Poprzednie częściWiedźmin: Obława na Wilka cz.1

Wiedźmin: Obława na Wilka cz.6

Część 6: Ostrzeżenie

 

Do zaleceń Eleny stosował się całe trzy dni – nie wychodził z łóżka, chyba że za potrzebą, przyjmował ohydne, ziołowe napary i zmieniał opatrunki, czy może raczej pozwalał, by to rudowłosa się nimi zajmowała. Potrafił o siebie zadbać, w końcu na szlaku zawsze był sam i przy łataniu się po bliższych spotkaniach ze strzygami, południcami czy inszym ścierwem, mógł liczyć tylko i wyłącznie na własne ręce. Tym razem jednak postanowił wykorzystać sytuację. Bo gdy już siadała przy nim na łóżko i jej skóra stykała się z jego... Jakoś tak samo wychodziło – palce wiedźmina przypadkowo wplątywały się w rude włosy, a usta kobiety, nie wiadomo jak i kiedy, lądowały na jego szyi.

Lecz trzeciego dnia nie wytrzymał – choć było mu dobrze, wiedział, że nie może wylegiwać się w nieskończoność. Z jednej strony miał już dość aresztu domowego i natura obieżyświata brała nad nim górę, z drugiej zaś strony z tyłu głowy wciąż miał sprawę Wilka. Co prawda bestia od ich walki nie pokazała się ani razu i nikt nie przepadł bez wieści, Geralt nie łudził się jednak, że był to koniec incydentów. Podejrzewał, że potwór również poważnie ucierpiał i lizał rany, skryty w jakiejś jamie. Nie zamierzał czekać, aż znów ktoś zginie.

Wyszedł na ganek i przeciągnął się. Zaraz tego pożałował, bo żebra odezwały się ostrym bólem.

– Psia krew, znowu zapomniałem – mruknął pod nosem, po czym wolno ruszył w stronę wioski.

Dochodziło już południe, a Elena wciąż nie zwracała. Nie to żeby się od niej uzależnił, lecz niepokoił go fakt, że do tej pory nie pojawiła się, by podać wiedźminowi ohydną papkę z ziół, która rzekomo działać miała regenerująco. Elena była sumienna i punktualna, jeśli założyła sobie, że lekarstwo podaje o regularnych porach, to choćby wieś płonęła, przybiegłaby do chaty, podała pacjentowi lek, złapała za wiadro i pobiegła z powrotem. A tu ani widu, ani słychu.

Gdy wszedł między opłotki, zaczepił chłopkę, niosącą kosz mokrego prania. Na pytanie wiedźmina odparła, że Eleny nie widziała, tak samo zresztą, jak kilku następnych mieszkańców, których Geralt napotkał na swojej drodze. Jeśli do tej pory był niespokojny, teraz czuł zdenerwowanie. Znachorkę znali wszyscy, wyróżniała się pod każdym możliwym względem, więc przeoczenie rudowłosej graniczyło z cudem. A mimo to nikt jej nie widział.

Bez zwłoki udał się do sołtysa. Starzec, ku uldze wiedźmina, przyznał, że widział ją rano – zaszła by wręczyć mu maść na bóle kręgosłupa i poszła w stronę lasu. Elena wszystkie zioła na leki zbierała sama, robiła tak od lat, dlatego też sołtys nie podzielał obaw białowłosego.

– Nie bojajcie się o nią, mości wiedźminie, ona twarda baba, a lasy zna lepiej niż niejeden ze wsi. Wierzcie mi, wróci nim zajdzie słonko.

– Wilk nadal żyje, to, że nie atakował, nie znaczy, że tego nie zrobi. Jeśli nie dziś, to jutro, jeśli nie jutro, za tydzień, ale dopóki z nim nie skończę, życie mieszkańców wciąż jest narażone.

Starzec pokręcił głową i już otworzył usta by coś powiedzieć, gdy nagle drzwi domostwa rozwarły się, a do środka wpadł zziajany chłop.

– Czego tam? – zirytował się sołtys. – Nawet słowa nie można zamienić! A zipiesz jakby cię biesy z samego dna piekieł po piętach kąsały.

– Wilk! – wyjąkał wieśniak, blednąc. – Wilk zaatakował!

– Co?

– Kto? – spytał wiedźmin, a jego głos sprawił, że obu mężczyznom włosy stanęły dęba.

– Elena.

Geralt zacisnął dłonie w pięści i z trudem stłumił przekleństwo. Miał rację, zniknięcie kobiety nie było normalne. Mógł od razu ruszyć na poszukiwania, mógł zwołać mieszkańców i... Nie. Nic nie mógł, nie miał na to wpływu. Przecież nie był chędożonym magikiem, nie zdołałby jej ochronić w tym stanie.

– Żyje?

– Żyje, ale...

– Ale co? – wypalił.

– Ale ranna jest bardzo. Ona zawsze nas leczyła, a tera... Tera nie ma komu, pomóżcie, panie.

– Prowadź, chyżo!

Wybiegł z chaty, wściekły nie na żarty. Już z oddali dostrzegł wianuszek gapiów, zgromadzonych przy ołtarzu.

Wpadł między wieśniaków, roztrącając ich łokciami i zamarł, dostrzegłszy ją. Leżała na brzuchu, była nieprzytomna. Giezło miała podarte, a przez plecy biegły cztery głębokie rany. Rozpoznał je od razu.

– Precz – warknął przez zaciśnięte zęby. Zebrani przestraszeni paskudnym wyrazem twarzy wiedźmina, cofnęli się.

Geralt wziął ranną ostrożnie na ręce i mijając rozstępujący się tłum, ruszył w stronę osamotnionej chaty. Żebra bolały go cholernie, a rany piekły. Pot skroplił się na czole z wysiłku zdecydowanie ponad możliwości osłabionego ciała. A mimo to ją niósł.

Będąc na miejscu, ułożył kobietę na łóżku tak, by móc opatrzyć rany. Rozdarł pozostałości giezła i zmył krew z pleców. Nie znał się na leczeniu tak dobrze, jak Elena, jedyne co mógł zrobić to oczyścić okaleczenie, zatamować krwawienie i założyć opatrunek. Gdy skończył, przykrył ją pierzyną i usiadł obok. Pamiętał, że po wybudzeniu ona zrobiła to samo. "Historia zatoczyła koło", pomyślał. "Przynajmniej mogłem się odwdzięczyć."

Drgnął, kiedy wąskie palce musnęły jego rękę. Uniósł głowę i napotkał spojrzenie zielonych oczu.

– Eleno, ty... – Chciał coś powiedzieć, lecz brakowało mu słów. Doprowadzało go to do szewskiej pasji.

– Dziękuję – szepnęła, uśmiechając się słabo. – Dziękuję, Geralt.

– Nie masz za co dziękować. Powiedz lepiej co się wydarzyło. Po co właściwie poszłaś do lasu? I dlaczego Wilk zaatakował? Przecież jesteś jego wybranką...

– Nie za dużo pytań na raz? – westchnęła, przerywając mu w połowie zdania. – Rozumiem, że natura wiedźmina daje o sobie znać, ale miej na uwadze, że dopiero co się wybudziłam i jestem wykończona.

– Wybacz – speszył się. – Ja po prostu...

– Ty po prostu chciałeś wiedzieć – Znów wcięła mu się w słowo. – Wybaczam. A teraz bądź łaskaw i podaj mi wody.

Usłuchał, choć maniera przerywania powoli zaczynała działać mu na nerwy.

– Dziękuję. Możesz odłożyć. Ach, cholera, ależ mnie pieką plecy!

– Jak się czujesz?

– No, myślałam, że już nie zapytasz – Podała wiedźminowi opróżnione naczynie. – Oprócz bólu i osłabienia chyba jest w porządku.

– Nie kręci ci się w głowie? Nie jest ci duszno?

– Nie zaszłam w ciążę, Geralt, poharatał mnie Wilk. Ale doceniam troskę.

Białowłosy nie skomentował. Wlepił w nią kocie oczy, obserwując, jak ta krzywi się z bólu, tłumiąc przekleństwo.

Opadła na poduszkę, a jej rude włosy rozsypały się dookoła. Przymknęła powieki. Oddychała powoli i miarowo, przez co owinięta bandażami pierś unosiła się to opadała, hipnotyzując mężczyznę.

– Geralt?

– Jestem tu.

– Ja... Nie widziałam go. Przepraszam.

– Nie przepraszaj – powiedział łagodnie. – Ale jeśli to możliwe, opowiedz mi wszystko, co pamiętasz.

Pokiwała głową, choć jej wargi zadrżały, a po twarzy przebiegł cień. Czuł bijący od niej strach.

– Poszłam... Poszłam do lasu po zioła na napar. Dla ciebie. Od lat chodziłam w tamto miejsce, to była moja polanka, zawsze czułam się tam bezpiecznie. Nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak, było... Było jak zawsze.

Geralt obserwował ją uważnie, nie pozwalając, by umknął mu choćby najmniejszy szczegół mimiki twarzy kobiety. Nie ponaglał jej. Nawet wtedy, gdy zatrzymywała się i milczała dłuższy czas, patrząc gdzieś ponad jego ramieniem.

– Zbierałam właśnie jaskółcze ziele, nie słyszałam nic, żadnych kroków, szelestu, łamanych gałązek. Nagle poczułam na karku gorący i paskudnie śmierdzący oddech. "Nie waż się odwrócić, czarownico" usłyszałam zza pleców, "Spróbuj tylko, a łeb ci odgryzę"...

Wciągnęła powietrze, zupełnie jakby ktoś zacisnął rękę na jej krtani.

– Usłuchałam, choć ciemno mi się przed oczami zrobiło ze strachu. Nie należę do strachliwych, wiedźminie, ale wtedy... Wtedy czułam obecność śmierci bardziej niż kiedykolwiek.

– On mówił? – spytał, unosząc brwi.

– Tak, znaczy... nie wiem, mówiłam ci już, że nie widziałam bestii, ale słyszałam ją wyraźnie, jak ciebie.

– Czego chciał?

– Ja... Ja czegoś ci nie powiedziałam, Geralt. Ani tobie, ani pozostałym... Dwa dni temu Wilk znów nawiedził mnie we śnie. Wskazał kolejną ofiarę.

– Kto?

– Amelia, córka Jerychy.

– Niemowa? – Twarz wiedźmina stężała.

– Tak. Nie mówiłam nikomu, bo chciałam ją chronić. Gdyby chłopi się dowiedzieli, złożyliby ją w ofierze i nawet ty byś temu nie zapobiegł... Nie, nie patrz tak na mnie, nie stałam się nagle matką Teresą z Wyzimy, ta dziewczyna... Ona jest ostatnim żyjącym świadkiem, Geralt.

– To dlatego cię zaatakował? Bo nie wykonałaś jego rozkazu?

Pokiwała głową. Płomienne kosmyki opadły jej na oczy, skrywając skrzące się w kącikach łzy. Nie chciała by widział ją w chwili słabości, by widział, że głęboko w środku jest roztrzęsiona i przerażona, a jedyne co miała ochotę zrobić, to się rozpłakać.

– To było ostrzeżenie. Obawiam się, że... – urwała, jak gdyby słowa uwięzły jej w gardle. – Obawiam się, że jeśli tej nocy dziewczyna nie zginie, on tu przyjdzie. I nas zabije. Wszystkich. Dziś jest pełnia, będzie w pełni sił, a ty jesteś ciężko ranny. Ledwo chodzisz, o walce nie ma nawet mowy.

– Chcesz powiedzieć, że mamy ją skazać na śmierć? Po tym co dla niej zrobiłaś?

– Przecież tego nie chcę! – krzyknęła, zaciskając drżące dłonie na materiale kołdry. Nie była w stanie dłużej hamować łez. – Nie chcę tego, Geralt. Ale jeszcze bardziej przeraża mnie myśl, że zginąć mieliby wszyscy. Rozumiesz to? Starcy, kobiety i dzieci.

– Eleno... – Nie wiedział, co powiedzieć. Wszelkie słowa wydawały mu się puste i bez znaczenia.

Wstał. Podszedł do okna i wyjrzał przez nie. Słońce powoli zniżało lot, kierując się ku linii widnokręgu.

– Wychodzę – rzekł wreszcie, nie patrząc w stronę kobiety. – Ty się stąd nie ruszaj.

– Co zamierzasz? – spytała wolno, obserwując, jak ten zakłada na siebie pancerz. Po chwili stał już przed nią w pełnym rynsztunku, zupełnie jak przy ich pierwszym spotkaniu. Słońce oślepiło ją refleksem, gdy wsuwał miecze do pochew.

– Zamierzam was uratować.

 

~ ~ ❈ ~ ~

Ten epizod miał być ostatnim, kończącym Obławę, i nie ukrywam, że do końca byłam o tym przekonana. Rozdział jednak byłby na tyle długi, że spokojnie mogłam rozdzielić go na dwa, co miało aż trzy korzyści:

1) część nie będzie odrzucała ilością tekstu

2) będę miała więcej czasu, żeby napisać i dopracować rozdział kończący

3) przedłużę o tydzień naszą wspólną przygodę z Gerwaltem z Rybli! xd

Także mam nadzieję, że co poniektórzy się ucieszą. Jestem bardzo ciekawa waszych teorii na temat zakończenia tej historii. Z chęcią bym poznała wasze zdanie, do wyrażenia którego wszystkich gorąco zachęcam!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Paradise 21.03.2018
    Przepraszam, że komentuję dopiero ten rozdział, ale przeczytałam wszystkie jednym tchem, bo pochłonęły mnie bez reszty :) cudownie było znowu znaleźć się w świecie wiedźmina. Rozdziały mega, oceniłam każdy na 5 i szkoda, że już się kończy. Co do zakończenia to stawiam chyba na happy end, bo jak to tak Geralt sobie nie poradzi? Nie ma takiej opcji :D Jak dla mnie rozdział mógłby być jeszcze raz taki, bo uwielbiam tasiemce :D czekam na kolejny i życzę weny :)
  • Ewoile 22.03.2018
    Paradise, jaka miła niespodzianka. Bardzo się cieszę, że towarzyszyłaś mi i Geraltowi w tej przygodzie i że dobrze się przy tym bawiłaś.
    Co do kończącej się Obławy powiem Ci to, co Ozarowi - opowiadanie musi się zakończyć, bo ciągnięte w nieskończoność straciłoby urok. Mimo wszystko to nie koniec mojej historii z Białym Wilkiem - planuję już kolejne opowiadanie o naszym wiedźminie i tym razem zabiorę go tam, gdzie nie powiodły go ani gry, ani książki. Choć temu pierwszemu prawie się udało ^^
    Poza tym mam w swoich publikacjach opowiadanie osadzone w tym uniwersum i choć nie opowiada o słynnym Rivie, również jest bardzo ciekawe (tylko rozkręca się fest po kilku rozdziałach), ale wydaje mi się, że warto. Jest wielowątkowe (jak sie juz rozkręci) i na Opowi figuruje obecnie 14 rozdziałów. Więc jeśli lubisz tasiemce, polecam ^^
  • Ozar 22.03.2018
    Bardzo się ciesze z kolejnego odcinka twojego wiedźmina, a jeszcze bardziej z komentarza w którym piszesz, że będą kolejne odcinki. Jak wiesz ja czytam kolejne odcinki z wielką radością i bardzo bym się zmartwił gdybyś na tym kolejnym odcinku zakończyła przygody wilka. Napisałaś, że zabierzesz Geralda w nowe miejsce, to brzmi bardzo zachęcająco i będę czekał na pierwszy odcinek nowej serii. A co do tego "tasiemca" to chodzi o Kruka? Chętnie zajrzę. 5+
  • Ewoile 22.03.2018
    Otóż to, mam już zarys fabuły, niedługo zacznę pracę nad planem wydarzeń, bo plan zakłada, że seria ta będzie zdecydowanie dłuższa od Obławy, dwu, o ile nawet nie trzykrotnie. Zobaczę jeszcze jak będzie z pomysłami, ale zapewniam, że co do klimatu... będzie egzotycznie ;)

    Bardzo mnie cieszy, że czerpiesz przyjemność z czytania, nic bardziej nie motywuje niż czyjeś oczekiwanie na kolejną część i świadomość, że temu komuś się to podoba.

    Dokładnie tak, o Kruka w istocie :) Jakby co tak tylko szepnę, że pomimo tego, że na początku bohater jest sam, potem zyska towarzyszy, więc na pierwszym planie będzie nie tylko elf, ale również krasnolud i ludzie ;) Tak tylko mówię, bo niektórzy się zniechęcają, że elf, jako glowny bohater.

    A wracając jeszcze do Obławy - ciekawi mnie, jak według Ciebie zakończy się to opowiadanie?
  • Ozar 22.03.2018
    Ewoile No wiesz opcje są trzy. Wiedźmin zabija wilka - oczywista oczywistość. Opcja druga wilk zabija wiedźmina - tylko teoretyczna, bo Gerald jest założenia nieśmiertelny. Opcja trzecia: Gerald dogaduje się z wilkiem, który ucieka, albo zobowiązuje się już nie polować na ludzi z wioski. No może jeszcze wersja alternatywna - Gerald odczynia wilka, ktory przemienia się w piękna, albo brzydka dziewczynę, albo młodego chłopa. Obstawiam 60% wersję 1, a 40 % wersję 4.
  • Ewoile 22.03.2018
    Ozar, hmm, wszystkie opcje brzmią sensownie. Ale w żaden sposób nie będę tutaj naprowadzać, pozostawię ten efekt, mam nadzieję, zaskoczenia. A co do samego Wilka masz jakież podejrzenia? Mam na myśli; co to za stworzenie właściwie albo skąd się wzięło, czemu tak wgl nęka tak tą krainę, a szczególnie Ra'khalę? Masz jakieś spiskowe teorie na ten temat? :D
  • Ozar 22.03.2018
    Ewoile Tak mam. To albo wilkołak, albo zmutowany magią wilk, albo ewentualnie demon który przyjął wygląd wilka. Skąd się wziął? Hm... mógł tu być od bardzo dawna, mógł go ktoś nasłać w akcie zemsty, albo ktoś sie bawił magią i go przywołał. Obstawiam, że zamieszkiwał tam jeszcze przed ludźmi, albo gdzieś jest brama do innych światów, przez która ta istota przeszła. To wieś, więc raczej odrzucam zemstę, kto by chciał sie mścić na wieśniakach za pomocą demona, to bez sensu. Reasumując on tam był od zawsze.
  • Ozar 22.03.2018
    Ozar Mam jeszcze jedna teorię: może wieśmaki coś mu ukradli i nie chcą oddać, a on się mści za to! (wiesmaki to takie moje okreslenie)
  • Ewoile 22.03.2018
    Ozar, geez, ale ja lubię czytać takie spiskowe teorie! Tyle mi to radochy sprawia, że aż sama się dziwię xd Podobają mi się Twoje gdybania, bardzo, ale to bardzo mam ochotę się do nich odnieść, ale no, cholera, nie mogę! XD Ajj, dobra! Ale szepnę tylko słówko, słóweczko! Z jeden z wymienionych motywów w pewien sposób trafiłeś. Nic więcej nie powiem :x
  • Agnieszka Gu 23.03.2018
    Witam :)

    "Dochodziło już południe, a Elena wciąż nie zwracała." — zwracała?

    "– Nie kręci ci się w głowie? Nie jest ci duszno?
    – Nie zaszłam w ciążę, Geralt, poharatał mnie Wilk. Ale doceniam troskę." — dobre :)) uśmiałam się :))

    Dobrze zrobiłaś, wydłużając tekst. Nie mogę się doczekać cd.
    I po cichu liczę, że będziesz pisać dalej :))
    Pozdrowionka :)
  • Ewoile 23.03.2018
    A witam, witam, Agnieszko ;)

    Chodziło oczywiście o "nie wracała", gdy tylko wrócę poprawię, dzięki za bystre oko.

    Cieszę się, że decyzja jednak okazała się słuszna ^^
    Tak jak wspominałam już wcześniej, poniedziałkowa Obława będzie ostatnią, ale już pracuję nad planem wydarzeń do drugiej serii o Białym Wilku. Także na razie raczej tęsknić za naszym wiedźminem nie będziesz musiała ;))
  • Canulas 25.03.2018
    "Bo gdy już siadała przy nim na łóżko i jej skóra stykała się z jego... Jakoś tak samo wychodziło – palce wiedźmina przypadkowo wplątywały się w rude włosy, a usta kobiety, nie wiadomo jak i kiedy, lądowały na jego szyi." - bardzo... obrazowe, ale czy nie na "łóżku" - Nie brzmi lepiej?

    "Geralt nie łudził się jednak, że był to koniec incydentów." - do czegoś sięprzyjebać muszę, a napisane dobrze, więc może do tego się da? - Incydentów? - Dość lakoniczne określenie rozszarpywanych wieśniaków ;) Się oczywiście śmieję, czego dowodem minka, ale...

    "Wyszedł na ganek i przeciągnął się. Zaraz tego pożałował, bo żebra odezwały się ostrym bólem." - 2x się nieco się tu rzuca w oćka.

    "Elena była sumienna i punktualna, jeśli założyła sobie, że lekarstwo podaje o regularnych porach, to choćby wieś płonęła, przybiegłaby do chaty, podała pacjentowi lek, złapała za wiadro i pobiegła z powrotem." - miły opis.

    "Na pytanie wiedźmina odparła, że Eleny nie widziała, tak samo zresztą, jak kilku następnych mieszkańców, których Geralt napotkał na swojej drodze." - brzmi jakby ta chłopka nie widziała również innych chłopów, którzy po spotkaniu z wiedźminem znikali. Może dostaw jedno słowo typu: "Na pytanie wiedźmina odparła, że Eleny nie widziała, tak samo zresztą rzekło, kilku następnych mieszkańców, których Geralt napotkał na swojej drodze.

    Na razie jestem na wysokości opka, gdy wiedźmi do sołtysa przyszedł. Zastanawiam się czy ona nie leczy też WIlka. Ot, dygresja. Jadym dali.

    Aha. Czyli się pomyliłem. Nie piętnasty już raz.

    "Przynajmniej mogłem się odwdzięczyć." - kropka za cudzysłów.

    "– Ty po prostu chciałeś wiedzieć – Znów wcięła mu się w słowo." - kropki brak.

    "– No, myślałam, że już nie zapytasz – Podała wiedźminowi opróżnione naczynie." - i tu brak.

    Rozmowa Wiedźmina z Eleną odmalowana w deseń. Bardzo ładnie. Nie na chama.

    "nie patrz tak na mnie, nie stałam się nagle matką Teresą z Wyzimy, ta dziewczyna..." - haha. Matka Teresa, ale z Wyzimy, tak? A Gandhi skąd?


    "– Co zamierzasz? – spytała wolno, obserwując, jak ten zakłada na siebie pancerz. Po chwili stał już przed nią w pełnym rynsztunku, zupełnie jak przy ich pierwszym spotkaniu. Słońce oślepiło ją refleksem, gdy wsuwał miecze do pochew.
    – Zamierzam was uratować." - to bardzo filmowe, ale nie pretensjonalne. Spox.

    No i kaniec.
    Spokojniej, ale bez straty ogólnego wrażenia. Część bardziej "szykująca pod" i jako taka się sprawdza. Czyli ten, finał przed nami.
  • Ewoile 26.03.2018
    Panie, Canulas (wgl dygresji czas nadszedł - odkąd pamiętam do teraz czytam Twój nick Kanalus, zamiast Kanulas XD) Nie śpieszyło Ci się do mnie zbytnio, a ja tak oddanie wyczekiwałam czerwonej kropy i twojego nicku, jak normalnie Fiona na swojego księcia z bajki, a Ty co? Po pięciu dniach przychodzisz? Ładnie to tak?
    ...
    Nie no, czekałam i się niecierpliwiłam, ale bez dramy XD

    "- bardzo... obrazowe, ale czy nie na "łóżku" - Nie brzmi lepiej?" - ano lepiej.

    "Incydentów? - Dość lakoniczne określenie rozszarpywanych wieśniaków" - hahaha XD Zgadzam się w pełni, sęk w tym, że nie chodziło mi tylko o mordowanie chłopów, ale także same ataki (nie wszystkie były śmiertelne), a także to, że pokazywał się na skraju lasu i znikał. To wszystko chciałam określić jednym słowem i jakoś tak "incydenty" wpadły mi do głowy :)

    "2x się nieco się tu rzuca w oćka." - pokminię.

    "- brzmi jakby ta chłopka nie widziała również innych chłopów, którzy po spotkaniu z wiedźminem znikali." - cyka blyat, tego się obawiałam. Rację masz, a takie to było oczywiste. No, ale najciemnej pod latarnią.

    "Zastanawiam się czy ona nie leczy też WIlka" - fajna koncepcja, podoba mi się. Gdyby nie to, że mam już zakończenie, rozważyłabym takie rozwiązanie. Za przyzwoleniem, ocziwiście ;)

    "Aha. Czyli się pomyliłem. Nie piętnasty już raz." - to chyba dobrze ^^
    "- kropki brak." - czy w tym pierwszym braku kropki nie powinno zostać bez? Bo to wtrącenie jest w połowie zdania, to nie jest jego koniec, kontynuwacja, druga część zdania jest po wtrąceniu, a ja nie cem odzielać go kropom ;_______________;

    "Rozmowa Wiedźmina z Eleną odmalowana w deseń. Bardzo ładnie. Nie na chama." - ♥ ♥ ♥

    "- haha. Matka Teresa, ale z Wyzimy, tak? A Gandhi skąd?" - hahaaha, czekałam aż ktoś zwróci uwagę i wreszcie się doczekałam! XDDD A Gandhi z Zerrikanii xd

    "- to bardzo filmowe, ale nie pretensjonalne. Spox." - NIE MOGŁAM SIĘ POWSTRZYMAĆ! TO BYŁO SILNIEJSZE ODE MNIE!! XDDDDDDDDDDDDD

    "Część bardziej "szykująca pod"" - tru.

    Odliczanie. Finał ukaże się lada moment (ewentualnie dłuższy moment), więc powiedz mi szybko jakie obstawiasz zakończenie!
  • Canulas 26.03.2018
    "(Incydentów? - Dość lakoniczne określenie rozszarpywanych wieśniaków" - hahaha XD Zgadzam się w pełni, sęk w tym, że nie chodziło mi tylko o mordowanie chłopów, ale także same ataki (nie "(wszystkie były śmiertelne), a także to, że pokazywał się na skraju lasu i znikał. To wszystko chciałam określić jednym słowem i jakoś tak "incydenty" wpadły mi do głowy :)" - no, fakt, Ewoile. Bronisz się.

    Widzisz moje gusta końcowe mogą zostać spełnione jedynie połowicznie, bo WIedźmin przeżyje. Być może udobrucha mnie strata (jeśli takową zaserwujesz) Jeśli będzie słitaśnie w myśl "50 first dates, to... 51 stanie pod znakiem zapytania ;)
    A szczerze, rób jak chcesz. Masz klocki - buduj. Budujesz dobrze, żeby CIę należycie docenić - serio, bez pierdolenia - trzeba się obczytać przekrojowo. Ja jestem obczytany przekrojowo. Budujesz dobrze. Nie czytam Cię tylko dla zakończenia.
  • Skryty 25.03.2018
    Wpadł między wieśniaków, roztrącając ich łokciami i zamarł, dostrzegłszy ją. -> Wpadł między wieśniaków, roztrącając ich łokciami, i zamarł, dostrzegłszy ją.

    Zebrani przestraszeni paskudnym wyrazem twarzy wiedźmina, cofnęli się. -> Zebrani, przestraszeni paskudnym wyrazem twarzy wiedźmina, cofnęli się. (Według mnie, lepiej to wygląda)

    Geralt wziął ranną ostrożnie na ręce i mijając rozstępujący się tłum, ruszył w stronę osamotnionej chaty. ->Geralt wziął ranną ostrożnie na ręce i, mijając rozstępujący się tłum, ruszył w stronę osamotnionej chaty.

    Powiedz lepiej co się wydarzyło -> Powiedz lepiej, co się wydarzyło

    Oprócz bólu i osłabienia chyba jest w porządku. -> Oprócz bólu i osłabienia, chyba jest w porządku.

    Nie chciała by widział ją w chwili słabości, -> Nie chciała, by widział ją w chwili słabości,

    Moja teorie:
    Geralt zabija wilka, ale to zbyt oczywiste.
    Zastawia pułapkę.
    Nie uda mu się uratować.

    Nie może zginąć, bo to chyba przed wydarzeniami z książek, co nie?

    Wspaniale, jak zwykle. Pozdrawiam!
  • Ewoile 26.03.2018
    Dzięki wielkie za przecineczki, ogólnie muszę Ci się pochwalić, że kilka przypadków, w których stawia się przecinki zapamiętałam i już miałeś mniej do wypisywania, niż ostatnio ^^
    Tak, dokładnie, akcja dzieje się przed sagą. No, dziś się okaże, jak jest naprawdę ;)
  • Skryty 26.03.2018
    Ewoile Przynajmniej nie idzie to w błoto ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania