Więzienie Hamhung

Pasją Jana, młodego i wrażliwego człowieka, są wyprawy do Azji. Na miejsce jednej z takich wypraw wybrał Koreę Północną. Na niej nie dochował dostatecznej ostrożności...

Na lotnisku Sunan Janek został poddany drobiazgowej kontroli. W dodatku wręczono jemu długą listę zakazów i nakazów. Zabronione było między innymi przemieszczanie się bez przewodnika. Nie mógł również robić zdjęć. Nie wolno było mu jako turyście posiadać dolarów.

Ten ostatni zakaz niestety Jan złamał. Miał przy sobie 300 dolarów, na wydatki związane z podróżą.

Odkryli to strażnicy trzeciego dnia pobytu.

-Co to jest?-spytał z pogardą strażnik.

-Moje pieniądze- odpowiedział turysta.

-Prosimy was do aresztu! Złamaliście prawo!- ze wściekłością krzyknął drugi ze strażników, zwracając się do niego w liczbie mnogiej.

Na swoje nieszczęście wcześniej nie wiedział o tym.

Przed wyprawą dolary zabrał odruchowo. Myślał, że czymś przecież trzeba płacić. Choćby za kwaterę w tanim hoteliku i wyżywienie.

Teraz, siedział w szarej i betonowej celi- i wciąż nie mógł w to uwierzyć.

-Gdzie ja jestem?- pytał.

Zamiast rodziny- samotność. Zamiast przyjaciół- samotność. Zamiast bycia wśród ludzi- samotność. Samotność, która była straszną trwogą.

Trafił do obozu Kyo-hwa-so numer 15 w portowym mieście Hamhung.

Cela o wymiarach trzy na cztery metry, z pomalowanymi na szaro ścianami. Bez żadnych wygód- prysznica, toalety, telefonu i telewizora. Szczelnie zakratowane okna- tak bardzo szczelnie, że ucieczka przez nie była niemożliwa. Zresztą zza tych krat trudno było cokolwiek zobaczyć.

Więźniowie, w tym Jan, nie mieli żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Tym miejscem bez wątpienia rządził strach.

Klara, narzeczona Jana, nie wiedząc co się z nim dzieje, zgłosiła jego zaginięcie.

* Budzę się i każdego dnia pytam samego siebie w myślach, czy moja egzystencja ma sens. Uwięziony i zniewolony bez wyroku sądu, nawet bez procesu. Chciałoby się powiedzieć: bez powodu i bez przyczyny.

Nie mam żadnego kontaktu ze światem poza swoją celą.

Jestem torturowany. Bicie, budzenie w środku nocy, przemoc słowna. Codziennie słyszę obelgi i wyzwiska od strażników. Gnoju, kapitalisto, imperialistyczna świnio, podły psie- słyszę to cały czas.

Z każdym dniem upadam, tracę godność. Liczy się tylko jedno- przeżyć i przetrwać to piekło. Choi, jeden ze strażników obozu, jest szczególnie gorliwy w stosowaniu tortur.

Wrzucał mnie do zimnej wody, pluł co rano w twarz, kazał po wielu godzinach katorżniczej pracy fizycznej iść po rozżarzonych węglach.

Świadectwem tych przeżyć jest wygląd mojego ciała. Jestem bardzo wychudzony, mam wystające żebra i obojczyk. Jakby tego było mało, ogolono mi głowę na łyso.

Nie wierzę, patrząc na siebie w lustrze, że to jestem ja.

Tęsknota. Tutaj nie mogę jej wyrazić, ale czuję ją.

Za Klarą, rodzicami, bratem, a przede wszystkim za samodzielnym podejmowaniem decyzji i decydowaniem o sobie.

Każdy mój krok śledzą strażnicy więzienni. Wszystkie decyzje, nawet tę o porze wstawania i jedzenia posiłków, podejmuje naczelnik Park.

On ma świadomość tego, że jest niewolnikiem systemu, jednak sam ma władzę nad więźniami.

-Tylko wykonuję rozkazy Kima- mówi tak o swojej pracy. Jeżeli on, naczelnik obozu, tylko wykonuje rozkazdy decydentów, on, który traktuje mnie gorzej od niewolnika, to aż boję się pomyśleć, jakimi satrapami i tyranami są ci stosujący na szczycie tej drabiny zła.

Bywa, że w tym piekle w myślach zadaję sobie pytanie: Czy jeszcze jestem człowiekiem?

*Jan wiedział, że to dramatyczne pytanie, takie, które zadaje się w najcięższych i najtrudniejszych chwilach.

Nie mógł liczyć na wsparcie najbliższych. Długo nawet nie wiedzieli, co się z nim stało.

Dopiero po kilku miesiącach poznali oni przerażającą i wstrząsającą prawdę, w którą nie mogli- poza narzeczoną biorącą pod uwagę wszystkie najgorsze scenariusze- uwierzyć.

Im dłużej Jan był więziony, tym mniej wierzył w to, że jego koszmar się skończy i zostanie uwolniony.

-Przyznajecie się do nielegalnego posiadania dolarów?

-Tak. Pieniądze były mnie potrzebne na podróż.

-Pozostawiliście telefon na lotnisku?

-Tak.

-Jesteście cudzoziemcami. Jaki był cel waszego pobytu w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej?

-Był to cel turystyczny. Nie miał on na celu żadnych powodów ideologicznych i politycznych.

-Stosunek do religii?

-Niewierzący.

Takich upokarzających przesłuchań, często nocnych, było bardzo wiele.

Jan podczas jednego z nich skłamał, zapytany o stosunek do religii. Zadeklarował, że jest agnostykiem.

W rzeczywistości był katolikiem, i to głęboko wierzącym.

Raziły go katolickie pogrzeby z urną zamiast trumny, potępiał rozwody i cudzołóstwa.

Zdał maturę w katolickiej szkole. Studiował na katolickiej uczelni. Uważał katolicyzm za integralną część swojej tożsamości.

Dlaczego zatem skłamał na temat swojego stosunku do wiary? Czym to usprawiedliwiał?

Stało się tak z tego względu, że reguły gry rządzące zwyczajnym życiem nijak mają się do obozowej rzeczywistości. Tutaj stawką nie jest dobre wykształcenie, wysokopłatna praca i sukces finansowy.

Tutaj stawką jest przetrwanie. Jestem strącony do piekła. W obozie nie ma miejsca na bunt, najważniejsze jest całkowite posłuszeństwo.

Nawet, gdy ceną za nie jest kłamstwo.

Kłamstwo, przez które czuję coraz większą odrazę i pogardę do samego siebie. Jeżeli jeszcze zza tych krat cokolwiek czuję...

W tym samym czasie rodzice i narzeczona Jana, wiedząc już, co się z nim stało, starali się o jego uwolnienie z obozu. Pisali apele o to do ambasady Rzeczpospolitej w Korei Północnej, polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a nawet do Prezesa Rady Ministrów.

Ale Jan o tym nie wiedział. Do jego betonowej i klaustrofobicznej celi nie docierało nic ze świata, który był poza nią.

Władze wolnej i demokratycznej Polski, mające antykomunistyczne korzenie, w starciu z totalitarną machiną państwową były jednak bezradne. Niezależnie od tego, czy władzę sprawowała Platforma Obywatelska czy Prawo i Sprawiedliwość, Janowi, uwięzionemu bez wyroku w brutalnych warunkach, nie były w stanie pomóc.

Nie jest to opowieść ze szczęśliwym zakończeniem. Janowi, choć bardzo mu na tym zależało, nie udało się ocaleć z piekła więzienia Hamhung.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Vita 27.05.2017
    Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Można by było użyć prawdziwych nazw bo dużo tego jest, nawet na Wikiepdii.
    Ale tekst jest naprawdę dobry. Piąteczka. :)
  • ABuckley 27.05.2017
    Smutne ale pięknie napisane. Pozdrawiam, Adam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania