Wiosna, Lato, Jesień, Zima <> Część 1
Nastał zimny poranek. Poranna kawa zamieniła się w blok skrzypiącego lodu. Okno nie było zamknięte. Pomruk mrozu wpadał przez szczelinkę otwartego prostokątnego okna wykończonego czarnym drewnem. Przeszedł go dreszcz, włosy na nogach, chodź skryte bawełnianą kołdrą, stanęły na baczność. Jedne z nich chciały uciekać w pogoni za życiem. Wstał, głośnio ziewając i szeroko otwierając swoje pół blade usta. Jego czarne włosy, długie kudły opadły na jego twarz, zakrywając pole widzenia piwnym oczom. Koniuszki włosów podrapały i podrażniły jego mokre oczy. Wysoki, ubrany w czarną koszulkę z napisałem ''I love Paris'' i kratkowane szorty w kolorach, biały-czerwony-czarny. Stopy miał zmarznięte. Mógł, chociaż założyć skarpetki, te, które dostał od jego mamy albo zamknąć to cholerne okno. Pokój wywietrzył się. Przynajmniej nie czuć brzydkiego zapachu wczorajszej pizzy z pieczarkami i spoconych skarpetek sprzed tygodnia. Tym się nie przejął, lecz tym, co widział przez okno. Nim zobaczył ten obraz, światło odbiło się od białego śniegu i błysnęło mu w twarz. Oślepiło to go. Lekko zakrył dłonią oczy i wolno je przetarł. Gdy dwie piwne kulki przyzwyczaiły się do nowego znaczenia świata, wolno opuścił dłoń i lekko otworzył usta ze zdumienia. Różne myśli przelatywały mu przez jego nastoletni móżdżek. Gdy w końcu wybrał jedno z nich, zapytał sam siebie,
'' Co u licha? ''
Widząc ulice swojego niedużego miasteczka osłonięte białą mazią. Cały jego znany obszar, podwórko, plac zabaw znad przeciwka, samochody stojące na ulicy, wszystko pokrywał śnieg. Śnieg, śnieg i śnieg. To chyba ta pora, gdzie Stara Wiosna imieniem Jesień kończy się, umiera i rodzi swojego syna, niezbyt mądrego, impulsywnego, ale wytrwałego. Nazwała go Zima. Pan śniegu i wszechobecnego chłodu. Przynosi nowe temperatury. Nie lubi ciepła, woli zimne klimaty. Nie krzywdzi ludzi. No, chyba że mu podpadną. Dzisiejsza Zima nie wydaje się taka spokojna jak przed laty...
================
Krótka notka.
Ajajaja tak trudno wrócići coś napisać, Brak mi czasu a przede wszystkim weny, weny którą ponoć straciłem ale dąże to zrodzenia nowej. Nazwe ją Nowa Wena, tak jak Jesień nadała je Zimie ;)
P.S. Nie wiem jaka kategoria do tego, jeśli ktoś bedzie chcial skomentować to proszę aby polecił, na jaką kategorię to wrzucić. Pis Joł ;)
Komentarze (9)
Hm, znalazłam dosyć kilka istotnych błędów. Głównie chodzi o przecinki i krótkie zdania, które można by połączyć z kolejnymi przecinkami, zamiast stawiać kropki.
Historia sama w sobie jest całkiem ciekawie napisana, ale te błędy trochę przeszkadzają :c Daję Ci 4 i życzę powodzenia w pisaniu kolejnych części :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania