Wielka wojna z wielkiej płyty: Czerwona cegła versus Maryśka (1z3)
To była jedna z niewielu nocy, kiedy panowała absolutna cisza. Na osiedlu panowała pustka. Nawet światła latarni, które zwykle świeciły ostrym, oślepiającym wręcz światłem zdawały się zblednąć. Jeszcze długo siedział przy swoim starym, przeszło czterdziestoletnim biurku wpatrując się bez celu w czarny ekran monitora. Wyłączył go już dobrych kilkadziesiąt minut temu, a mimo to nie odrywał od niego wzroku. Jego uwagę odwrócił dopiero dziwny hałas z korytarza. Zaciekawiony wstał i przed wyjściem spontanicznie spojrzał przez okno w stronę sąsiedniego bloku.
Mieszkanie na drugim piętrze dokładnie na tej samej wysokości co jego okryte było dość nieprzyjemną sławą. Nie wiele wiedział o wydarzeniach, jakie się tam rozegrały kilka lat wcześniej i w ogóle o wszystkim na tym osiedlu. Mieszkał tu dopiero dwa tygodnie. Tyle, co z plotek i podsłuchiwania starszych sąsiadek udało mu się wychwycić. Zawsze, gdy rozpoczynał temat z kimkolwiek, kto coś więcej wiedział stawał się obiektem nieprzyjemnych spojrzeń. Po prostu nikt nie chciał o tym rozmawiać. A on z natury był niezwykle dociekliwym typem. Ale wtedy jego uwagę a tym samym myśli odwróciły dziwne odgłosy z korytarza. Wyszedł ze swojego mieszkania i od razu ujrzał stojącą obok sąsiadkę, która bacznie go obserwowała.
- Dobry wieczór. To dzisiaj cisza nocna się opóźni? - spytał ironicznie.
Kobiecie nie było jednak do śmiechu. Stala w dziwnych upapranych zieloną farbą ubraniach a w ręku trzymała drewniany tłuczek nadziany licznie gwoździami niczym średniowieczna broń.
- Wracaj do mieszkania. Nic się nie dzieję — warknęła.
- Takie zwodzenie na mnie nie działa. Co to jakiś bal przebierańców? Mieszkam tu dopiero dwa tygodnie, ale chyba to nie znaczy, że ma mnie pani izolować.
- Chłopcze twój mały, mizerny móżdżek i tak by tego nie pojął — zaśmiała się kobieta, gwałtownie machając machając ręka z najeżonym gwoździami tłuczkiem obok jego twarzy.
- Schowa pani to ustrojstwo, bo jeszcze coś się stanie.
- Stanie się oj stanie. Ta noc przejdzie do historii.
Chłopak był wyraźnie zdezorientowany. Słuchał sąsiadki, jakby była wariatką, jednocześnie wyczuwając w jej głosie pełną powagę. Po chwili z mieszkania naprzeciwko wyszedł nieznajomy chłopakowi mężczyzna. Miał związane grubym sznurem dłonie oraz nosił widoczne ślady pobicia, nie wspominając o rozcięciu na prawym policzku jakimś ostrym narzędziem. Był prowadzony przez dwóch innych facetów również mu obcych.
- I co? Powiedział coś istotnego? - spytała ich kobieta, z pogardą spoglądając na pobitego mężczyznę.
- Tyle, co wiemy sami no może oprócz tego, że ta rodzinka spod dwunastki była w zmowie z tym zasranym ochroniarzem co go sprzątnęli tydzień temu.
- No proszę, a więc mieliśmy jedna przeciek. Ale to i tak nic nam nie daje. Zabierzcie go do piwnic. Na razie jest niepotrzebny.
- Ta noc jest nasza i ty o tym wiesz — wykrztusił ostatkiem sił.
Kobieta udając, że nie słyszy, zamknęła na klucz drzwi swojego mieszkania.
- Ty nadal tu jesteś? - zwróciła się do chłopaka.
- To jest absurd. To wy z nim zrobiliście. Przecież to niewinny człowiek.
- Nie ty tu jesteś od oceniania. Facet donosił regularnie „Matyldzie” o naszej sytuacji we wszystkich aspektach. To przesłuchanie to tylko początek. Jeśli jesteś taki dobroduszny i wierzysz, że to tylko niewinny człowiek módl się, żeby dożył do jutra.
- Dożył do jutra? Chcecie go zabić?
- Nie jeszcze nie. Nie ma takiej potrzeby na razie. Zresztą tej nocy wszystko się wyjaśni i kto wie, może odzyska wolność?
- A ta „Matylda” to, co to jest?
- To są oni. Blok naprzeciwko naszego. Tak się nazwali. Od imienia ich pierwszego prezydenta. Widzisz trafiłeś do nas w sam środek konfliktu który mimo, że trwa od kilkunastu lat, to dopiero teraz nabrał ogromnej siły.
Chłopak, mimo że nadal był rozkojarzony i nie mógł tego poukładać w logiczną i na pozór nawet sensowną całość to słuchał jej z zaciekawieniem.
- To jakiś rodzaj wojny czy co?
- To jest wojna między nami, czyli „Czerwoną cegłą” a nimi. Straciliśmy już wielu naszych zwiadowców, którzy przedostali się pomiędzy ich szeregi, ale albo zostali przekupieni, albo sprzątnięci. Nasze osiedle jest podzielone na dwie strefy. Każda od nazw najważniejszych bloków.
- Ale wy tak na poważnie? Bo to jest ciekawe naprawdę i wciąga jak cholera, ale nie bardzo chce mi się w to wierzyć.
- Kolejny niedowiarek — burknęła. - Zwykle mam takich w dupie, ale ty wdajesz się kumaty facet. Możesz się przydać.
- Do czego niby?
- Nasi już się przygotowują. Na piątym piętrze jest wydział przyjęć. Jeśli chcesz, to możemy cię zapisać. Byłbyś naprawdę cennym nabytkiem. Jak wszystko pójdzie sprawnie, to jeszcze tej nocy trafisz w nasze szeregi.
- Nie, nie to nie dla mnie. Wolę gapić się bez celu w czarny monitor mojego komputera.
- I tak nie jesteś bezpieczny. Myślisz, że wszyscy tu są od nas, że są z nami i jesteś bezpieczny w swoim przytulnym mieszkanku? Zaskoczę cię. Mają tu swoich szpiegów. Rozpracowujemy ich na bieżąco, ale i tak nie udaje się nam złapać wszystkich. Oni już wiedzą o tej rozmowie. Jeśli chcesz to zostań, ale pamiętaj, że ściany mają uszy — uśmiechnęła się pod nosem i powolnym krokiem ruszyła w stronę windy.
***********************************************************
Tak tylko mówię, że już jest napisane, więc zmian w ilości części żadnych nie będzie :))))
Komentarze (19)
Masz pięć zlotych gwiazd na nowe oksy dla mruczusia;)
Kolejny fajny pomysł. Państwo w państwie. Czyli blok mieszkalny, który rządzi się swoimi prawami. Jest prezydent, tajni agenci :) 5 Poz.
"Zaciekawiony wstał i przed wyjściem spontanicznie spojrzał przez okno w stronę sąsiedniego bloku." - aaa, to o Zaciekawionym.
"Mieszkanie na drugim piętrze dokładnie na tej samej wysokości co jego okryte było dość nieprzyjemną sławą." - teoretycznie się nie wypowiadam, ale tutaj brakuje na pewno gdzieś przecinka.
"A on z natury był niezwykle dociekliwym typem." - Tak, to na pewno o Zaciekawionym.
"Wracaj do mieszkania. Nic się nie dzieję — warknąłem" - spoko dialog.
"Chłopcze twój mały, mizerny móżdżek i tak by tego nie pojął — zaśmiała się kobieta, gwałtownie machając machając ręka z najeżonym gwoździami tłuczkiem obok jego twarzy." - dwa razy machając.
"Miał związane grubym sznurem dłonie oraz nosił widoczne ślady pobicia, nie wspominając o rozcięciu na prawym policzku" - rozcięcie to też chyba ślad pobicia.
" - No proszę, a więc mieliśmy jedna przeciek." - jednak.
"To przesłuchanie to tylko początek." zdublowane to. Pierwsze można wyciąć.
OK. Intrygujące, nawet bardzo.
Od strony pomysłu - cudo, ale trochę koślawości w samym zapisie.
Gdzieniegdzie nadmiar dookreśleń burzy odbiór. Mimo tego, pomysł robi robotę.
5-
nie całość ale chciałam coś napisać w komentarzu
Na początek drobiazgi:
brakuje mi przecinków w niektórych miejscach, ale ponieważ ekspertem nie jetem, nie będę się wymądrzać, gdzie dokładnie ")
W każdym razie, w kilku miejscach musiała =m się cofnąć, żeby zakumać.... np. tutaj "Mieszkanie na drugim piętrze dokładnie na tej samej wysokości co jego okryte było dość nieprzyjemną sławą. " - aż się prosi o co najmniej dwa przecinki po "piętrze" i "wysokości" - bo to wtrącenie.
I tutaj też np. "Ale wtedy jego uwagę a tym samym myśli odwróciły dziwne odgłosy z korytarza. "...
"Stala w dziwnych upapranych zieloną farbą ubraniach a w ręku " - stała - literówka plus przecinki
"Nic się nie dzieję — warknęła." - "dzieje" bez ę, zdaje mi się
"- No proszę, a więc mieliśmy jedna przeciek. " - jednak?
Na margizesie: "- Kolejny niedowiarek — burknęła. - Zwykle mam takich w dupie, ale ty wdajesz się kumaty facet. " - trza by jakoś te myślniki ujednolicić, skoro już tak dobrze piszesz, w sumie :)) Adam T mi kiedyś mądre rzeczy na ten temat prawił.
Sam tekst, pomysł ma niezłą koncepcję. Lecę dalej, bo rozbudził mą ciekawość :)
Robaki:
"To była jedna z niewielu nocy, kiedy panowała absolutna cisza. Na osiedlu panowała pustka." - jeśli powtórzenie jest celowe, to owy cel trochę mi umyka. Raczej bym się pozbyła podwójnego 'panowała'. Substytuty leżą pod ręką.
"Wyłączył go już dobrych kilkadziesiąt minut temu, a mimo to nie odrywał od niego wzroku." - trochę dziwne. Skoro go włączył, to raczej nie chciał odrywać wzroku, więc dlaczego 'mimo to'? Raczej bym tam rzuciła 'i wciąż' albo coś takiego.
"- Chłopcze twój mały, mizerny móżdżek i tak by tego nie pojął — zaśmiała się kobieta, gwałtownie machając machając ręka z najeżonym gwoździami tłuczkiem obok jego twarzy." - machając zdublowane
Fajne, miło się czyta. Na pewno zabrnę dalej. Zostawiam 5.
Do miłego.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania