Wstęp
Przyglądać się wydarzeniom, a nie brać w nich czynnego udziału jest zjawiskiem powszechnym począwszy od dzieci w wieku żłobkowym, na emerytach w wieku końcowym zakończywszy.
Co rusz w szklanych ekranach zobaczyć można toczące się wojenki na terytoriach krajów, do których zwykły śmiertelnik zaglądać nie ma prawa oraz wycieńczające uczucie głodu i wszechobecny brak dobrobytu na terytoriach krajów, które krajami są jedynie na urzędowym papierze.
Nie nas to dotyczy, z jakich więc względów mielibyśmy się tym frasować?
Niech Pan błogosławi tym, którzy w swoich domostwach nie posiadają odbiorników satelitarnych, a ich głowy nadal funkcjonują na poziomie znośnym z dala od wojny, którą Ziemia toczy przeciwko Marsowi.
Palę więc kolejnego blanta, głęboko rozmyślając o tym... o czym ja tak właściwie myślę?
Pytania retoryczne, egzystencjalne, sensu pozbawione nieznające ni początku, ni końca.
Skomplikowanym jest o niczym myśleć, jednakowoż jeszcze bardziej skomplikowanym jest "nic" odczuwać w sposób spotęgowany.
Zabawne w sumie jak "nic" czuć można, no bo nic... jest niczym.
Chyba.
Ale atom też jest pusty w środku.
Ja jestem zbudowana z atomów.
Więc też jestem niczym?
Nic wypełnione echem głuchych myśli i niemego krzyku odbija się od górskich grani mego umysłu nie pozwalając wziąć głębszego wdechu.
Chyba receptor mi się spierdolił.
Uwaga, będzie sarkazm.
Tak jakby kiedykolwiek funkcjonował w sposób właściwy.
A więc Nic moich myśli odbite od górskich grani dryfuję sobie ku nieskończoności, by kiedyś tam w dalekiej przyszłości powrócić z niczym.
W sumie nieskończoność jest proporcjonalnie dobranym słowem, by opisać jak wielkie jest Nic w moim umyśle.
Nic nie istnieje, a nieskończoność jest udowodniona jakimś NASA-owym twierdzeniem matematycznym, które mówi nam, że zawsze można dodać jedno zero.
Paradoks. A jak zabraknie kartki?
Drapię się po głowie, próbując powstrzymać tę piekielną falę tsunami, która pędzi wprost na mnie, by uczynić ze mnie to samo co uczyniła z Chile. No, ale tsunami samo z siebie się nie zrobi. Taki ciąg przyczynowo-skutkowy. U mnie tsunami jest przyczyną dziesięciu w skali Richtera.
Patrzę na wpół spalonego blanta i tak myślę sobie, czy słodkawy dym, który wypełnia łazienkę w stanie surowym bardziej jakby koi czy defrauduję moje myśli.
Nie do końca pojmuję co znaczy myśleć trzeźwo i w sumie to nie do końca rozumiem dlaczego myślenia trzeźwo nie pojmuję.
A nie. W sumie to wiem.
Na wpół martwe cienie, zasnute mgłą pasożytniczych myśli suną ulicami miast w rytm wskazówek zegara. Oczy ich utkwione w pustce i same w sobie puste szukają życia, ale życia nie znajdują bo martwi czuć nie potrafią.
Bestie za ludzi się podające, które nieustanną walkę prowadzą kradnąc Ziemi jej dobra i swoimi nazywając.
Asfaltowe panny uwięzione we własnych odbiciach i szukające wad w lustrach innych, by ich najpiękniejsze się stało.
Bohaterowie dzierżący diamentowe strzelby, którzy duchy ziemi zabijają, by asfaltowe panny przyodziać się mogły w zagrabione skóry i futra.
Ta.
To chyba dlatego palę blanta.
Komentarze (13)
"Ale nie nas to się dotyczy, więc z jakich więc względów mielibyśmy się tym frasować?" - dziwny troszkę zapis.
Może: Nie nas to się tyczy
Albo: Nie nas to dotyczy.
Jakoś tak.
"Palę więc kolejnego blanta, głęboko rozmyślając o tym, o czym ja ta właściwie myślę." - znów dziwnie. Kontekst mi podpowiada, że na końcu przydałby się znak zapytania, ale może nie rozumiem. + brak (k) w słowie - tak.
"Palę więc kolejnego blanta, głęboko rozmyślając o tym... o czym ja tak właściwie myślę?
"Pytania retoryczne, egzystencjalne, sensu pozbawione nie znające ni początku ni końca." - nieznające + przecinka nie ma. Prawdopodobnie ( bo tu orłem nie jestem) powinien być przed drugim "ni".
"Skomplikowanym jest o niczym myśleć, jednakowoż jeszcze bardziej skomplikowanym jest "nic" odczuwać w sposób spotęgowany" - bardzo ładnie ujeta myśl i świetnie skomponowana.
Zara c.d. bo muszę zjeść mandarynkę.
A dalej lekki karnawał z przecinkami, ale już dobra tam.
Tekst dziwny, ale interesujący. Przynajmniej miejscami lub pod kątem zapisu. Czasem dziwny szyk, ale nie zawsze in minus.
Flow wyczuwalne. Zobaczymy dalej.
Ciao.
Dzięki za korektę. Jak spalę 400 kalorii wezmę się za poprawianie. :D
Arriwederci, do następnego
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania