Wizjer

Ostatnie drzwi szczelne.

Kluczyk w kieszeni

Zmiętolonej koszulki.

Czerwone, wypłowiałe miejsce.

Ciemnia osiągnięta.

 

Niema toń gwiazd.

Z początku głuche,

Mieszające granaty,

Falisty puls czerni.

Zbija się. Ściska.

Przelewa...

 

Pomarszczone palce

Wolno przekręcają

Pierścień powiększający.

 

Tu już kulisty kontur.

Płynie. Zlewa...

W czerni...

Purpurze!

Bieli! Biel!

Biel pulsuje jak inne!

Nie, nie, nie tak. Dysze!

Sprzęga! Zapada w połysk!

To musi!

Musi się skończyć...

 

Niemy błysk zalał obiektyw.

Fala granatu zalała błysk.

Ciemnia przywrócona.

Okulary odwróciły się

Od obiektywu.

Drżące nogi suną do drzwi.

Spocone ręce sięgają kluczyka.

 

Zielona jarzeniówka- Otwarte.

I tak zakończyła się noc.

Tak umarło niewidoczne.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tjeri 16.06.2018
    Zmieniłabym zapis na prozatorski i zrobiłabym z tego utworu poetyzujące drabble. Nawet słów tu prawie idealnie. :)
  • sensol 03.11.2018
    szhit

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania