Wojownik
Jednym z piękniejszych i najniebezpieczniejszych doznań w moim życiu jest śnienie, dzięki któremu, z jednej strony, mogę odbywać niekończące się podróże w nieznane zakątki, wcielić w postaci ze szklanego ekranu, czerpać radość z samotnego spaceru w deszczu, pewnej letniej nocy... Mogę zatapiać się w czułych ramionach kochanka, ale również zobaczyć: rzeczy, miejsca, ludzi, przez których budzę się z krzykiem i zlana zimnym potem. Nie potrafiąc złapać oddechu i ponownie zasnąć owej nocy. Jednak Morfeusz jest dla mnie łaskawy. Bardzo często obdarowuje mnie, cudownymi opowieściami zakończonymi happy endem. Jedynie tylko, kiedy się posprzeczamy przysyła do mnie złe i przykre duchy przeszłości, a może to zapowiedź rychłej przyszłości… Pomimo tych niesnasek, zawsze się godzimy. Przecież się kochamy, jak Anubis i Hatszepsut.
Pierwszy raz spotkali się w bibliotece Aleksandryjskiej. Ogromnej mekce, spragnionych nowych wrażeń czytelników. Ona, jak co dzień, zatopiona nad egzystencjonalnymi rozważaniami słów, przesłań oraz mądrości Sokratesa, nie dostrzegła pomiędzy regałami dumnego Pół Boga, jakim był Anubis. Dzielnego, niezastąpionego Stratega. Prawej ręki Faraona. Jak dotąd niepokonanego w bojach, o doskonałym ciele oraz lotnym umyśle. Jednak pomimo atencji króla, licznym przyjaciołom czy szerokiej admiracji wśród dam, Anubis wybrał drogę samotnego Wilka. Mógł przekląć dzień i godzinę, którą wybrał na odnalezienie odpowiedniej mapy Persji... Dokonał innego wyboru…
Anubis nie mógł zapomnieć widoku, swojej pięknej Boginki, nawet wracając w chwale, po udanym najeździe na dotąd niesplądrowaną Persję. Opływał w złoto oraz klejnoty, ale czegoś mu brakowało… Kogoś… Jej…?
Ponownie dostrzegł ją u bram gaju oliwnego, gdzie lubiła oddawać się lekturze. Z bijącym sercem poszedł za nią. Najpierw z ukrycia obserwując, potem decydując się na odważny krok podejścia i rozpoczęcia rozmowy. Hatszepsut była w stosunku do niego miła, aczkolwiek wyniosła i utrzymująca dystans. Anubis nie nawykł do takiego traktowania, przecież nigdy nie musiał się starać. O nic. Młoda Egipcjanka podczas długich rozmów, pokazała Wojownikowi świat, którego nie znał. Zauroczyła go swoją elokwencją, intelektem oraz delikatnością. Różniła się, od każdej dotychczasowo poznanej kobiety. Kryła w sobie tajemnicę, którą młody strateg bardzo chciał zgłębić …
Każdego z poranków uczyli się od siebie nowych rzeczy, aż w końcu nadszedł moment, w którym Wojownik, złożył swoje serce i uczucia, u stóp Hatszepsut. Wypowiadając dziewicze kocham Cię, poczuł, jakby ktoś ściągnął z jego barków wielki ciężar. Poczuł się wolny. Wystarczyło muśnięcie jej warg, by zdołał przenosić góry. Dotykając smukłego ciała, nie mógł wymarzyć sobie większej rozkoszy oraz nagrody. Dotąd twardy i nieczuły, przy kobiecie, której pragnął, stał się czuły i zmysłowy. Odkrył w sobie wrażliwość, radość oraz spełnienie…
Hatszepsut, pomimo magii i uroku, jaką roztaczał nad nią Anubis - nie potrafiła zaufać oraz odwzajemnić miłości. Pragnęła pokochać, ale może za bardzo bała się zaangażowania i odpowiedzialności. Strach oraz płochość, nie pozwoliły zaznać szczęścia, u boku odpowiedniego mężczyzny. Wojownika, który chciał być tym jedynym… I pomimo upływu czasu wciąż chce…
Wolała zapamiętać na zawsze ich idealne zespolenie. Obawiała się, że rzeczywistość zniszczy ten wymarzony obraz. Bała się zranienia oraz porażki, więc stłamsiła w sobie kiełkujące uczucie, aby na zawsze w sercu kochać skrycie swojego Wojownika…
Wołała wycofać się w fazie wschodu słońca, aby zawsze, przy zachodzie tęsknić za niespełnieniem...
I przez te mijające tysiąclecia, wciąż kocha momenty, jakie dzielili oddani tylko sobie…
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania