Wir oczekiwań

Teraz czuję, że gdy piszę „kocham cię”, wołam - ”proszę nie odchodź”.

Czuję się zdesperowana,

przepełniona rozpaczą,

całkiem sama,

pomiędzy polem minowym swoich emocji.

Znowu zabrakło mi gruntu pod nogami.

Moje ciało, zmęczone całą swoją fizycznością, jak magnes zostaje przyciągnięte w stronę łóżka.

A ja cała płonę w dreszczach, ze łzami w oczach, czując gorączkę zlepioną z wszystkich rozczarowań.

Taka jest moc złudnych oczekiwań.

Tkwię w miejscu, w okresie odstawiennym wszystkich emocji, które mnie przepełniały.

Czuję jakbym zaczerpnęła ich za dużo i teraz uderzając z rozpędu głową w mur, rozbiła świat iluzji, równocześnie pękając jak bańka mydlana.

A przecież „żadna logiczna definicja nie pouczy o tym, czym jest prawda”.

Popadamy w nałogi, rozterki, zatracamy się w wirze oczekiwań.

Czujemy, że jesteśmy na szczycie a za godzinę nasz cały dotychczasowy świat może zostać przewartościowany.

Szukamy oparcia i fundamentu.

Próbujemy zanalizować świat zewnętrzny jak Kartezjusz i być niezapomniani jak Horacy.

Chcemy zapisać się w pamięci chociaż jednej osoby, której na nas zależy i która może kiedyś, znowu pojawi się w naszym życiu.

Szukamy wciąż odpowiedzi. a często nie znajdujemy.

Bo to nas przerasta,gdy dowiadujemy się, że jesteśmy za słabi.

A najbardziej jesteśmy wtedy,

kiedy jesteśmy samotni.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania