Poprzednie częściWschodnie Obietnice - prolog

Wschodnie Obietnice - Rozdział 5

W lesie już dawno zapadła całkowita ciemność. Księżyc oświetlał dwoje szczęśliwych ludzi, którzy leżeli na polanie, oglądając gwiazdy. Król Filip kazał strażom pozostać jakieś dwieście metrów dalej, ponieważ chciał ten moment spędzić tylko ze swoją ukochaną Firuze.

- Firuze… Mogę cię o coś prosić? – pogłaskał ją po policzku, na co ona ślicznie się uśmiechnęła.

- Uczynię to z wielką radością, mój panie – szepnęła tak słodko, jak tylko umiała.

Filip gładził jej włosy i patrzył zakochany prosto w jej oczy. Firuze robiła dokładnie to samo, uwodząc króla codziennie na nowo. Oparła rękę na jego torsie, wzdychając przy jego każdym najmniejszym ruchu. Przyciągnął ją do siebie i połączył ich usta w namiętnym pocałunku.

- Zaśpiewasz? – szepnął jej do ucha, na co uroczo przytaknęła.

Usiadła na jego kolanach, obejmując go jedną ręką. Uśmiechnęła się jeszcze kilka razy i zaczęła śpiewać. Cały czas przyglądała się reakcji króla. Zalotnie trzepotała rzęsami, gładziła jego ramiona i robiła wszystko, by doprowadzić Filipa do szaleństwa. Jej głos odbijał się słodkim echem po uśpionym lesie, a piękne włosy świeciły w blasku księżyca. Wykorzystywała chwile, gdy zamykał oczy, by poluźnić paski, które przytwierdzały sztylet do jej nogi. Gdy tylko patrzył na nią z powrotem i rozkoszował się widokiem zgrabnej postaci, chowała rękę, by nie mógł nic zauważyć.

- Co robisz, Firuze? – zaniepokoił się Filip, ujrzawszy jej rękę, która grzebała coś z tyłu.

Dziewczyna przestała śpiewać i spojrzała zdziwiona na króla.

- To? Ach! Ze stresu wyrywam trawę. To mnie uspokaja, bo boję się, że zafałszuję i cały czar pryśnie, panie – zrobiła słodkie oczka i minę niewinnego dziecka.

„Głupia jesteś, Firuze? Miałaś idealną okazję! Dlaczego ją przepuściłaś?”

- Moja Firuze… Spokojnie – ponownie nachylił się, by ją pocałować.

Dziewczyna znów sięgnęła do sukni i siłowała się z paskiem. W końcu ustrojstwo puściło i uradowana wyciągnęła dłoń spod materiału. Filip przyglądał się jej, więc zostawiła broń i zaczęła dalej śpiewać. Kochanek mocno przyciągnął ją do siebie, a uwolnione ostrze przejechało po jej skórze, gdyż nie była na to przygotowana. Syknęła z bólu, co nie umknęła uwadze króla.

- Coś się dzieje… Pokaż mi ręce – rozkazał łagodnie, jak na władcę z przydomkiem „Groźny”.

Firuze odruchowo cofnęła dłonie i próbowała zakryć ból wspaniałym uśmiechem. Ostrze mocno ją zraniło, więc do jej oczu mimowolnie napłynęły łzy bólu.

- Firuze… - Filip nie rozumiał zachowania damy. – O co chodzi?

Brunetka czuła płyn, w którym tonęły jej ręce. Jej własna krew zalała dłonie, udo i zostawiła ciemnoczerwoną plamę na wspaniałej sukni. Unosiła kąciki ust jak najwyżej, nie odwracając wzroku od władcy, pomimo łez, które ściekały po jej policzkach. Jej zęby szczękały na myśl o tym, ile krwi straciła.

„Nie krzycz, głupia. To twoja szansa. Zaraz zabijesz tego starucha, już za chwilę.”

- Pokaż mi ręce! – krzyknął zaniepokojony.

Dziewczyna powoli wyjęła dłonie spod sukni. Spoglądała na nie z niedowierzaniem, momentalnie poczuła się słabo. Krople krwi ściekały z jej palców, a Filip wstrzymał oddech ze strachu.

- To jest świeże. Coś ty zrobiła?!

Firuze w jednej sekundzie wyciągnęła sztylet z zakrwawionej kreacji i uniosła go nad głową Filipa. Mężczyzna wlepił w niego zdumiony wzrok, mamrocząc coś niewyraźnie.

- Co to oznacza, Firuze? – krzyknął sparaliżowany.

Tym razem na twarzy dziewczyny zagościł szczery uśmiech.

- Straże!

Firuze wbiła sztylet w jego brzuch. Król jeszcze żył, więc wił się z bólu. Dama wyjęła ostrze z jego ciała i uniosła rękę jeszcze wyżej. Wbiła go z całej siły w inne miejsce. Krew tryskała na wszystkie strony, a kobieta powtarzała tą czynność kilkanaście razy, oddychając ciężko. W końcu wytarła swoje dłonie i broń o szatę nieboszczyka.

- Na pomoc! Pomóżcie mi! Pomóżcie! – krzyczała.

W ciągu kilku sekund pojawiły się obok niej strażnicy Filipa. Wbili w nią pytająco wzrok, a w powietrzu unosił się wyraźny zapach krwi.

- Zwierz tu przybył! Ogromny! Król mnie ratował! Na pomoc! Boże! – darła się, udając rozpacz.

Zalała się łzami, które wynikały z pulsującej rany, a nie z utraty ukochanego. Wydzierała się, przeklinała i rzucała się z emocji. Dwaj słudzy Filipa złapali ją i wsadzili na konia. Czym prędzej zawieźli ją do zamku, by obejrzał ją medyk i zatamował krwawienie.

„Poboli i przestanie, Firuze. A korona jest twoja. Ten głupiec oddał ci właśnie cały swój dobytek i władzę.”

***

- Co się stało?! Diana! Mów, kochana, martwię się o ciebie! Diana! – potrząsała nią Roksana, klęcząc obok przyjaciółki. – Co to za list? Co ci przysłali za wiadomość?

Dziewczyna ponownie zaczęła płakać. Położyła się twarzą do ziemi i wydawała z siebie już nie chlipanie, lecz ryki. Krzyczała coś niewyraźnie, rzucała się, a Roksana była pewna, że usłyszał ją już cały zamek. Nagle Diana poderwała się do góry i ruszyła żwawym krokiem w stronę wyjścia, obijając się o ściany i strażników. Księżniczka zastygła w bezruchu. W jej głowie walczyły ze sobą najgorsze myśli. Postanowiła, że najlepiej będzie, jeżeli porozmawia z przyjaciółką, gdy ta nieco się uspokoi.

Nagle usłyszała jakiś odgłos, który dochodził z zewnątrz. Nadstawiła uszu. Stwierdziła, że musiała się przesłyszeć. Podniosła się z podłogi i otrzepała błękitną suknię. Stanęła przed lustrem i poprawiła potargane włosy. Próbowała się delikatnie uśmiechnąć, ale nie wychodziło to jej za dobrze. Ponadto cały czas słyszała jakąś melodię, dochodzącą z balkonu.

- Coś ty dał mi za życie, Boże? Kim jest ten Aleksander, po którego posłano? Elżbieta mówiła, że on mężny i potężny. Ja słyszałam, że okrutny i tyran… Czemuś dał mi spotkać Ibrahima, Wielkiego Wezyra wspaniałego Imperium, którego kazano mi odrzucić? Nie, nie pytano mnie o zdanie. Mi kazano, jakbym była jakimś dzieckiem lub głupcem. Chroń mnie teraz przed zakochaniem, bo to, czego pragnę jest niemożliwe… Mamo… Ja nie chcę za mąż. Mamo, nie chcę jakiegoś króla. Chcę chociażby drania, co będzie wart mojej miłości. Tato, pozwól mi zostać panną jeszcze trochę. Tato, ja nie chcę za Niemca. Ty powiesz ta ziemia to Schinare już od tylu lat, a nie Niemcy. Tato, mi jest wszystko jedno.

Nadal słyszała jakiś dźwięk dochodzący z zewnątrz. Postanowiła wyjrzeć i zobaczyć, skąd on się bierze. Powoli wkroczyła na balkon. Chłodne powietrze rozwiało jej włosy. Odgłos dochodził z prawej strony. Zbliżyła się jeszcze bardziej do barierki i odwróciła głowę w jego stronę. Jej oczy zaświeciły z wrażenia i radości. Na balkonie obok stał Ibrahim i grał piękną melodię na skrzypcach. Dziewczyna oparła się o filar i z wlepionymi oczami w wezyra, słuchała urzekającej melodii. Na jej usta co i rusz wkradał się uśmiech, gdy widziała jego spojrzenia, rzucane ukradkiem w jej stronę. W momencie, kiedy wyszła na balkon, twarz Paszy rozpromieniła się i pojawiła się na niej wyraźna ulga. Turek zaczął się martwić, że jego romantyczna muzyka nie zdoła przyciągnąć księżniczki. Roksana nie miała pojęcia, ile czasu stała i słuchała Ibrahima, ale za żadną cenę nie chciała odejść.

Wtem pojawiła się przy niej jej siostra. Elżbieta uśmiechnęła się na widok radości Roksany.

- Siostro – zaczęła, ale ta zdawała się w ogóle jej nie słyszeć. – Roksano…

Żadnej reakcji. Dziewczyna jedynie trwała, oglądając grającego Ibrahima i wzdychając co jakiś czas, jakby nie zauważyła siostry. Elżbieta zaśmiała się i machnęła jej ręką przed oczami. Księżniczka była tak samo nieprzytomna. Dopiero gdy kobieta powtórzyła ten gest, Roksana powróciła do żywych.

- Cicho… Ibrahim gra – odpowiedziała natychmiast, wracając do swojego świata.

Żona króla Węgier zaśmiała się ponownie i poruszyła brwiami.

- Widzę, że bardzo ci się podoba.

- Mi? Ja po prostu… Czy jest coś piękniejszego od muzyki, Elżbieto? – niechętnie oderwała wzrok od Paszy.

- Musisz go bardzo lubić – dokuczała jej siostra.

- Co masz na myśli? – zdziwiła się Roksana. – Po prostu słucham…

- Chodźmy już, bo się zaziębisz – zarządziła kobieta.

- Zaraz przyjdę… Jeszcze chwilę.

- Ty go nie słuchasz, Roksano – odparła radosna Elżbieta. – Ty go oglądasz.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania