Wrotycz możesz się ze mnie śmiać, ale to jest pierwsze skojarzenie me:)
najpierw obojętność / zaś miłość / która pokona wszelkie przeciwności.
Na tym polega urok różnorodnych interpretacji:) Pozdrawiam
Podobno nie mówimy metaforycznie, a metaforycznie myślimy...plus metafory są nośnikiem prawdy. A tutaj co mamy coś zwierzchu, zewnątrz zamkniętego, nie zbadanego, żadnego śladu, niby czym się kierować i w jakim kierunku, bo odpowiedź leży głębiej w środku metafor gdzie chowamy pewna prawdę o nas samych lub to jak na coś patrzymy.
Miękkie leje- jak elastyczne protezy, dopasowują się, do naszych śladów, kazdy nasz krok zatapia sie, proby wyrażania siebie i ich nieudolność,i ten złoty piasek symbol pozornej trwałości i niespełnionych zamierzeń,zburzenie czegoś co miało być trwałe. Nienakarmione języki - całościowo - wieczna nieudolna próba wyrażania siebie swoich uczuć i tego co w głębi w nas przez słowa, które mają łączyć kontynenty, a często jest tak że słowa oddalają nasze wewnętrzne pustynie nic tylko zatopić się w metaforach schować gdzieś pod nimi jak struś głowę w piasek. A może to język metafor jest właśnie tym który rozpuszcza noc, daje światło właściwe prawdziwe spojrzenie, wystarczy tylko przedrzeć się przez te wydmy. Metafora- rozpuszczalnik siebie :)
No nie wiem sama!
Ja się z Twoim głębokim odczytem prześpię i na pewno odpiszę, bo już sama nie wiem, muszę wrócić do genezy, naprawdę szacun.
Wielkie, wielkie dzięki, jesteś niesamowita!
Wrotycz spokojnie jak napisałam sama nie wiem gryzlam się z tym"na wprost
pewność skupia horyzont
a to w upał a to w lód
rozpuszcza się noc
za nami"- pewność hmm cóż interpretując *przez Ciebie" miłość która która i dociera poprzez wydmy piasku wgłąb, jak i też zdejmuje to co niewidoczne, miłość która zdejmuje zasłonę i wszystko staje się zrozumiałe bez słów widoczne- to ona rozpuszcza noc.
Na wprost obserwatora, nie z tyłu, jest usadowiony horyzont, to co zamyka linię widzenia. Tu nią jest - pewność, ona czyni ten docelowy punkt zbiegu ziemi i nieba.
Zapis może mylić, bo ta pewność skupia w lód i w upał nie tylko cel, ale rozpuszcza się w noc, powodując jednocześnie tej nocy rozpuszczenie. Noc
Matko kochana - no na trzeźwo - tego jaśniej nie przybliżę.
Dobiją mnie te metafory;)
Kali wrócę, ale teraz odpadam od monitora.
Ślicznie Ci dziękuję, Twoja wyobraźnią i dociekliwość jest z najwyższej półki.
Poczytam na spokojnie, bo widzę, kapitalnie spójny odczyt. Muszę go przyswoić, aby spotkać się na jednej drodze.
Przepraszam za swoje opóźnienie na niej.
Kalaallisut, no to pełnia doznań:)
Wiesz, nie będę rozdłubywać piętrowej metafory, bo się gmaszysko rozpadnie niczym rozkopywana wydma. Absolutnie pasuje Twoja interpretacja do użytych środków.
Wielkie brawa!
Wrotycz Nawet nie pytaj.
Ciemność zatem winna powrócić do światła, lecz nie po to, by się w nim rozpuścić i zniknąć, lecz by współtworzyć z nim jednię.
Ostatni raz wracam:))Chyba jakieś natręctwo mi się zrodziło;)
Opisujesz podmiot jako kontynent, przedstawiasz go z każdej strony, każde jego położenie jak wygląda, umiejscawiasz geograficznie, fizycznie: od góry, dołu, co przed co za nim, określasz horyzont. Te skrajności prawie jak współrzędne, ale dobra do rzeczy. To co nie dawało spokoju. Pewność: że wiesz że będą towarzyszyć różne skrajne uczucia doznania, ból, cierpienie a to w lód a to w upał, ale ważne jest to na co patrzysz, obrany cel, pewność jako nagroda- szczęście i świadomość drogi tych przeżyć. To co obrałaś sobie za cel warte jest skrajnych odczuć, bólu w przeszłości, w nocy, to sprawia że wszystko co się przykrego wydarzeło warte było ten chwili szczęścia, która w krotce też będzie już należeć do przeszłości i nocy.
Baardzo się cieszę z powrotów:) Super!
Z jednym zastrzeżeniem - tu co prawda jest jeden kontynent, ale dwie pustynie - dwa podmioty.
Niesamowicie dużo odczytałaś.
Pozdrawiam serdecznie.
Witam,
Z góry, z dołu, z każdej strony inaczej ... odczuwasz, widzisz, pojmujesz...
Ciekawy dobór słownictwa. Nie daje wrażenia chaosu, pomimo iż taka wydawała się intencja.
Metafora życia, a może metafora naszych uczuć. Z każdej strony coś się dzieje, coś przydarza. Jednak to, co za nami zanika jak przeszłość.
Ładny, ciekawy obrazek, skłaniający do głębszego myślenia.
Pozdrawiam :)
"kontynent stulonych pustyń" - to ciekawe, odkąd przeczytałam kilka dni temu, krąży za mną jak upiór i nie chce odejść
I hmm, to jest na pewno dobrze napisane, z wyczuciem, ale za cholerę nie mogę niczego zrozumieć. Chciałabym mieć ten dar czytania poezji :/
Dla takich właśnie wierszy. (i tak 5, wiadomo że 5, cóż by innego)
O kurczę, no przepraszam, ale tłumaczyć metafory, to po trosze je zabijać. Jeżeli wymieniona przez Ciebie konstrukcja tak zadziałała - to świetnie.
Zmora serdecznie pozdrawia Ench.:)))
Wrotycz widzisz, ale fajnie rozumieć, co się czyta :)
Czuję się taka głupiutka przy tych wszystkich wierszach.
Ale nic to, pozdrawiam i dziękuję za ten kawałek :))
Enchanteuse, rozum nie sprosta emocjom. Co ważniejsze? To zależy od celu. Poezja (o ile można ten tekst do niej zaliczyć) ma się wchłaniać pozalogiczną ścieżką.
A co chcesz wiedzieć?
Te pustynie to uczucia dwóch osób. Nie ujawniają nawet przed sobą tego, co łączy.
Cały obraz, sytuacja liryczna jest wbita w cechy pustyni.
Wygląd z góry, doznania z chodzenia po niej, styk ziemi i nieba, upał w dzień i mroźne noce.
Pozdrawiam:)
Tłumaczę (choć się wzbraniałam:), bo podejrzewam, iż sugerujesz dobrze napisany bełkot;)
Komentarze (37)
najpierw obojętność / zaś miłość / która pokona wszelkie przeciwności.
Na tym polega urok różnorodnych interpretacji:) Pozdrawiam
Dzięki za interpretację, bardzo optymistyczna, co cieszy.
I że jesteś.
Nie wiem, brak pomysła.
Ale miły dzień:)
Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Naprawdę pomyślę, może zechcą moje szare zwoje nawiedzić:)
Z każdej strony, z każdej perspektywy widziana i odczuwana przestrzeń. A widoki zależą od kąta padania światła. :->
Dziękuję za odwiedziny i komentarz, TseTse:)
Pozdrawiam
Takie mam skojarzenie.
Dzięki śliczne.
Pozdrawiam:)
Miękkie leje- jak elastyczne protezy, dopasowują się, do naszych śladów, kazdy nasz krok zatapia sie, proby wyrażania siebie i ich nieudolność,i ten złoty piasek symbol pozornej trwałości i niespełnionych zamierzeń,zburzenie czegoś co miało być trwałe. Nienakarmione języki - całościowo - wieczna nieudolna próba wyrażania siebie swoich uczuć i tego co w głębi w nas przez słowa, które mają łączyć kontynenty, a często jest tak że słowa oddalają nasze wewnętrzne pustynie nic tylko zatopić się w metaforach schować gdzieś pod nimi jak struś głowę w piasek. A może to język metafor jest właśnie tym który rozpuszcza noc, daje światło właściwe prawdziwe spojrzenie, wystarczy tylko przedrzeć się przez te wydmy. Metafora- rozpuszczalnik siebie :)
No nie wiem sama!
Wielkie, wielkie dzięki, jesteś niesamowita!
pewność skupia horyzont
a to w upał a to w lód
rozpuszcza się noc
za nami"- pewność hmm cóż interpretując *przez Ciebie" miłość która która i dociera poprzez wydmy piasku wgłąb, jak i też zdejmuje to co niewidoczne, miłość która zdejmuje zasłonę i wszystko staje się zrozumiałe bez słów widoczne- to ona rozpuszcza noc.
Zapis może mylić, bo ta pewność skupia w lód i w upał nie tylko cel, ale rozpuszcza się w noc, powodując jednocześnie tej nocy rozpuszczenie. Noc
Matko kochana - no na trzeźwo - tego jaśniej nie przybliżę.
Dobiją mnie te metafory;)
Kali wrócę, ale teraz odpadam od monitora.
Ślicznie Ci dziękuję, Twoja wyobraźnią i dociekliwość jest z najwyższej półki.
Poczytam na spokojnie, bo widzę, kapitalnie spójny odczyt. Muszę go przyswoić, aby spotkać się na jednej drodze.
Przepraszam za swoje opóźnienie na niej.
Wiesz, nie będę rozdłubywać piętrowej metafory, bo się gmaszysko rozpadnie niczym rozkopywana wydma. Absolutnie pasuje Twoja interpretacja do użytych środków.
Wielkie brawa!
Ciemność zatem winna powrócić do światła, lecz nie po to, by się w nim rozpuścić i zniknąć, lecz by współtworzyć z nim jednię.
Opisujesz podmiot jako kontynent, przedstawiasz go z każdej strony, każde jego położenie jak wygląda, umiejscawiasz geograficznie, fizycznie: od góry, dołu, co przed co za nim, określasz horyzont. Te skrajności prawie jak współrzędne, ale dobra do rzeczy. To co nie dawało spokoju. Pewność: że wiesz że będą towarzyszyć różne skrajne uczucia doznania, ból, cierpienie a to w lód a to w upał, ale ważne jest to na co patrzysz, obrany cel, pewność jako nagroda- szczęście i świadomość drogi tych przeżyć. To co obrałaś sobie za cel warte jest skrajnych odczuć, bólu w przeszłości, w nocy, to sprawia że wszystko co się przykrego wydarzeło warte było ten chwili szczęścia, która w krotce też będzie już należeć do przeszłości i nocy.
Z jednym zastrzeżeniem - tu co prawda jest jeden kontynent, ale dwie pustynie - dwa podmioty.
Niesamowicie dużo odczytałaś.
Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki, Mia:)
Z góry, z dołu, z każdej strony inaczej ... odczuwasz, widzisz, pojmujesz...
Ciekawy dobór słownictwa. Nie daje wrażenia chaosu, pomimo iż taka wydawała się intencja.
Dużo racji w dostrzeżonym zamyśle oglądu pewnego stanu. Chaosu nie planowałam, serio:)
Ładny, ciekawy obrazek, skłaniający do głębszego myślenia.
Pozdrawiam :)
Dzięki, Adelajdo. Pozdrawiam:)
I hmm, to jest na pewno dobrze napisane, z wyczuciem, ale za cholerę nie mogę niczego zrozumieć. Chciałabym mieć ten dar czytania poezji :/
Dla takich właśnie wierszy. (i tak 5, wiadomo że 5, cóż by innego)
Zmora serdecznie pozdrawia Ench.:)))
Czuję się taka głupiutka przy tych wszystkich wierszach.
Ale nic to, pozdrawiam i dziękuję za ten kawałek :))
A co chcesz wiedzieć?
Te pustynie to uczucia dwóch osób. Nie ujawniają nawet przed sobą tego, co łączy.
Cały obraz, sytuacja liryczna jest wbita w cechy pustyni.
Wygląd z góry, doznania z chodzenia po niej, styk ziemi i nieba, upał w dzień i mroźne noce.
Pozdrawiam:)
Tłumaczę (choć się wzbraniałam:), bo podejrzewam, iż sugerujesz dobrze napisany bełkot;)
A poza tym jesteś wkurwiająco złośliwy.
Bez odbioru zatem.
Mały punkt.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania