Wszyscy

Znowu przyszło lato. Długie i ciepłe, zupełnie takie jak lubiłam. Za kilka dni miałam jechać w odwiedziny do babci. Nie często tam bywałam, bo mama nigdy nie dogadywała się z babcią. Pewnie przez różnicę charakterów, były całkowicie inne. Rozumiałam to. Moja matka, dobrze zorganizowana, odpowiedzialna, poważna kobieta i wiecznie pogodna, spontaniczna babcia. Nic dziwnego, że pojawiały się pomiędzy nimi konflikty.

Siedziałam w samochodzie, co chwilę zmieniając muzykę grającą w słuchawkach. To nie tak, że nie mogłam się zdecydować. Po prostu wszyscy moi znajomi uwielbiali tą nową piosenkarkę, a ja, chciałam się zaznajomić z jej utworami, żeby nie odstawać od reszty. Po trzech godzinach jazdy, miałam serdeczne dość tej wokalistki i wtedy, na szczęście, zobaczyłam niewielki wiejski domek. Byłyśmy na miejscu. Szybko wybiegłam z samochodu i nie patrząc na kałuże przede mną, pobiegłam prosto w objęcia babci. Natychmiast poczułam jak ogarnia mnie spokój, a wszystkie moje zmartwienia stały się tak odległe, że aż niemal nierealne.

- A kogóż my tu mamy? Moja wnuczka jest jeszcze małą dziewczynką, a tu przede mną stoi młoda kobietka. Jesteś już ode mnie wyższa. Wygląda na to, że babcia rośnie już w odwrotnym kierunku - zaśmiała się. - Tylko nie patrz na mnie z góry, bo to wciąż ja jestem królową tego domu.

Tak, to ta sama babcia jaką pamiętałam. Roześmiana staruszka, której ciągle ześlizgują się okulary z nosa.

- Wejdźcie do środka. Zrobiłam takie dobre ciasto, że grzechem byłoby się z wami nie podzielić.

Po kilku kawałkach ciasta i pogawędce, mama wsiadła w samochód i wróciła do domu. Zostawiła mnie tu na dwa tygodnie sam na mam z babcią, a ja wiedziałam, że to będzie najlepszy czas w ciągu tych wakacji. Cieszyłam się jak dziecko i chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Babcia zawsze pokazywała mi coś nowego i rozmawiała ze mną o wszystkim bez skrępowania. Nie istniało dla nas coś takiego jak tabu. Często chodziłyśmy razem na spacery, chociażby po to, żeby pobyć razem w ciszy. Mogłam z nią siedzieć na ławce przed domem, bez ani jednego słowa, przez długie godziny. Mogłam się czuć sama, będąc razem z nią, ale nigdy nie samotnie.

Któregoś rześkiego ranka wybierałyśmy się do sklepu. Było mi chłodno, więc postanowiłam ubrać się cieplej. Założyłam spodnie z dziurami na kolanach, bo akurat innych nie miałam przy sobie. Nie żebym je specjalnie lubiła, ale taka była moda. - Oskarżą mnie, że nie mam pieniędzy, żeby kupić Ci porządne spodnie - mruknęła babcia.

- Teraz wszyscy takie noszą.

- Ach, wszyscy... No, dobrze. Gotowa do wyjścia?

Dni mijały nam powoli i przyjemnie. Wieczorami słuchałam piosenek uwielbianych przez moich znajomych, nie kłopocząc się słuchawkami. Tu nie musiałam się niczego wstydzić.

- Taka muzyka Ci się teraz podoba? - zapytała babcia.

Potrafiła chodzić bezszelestnie, nie miałam pojęcia kiedy weszła. Gdyby chciała, mogłaby zostać szpiegiem, a nie uwierzę, że nigdy tego nie rozważała.

- Wszyscy moi znajomi to lubią, więc ja też tego słucham - odparłam.

- Yhm, rozumiem. Nie siedź za długo. Dobrej nocy.

Wydawało mi się, że przez ułamek sekundy widziałam w jej oczach coś na kształt czujności, tak jakbym jej powiedziała, że za dziesięć minut ktoś podejrzany zapuka do drzwi. Nie przywiązałam do tego zbytniej uwagi i zajęłam się swoimi sprawami.

Nazajutrz rano siedziałam u siebie w pokoju i czytałam stare książki, kiedy zawołała mnie babcia. Wiedziałam, że dziś mają przyjść jej koleżanki, ale panująca cisza nie wskazywała na czyjąś obecność. Zeszłam na dół i osłupiałam. Zobaczyłam jak cztery staruszki, w tym moja babcia, siedzą całkowicie wyprostowane z czymś, przypominającym wianek z siana, na głowie. Usiadłam obok nich i przyjęłam słomianą koronę, którą dała mi babcia. Siedziałyśmy w tej krępującej ciszy przez ponad godzinę, a ja modliłam się w duchu o koniec tego dziwnego spotkania. Kiedy myślałam, że moje plecy zesztywniały na amen, a wianek przyrósł do głowy, babcia nareszcie postanowiła to przerwać. Kazała mi iść do siebie, głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji, tak że poczułam zimny dreszcz na plecach. Jak mówiła, tak zrobiłam. Jeszcze nigdy nie widziałam u niej takiego zachowania. Nie odważyłam się wyjść z pokoju, wolałam poczekać aż przyjdzie, bo kiedyś chyba będzie musiała, prawda?

Drzwi otwarły się dopiero późnym popołudniem. Stała w nich babcia, patrząc na mnie obojętnym wzrokiem. Milczałam, chciałam, żeby to ona pierwsza się odezwała.

- Chcesz mi coś powiedzieć? - spytała.

Ja? Byłam całkowicie zdezorientowana.

- Mam pytanie - tylko to zdołałam wykrztusić.

- Słucham.

- Dlaczego to robiłyśmy?

- Dlaczego pytasz dopiero teraz? Czemu nie wcześniej?

- Bo wszystkie milczałyście...

- Czemu nie przerwałaś tej ciszy?

Nie wiem. Nie umiałam sama sobie odpowiedzieć na to pytanie.

- Czułaś się komfortowo? - babcia drążyła dalej.

- Nie...

- Cieszyło Cię to?

- Nie bardzo.

- To dlaczego się na to godziłaś?

- Bo wszystkie to robiłyście.

- A właśnie. My wszystkie. Ale czy musiałaś to robić? Nie. Pewnie myślisz, że takie błahostki to nic nie znaczące wybory. Wydaje Ci się, że kiedy będziesz musiała podjąć ważną decyzję, dasz radę to zrobić i pójdziesz własną drogą. Ale tak to nie działa. Kiedy będziesz chciała się wychylić, zrobić coś inaczej niż inni, możesz się nie odważyć. Będziesz zbyt przyzwyczajona do podążania razem z tłumem, a potem może być Ci ciężko zawrócić. Sama zniewolisz swoją odwagę i siłę woli. I nie mówię Ci tego jako jakaś stara baba, która naoglądała się różnych filmów i myśli, że wszystko wie, tylko jako ktoś kto się o Ciebie martwi i nie chce abyś musiała sama przez to przechodzić.

Uśmiechnęła się smutno i wyszła z pokoju. Jeszcze nikt nigdy nie wprowadził mnie w podobny stan osłupienia. Opadłam na łóżko, zatapiając się we własnych myślach. Dzisiaj nie włączyłam żadnej muzyki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Aisak 26.08.2018
    To opowiadanie powinno znaleźć się w książce do j. polskiego dla klas 6-8.
    Naprawdę tak uważam.
    Akcja z babciami kosmiczna, chyba bym uciekła xD
    No, ładnie, ładnie.
  • Namei 26.08.2018
    Dziękuję :)
  • Ciekawy tekst, jednak traci przez nadużywanie słowa „babcia”, jeśli dałabys radę troche je przetrzebić, zamienić itd myśle, że wyszłoby to na zdrowie temu opkowi.
    Ale i tak warto było przeczytać, no to tylko pierdolka, która łatwo poprawić.
    Pozdrawiam
  • Namei 15.01.2019
    Nie zauważyłam, poprawię. Dziękuję:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania