Wilk -Rozdział I

- Weronika, kiedy przyjedziecie? - zapytała moja młodsza siostra, Iga.

Westchnęłam ciężko, nie miałyśmy z mamą w planach wracać do domu, nie w tym roku. Byłyśmy w Australii już dwa miesiące, mama prowadziła tutaj badania naukowe, pierwszy raz pozwoliła mi pojechać ze sobą. Teraz w Polsce był jesień, początek listopada, chodniki pokryły się złotymi dywanami, a u nas wszystko kwitło.

- Nie wiem -uśmiechnęłam się smutno do siostry. -Mama ma tu dużo pracy.

-Tata za tobą tęskni -powiedziała smutno. - A ty?

Mój ojciec zawsze musiał mnie kontrolować , zawsze musiał wszystko wiedzieć. Jeszcze jedna ważna informacja, wywodzimy się ze starożytnego plemienia wilków. Uważam, że to obrzydliwie i przemieniające nas również duchowo w zwierzęta, zgodnie z tradycją miałam się przemienić w swoje szesnaste urodziny, czyli dzisiaj. Dlatego uciekłam od tradycji i ojca z matką do Australii.

Przez cały dzień szykowałam się do przemiany, a raczej jak jej zapobiec, mama znalazła nawet zielarkę, która podobno ma coś co ma zabić we mnie wilka.

- Pewnie, że za nim tęsknie -rozejrzałam się po pokoju. - Jest tam z tobą?

-Kapie się -powiedziała konspiracyjnym tonem -spotyka się dzisiaj ze swoją przyjaciółką.

-Przyjaciółką? -zaczęłam nabierać podejrzeń.

- Głuptasku, myślisz, że nas zostawi? -roześmiała się perliście. -Powiedział, że ja i ty jesteśmy jego księżniczkami.

- A mama? -mój głos nabierał wzburzenia.

-Mama zawsze nią była -oznajmił wchodząc do kuchni.

Miał na sobie tylko spodnie i ręcznik przewieszony na szyi, jego czarne loki były mokre.

-Jak tam u ciebie, kochanie? -zapytał podchodząc do blatu stołu.

Przełknęłam gulę narastającą w gardle.

-W porządku...jest inaczej niż w domu...

-W każdej chwili możesz wrócić -zapewnił gorliwie. -Byłem przeciwnym twojemu wyjazdowi w czasie przemiany, ale mama się uparła. Pamiętaj, że...

-Tato! -wzniosłam oczy do nieba. -Powtarzałeś mi to sto razy, pamiętam, dam sobie radę.

-Kocham cię, Weroniko -uśmiechnął się ciepło.

-Ja was też, mała -zwróciłam się do siostry -jak wrócę zrobię z tobą porządek.

Jadwiga zachichotała i podskoczyła na swoim krześle. Spojrzałam na zegarek w ich kuchni.

-Spóźnisz się do szkoły, zobaczymy się później -pożegnałam się i wyłączyłam komputer.

Tęskniłam za nimi, za domem, za rodziną, ale ja nie chciałam być tak jak oni, zwierzęciem. Tylko tutaj miałam szanse by temu zapobiec, moja jedyna szansa na szczęśliwe życie, nie mogłam tego zaprzepaścić. U znajomej zielarki mamy miałyśmy się stawić o dwudziestej drugiej. Byłyśmy pewne, że kiedy ojciec się o tym dowie będzie wściekły, ale mama była skłonna mu się przeciwstawić, dla mnie. Usiadłam na wąskiej kanapie i włączyłam telewizor, tępo patrzyłam się w ekran, nic nie rozumiałam, ale to lepsze niż martwa cisza, która towarzyszyła mi tu od dwóch miesięcy. Moje serce z godziny na godzinę biło coraz mocnie, nie chciałam stać się potworem. Łza spłynęła mi po policzku, tak strasznie się bałam.

Wpół do dwudziestej drugiej rozległ się dźwięk przekręcania klucza w zamku, zerwałam się na równe nogi.

-Weronika, jesteś tutaj? -zawołała w progu mama.

-Jestem -odpowiedziałam i podeszłam do niej. -Kupiłaś coś na kolację? Umieram z głodu.

-Miło mi to słyszeć -uśmiechnęła się -wilk ci służy.

Mój dobry humor natychmiast prysł.

-Dzwonił tata -oznajmiłam -umówił się dzisiaj ze swoją przyjaciółką.

Powiedziałam to jej by ją zdenerwować, byłam zła, że wspomniała o tym potworze.

-Dobrze -uśmiechnęła się z trudem -może się widywać z kim chce.

-Zadzwonisz do nich?

- Po co? - zdziwiła się. -Tata wychodzi a Iga będzie u dziadków.

Prychnęłam zirytowana i usiadłam przy stole.

-Możemy już jeść?

Mama powiedziała coś po cichu i położyła produkty na stole, z apetytem posmarowałam chleb i zabrałam się do jedzenia. Jadłyśmy w milczeniu, ale czułam się obserwowana, jakby ktoś cały czas wpatrywał się we mnie i zapamiętywał to co robię.

To było straszne.

-Powinnyśmy jechać, to godzina drogi stąd -odezwała się po krótkim czasie.

Wstałam od stołu, nogi miałam jak z waty, teraz zupełnie nie wiedziałam czego chciałam. Jakaś część mnie podpowiadała mi, że nie powinnam zabijać w sobie wilka. Wyszłam z domu i wsiadłam do starej ,niebieskiej, zardzewiałej furgonetki, kiedy obydwie zapięłyśmy pasy, auto ruszyło.

Jechałyśmy w milczeniu, na szosie nie było żadnego innego pojazdu. Rozsiadłam się wygodniej w fotelu i starłam się myśleć o czymś pozytywnym. Chciałam zapomnieć,że zawiodę ojca, będzie wściekły.

-Daleko jeszcze? -zapytałam po jakimś czasie.

-10 kilometrów -odpowiedziała z uśmiechem -nie denerwuj się, będzie dobrze.

Mama nagle wcisnęła hamulec, coś stało na drodze, było pokryte futrem i lekko przygarbione.

-Mamo! -wrzasnęłam przerażona, kiedy ruszyło w naszą stronę.

Auto jechało tyłem, zwierzę zawarczało i wskoczyła na maskę samochodu. Łapą przebiło dach i pazurami przejechało po twarzy mamy, pozostały tam krwawe ślady. Ze stacyjki wyciągnęłam mały scyzoryk i wbiłam w ciało, zniknęło. Odetchnęłam głęboko, poczułyśmy kolejne uderzenie, potwór pchał nas na krawędź urwiska.

-Mamo! -krzyknęłam histerycznie, złapała mnie za rękę i pocałowała.

Obydwie miałyśmy łzy w oczach, auto zawisło nad przepaścią, zakołysało się niespokojnie, runęło. Wrzasnęłam przerażona i uderzyłam głową w szybę, potem była tylko ciemność.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Nullcx 20.10.2016
    Ciekawe ;) 5/5
  • NataliaO 20.10.2016
    Zapowiada się ciekawie ; 5 :)
  • Perzigon69 21.10.2016
    Cieszę się, nie nie ma błędów, bo ostatnio jestem bardzo wrażliwa na nie xD Akcja szybko się rozkręca, więc punkt dla ciebie, bo nie lubię czytać rozjebów, mówiąc kolokwialnie. Czekam z niecierpliwością na nexta :)
  • katharina182 21.10.2016
    Zaczyna sie ciekawie i zgadzam sie z Perzigon69, akcja szybko sie rozkreca, tym bardziej przyjemnie sie czyta. Zostawiam 5
  • Miss Grey 09.11.2016
    Akcja się nie ciągnie tylko idzie do przodu. (to plus) Jeszcze nie zabrałam się za kolejne części, ale mam nadzieję, że w każdej będzie coś nowego. I ta Australia... mam sentyment, trochę się tam przesiedziało więc tym bardziej będę obserwować :)
  • AndreaR 09.11.2016
    Strasznie zgrzyta to zdanie: '"Ze stacyjki wyciągnęłam mały scyzoryk i wbiłam w ciało, zniknęło. " Brzmi tak, jakby w stacyjce zamiast kluczyka tkwił scyzoryk, wbiła je w swoje ciało, lub jakies zwłoki i te (zwłoki, ciało) - wyparowały. Uporządkowałabym to. Poza tym , dobrze sie czyta.:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania