Władcy Chaosu

Przez otwarte okno,do pokoju Jurka oprócz chłodnego powiewu świeżego powietrza wpadały grube krople deszczu,który z jakiegoś powodu ucieszył chłopaka.Nigdy nie lubił,gdy padało.Było wtedy zimno,nieprzyjemnie i nie można było spokojnie wyjść na spacer.Jurek lubił spacery,najbardziej ze swoją dziewczyną a od wczoraj narzeczoną.Długo zbierał się,aby ją o to zapytać i choć pierścionek kupił już miesiąc temu wciąż nie był pewny czy wogóle wychodzić z tą propozycją.Oboje byli młodzi,w wieku dwudziestu trzech lat mało kto myśli o całkowitym ustatkowaniu się,ale z nimi było inaczej.Dopóki nie poznał Anieli jego życie składało się z jeżdżenia na kursy,pomocy ojcu w biurze i od czasu do czasu wyskoku na Pyrkon.Gabriel śmiał się,że jest mangozjebem, jednak Jurek nie reagował na zaczepki.Wątpił by jego współlokator wiedział nawet co znaczy to słowo.Niespodziewanie na jednym ze zlotów mających miejsce w 2013 roku poznał ją.Była niską,szczupłą szatynką o orzechowych oczach a na rękach trzymała białego,puchatego kota.Sam nie wiedział jakim cudem znalazł odwagę by do niej podejść.Był z natury introwerykiem-spokojnym,nieśmiałym chłopakiem,który nie wyróżniał się niczym szczególnym a jednak umówiła się z nim i byli ze sobą już trzy lata.Na początku bardzo nie chciał zapoznawać ją z Tymińskim jako że,tamten był nie tylko niewychowany,ale też wypominał na głos wszystkie żenujące sytuacje jakie spotkały Jurka.Najbardziej lubił robić to przy jego znajomych,których chłopak przyprowadzał do mieszkania a,gdy były to dziewczyny Gabriel jechał po całości nie oszczędzając najbardziej poniżających faktów.Jurek zastanawiał się wtedy dlaczego go jeszcze nie wyrzucił na zbity pysk albo nie udusił poduszką podczas snu.Nie rozumiał też dlaczego tak wszyscy lgneli do człowieka o takim podłym charakterze,wręcz uważali go za jakieś pieprzone bóstwo.Co on niby miał w sobie takiego oprócz przystojnej twarzy? Był idiotą to raz.Dwa,był chamem.Trzy,był mendą a słownictwa to chyba uczyły go żule spod monopolowego i na sto procent pierwszym słowem jakiego Gabriel się nauczył było klasyczne ,,kurwa''.Zero klasy,elegancji czy choćby kultury a i tak wszyscy mówili jaki to on nie jest zajebisty.Nie,żeby go nie lubił tylko dosyć często wyprowadzał Jurka z równowagi swoim gadaniem.Ciągle memlał tym jęzorem i przyprowadzał jakiś dziwnych typów z którymi być może odprawiał czarne msze,ale Jurka to już nie interesowało.Jakieś dwa tygodnie temu Tymiński postanowił razem ze swoim przyjacielem wprowadzić się na czas nieokreślony do małego,drewnianego domu znajdującego się gdzieś w lesie przez co Jurek miał całe mieszkanie dla siebie i co dwa dni wpadał do nich zobaczyć czy dom nie wyleciał w powietrze.Mimo roku różnicy między nimi czuł się trochę odpowiedzialny za Gabriela.

Spojrzał na zegarek stojący na szafce a potem westchnął głęboko.Musiał wstać czy chciał tego czy nie a pogoda za oknem sprawiała,iż miał ochotę zostać w łóżku cały dzień.

Zjadł śniadanie czytając w tym samym czasie artykuł o globalnym ocieplaniu następnie przebrał się i napisał wiadomość najpierw do Anieli a potem Gabriela.Była dziewiąta pięć,kiedy wyszedł z kamienicy kierując się w stronę swojego samochodu z paczką w dłoni.

 

***************

 

Leżał na łóżku w bezruchu gapiąc się w sufit na którym jak każdy mógł się spodziewać nie było nic ciekawego.Słyszał jak deszcz uderza w okna i dach,jak zegar tyka a jego pies gryzie jakieś pluszowe gówno.Dzień jak codzień z jedną małą różnicą.Był sam.Nie pierwszy raz.W sumie cały czas był sam niezależnie ile osób go otaczało.Nikt nie potrafił go zrozumieć na tyle,aby mógł się zwierzyć danej osobie.Oni wszyscy byli fałszywi,obłudni,czekający tylko na jego potknięcie.Udawali takich wspaniałych przyjaciół,mówili ,,Przecież wiesz,że zawsze ci pomogę'' ,,Ciebie nie można nie lubić'' ,,Chciałbym być taki jak ty'',ale to wszystko było jednym wielkim bullshitem. Mówili jakimi to są kumplami a tak naprawę obrabiali mu dupę zaraz jak tylko się odwrócił.Myśleli,że nie wie? Oczywiście,w końcu to jeden wielki zwierzyniec do którego on-Gabriel Tymiński-miał zaszczyt należeć.Sami pokazywali mu jak wyglądają ich ,,szczere'' relacje.Gdy to widział zawsze chciało mu się śmiać.Jedyna osoba,którą mógł uważać za podobną do niego samego była Anastazja.Problem w tym,że już jej nie było.Odeszła.Wróciła do swojego świata nudnych jak flaki z olejem ludzi a on leżał tu z butelką piwa i działką kokainy i lampił się w ten sufit jak w jakiś święty artefakt.Za dziesięć dziewiąta.Wszystko było do dupy,ale przynajmniej pogoda okej.Wszystko czego brakowało to pioruny.Jeden porządny,który by walnął w całe to bagno.Na automatycznej sekretarce pojawiło się conajmniej ze sto wiadomości z pytaniami czemu się nie odzywa,gdzie jest,czy będzie na następnym ognisku itp.Nie mogło też zabraknąć tego fałszywego tonu,który miał sugerować,że się o niego martwią.Nikt się o niego nie martwił a on tego nie potrzebował.Nie potrzebował nikogo.

Podniósł się powoli i podszedł do okna.Nie widząc nic ciekawego zrobił rundę góra-dół,a ponieważ tam również nie było nic godnego uwagi wrócił do pokoju.Zamiast jednak usiąść przy biurku i zacząć coś rysować jak miał w zwyczaju w nudne dni usiadł na podłodze.Jego wzrok padł na leżący na parapecie scyzoryk Joachima.Blondyn zostawił go zanim postanowił rzucić się pod pociąg.Gabriel go nie zatrzymywał bo i po co? I tak zrobiłby to nawet,gdyby mu teraz przeszkodził a najzabawniejsze w tym wszystkim było to,że nikt nie wiedział co się stało.Tacy to przyjaciele.Nie zapytali ,,co tam u was'' ,,żyjecie jeszcze?'' ,,co z Joachimem?'' ,,Dlaczego się nie odzywa?'' tylko ,,kiedy jakiś wyjazd?''.Jak on czegoś potrzebował to nigdy nikogo nie było a jak oni to już rzucaj wszystko i leć do nich.Mogą go teraz pocałować w dupę.

Szybko wstał i sięgnął po nóż.Ciekawe jakie będą mieli miny jak już dowiedzą się,że przeniósł się na tamten świat.Wyobraził sobie ten moment i zachichotał.

Golden Retriver podszedł do niego po czym spojrzał na pana pytająco.

Chłopak pogłaskał go uśmiechając się lekko.

-Daj to.-powiedział i powoli odpiął mu obrożę.

Pies nadal patrzył na niego ciemnymi ślepiami,lecz nie ruszył się nawet,gdy brunet lekko szarpnął za brązowy materiał ze złotym kółkiem.

-Dobra psinka.Chodź-zawołał go a pies machając ogonem ruszył za właścicielem.

Chłopak wyjął z szafki słoik z przeźroczystym płynem,który od razu po otworzeniu nalał do miski.Gdy zwierzę zaczęło pić zachęcone on oddalił się do drugiego pokoju.Zdecydowanym ruchem postawił krzesło na środku pokoju a na lampie wyglądającej dość solidnie zawiesił sznurek,który znalazł na strychu przedwczoraj.Stanął na drewnianym stołku jednak zrobił kwaśną minę i zszedł.Niecierpliwie wyrwał kartkę z zeszytu by następnie nabazgrać coś na niej.Kręcąc głową jakby zdenerwowany przykleił ją do ściany taśmą klejącą.Pokiwał głową,patrząc na kartkę zadowolony.Kierując się do pokoju zaczął wiązać włosy w kucyk.Zerknął na psa,który położył się na dywanie a jego oczy powoli się zamykały.Odwrócił wzrok postanawiając się nie zatrzymywać przy nim.Po raz drugi wszedł na stołek i otworzył scyzoryk.Cieszył się,że miał na sobie koszulkę z krótkim rękawem.Przynajmniej nie musiał się męczyć podwijaniem.Nie czekając dłużej przejechał ostrzem od nadgarstka prawie że do łokcia.Powtórzył to na drugiej ręce patrząc jak ciemno-czerwona krew spływa mu po prawie białej skórze i skapuje na podłogę.Wypuścił nóż z dłoni.Chwycił linę i zawiązał sobie sprawnymi ruchami supeł na szyi.Na jego twarzy nie było żadnych emocji,zupełnie jakby teraz był z nich zupełnie wyprany.Odepchnął krzesło jedną nogą a to przewróciło się roznosząc hałas po reszcie pustego domu.

Zegar wiszący w kuchni wskazywał dziewiątą pięć.

 

***********

 

Jurek zamknął drzwi toyoty i popatrzył przymrużonymi oczami na mały dom.Nie chcąc dłużej zostawać na deszczu pobiegł do drzwi,które ku jego zdziwieniu okazały się zamknięte.Przeklinając pod nosem wyciągnął zapasowe klucze a pudełko,które trzymał w ręce chcąc zrobić mu na złość wysuwało się co wkurzało chłopaka jeszcze bardziej.Nie wierzył,że można być aż takim leniem i nawet nie wstać,żeby otworzyć drzwi skoro obydwaj wiedzieli,że ma dziś przyjechać.Pchnął je,kiedy zamek przeskoczył i wszedł do środka.Nie zdjął butów.Nie widział sensu skoro i tak zaraz wychodzi z powrotem...najwyżej sobie posprzątają.Co innego mieli tu do roboty.Zatrzymał się w korytarzu nasłuchując.Coś mu tu nie pasowało.Zawsze ten spasiony Trycjan wyskakiwał na niego szczekając jak obłąkany a z góry dobiegał ten przyprawiający o ból głowy wrzask Joachima,którego swoją drogą Jurek nie widział od tygodnia co było dziwne.Gabriel powiedział,że pojechał gdzieś.Twierdził,iż sam nie wie jednak Jurek mu nie wierzył.Tymiński zawsze wiedział,gdzie jest jego przyjaciel i kiedy zamierza wrócić.Energicznym krokiem wspiął się na pierwsze piętro i bez pukania wszedł do pokoju,w którym spał brunet.Uniósł brwi w geście zaskoczenia.Odstawił pudełko na biurko jednocześnie oglądając pokój.

-Gabi! Gdzie jesteś leniwa świnio?-zawołał.Opuścił na chwilę głowę by poprawić sznurówkę i wtedy zobaczył brązową obroż Trycjana.To stanowczo było dziwne.Gabriel nigdy by nie odpiął obroży,chyba że miałby zamiar wypuścić go na wolność.-Gabe?!

Przeszedł do drugiego pokoju znajdującego się naprzeciwko,ale tam też nikogo nie zastał.Ściany zostały obklejone plakatami zespołów muzycznych a w kącie stała gitara elektryczna.

Zbiegł na dół zaniepokojony ciszą jaka tu dziś panowała.To naprawdę było nienormalne.Wyjął telefon z kieszeni i prawie się przewrócił na leżącym przed nim psie.

-Nosz,cholera jasna Trycjan! Nie możesz sobie spać w innym miejscu?-zapytał jakby zwierze miało dać mu odpowiedź,ale ono się nie ruszyło.Wyglądało jakby spało jednak gdyby tak było pies obudziłby się i zaczął ujadać.Zupełnie jak jego pan,którego nigdzie nie było widać ani słychać.

Jerzy uklęknął ostrożnie po czym dotknął psa.Nie możliwe było,aby zdechł.Miał dopiero trzy miesiące i był zdrowy.Przedwczoraj biegał za piłką a wczoraj Gabriel wysłał mu zdjęcie jak jest z nim na spacerze.Gdyby coś mu było,chłopak pojechałby z nim do weterynarza.Kochał swojego pupila jak nikogo innego na tym świecie dlatego Jurkowi było trudno uwierzyć,że Gabriel nie zwróciłby na gorsze samopoczucie psa uwagi nawet jeśli byłoby prawie niezauważalne.Był tak przeczulony,że mogło to zakrawać o obsesję.

Wstał z kolan i poszedł do pokoju sąsiadującego z salonem zupełnie nieświadomy co go czeka.Gdy tylko odchylił je bardziej prawie krzyknął.Szybko odwrócił się plecami zakrywając oczy.Nie mógł uwierzyć w to co zobaczył.Przecież to nie mogło być prawdą,Gabriel nie mógł tego zrobić.Chciał jeszcze raz spoglądnąć za siebie,ocenić czy to co zobaczył na samym początku jest prawdą czy jednak tylko mu się zdawało,lecz nie miał odwagi.Za bardzo się bał.

Oddychając głęboko jakby dostał ataku na drżących nogach poszedł do kuchni.Nawet zapomniał,że przecież ma komórkę w kieszeni i nie zdążył z niej skorzystać wcześniej.Podniósł słuchawkę i wstukał numer pogotowia.Kiedy w słuchawce rozległ się kobiecy głos,otworzył usta chcąc zgłosić wypadek,ale nagle się rozmyślił.Odłożył słuchawkę biorąc głębokie wdechy.W głowie zaświtało mu tylko jedno imię ,,Anastazja''.Nie wiedział dlaczego akurat w tej chwili to ona mu się przypomniała jednakże cały czas w głowie dudniła mu myśl,żeby do niej zadzwonić.Może było to spowodowane świadomością,że bywała u nich dość często i mogła być uważana za najbardziej wiarygodną oraz szczerą osobę z całego towarzystwa? Miał nadzieję,że nie zmieniła numeru bo nie uśmiechało mu się dzwonić do nikogo ze ,,wspaniałej trójcy''.Policja nie była złym pomysłem.Mimo wszystko z jakiegoś powodu wolał zadzwonić do niej.

 

***************

 

Dziewczyna o ciemnych,długich włosach siedziała na fotelu najprawdopodobniej bardzo intensywnie myśląc.Patrzyła przed siebie czasami coś do siebie mamrocząc zupełnie jakby rzucała jakieś zaklęcie.Wstawała i siadała.Chodziła po pokoju po to by chwile później wyjść na taras i wrócić trzymając się za głowę.W końcu spojrzała na niego niebiesko szarymi oczami a Jurek drgnął.

-Czyli nie dzwoniłeś na policję ani do całej reszty.

-Nie.

Znowu wróciła spojrzeniem do ściany a chłopak pociągnął łyk wódki z kubka do herbaty.Nadal się trząsł.Od godziny powinien być w pracy a nie siedzieć tu zastanawiając się co zrobić z dwoma trupami.

-Powinniśmy zadzwonić na policję-przemówił w końcu.

-A czemu nie zrobiłeś tego wcześniej?-spytała nie odrywając wzroku od punktu.

-Nie wiem.Chciałem,ale coś mnie powstrzymało.Pojawiła mi się myśl,żeby zadzwonić do ciebie z jakiegoś powodu.

-I co mam niby zrobić? Można go jedynie zdjąć chyba,że już to zrobiłeś?

Pokręcił głową.

-Nie sądziłam,że to zrobi.Wiedziałam już wcześniej,że coś kombinuje,ale pies? Chyba naprawdę był do niego przywiązany.

-Czemu nic nie powiedziałaś zanim odeszłaś?

-A co by to dało? Zatrzymałbyś go? Nie.Nikt by tego nie zrobił.-zamilkła na chwilę a kiedy się odezwała jej głos był bez emocji-Wiesz dlaczego ludzie tacy jak Gabriel są nazywani władcami chaosu? Bo go tworzą.Nienawidzą wszystkich i wszystkiego,ale grają swoje role jak psychopaci,którzy nakładają maski by nikt ich nie przejrzał.Ich intencji.Rodzą się i umierają poświęcając swoje życie idei śmierci.On jest tego idealnym przykładem.Był w niej zakochany.

-To chore.

Anastazja zaśmiała się.

-Mnie to mówisz? Gabryś nie był normalny.Kiedyś powiedział mi,że chciałby zobaczyć jak wygląda.

-Śmierć?

-Mhm.I czy nie chciałabym się poświęcić dla jego marzenia.Powiedziałam,żeby spierdalał.Jego marzenie się w końcu spełniło z jednym małym defektem.Nie opowie nam co widział i gdzie był.Widziałeś Joachima?

-Nie.

-Rozumiem-westchnęła wybierając numer-Wiesz...zanim odeszłam rozmawialiśmy.Ja i Gabe.Powiedział,że kiedy już to zrobi wszystko wyjdzie na wierzch.Wszystkie jego tajemnice i wtedy go znienawidzą.

-Kto?

-Trójca i cała reszta-mruknęła-Nie wiem co to jest,ale musi być naprawdę mocne.Powiedział,że mam poszukać żółtego zeszytu,który jest w twoim pokoju.

-W moim pokoju?

-Też się zdziwiłam.Później wszystko co muszę zrobić to powyrywać kartki i je spalić albo rozrzucić w klubie.Zależy czy chcę,żeby zapamiętano go jako Face czy Heela.

-I co zrobisz?

-Najpierw zadzwonię pod 911 a dalej zobaczymy.Sama muszę przeczytać co się tam znajduje.Tymiński ukrywał więcej niż ci się wydaje dlatego radzę ci sprawdzić dokładnie całe mieszkanie bo może się okazać,że znajdziesz tam coś co ci się nie spodoba.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Onyx 03.07.2020
    Po kropce i przecinku spacja.
    "Długo zbierał się by ją o to zapytać i choć pierścionek kupił już miesiąc temu, wciąż zbierał się, by wogóle wyjść z tą propozycją."
    W ogóle.
    Jest trochę błędów, ale całkiem ciekawie Ci to wyszło. Intrygujące.
  • Freya 04.07.2020
    Słaby zapis pod kątem poprawności. Jeśli nie założysz konta, to niewiele można wytłumaczyć aTy nic zmienić, więc decyzja w twoich rękach... ? Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania