Poprzednie częściWilk -Rozdział I

Wilk - Rozdział X

Każdy dzień miał dla mnie szaro - bury kolor, bez Gabriela moje życie przestało mieć sens. Moja przyjaciółka starała się zrobić wszystko bym zapomniała o tym jak go nazwała " jadowitym gburze", codziennie po szkole szłyśmy do miasta na koktajl do naszej ulubionej kawiarenki ( prowadzoną przez moją babcię) później zależnie od humorów na łyżwy lub do kina. Starałam się o nim nie myśleć nie dzwoniłam do niego, nie pisałam, sama nie wiedziałam, czy bardziej boli mnie to, że się ze mną nie kontaktuje, czy to, że mnie zdradził.

Kiedy tylko Rozalia uwalniała mnie od swojego towarzystwa, co nie następowało szybko, zachowywałam się jak robot. Wszystkie czynności w domu wykonywałam mechanicznie, od odgrzania obiady do położenia siostry spać (tata jako policjant często wracał późno do domu). Dzisiaj była z nami babcia, która zapewniała nam posiłki od popołudnia do rana, miała tutaj przygotowany swój pokój, z którego pod nieobecność taty korzystała. Mężczyzna uprzedził ją, że prawdopodobnie nie wróci na noc, wiedział, że staruszka przyleci na skrzydłach do swoich "małych wnuczek". Przy każdej rozmowie wspominała o swoich biednych sierotkach, mówiła tak o nas jak myślała, że nie słyszymy.

Ukryłam się w swoim pokoju, udając, że odrabiam pracę domową co rusz ocierając łzy wierzchem dłoni. Podskoczyłam, kiedy babcia bez pukania weszła do środka.

- Weronika, zrobiłam kakao, zejdziesz na dół?

Fantastycznie, wzniosłam oczy ku niebu i skinęłam głową, wyszłam za staruszką z pokoju. Iga już siedziała przy stole i sączyła kakao, wokół ust pozostały jej ciemne wąsy od napoju.

- Jak tam, żarłoczku? - zagadnęłam wesoło.

- W porządku - powiedziała cicho - a ty czemu jesteś smutna?

Mała wszystko zauważała, wiedziała, gdy coś mnie trapiło lub, gdy byłam podekscytowana.

- Ktoś sprawił mnie zawiódł - uśmiechnęłam się smutno.

- Gabriel? - dociekała.

Widziałam, że babci przysłuchiwała się naszej rozmowie ciekawa jej dalszego ciągu.

- Tak, Gabriel - przytaknęłam.

- A kiedy przestaniesz się na niego smucić?

Roześmiałam się słysząc to dziecinne pytanie, Jadwiga była bardzo bystra jak na swój wiek, jednak nie rozumiała, że pewne rzeczy bolą tak, że próbując o nich zapomnieć wbijamy sobie cierń w serce.

- Nie wiem - odpowiedziałam po chwili - za jakiś czas, może dziś, może za miesiąc.

Może za rok, albo nigdy, dodałam w myślach, wolałam nie mówić o tym siostrze.

Ktoś zadzwonił do drzwi, babcia poszła by otworzyć i wróciła z oniemiałym wyrazem twarzy.

- O wilku mowa -oznajmiła głucho.

W progu rzeczywiście stał Gabriel, wyglądał jakby dopiero co wybiegł ze szpitala, był w lekarskim fartuchu, miał stetoskop a jego włosy były w wielkim nieładzie.

- Weronika musisz mnie wysłuchać - powiedział stanowczo.

On po tym wszystkim śmie mi jeszcze rozkazywać? Moje policzki zapłonęły z oburzenia i chciałam jakoś odszczekać, ale nie dał mi do tego szansy, bo po prostu wziął mnie w ramiona i wyniósł na ganek. Śnieg zacinał ze wszystkich stron a ja byłam na boso, mężczyzna patrzył na mnie w milczeniu.

- Co ty sobie wyobrażasz? - zaatakowałam go.

- Cii.... - poprosił mnie - daj mi mówić za pół godziny mam operację.

Zamilkłam posłusznie i wpatrywałam się w niego gotowa by w każdej chwili wybuchnąć. Z jednej strony tak bardzo chciałam go przytulić , a z drugiej byłam na niego tak wściekła, nie mogłam zapomnieć tego co mi zrobił.

- Popełniłem błąd - przyznał się ze skruchą w głosie - powinienem był co to wszystko wytłumaczyć. Nie dziwę ci się, że uważasz, iż zdradziłem cię, ale...

- Chcesz się tłumaczyć - zaatakowałam go - masz wyrzuty sumienia, ty jadowity gburze?!

Patrzył na mnie zdziwiony, pewnie zastanawiał się nad wyzwiskiem, którym go obrzuciłam, nie przyszło mi nic do głowy niż określenie Rozalii. Nawet nie zabrzmiało tak źle, prawda?

Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale rozmyślił się i patrzył na mnie jakby chciał zapamiętać każdy szczegół mojej twarzy.

- To co usłyszałaś nie oznacza, ze przyciągasz kłopoty to dar - zapewnił. - Jeśli ty przyciągasz tego potwora możesz też go namierzysz, możesz uratować tamte dziewczyny, nie chcesz tego?

Moje oczy zalśniły od łez, teraz już nie wiedziałam co o tym wszystkim mam myśleć.

- Operacja - przypomniałam mu - powinieneś iść.

- Wiem - powiedział smutno - ale nie mogę.

W jego oczach widziałam ból i smutek, nie chciał bym go odtrącała, ale nie mogłam zrobić niczego innego, nie dzisiaj.

- Kocham cię, Weroniko - chwycił mój pukiel w palce.

Moje serce zabiło mocniej, mój rozum natychmiast je uspokoił. Miałam mętlik w głowie, nie wiedziałam, czy być zła, czy rzucić mu się na szyję.

- Zadzwonię do ciebie - obiecałam i zatrzasnęłam mu drzwi przed oczami.

Wróciłam do stołu i sięgnęłam po kubek, ręce mi się trzęsły. Udawałam, że nie widzę krytycznego spojrzenia babci, oczy znów zaczynały zachodzić mi łzami, zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do siebie z płaczem rzuciłam się na łóżko.

Nie mogę wiecznie się na niego wściekać, muszę mu kiedyś wybaczyć.

Stęknęłam bezsilnie, myśl, Weronika, myśl. Wszystkie te wydarzenia kołatały mi się po głowie aż zmęczona nie zasnęłam.

 

Dzień w szkole dłużył mi się niemiłosiernie, Rozalia znudzona oparła głowę na moim ramieniu, siedziałyśmy na ławce przed halą sportową. Wf był ostatnią z ośmiu lekcji w poniedziałek, obydwie szczerze go nienawidziłyśmy. Pod koniec przerwy zadzwonił do mnie tata.

- Weronika - powiedział za nim zdążyłam się odezwać - przyjadę po ciebie, podobno w twojej szkole jest łowca.

- Tutaj - zdziwiłam się - to niemożliwe.

- Nie chodź nigdzie sama - upomniał mnie - i nie rozmawiaj z nikim obcym.

- To jest szkoła - jęknęłam zrezygnowana.

- Weronika !

- Dobrze - westchnęłam.

Zadzwonił dzwonek więc szybko zakończyłam rozmowę, do hali wszedł nauczyciel, który był po pięćdziesiątce i uwielbiał pokazywać swoją władzę. Rozalia szturchnęła mnie i wskazała na Alicję, dziewczynie widocznie imponował nauczyciel, ciekawe co jej odbiło?

Alicja była ukochaną jedynaczką, która notorycznie rozpieszczana przez swoich rodziców. Miała rude włosy i wiecznie wydęte usteczka, nosiła się jak modelka.

- Zwariowała - podsumowałam - kiedyś musiało to nastąpić.

Nauczyciel zagwizdał co oznaczało początek gry, dzisiaj była kolej na koszykówkę. Nasza gra wyglądała co najmniej żałośnie, nie potrafiłyśmy nawet dorzucić do kosza. ktoś rzucił piłkę tak mocno, że ta trafiła w nos Alicję. Odwróciłam się w kierunku, z którego nadleciała piłka, Rozalia. dziewczyna miała szeroko otwarte oczy ze zdziwienia. Na sali zrobiło się zamieszanie, Alicja wybiegła z hali krzywiąc się z bólu, nauczyciel zniknął z moją przyjaciółką. Rzucił mi po drodze bym zobaczyła co z dziewczyną, dlaczego ja, pomyślałam w duchu. Pobiegłam w ślad za nią do łazienki, tak na marginesie przydałby się jej remont, niektóre kafelki poodpadały inne były pomazane.

- Co z tobą? - zapytałam Alicję.

- A jak ma być? - warknęła wściekła - ta wariatka rzuciła we mnie piłką.

- Nie zrobiła tego celowo - broniłam Rozalii.

Alicja odwróciła się gwałtownie i zaczęła na mnie napierać, jakby całkowicie zapomniała o bólu spowodowanym uderzeniem.

- Co ukrywasz, wilczku? - zapytała przymilnie. - By czuć się bardziej ludzka bronisz tamtej wieśniaczki.

- Przestań - cofnęłam się o krok. - O czym ty mówisz?

- Myślisz, że nie wiem kim jesteś? - zaśmiała się chrapliwie. - Jesteś bestią, nie jesteś człowiekiem.

- Co ty sobie ubzdurałaś? - udałam oburzenie. - Jestem człowiekiem tak jak ty.

- Nie udawaj - przyparła mnie do ściany - już stąd nie wyjdziesz, potworze.

Zamierzyła się by mnie uderzyć, ale zdążyłam się uchylić, Alicja trafiła w ścianę.

- Przestań! - krzyknęłam. - Nie chcę zrobić ci krzywdy.

- Ty mi nie, ale ja chcę - złapała mnie za gardło.

Czułam jak brakuje mi powietrza, zamachnęłam się i kopnęłam ją w brzuch, dziewczyna odsunęła się kuląc z bólu. Wybiegłam z łazienki, w pewnym momencie coś oplotło mi nogi i zaczęło palić niemiłosiernie w łydki. Wierzgałam się spanikowana, łańcuch ze srebra wbijał mi się coraz głębiej, z moich oczu płynęły łzy.

- Widzisz - uśmiechnęła się chytrze - mam dowód na to, że jesteś wilkiem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania