"Nazywa się Marslandia żyjemy ze sobą w zgodzie oraz przyjaźni pomagając sobie nawzajem. Ale jesteśmy inni niż ludzie. Wszystko u nas jest inne zwierzęta a nawet roślinność.
O architekturze nie wspominając zwykły śmiertelnik w tym miejscu nie dałby sobie rady, ale wojownicy tak. Obecnie zapanował u nas wszechobecny chaos i przerażenie.
- Żegnaj Olu muszę, już iść.
– Na razie. I dziękuję za uratowanie mi życia.
Jednym ruchem ręki otworzył coś w rodzaju portalu przez, który przeszedł, a ten się za nim zamknął.
Dziewczyna stała z otwartą buzią nie wiedząc co ma myśleć o tym wszystkim. Wróciła więc do pokoju hotelowego. Zamlnęła drzwi na cztery spusty i do końca dnia nie wyszła. Usiadła na łóżku cała się jeszcze trzęsła postanowiła, że weźmie gorącą kąpiel. I położy się do łóżka bo na dziś miała wystarczająco dużo wrażeń. Długo leżała na wznak nie mogąc zasnąć, aż w końcu zjawił się upragniony sen.
Rano wstała skoro świt spakowała swoje rzeczy i opuściła pokój. Swoje kroki skierowała w strone recepcji.
– Już nas pani opuszcza.
– Niestety, ale jestem zmuszona sam pan rozumie sprawy rodzinne wzywają mnie do domu.
I wyszła z hotelu idąc ulicą po raz ostatni podziwiała widoki tego pięknego miasta.
W barze mlecznym zjadła śniadanie. Po czym ruszyła w dalszą drogę.
Cały czas myślała o tym co jej wczoraj jej wybawiciel Endymion.
W sklepie z upominkami kupiła dla swoich bliskich pamiątki. Przy drzwiach leżała na swoim posłaniu czarna kotka."
Komentarze (4)
O architekturze nie wspominając zwykły śmiertelnik w tym miejscu nie dałby sobie rady, ale wojownicy tak. Obecnie zapanował u nas wszechobecny chaos i przerażenie.
- Żegnaj Olu muszę, już iść.
– Na razie. I dziękuję za uratowanie mi życia.
Jednym ruchem ręki otworzył coś w rodzaju portalu przez, który przeszedł, a ten się za nim zamknął.
Dziewczyna stała z otwartą buzią nie wiedząc co ma myśleć o tym wszystkim. Wróciła więc do pokoju hotelowego. Zamlnęła drzwi na cztery spusty i do końca dnia nie wyszła. Usiadła na łóżku cała się jeszcze trzęsła postanowiła, że weźmie gorącą kąpiel. I położy się do łóżka bo na dziś miała wystarczająco dużo wrażeń. Długo leżała na wznak nie mogąc zasnąć, aż w końcu zjawił się upragniony sen.
Rano wstała skoro świt spakowała swoje rzeczy i opuściła pokój. Swoje kroki skierowała w strone recepcji.
– Już nas pani opuszcza.
– Niestety, ale jestem zmuszona sam pan rozumie sprawy rodzinne wzywają mnie do domu.
I wyszła z hotelu idąc ulicą po raz ostatni podziwiała widoki tego pięknego miasta.
W barze mlecznym zjadła śniadanie. Po czym ruszyła w dalszą drogę.
Cały czas myślała o tym co jej wczoraj jej wybawiciel Endymion.
W sklepie z upominkami kupiła dla swoich bliskich pamiątki. Przy drzwiach leżała na swoim posłaniu czarna kotka."
To juz bylo, Marg
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania