Poprzednie częściWilk -Rozdział I

Wilk -Rozdział III

Na dworze wiał silny wiatr i padał deszcz, zadrżałam miałam na sobie tylko podkoszulkę na ramiączkach i spodnie dresowe. Ruszyłam wgłąb lasu, chciałam być sama, zdawałam sobie sprawę z tego co powiedziałam, ojciec mnie znienawidzi.

Znienawidzi. Znienawidzi. Znienawidzi!

Ta myśl cały czas byłą w mojej głowie, jęknęłam i rzuciłam się biegiem przed siebie. Chciałam uciec jak najdalej stąd, jak najdalej od moich myśli, uciec od samej siebie. Biegłam pomiędzy drzewami, przeskoczyłam stary strumień i zatrzymałam się na skraju polany, ukucłam przy jednym z drzew. Spojrzałam w niebo, które płakało razem ze mną. Czułam się taka mała, bezradna, byłam opuszczona przez wszystkich. Objęłam nogi ramionami i patrzyłam przez dłuższy czas przed siebie, o niczym nie myślałam, po prostu byłam. Kiedy płaczemy nadchodzi okres, w którym łzy wysychają i ogarnia nas przedziwny spokój, tak jakby rozbite kawałki serca znów łączyły się w całość.

- Weronika - podskoczyłam, gdy usłyszałam nad sobą głos Gabriela. - Pomyślałem, że chciałabyś stąd uciec.

- Jak uciec? - spojrzałam na niego zdziwiona. - Co na to mój ojciec, wykluczy cię ze stada.

Udał, że rozważa moje słowa.

- Zaryzykuję - uśmiechnął się słodko. - To jak idziesz ze mną?

Powoli wstałam z ziemi i zagryzłam warkę, zawsze tak robiłam, gdy się zastanawiałam.

- Swoją drogą - zauważył - świetny strój na ucieczkę, weź mój płaszcz.

Płaszcz był na mnie zdecydowanie za duży, ale jaki był ciepły. Podałam mu rękę i ruszyłam za nim, poprowadził mnie do swojego samochodu. Siedząc w aucie zapięłam pasy i rozsiadłam się wygodnie w fotelu. Gabriel uśmiechnął się drapieżnie i wcisnął pedał gazu.

- Dokąd jedziemy? -zapytałam ciekawie.

- Zobaczysz - spojrzał na mnie - to niespodzianka.

Zapatrzyłam się przez okno, ulewa na dworze oddawała mój nastrój. Las z obydwu stron był tak gęsty, że nie docierało tam blade światło pochmurnego dnia. Widok zaczął się zmieniać, przez mgłę dostrzegłam zarysy gór. One zawsze wywoływały u mnie uśmiech, Gabriel spojrzał na mnie ukradkiem. Wiedział, że trafił w dziesiątkę. Góry przypominały mi gigantów, którzy w milczeniu obserwują świat.

Ogarnęło mnie poczucie senności, oparłam głowę o zagłębienie fotela.

- Znowu to robisz - zauważyłam z cieniem uśmiechu.

- Stare przyzwyczajenie - odpowiedział - wilki się nie zmieniają.

- Zauważyłam - zażartowałam - porywasz biedne dziewczyny i kto wie co się z nimi potem dzieje.

- Tylko te, które płaczą - powiedział poważnym tonem - nie mogę znieść czyiś łez.

Obydwoje roześmialiśmy się i na chwilę zapomniałam o dzisiejszych wydarzeniach.

- Daleko jeszcze ? - poruszyłam się niecierpliwe w fotelu.

- Już prawie jesteśmy - uspokoił mnie.

Ta wycieczka wydawała mi się zmierzać w złym kierunku, nawet nie wiedziałam dlaczego, po prostu miałam takie przeczucie.

- Teraz zaczynasz się bać? - był rozbawiony tą sytuacją.

- Nie - odsunęłam się od Gabriela.

Jaka ja byłam głupia, że wsiadłam do samochodu. Co ja sobie myślałam?

Zatrzymał samochód i wysiadł, otworzył drzwi od strony pasażera, niechętnie stanęłam pośrodku drzew.

- To zabawne - szepnął tuż przy moim uchu - bo twoje serce bije jak u zająca.

- Stare wilki - odgryzłam się -podobno dostają pomieszania zmysłów, chyba nadszedł twój czas.

Gabriel zaczął skradać się do mnie ja k drapieżnik do swojej ofiary, śledziłam każdy jego ruch. Moje ludzkie zmysły stały się zmysłami wilka. Mężczyzna skoczył na mnie, ale ja już byłam zwierzęciem, to ja będę łowcą. I tak staliśmy na polanie, dwa drapieżniki chodzące w kółko. Ostrzegawczo odsłoniłam kły, moje serce łomotało jak szalone, nie wiedziałam co chciał zrobić Gabriel. Niespodziewanie wilk znów przemienił się w człowieka i patrzył na mnie z uśmiechem zadowolenie. Zdezorientowana zmieniłam postać i staliśmy mierząc się wzajemnie wzrokiem.

- Brawo! - zaśmiał się Gabriel.

Patrzyłam na niego jak na wariata, co on wyrabiał.

- Odwieź mnie do domu - warknęłam. - Jesteś nienormalny!

- Chciałem ci pomóc - usprawiedliwiał się. - nie wiesz czego chcesz.

- Dalej nie wiem - wykrzyknęłam.

- Ja wiem - powiedział.

- Tak? -spojrzałam na niego z kpiną.

- Kocham cię - obdarzył mnie swoim uśmiechem.

Odwróciłam się kiedy usłyszałam szelest za sobą. Jakiś człowiek z pistoletem mierzył do Gabriela, mężczyzna przyciągnął mnie do siebie.

- Czego chcesz? - zapytał cicho mężczyznę.

- Niczego od ciebie nie chcę - odpowiedział tamten -jesteś potworem. - Wystrzelił. Raz. Drugi. Trzeci. Czwarty.

Gabriel upadł na ziemię cały we krwi, wrzasnęłam przerażona i uklękłam obok niego. Krztusił się krwią, ostatkiem sił chwycił moja rękę i pocałował.

- Nie - oznajmiłam przez łzy - nie zgadzam się.

- Za... późno... - wycharczał z trudem.

Spojrzałam w niebo. Pełnia. Wilk jeśli obdarzy kogoś pocałunkiem w czasie pełni jest z nim związany na wieki, ale w takich przypadkach jak ten uleczy każdą ranę.

- Będziesz tego żałował - ostrzegłam i pocałowałam go.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Dimitria 06.11.2016
    Fajne jest to, że nadajesz tej historii takiej oryginalności jak np z tym pocałunkiem podczas pełni :)
    Ogólnie bardzo mi się podoba i biorę sie za poprzednie części, a tutaj zostawiam 5
  • Katrina 06.11.2016
    Dzięki☺
  • Adam T 06.11.2016
    Podobało mi się. Niesamowite i jednocześnie romantyczne. Czytałem z zainteresowaniem choć temat nie do końca "mój":) Kapitalny trzeci akapit. Daję mocne 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania