Poprzednie częściWirus - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Wirus - Rozdział 13.

-Nie możesz się oddalać - tłumaczyła Marlene gdy sprawdzałam sprzęt przed trasą - Hank i ja będziemy cię chronić.

-Marlene, jak już powiedziałam, sama o siebie zadbam. Uwierz mi, tyle lat w obozie pozwoliło mi nauczyć się wielu rzeczy. Potrafię się skradać, walczyć, zabijać...

Po ostatnim słowie nastała cisza. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam dlaczego. Zabijanie nie powinno być tematem, o którym lepiej nie rozmawiać, a wręcz przeciwnie. Każdy musiał liczyć się z tym, że prędzej czy później i jemu przyjdzie walczyć o życie. Tak już po prostu było.

-Wiem, że nie powinnam się tak bardzo o ciebie troszczyć - przyznała. To chyba zabrzmiało trochę wrednie - Ale pochowałam już wielu ludzi. Nie chcę grzebać kolejnych, bliskich mi osób.

 

Spojrzała na mnie. Nie wiedziałam za bardzo wtedy jak mam odpowiedzieć.

-Dam sobie radę. Muszę, Marlene. Robię to dla Samanthy... i innych też - poczułam się naprawdę głupio, że dopiero po chwili to dodałam. Ale tak naprawdę, mówiłam to co czułam - Wierzę, że nadal żyją.

-Znajdziemy ich - zapewniła od razu Marlene kładąc mi rękę na ramieniu.

Skinęłam głową.

-Reszta twoich ludzi wie, że z nami ruszasz?

-Owszem. Dowodzenie przejmie Cliff. To dobry wojownik - zapewniła.

Ponownie skinęłam. Następnie, jak miałam w zwyczaju, zamyśliłam się przez chwilę. Nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że Sam może nie żyć. Musiałam się z tym liczyć, ale... nie, to po prostu niemożliwe.

Marlene jakby wyczuwając moje zatroskanie, wstała z łóżka, i powiedziała:

-Zbierajmy się. Hank już pewnie czeka.

-Jasne - powiedziałam szybko, nałożyłam plecak i wyszłyśmy z pokoju.

Marlene prowadziła nas ciągle schodami w dół. Było tu naprawdę wiele pomieszczeń, mijałyśmy dużo ludzi. Byłam pewna podziwu dla przyjaciółki, że zdołała stworzyć jeszcze większą społeczność niż Boonie.

Boonie... dowiedziałam się wcześniej, że ją zastrzelili. Może to okrutne, że względem kobiety, która tak naprawdę uratowała mi życie, nie czułam zbytniej rozpaczy. Może przez to jaka zimna była? Nie wiem.

Zeszłyśmy do jednego z podziemnych pomieszczeń. Tu już nie było przyjemnie. Marlene popchnęła ciężkie drzwi, a za nimi znajdował się pokój, w którym nie było żadnych mebli, krzeseł. W środku za to czekał Hank oraz człowiek, którego pojmał. Był on przywiązany łańcuchami do uprzęży na suficie, toteż nie stanowił niebezpieczeństwa. Na sobie miał zakrwawiony, czarny płaszcz, a jego twarz była już niesamowicie posiniaczona.

Hank spojrzał na nas ale nie odezwał się. Mówił do nieznajomego:

-To są te kobiety, o których mówiłem. To z nami pójdziesz. Ostrzegam cię jeszcze raz - jeśli tylko spróbujesz wywinąć jakiś numer... - Hank wziął oddech, zacisnął pięść i się zamachnął.

Silne uderzenie trafiło człowieka w usta. Odchylił mimowolnie w głowę i splunął krwią. Hank złapał jego włosy i ustawił głowę tak, by patrzył na niego - To cię zabiję. Przysięgam.

 

Mężczyzna patrzył na Hanka pełen przerażenia. Nie powiedział nic, a jedynie energicznie pokiwał głową. Hank klepnął go jeszcze po policzku z uśmiechem i zabrał się do zwalniania łańcuchów.

Nieznajomy spojrzał błagalnie na mnie i Marlene. W jej oczach nie znalazł pomocy, ale w moich... chyba sama przeraziłam się Hanka.

-Broń gotowa? - spytał zdejmując metalowe opaski na nadgarstkach chłopaka.

-Przy koniach. Pamiętaj, że musimy być oszczędni - wspomniała Marlene.

-Ta, broń palna to ostateczność - wyrecytował niemalże Hank.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Kocwiaczek 06.06.2020
    Brutalnie, ale dużo mniej chaotycznie niż w poprzednich rozdziałach. Dobrze się czytało:)
  • Raven18 06.06.2020
    Dziękuję ;)
  • Shogun 13.06.2020
    Tak to już jest w post-apo przemoc przemoc i przemoc, ale na całe szczęście jest jeszcze coś innego, coś co również pozwala przetrwać i tego trzeba się trzymać.
  • Raven18 13.06.2020
    Nie wolno oddawać się jedynie złu, ale w niektórych momentach trzeba

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania