewoile 20.03.2018
    Też tak myślałam, ale okazało się, że jednak nie zeżarł. Chyba że w wilczym brzuchu mieści się świat równoległy i jestem w nim zamknięta, a na dodatek w pełni tego nieświadoma. Wtedy mam problem. Już mam ciarki na myśl o uroczym procesie oczyszczania jelit...

    "urywa się właśnie w takich." - niedobry ;_____;

    Spóźniam się z ostatnim rozdziałem (który nie do końca wiem czy będzie ostatnim czy przedostatnim) już półtora tygodnia. Jestem na siebie zła. Ale ni czasu ni ma, ni weny. Taka to zasrana, pisarska dola.
  • Canulas 20.03.2018
    Efekt końca, Ewoile. WIodłaś nas przez bezkresy, łaki i stepy swych wyobrażeń i w umartwieniu pozostajesz, czy aby owa wędrówka na pokuszenie nie była.
    ALe nie była. Będzie git.
    Nie masz prądu, idź rzemiosłem.
    Wybronisz się.
    Amen.
  • Ewoile 20.03.2018
    Zaleciało psalmem, który kiedyś musiałam śpiewać w trakcie mszy przed wyładowanymi ludźmi ławkami... Nie wspominam tego dobrze, nigdy nie umiałam radzić sobie ze stresem. Brr. Dobrze, że doznałam olśnienia i spoczywam na bezpiecznej, cichej i spokojnej wysepce agnostycyzmu ;^; Taka mała dygresja.
    Hmm, skoro tak mówisz, pokminię.
  • Canulas 20.03.2018
    Ewoile - kmiń
  • Ozar 20.03.2018
    Kurde już myślałem, że to kolejny odcinek, za którym wyglądam codziennie. Kobieto miej litość i pisz dalszy ciąg!!!
  • Ozar 20.03.2018
    Eeeeeeeeeee jaki przedostatni, albo ostatni!!! Kurdę chyba to żart jakiś. Jesteś obok Nazaretha moją ulubioną twórczynią. Nie !!! i Nie. Musi byc dalszy ciąg, przecież Wiedźmin jest niezniszczalny i jak niejeden Bóg będzie trwał wiecznie.
  • Ewoile 20.03.2018
    Ozar, haha, jejku, wyglądam teraz jak rekin - wyszczerzona od ucha do ucha, pomijając fakt, że rekiny nie mają uszu X'D W każdym razie naprawdę bardzo milutko mi się zrobiło, a świadomość, że ktoś niecierpliwie czeka na ciąg dalszy działa motywująco. Wręcz magicznie motywująco, naprawdę. Od jutra biorę się więc poważnie do roboty i będę prężnie działać, choćby nadal wena świeciła mi środkowym palcem.

    No, niestety następna część będzie tą ostatnią bądź przedostatnią, w zależności od tego ile mi zajmie doprowadzenie wszystkiego do końca, będącego punktem kulminacyjnym. Jak to mawiają - trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Jakbym na siłę to ciągnęła w końcu opowiadanie straciłoby ten czar. Ale nie bój żaby, druhu, są alternatywy dwie - jedna, druga bądź obie na raz: po zakończeniu Obławy (czy kiedy zresztą chcesz xd) zapraszam gorąco do "Kruka", którego akcja rozgrywa się w wiedźmińskim uniwersum. Trzeba dać mu chwilę, ale jak już się to koło rozpędzi, to potem leci i leci - jak już się taka ala drużyna utworzy i w ogóle... No, wydaje mi się, że warto, w każdym razie xd
    Druga ze wspomnianych ścieżek to projekt, który ostatnio przyszedł mi do głowy - nawet nie fabuła, ale sam motyw. Myślę, że gdy skończę Obławę zajmę się nim na poważnie, bo jeszcze nigdzie nie spotkałam się z tym wątkiem, który w grze został napomknięty. Zabiorę Geralta i czytelników do dalekiego, egzotycznego kraju, który myślę, że dostarczy wielu fajnych możliwości do stworzenia ciekawej, oryginalnej fabuły. Ale szczegółów na razie nie będę zdradzać ;)
    Nazaretha znam i szanuję - zarówno jako człowieka, jak i "pisarza". Tym większe to dla mnie wyróżnienie, dziękuję ^^
    Sorry za to rozpisanie się, to silniejsze ode mnie, nie panuję nad tym xd

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania