Wieża Wolności cz.1

Szczyt Wieży Wolności, ukryty jest wysoko w chmurach. O dotarciu na jej wierzchołek marzą od zarania dziejów - zarówno wielcy wojownicy jak i zwykli ludzie. Wieża wolności, nie często ukazuje się ludzkim oczom. Objawia się śmiertelnikom w wyjątkowych momentach – niezależnie od ich miejsca przebywania. O wieży wolności, szepcze się zarówno w Afryce jak i w Azji. Nieustannie, do starych legend, dokładane są nowe informacje, pochodzące z Europy, czy Ameryki. Wieża wolności wydaje się być wszędzie, ale tak naprawdę niewielu przedostało się przez okalającą ją fosę. Tylko nieliczni mogli zamieszkać w sekretnych komnatach, położonych za murem - wzniesionym nad obłokami. Mogli tam wejść - tylko wybrańcy. Nikt jednak nie wie, jaki los czeka ich po otwarciu bram i zwieszeniu mostu nad kryształową fosę. Najstarsi mówią, że po jej przekroczeniu czeka na nich szczęście, spełnienie i upragniona wolności, jednak Nikt nigdy nie wrócił i o tym nie opowiedział…

Przekazywane wierzenia, z pokolenia na pokolenie ubarwiają legendę o wieży wolności. Ludzie mówią, że wielu śmiałków starało się sprostać trudom wspinaczki na szczyt, pragnąc wyzwolić się z różnorodnych ograniczeń, jakie zgotowało im życie. Były to zobowiązania, niechciane pęta, pochopne deklaracje, czy egzystencjalne obowiązki. Niektórzy chcieli wolności materialnej, inni błagali o wyzwolenie dusz, serc, czy myśli. Na wszystkich śmiałków, po drodze czekały niespodzianki. Na każdego inne, gdyż wieża znała przyczyny wędrówki cierpiętników, i indywidualnie dopasowywała drogę na szczyt. Tylko nieliczni spełnili wymagania, jakie przygotowała dla nich wieża, ale o nich słuch zaginął. Reszta zawracała, jeśli nie na początku, to przed samym szczytem. Z niedokończonej wyprawy, powracali odmienieni. Niechętnie rozmawiali o powodach porażki. Sekretne informacje dotyczące wędrówki i wspomnień z jej trudów - zdradzali bardzo rzadko i to tylko najbliższym.

*

Axel wcześnie stracił ojca. Matka z pozostałym rodzeństwem – siostrą i bratem – ledwo dawała sobie radę. Mając 15 lat zaczął zarabiać pierwsze pieniądze. Nie tylko na siebie Pomagał mamie przy remoncie dachu, czy wymianie okien. Wiedział, że to, iż może liczyć na siebie to tylko część jego zadania. Pozostałe dotyczyło pomocy matce i rodzeństwu. Imał się różnych zajęć. Szybko zauważył, jaka jest siła pieniądza i postanowił go mieć. Zdobywanie go stało się z czasem jego obsesją. Nie były ważne środki, droga, powody – istotny był cel i jasno określone profity. Szybko się usamodzielnił. Pomagał matce przy każdej okazji, ale nigdy nie zwierzał się ze swoich planów czy prowadzonych interesów. Nigdy nie mówił - co i z kim robi. Matczyne serce wiedziało, że syn za wiele ryzykuje, za bardzo zatracił się w materialnym wyścigu o więcej, ale milczało…

Mijały lata. Mężczyzna osiągnął pozycję, o jakiej marzył. Stać go było na wszystko, spełniał swoje zachcianki. Potrafił być też hojny dla przyjaciół i krótkotrwałych partnerek. Nieufny, cichy, skryty – wzbudzał coraz większe zainteresowanie, również, jako przystojny mężczyzna.

 

Na swoje 35 urodziny zrobił sobie prezent. Pojechał na trzy miesiące do Afryki, aby przyglądać się życiu wielkiej piątki na wolności. Po powrocie oznajmił najbliższym, ze w jego życiu brakuje miłości i dzieci. Minęły dwa lata od tych słów, kiedy na tradycyjną, rodzinną wigilię u matki przyprowadził Andromedę. Kobieta oczarowała swoim wdziękiem i skromnością nie tylko Axla. Pokochali ją wszyscy. Szczerze i bez wątpliwości. Zakochani szybko doczekali się dwóch synów, które stały się ich całym życiem. Małżonkowie byli sobie oddani i wszystko przedkładali nad rodzinę i bezpieczeństwo dzieci, które rosły śmiejąc się beztrosko w ramionach szczęśliwych rodziców.

 

Synowie byli w podstawówce, kiedy w Ameryce upadł runek nieruchomości. Po kolei inne gałęzie gospodarki ogłaszały swój koniec. Zdesperowani ludzie, zaczęli wyprzedawać wszelkie dobra za bezcen. Inwestycje z dnia na dzień traciły swoją wartość. Wiele osób nie mając wyjścia pozbywało się wszystkiego, żeby mieć za co jeść. Krach dotknął też Axla. Do tego doszły oszustwa wspólnika, który w ten sposób chciał uratować siebie. Mężczyzna chcąc uchronić swoją rodzinę od kłopotów, zadłużał się coraz bardzej. Coraz poważniej – bo zdecydował się na lichwę u osób, pozbawionych zasad i ludzkich odruchów. Nie mogąc wywiązać się z zobowiązań- czuł zaciskającą się pętlę. Nie wiedział co robić… gdzie zwrócić się o pomoc. Telefony z groźbami stały się codziennością. Pewnego dnia, kiedy poddał się bezsilności i na obrzeżach miasta wpatrywał tępo w dal – zobaczył wieżę wolności… Od tej chwili nie było dnia, żeby nie myślał o zdobyciu jej szczytu i uwolnieniu się z przeklętej machiny zobowiązań.

Andromeda coraz częściej schodziła mu z drogi. Nie znała przyczyn, mogła się tylko domyślać, że zachowanie męża ma swoje ważne powody. Coraz mniej rozmawiali. Coraz częściej w nocy Axel nie mógł spać i patrzył godzinami na twarz ukochanej. Przygotowywał się do wyprawy. Do zdobycia szczytu Wieży Wolności.

 

W lipcową upalna noc nie zmrużył oka. Na tarasie ich domu siedział godzinami wpatrując się w niebo i szczyt wieży, ukryty w chmurach. O świcie ucałował synów, otulił Andromedę kocem i wyszedł w stronę upragnionego miejsca. Szedł jak w transie. Podnóże wzniesienia zbliżało się nierealnie szybko. Jeszcze przed południem zaczął wspinać się wąskim przesmykiem pomiędzy skałami. Po północy opadł z sił i zasnął w wydrążonej w skale jaskini. Nagle obudził go szelest gadziego ciała. Otworzył oczy i zobaczył pochylonego nad sobą wielkiego jaszczura, który kołysał pyskiem, blisko jego twarzy.

-jesteś gotowy na całkowitą zmianę życia? Będziesz musiał zostawić za sobą wszystko. Inaczej nici z wolności. Ona jest tylko możliwa, kiedy nic cię nie trzyma. Nic nie ogranicza.

- Co masz na myśli? – wybełkotał zaskoczony mężczyzna.

- To, że musisz zapomnieć o przeszłości. Liczyć się z z tym, że za twoja wolność zapłacą najbliżsi. Nikt nie wie, jaka to będzie cena, ale to już nie powinno mieć dla ciebie znaczenia.

- Nie graj ze mną gadzie – ostro odszczekał Axel. Mów konkretnie!

- Nic ode mnie nie usłyszysz. To nie ja błagam o wolność – nie mogąc spać. Jutro w lustrze wody pod mostem zwodzonym zobaczysz swoją rodzinę. To czy zawołasz o jego zwodzenie – będzie zależało tylko od ciebie.

Wielki jaszczur po tych słowach wolny krokiem kołysząc opasłe ciało na boki wyszedł z jaskini. Axel nie zasnął już do świtu. O wschodzie słońca ruszył w dalszą drogę. Szybkim krokiem. Chciał jak najszybciej dotrzeć do proroczej wody. Cały dzień zmagał się z palącym słońcem. Suche gardło odbierało mu oddech. Głód siły. O zmierzchu uklęknął pod mostem zwodzonym i łapczywie pił – gasząc wielogodzinne pragnienie. Kiedy je ugasił a lustro wody się wygładziło zobaczył w nim Andromedę. Siedziała na tarasie, na którym jeszcze niedawno Alex wpatrywał się w Wieżę Wolności i pijąc herbatę z kwiatów lotosu płakała. Nagle do ogrodu wtargnęło 5 uzbrojonych mężczyzn. Dwóch z nich złapało zaskoczoną Andromedę za ramiona. Unieruchomiona dłoń upuściła porcelanową filiżankę. Biała zastawa roztrzaskała się na 3 kawałki na granitowej posadzce a ciepły płyn otoczył aromatem obecne na tarasie osoby.

 

- Gdzie mąż?! – krzyknął największy z zabójców.

- Nie wiem. Wyszedł w nocy. Nic nie zabrał. Samochód jest w garażu – wyszeptała cicho kobieta patrząc im butnie w oczy zasłonięte markowymi okularami.

- Nie kłam szmato! Wiesz pewnie wszystko! Jeśli nie rozliczy się z nami do końca tygodnia – pożegnasz się z synami, a sama będziesz sprzedawać swoje pokaleczone ciało komu popadnie w europejskim burdelu do końca życia. To mu powtórz!

Jak szybko się pojawili tak zniknęli. Ich obecność znaczyła tylko potłuczona filiżanka i bicie serca Andromedy, które krzyczało o pomoc…

Kobieta oszołomiona siedziała bez ruchu walcząc z wrzeszczącymi myślami. Po jakimś czasie wstała. Kilka razy starała się połączyć z mężem, ale abonent był poza zasięgiem. Zadzwoniła do szkoły upewniając się, o której kończą się zajęcia synów. Otuliła się wielka chustą i zamówiła taksówkę.

 

Axel wpatrywał się w ten obraz jak zahipnotyzowany. Dotarło do niego, ze zostawiając Andromedę naraża ja na wielkie niebezpieczeństwo. Nie tylko ją. Jeszcze gorsze zło mogło spotkać ukochanych chłopców. Jego wolność przestała w sekundę mieć znaczenie. Bez zastanowienia zaczął zbiegać w dół, aby jak najszybciej pomoc tym, których szczerze kochał.

 

...Nic więcej nie miało znaczenia…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Będzie więcej części? No nieźle ;D Szkoda tej kobiety, nie zrobiła nic złego :'c Opowiadanie jest całkiem niezłe ^^
  • Izabella 05.07.2017
    Będzie. Czemu szkoda jej? Ona chyba nie oczekuje współczucia:)
  • Bo wydaje mi się być słodka :')
  • Alesta 05.07.2017
    ciekawe nie powiem 5
  • Karawan 05.07.2017
    na bujanym fotelu z wikliny, która upuściła porcelanową filiżankę - wiklina nie mogła upuścić niczego! Trzeba zmienić kolejność, aby Andromeda, a nie wiklina upuściła co ma upuścić.
  • Izabella 31.07.2017
    racja:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania