Wizyta
Dariusz miał problem. Był bardzo nerwowy i nie potrafił się opanować przed przywaleniem komuś pięścią w twarz, co zwykle nie kończyło się najlepiej. Udał się więc po poradę do psychologa.
- Proszę opowiedzieć mi o swoim problemie - powiedział specjalista na wstępie, zaraz po pobraniu zapłaty.
- Wszystko mnie denerwuje. Wczoraj ktoś przeklnął w autobusie, a ja mu przywaliłem, bo myślałem, żę mówi o mojej matce.
- To okropne. A jak układa sie panu w życiu prywatnym?
- Sugeruje pan, że jestem impotentem?
- Nie, ja tylko...
Psycholog został uciszony przez nadlatującą pięść. Wiedział już, że pewnych tematów lepiej nie poruszać.
- Proszę się uspokoić - rzekł zakrwawiony psycholog. - Przejdźmy dalej.
- Jestem spokojny.
- Alfred! Chodź no tu! - zawołał lekarz.
- O co chodzi? - Do pomieszczenia wszedł długowłosy młodzieniec sprawający wrażenie, że jego głowa jest większa od reszty ciała.
- Alfredzie, stań koło tego pana. Wcześniej zdejmij okulary.
- Dlaczego?
- Chyba chcesz wciąż być u nas na stażu?
- Tak, ale...
- To zdejmij okulary i rób co ci mówię.
Stażysta zajął miejsce obok zdenerwowanego pana Dariusza.
- Kontynuujmy - powiedział psycholog. - Widzę, że by rozwiązać ten problem należałoby udać się do czasów dzieciństwa. Jakie były relacje pana z ojcem.
- Nie wiem. To matka mnie urodziła.
- A co z ojcem?
- Pewnie był obecny przy poczęciu. To jego jedyny wkład w całą sprawę.
- Kiepskie relacje z ojcem. To wiele tłumaczy.
- Nie kiepskie, tylko żadne. A co konkretnie?
- Wybuchy złości mogą być wyrazem frustracji emocjonalnej spowodowanej niedowartościowaniem. A co z matką?
- Zostawiła mnie tuż po porodzie. Nawet jej nie pamiętam. Wychowała mnie babcia i dwa koty.
- Teraz widzę dokładniej cały problem. Od jak dawna pan trwa w takim nerwowym stanie?
- Sugeruje pan, że jestem wariatem?
- Nie, ja tylko... Nie mnie, jego! - zawołał specjalista, wskazując na stażystę. Ten jednak widząc co się święci podbiegł do okna i wyskoczył. Nastąpiła chwila nerwowej ciszy, zakończonej odgłosem upadku.
- Nic mu nie będzie. Często tak robi dla relaksu - wydukał psycholog. - Niestety musimy kończyć na dzisiaj. Mam bardzo ważną sprawę do załatwienia. Proszę zażyć te tabletki.
- To tylko kawałek papieru. Jak mam to zażyć?
- Tak, to recepta. Proszę pójść do apteki i dać ją pani za ladą.
- A co to za tabletki?
- Na ból dupy. Proszę już iść.
- Znaczy na hemoroidy?
- Tak, a teraz do zobaczenia następnym razem.
- Czyli kiedy?
- Jak wrócę z urlopu. Ale to będzie bardzo długi urlop.
- Czyli kiedy?
- Za tydzień.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania