Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Wielkie początki końca Farsena

Blak, nie Farsen

Sytuacja na świecie od dawna była napięta. Wśród całego tego zamieszania, był jeden kraj, który nadzwyczaj cenił swoją wolność. Tego dnia Blak a raczej jego cywilna wersja udał się do szkoły. By ciepły czerwcowy dzień, słońce piękne świeciło a nieliczne chmury na niebie były nadzwyczaj białe.

Rozpoczęła się lekcja matematyki, zawsze miał z nią problemy. Udawało mu się jednak zawsze zdawać ją na rozsądnym poziomie. Zegar powoli tykał a nauczycielka spokojnym głosem tłumaczyła kolejne zagadnienia. W Sali były trzy rzędy ławek, biurko nauczyciela było nadzwyczaj szerokie, ponieważ musiały się na nim znajdować drukarki, projektory, plotery i inne tego typu maszyny. Na podłodze była szara wykładzina. Pomimo, że wchód słońca był z drugiej strony szkoły, do klasy wpadała duża ilość światła, odbita od trawy skroplonej poranną rosą. Minęło ledwie dwadzieścia minut lekcji, miasto pogrążyło się w huku syren alarmujących o nalocie. Uczniowie próbowali uciekać ze szkoły, było już jednak za późno. Do szkoły wtargnęła wroga żandarmeria wojskowa. Nikt nie mógł w to uwierzyć, miasto przecież znajdowało się prawie sto kilometrów od granicy, jakim cudem zdołali się tu tak szybko dostać? Wszyscy instynktownie schowali się pod ławki, wiedząc, że nie ma drogi ucieczki ze szkoły. Po chwili do klasy weszło dwóch uzbrojonych żołnierzy. W szkole zaczęły rozlegać się odgłosy serii wystrzałów. Blak spodziewał się najgorszego, chcieli wybić młodzież… Jeden z żołnierzy stał przy drzwiach, drugi zaś przechadzał się wzdłuż klasy. To było jak błysk migawki w aparacie, wyrwał z pod ławki i wbił cyrkiel głęboko w szyje przechadzającego się żołnierza, powtórzył to parę razy, karabinem wciąż przewieszonym przez jego ramię zastrzelił drugiego przy drzwiach. Nie miał czasu na rozmyślania, zabrał karabin i wybiegł na korytarz, huk rozstrzeliwania sprawił, że żaden z żołnierzy nie zauważył, że to nie tylko ich wystrzały słychać w szkole. Blak wiedział, że sam nie da rady, że musi dostać się do jakiegoś nauczyciela. Najbliżej była pracownia informatyki, wchodząc do niej wystrzeliwując prawie cały magazynek ostatecznie zastrzelił dwóch żołnierzy, ich kamizelki przypominały ser szwajcarski. Przywołał do siebie informatyka, zabrał broń zastrzelonym żołnierzom i rzucił mu ją. Nie potrafili przeładowywać i nie mieli cholernego czasu na naukę. Jako, że szkoła nie należała do największych, pierwsze piętro po kwadransie było wyczyszczone ze wszystkich wrogich żołnierzy. Pobiegli w stronę gabinetu dyrekcji. Było tam prawie dziesięciu żołnierzy, cudem udało im się nie zostać trafieni. Przeskoczyli przez biurko sekretarki i z nadzieją zastrzelenia żołnierzy po drugiej stronie drzwi w gabinecie dyrekcji oddali przez nie salwę. Po chwili otworzyli drzwi, okazało się, że mieli rację. Dwóch żołnierzy zostało poważnie rannych, a dobicie ich nie potrwało dużo czasu.

I tak, w krwawym korytarzu parteru, leżało kilkunastu żołnierzy. Zostały jeszcze pozostałe piętra. Nie wiadomo jednak czy ktokolwiek przeżył tamtą masakrę. Nadszedł czas gdy nawet kobieta musi chwycić za broń, w którym chce za nią chwycić. Czasy pokoju zostały przerwane. Czym tak naprawdę jest zbrodnia, skoro aby ją zakończyć trzeba ją popełnić?

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • krajew34 02.11.2018
    Wstęp do poprawy, zupełnie nie wyjaśnia niczego i wprowadza lekki chaos, i główny bohater to ktoś po szkoleniu komandosów? Zabija cyrklem żołnierza? Serio? Nożyczki to rozumiem, ale nie cyrkiel. Akcja zbyt szybką, mogłeś/aś zrobić z tego dwa rozdziały, akcja za szybka, ja się trochę w niej pogubiłem, ale tekst ma potencjał, popraw go, jak na razie 3 na zachętę
  • krajew34 02.11.2018
    Teraz dopiero zobaczyłem, że to seria, daj oznaczenie jakieś, bo można przegapić

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania