Średnia ocena: 4.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • SisterofBlood 12.02.2017
    Cieszę się, że wszystko zakończyło się w miarę dobrze, przynajmniej dla głównej bohaterki. Współczuję trochę Jasiowi, w końcu stracił ojca z którym był mocno związany, a plotki o tym co się stało tamtej nocy zapewne nie zniknął tak o i ktoś jeszcze kiedyś o tym wspomni, przywołując stary ból. Całe opowiadanie było świetne i czekam na kolejne twojego autorstwa :) 5
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Pięknie dziękuję ci za czas jaki poświęciłaś czytając to opowiadanie. Zdaję sobie sprawę, że krótkie nie było. Jesteś nowa, czy ukrywasz się pod tym nikiem? Jeżeli jesteś nowa, to polecam cofnąć się i zerknąć do wcześniejszych opowiadań. Myślę, że może ci się coś spodobać, zapraszam :)
  • SisterofBlood 12.02.2017
    KarolaKorman Nowa nie jestem, ani się nie ukrywam. Po prostu wcześniej jedynie czytałam, nie komentując, ani nie oceniając, zaglądałam tu raczej raz na jakiś czas, część twojej twórczości znam, szczególny sentyment mam do Strumienia :)
  • KarolaKorman 12.02.2017
    SisterofBlood, o proszę Strumień, jak to dawno było :) Wzruszające :) Nie wiem, co mogłabym ci polecić, bo nie wiem, co lubisz, ale chyba już zauważyłaś, piszę same ,,o życiu'' - polecam zatem zrobić losowanie :)
    Sis, mówiąc ,,ukrywasz'', miałam na myśli, że może z jakiegoś powodu zmieniłaś nik, to się często zdarza. Nie chciałam cię tym urazić, a dopytać :) Serdecznie pozdrawiam :)
  • Pasja 12.02.2017
    Brawo Mirian za aranżację śmierci Huberta. Stanisław się wreszcie otworzyl i opowiedział o więzach rodzinnych jej męża i traktowaniu kobiet. Obrzydliwie bogata i piękna pewnie zahaczy sidła na jakiegoś mena. A dziedzictwo? Czy ja wiem, czy dostajemy w posagu, czy może w czasie życia przychodzi. 5 Pozdrawiam ciepło
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Bardzo się cieszę, że doczytałaś do końca, to dla mnie więcej niż te wszystkie gwiazdeczki. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :)
  • Lotta 12.02.2017
    Cóż, liczyłam na szczęśliwe zakończenie... Najbardziej przeraża mnue to że Hubert nawet nie będąc pewien jej pochodzenia, zachowywał się w tak irracjonalny sposób. Zostawiam 5 :)
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Dziękuję, że siedziałaś nocą i czytałaś moje bazgroły, to dla mnie bardzo wielka rzecz :) Pozdrawiam :)
  • Freya 12.02.2017
    Nie bardzo wiem od czego zacząć, a więc chyba najlepiej od początku. Właściwie w każdej części są jakieś formy literówek i teges, łeee. To tyle odnośnie strony technicznej zapisu. :)
    Bardzo podobają mi się opisy i nawiązywanie fabuły do przyrody, lasu, fauny i flory i, w ogóle i w szczególe itd. Śmiało strzelam w ciemno, że twoje związki z naturą są bardzo bliskie i dokładnie wiesz i rozumiesz, o co w tym całym ustrojstwie chodzi. Relacje stosunków międzyludzkich, nawet w tych najczarniejszych aspektach znasz tak, że heja. Trudno się do czegoś przyczepić i właściwie mijało by się to z jakimś sprecyzowanym merytorycznie celem.
    Poniekąd irytowało mnie; uległe i bardzo zachowawcze dostosowanie się Miriam, do (jak to lubią co niektórzy podkreślać, no ale nic...) - patologicznych realiów z którymi zetknęła się przecież (w swoim rodzinnym domu), mając już określony bagaż doświadczenia. Ale z drugiej mańki; to reprezentowała sobą przykładny wizerunek tzw. "matki Polki" i możliwe, że właśnie taki był zamysł autorski. Huberta można było wyczuć od początku, szczególnie poprzez to, że początkowy jego wizerunek był nieskazitelny aż do przesady.

    Tak trochu odnośnie tych genów; to absolutnie nie przekonuje mnie teza jakoby z mlekiem matki i takie tam dmuchawce latawce wiater. Gdyby tak było, to wszyscy bylibyśmy do cna zdegenerowanymi bydlętami (tu przepraszam wszystkie czterokopytniaki i inne stworzenia), bo takie musiałyby być konsekwencje takowego założenia. A znowuż wcale nie można wykluczyć takiej opcji, szczególnie biorąc pod uwagę co niektóre egzemplarze osobnicze.

    Jeszcze mi nie pasi sam epilog; ponieważ jest nazbyt optymistyczny i w ogóle łamie, niejako anuluje całą przeszłośc Miriam, której jak dobrze wiemy, to nawet ów mityczny ogień piekielny też by nie zaradził. Mam na myśli szerokie pojęcie takich doświadczeń traumatycznych; odnośnie i w dzidzinie psychologii i takich tam pierdół.
    Ogólnie kawał warsztatowo dobrej roboty.
    Interesuje mnie ile czasu trwało zapisanie całości, bo przypuszczam, że sam pomysł fabuły, to nie tylko impresja tematyczna bitwy i teges.
    Kolejny kwiatek w twoim ogródku. :) Pozdro. :)
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Freya, i ja zacznę od początku :)
    Literówki są moją zmorą. Radzę sobie z przecinkami i zapisem dialogów, tak mi się wydaje, nie najgorzej, to literówek nie ogarniam. Posiłkuje się oczywiście czerwonymi szlaczkami w programie Word, ale kiedy słowo posiada inne, poprawne znaczenie, musiałabym czytać tekst dwu, a nawet trzykrotnie przed wstawieniem, a na to nie miałam czasu. Pisałam go, jak mnie pamięć nie myli, od osiemnastego stycznia. Pomysł wpadł mi do głowy po napisaniu na Forum wspomnianego wcześniej postu z trzynastego. Czasu nie maiłam wiele, doliczając pracę, domowe i opowijskie obowiązki :)

    O bohaterach: Miriam miała być zwykłą, nieprzebojową, przeciętną dziewczyną ze zwykłego, przeciętnego domu. Nie znała ojca, ale relacje z matą były dobre. Wyznanie matki i nagła śmierć miało zasiać zamęt w jej umyśle.
    Hubert, mężczyzna z wyższej półki, miał być zaradnym, inteligentnym facetem z uprzedzeniami rasowymi wpojonymi przez przodka i mocno się tego trzymający. Celowo wplatałam wątki rasistowskie w formie niewinnych żartów, które miały naprowadzić czytelnika na właściwe tory, ale na bohaterce nie miały robić większego wrażenia: miłość, zapatrzenie i zupełna nieświadomość, że ktokolwiek mógłby jej zarzucić nieczystość rasową.
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Ucięło oczywiście :(
  • KarolaKorman 12.02.2017
    O dziedziczeniu: tu trzymałam się wspomnianego wpisu, że odpowiednie ku temu warunki mogą mieć wielki wpływ. Dlatego też bohaterka długo żałuje, że krzywdzi męża, obwinia siebie. Dopiero pod wpływem strachu o syna i w ,,odpowiednich warunkach'' decyduje się na taki czyn.
    I epilog: Można go rozumieć dwojako, a nawet wielorako. Taki był mój zamysł. Śmiech kobiety może mieć różne podłoże. Jeden może wywnioskować, że to szczęście ,,to teraz ja im pokażę'', inny pomyśleć zwariowała do reszty, o czym bohaterka wspomina wcześniej. Pozwoliłam sobie zostawić otwartą furtkę, bo może kiedyś dopiszę na przykład horror o nocnych koszmarach, straszących ja duchach i cieniach lasu ha, ha :)
    Pięknie dziękuję za poświęcony czas i miły komentarz. Jest to dla mnie ogromna radość i nagroda, za mój wysiłek :)
  • Adam T 12.02.2017
    Nie uważam zakończenia za optymistyczne, zważywszy na fakt, że prawda (jak mówiła matka bohaterki) rędzej czy później musi wyjść na jaw. Pomijam raka, który również może stać się swego rodzaju dziedzictwem. Ciekawe też, co faktycznie wyrośnie z Jaśka, spędzającego większość życia z ojcem psychopatą? Materiał na konkretną powieść, tu też zresztą można byłoby spokojnie całość rozbudować do formatu książki, ale wiem, że nie o to chodziło. Akcja pędzi strasznie szybko, co jest ogromnym plusem, poza tym jest przecież bitwa. Reasunując przydługi wywód, napisałaś coś, co chętnie kupiłbym, gdyby leżało na półce w księgarni. Jedyne, co mnie dziwi to dość rozbudowany fragment o pewnym amerykańskim programie, nie zapłacą mi nigdy za reklamę, więc jego nazwy nie wymienię. Ech, znów się rozpisałem, ale to przez Ciebie :)) Dokładnie przez Twoją opowieść, która budzi tyle emocji i myśli :))
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Adam, poniższy komentarz jest odpowiedzią na twoje wątpliwości :)
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Ta część o programie, to celowo wstawiony fragment. Miał pokazać, że dziewczyna próbuje totalnie odciąć się od rzeczywistości. Wybiera program, gdzie śmieje się i płacze z uczestnikami. Nie mówi o tym wprost, ale tak wyładowuje własne napięcie. Porównuje ludzi. Tu przykład pięknej Amandy, która kojarzy się jej z pielęgniarką z filmu ,,Lot nad kukułczym gniazdem.'' Tamta nie jest obwiana dobrym skojarzeniem. Patrzy na niewzruszonego Simona i dostrzega, że jednak ktoś go złamał i chłopak się popłakał. Siebie porównuje do uczestników: odwrotności Anrew'a, który swym wyglądem przypomina diabła, ma długie czarne włosy, wymalowane na czarno oczy i można się go wystraszyć, a śpiewa jak anioł. Wiem, nie każdy ogląda takie programy i musiałby odtworzyć choćby fragment, by wiedzieć o co chodzi, ale nie chciałam się tak bardzo na ten temat rozpisywać (ja patrzyłam jej przez ramię i oglądałam wspomniane momenty na ekranie). Drugą uczestniczką jest Grace, dwunastolatka śpiewająca (własne kompozycje) o poszukiwaniu własnej drogi życia i o tym, że nie poddaje się obelgom i przykrym słowom skierowanym w jej kierunku. Mogłam o tym wspomnieć, moja wina, byłoby jaśniejsze dla czytelnika. Cieszę się, że ty o tym wspomniałeś i mogłam wyjaśnić.
    Tu jeszcze o tym pesymistycznym zakończeniu. Jak już wcześniej wspomniałam, każdy może odnieść się do niego według własnych odczuć.
    Adam, wracając do całości, starałam się w każdej z części zawrzeć coś, co miało odzwierciedlenie w dalszej części. Choćby przebiśniegi i bezdomne ślimaki, a nawet tak często wspominane spodnie z naszytymi kwiatkami. Nie chciałam natomiast mocno podkreślać przekonania Huberta o eugenice. Uważam, że to, co napisałam i tak zobrazowało go wystarczająco.
    Ucieszyło mnie stwierdzenie, że kupiłbyś moją książkę, podejrzewam, że niedoczekanie :) Ja jednak wolałabym zobaczyć to jako film i porównać, czy wyobraźnia czytającego pokrywa się z moją, ale to też zaliczam do niemożliwych tego świata :)
    Dziękuję Ci serdecznie za czas poświęcony na przeczytanie i cieszę się, że wywołało emocje.
    Pozdrawiam :)
  • Adam T 12.02.2017
    Przyznam, że również pomyślałem o filmie, bo opowieść jest bardzo filmowa, ze względu choćby na tempo, większość treści to w zasadzie akcja, dialog, z którego czytelnik (konkretnie ja) wyciąga własne wniski na temat bohaterów i tego, co mają w środku. Jedyne, co mnie martwi to to, że w filmie musiano by z wielu scen zrezygnować, oglądając ugrzecznione historie opowiadane w kinie, mam wrażenie, że Twoja opowieść straciłaby cały, dla mnie bardzo pociągające, brud, brutalność, sceny na granicy pornografii. Dla mnie to atuty, dla światka filmowego - zawężenie targetu i małe wpływy. Szkoda, że na stosy copywritingowych gówienek znajduje się kasę, a ciekawe, bogate opowieści giną w szufladach. Również pozdrawiam :))
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Adam, ty mi dzisiaj tyle miodu na serce wylałeś, że ściągnę na siebie jakiś rój :))))
    To prawda, że mało jest teraz ciekawych polskich filmów. Do tego, co mnie wyjątkowo przeszkadza w ich oglądaniu jest bardzo słaba jakość dźwięku i często przez to rezygnuję. W tym przypadku nie mamy się jednak o co martwić, bo moje teksty już na starcie są na przegranej pozycji :)
    Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa :)
  • Specific_girl 12.02.2017
    Jak zawsze, dotrwałam do końca i mam, również jak zawsze, smutek, że on już,tak szybko nastał...
    Cóż, wstrząsająca historia, która tragicznie się zaczynając, zakończyła się również tragicznie, a wszystko z powodu tego, co odziedziczyliśmy po swojej rodzinie a czego nie odczuwaliśy. Jakby nie był, kazdy z nas wstydzi się kogoś z rodziny, ale jej się nie wybiera, z niej się poo prostu pochodzi, a to, kim jesteśmy, kim się staniemy wybieramy sami, a nei ktoś za nas, ale niektórzy ludzie nie potrafią tego zrozumieć i bycie innym, choć innym się nie jest, jest jakby wpisane w nasz charakter. Jezli miałeś rodzicow alkoholikow, to automatycznie uważają, ze ty te ż nim bedziesz, a to wcale nie prawda, ale przetlumaczyć innym....
    Jak zawse zostawię , bo tekst jest przepełniony emocjmi, a, że zostawiałam krótkie komentarze, to tylo dlatego, że nie chciałam przerywać sobie czytania.
    wielkie pięć :)
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Dziękuję, że przeczytałaś całość, pędziłaś jak strzała :) Cieszę się, że mogłam umilić ci dzień moją opowieścią, pozdrawiam :)
  • Karawan 12.02.2017
    Jest tak dobrze napisane, ze podejrzewam, ze gdybyś co drugie zdanie wstawiła też byłoby znakomite. Dobrze, że na to nie wpadłaś, bo byłoby kolejne (Ewoile) znakomite w bitwie. 5! ;)
  • KarolaKorman 12.02.2017
    Karawan, pięknie dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam :)
  • illibro 13.02.2017
    No pięknie mnie wciągnęłaś w świat Miriam. Aż szkoda, że to już się skończyło. No właśnie, kim jesteśmy? Po kim dziedziczymy i co? Fenomenalna opowieść, taka trochę fatalistyczna. Jestem ciekaw czy ten ksiądz, co stwierdził, że Miriam jest Żydówką, miał rację. Od niego się wszystko zaczęło. Michał to spotęgował utwierdzając H. w przekonaniu, że Jaś też jest Żydem. Będzie cześć druga? Losy Jasia na przykład?

    Ode mnie owacje na stojąco za to opowiadanie. Wyobrażam sobie, jak czytam to w wersji papierowej oprawionej w ładną okładkę. Wtedy nie mógłbym dać co prawda komentarza, ale... i tak sobie wyobrażam. Jeszcze pewnie dużo wniosków pewnie mi się nasunie i refleksji. Póki co, jestem pod wrażeniem. Ocena wiadoma,chociaż piątka to za mało. Super! Super! Super!

    Ps. Skąd wytrzasnęłaś takie lekkie pióro? :)
  • KarolaKorman 13.02.2017
    Z dziedziczeniem u Semitów jest tak, że dziedziczy się po matce, nie jak w wielu innych religiach czy klanach po ,,mieczu'' czyli po mężczyźnie. Tu tak na prawdę nikt z wierzących i wyznających Judaizm nie uznałby tego dziedziczenia, bo bohaterka nie była praktykująca, a to ma ogromną rolę. Podpieram się wiedzą Internetową, bo przed napisaniem tego opowiadania, nie miałam o tym pojęcia. Ksiądz zasiał ziarenko wątpliwości i niezgody, a Hubert to łyknął jak pelikan.
    Może kiedyś najdzie mnie ochota i wena, by stworzyć jakąś dalszą część, dlatego zostawiłam sobie takie otwarte zakończenie. Po ostatnim zdaniu, celowo napisanym, może się zdarzyć wszystko. Miriam może pójść w stronę bogactwa i trwonić go na przykład na lewo i prawo, może mieć wielkie wyrzuty sumienia i odbije się to na jej zdrowiu psychicznym i byłby to kolejny punkt do kolekcji przy dziedziczeniu albo coś tam jeszcze innego. Na ten moment muszę w wolnej chwili poprawić literówki, bo jest ich sporo.
    Dziękuję za owacje na stojąco, to dla mnie wielka nagroda za poświęcony czas :)
    Ps. Z szuflady ha, ha :)
  • Zoliborczyk 14.02.2017
    Tekst trzyma pewien poziom ponad przeciętną na tym portalu, ale niezbyt mnie wciąga. Rozumiem, że to zakończenie większej całości, ale nie zachęca do czytania poprzednich kawałków. Sztuka, która nie fascynuje w jakikolwiek sposób jest tylko rzemiosłem. Nie widzę w tym ani głębszych namiętności, ani problemów, taka widokówka z wakacji, niby wszystko gra, tylko dokucza wrażenie, że jest to coś bez znaczenia.
  • KarolaKorman 14.02.2017
    To prawda, trafiłeś, na ostatnią, być może bezpłciową, część większej całości i rozumiem, że mogła się nie spodobać, pozdrawiam :)
  • Amy 16.02.2017
    Przeczytałam już wczoraj, ale że byłam troche zmęczona, nie zostawiłam komentarza. No cóż, teraz nadrabiam zaległości :) Zrobiło mi się tak... smutno? jak to przeczytałam... Nie wiem czy to dobre określenie. Po prostu uważam, że to straszne, że takie historie dzieją się naprawdę, że może nawet moja sąsiadka, może moja najlepsza przyjaciółka, może ja kiedyś... Naprawdę świetnie przedstawione. Wstawka z "Mam talent" moim zdaniem bardzo udana. :) W ogóle to uwielbiam Twoje opisy przyrody, wnętrz, przedmiotów... Świetne są po prostu. Huberta nie żałuję, jakoś nie potrafię... A Miriam... Nie zasłużyła na taki los, to prawda. Najbardziej szkoda mi Jaśka, ale myślę, że w przyszłości nie musiałby być mordercą. Jeszcze raz dzięki za tekst. :)
  • KarolaKorman 17.02.2017
    Bardzo się cieszę, że przeczytałaś i że naszły Cię takie refleksje, czyli wzbudziło emocje, a to dla mnie sukces. Dziękuję, Amy, za poświęcony czas i miłe słowa w komentarzu, błędy oczywiście będę eliminować. Pozdrawiam serdecznie :)
  • alex 04.03.2017
    Karola. Przeczytałem wszystko. Zaczełaś o Bruno a zakończyłaś o Hubercie. Wszystko, znaczy całość na opowi, bez wierszy. Te początkowe czytałem. Masz ciepłe recenzje. Ja dodam od siebie tak. Można kochać autora i nie kochać dzieła. Można nie kochać autora i kochać dzieło. Można kochać autora i kochać dzieło. Jest jeszcze ostatnie opcja. Ale taki ktoś nie powinien otwierać tej strony (opowi.pl). Albo lepiej komputera. Tylko coś tam napisałaś, że jesteś na przegranej. Niech cię ręka Boska broni tak pisać.
  • KarolaKorman 06.03.2017
    Dziękuję pięknie za miłe słowa :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania