A ja przeczytałam na dobranoc i nie wiem, czy nie będę się bać iść spać. Może coś siedzi pod moim łóżkiem? A może stoi nieruchomo w zacienionym kącie? :)
Zaświeciłam gwiazdy do tego mięsistego księżyca, pozdrawiam :)
No Canie jeśli to są Twoje początki no to skakałeś z niezłego pułapu. Podoba mi sie najbardziej:
„Z tego miejsca czuć było pierwotność. Miało się wrażenie, jakby ta nisza była częścią dużo większej sali. Pióra, które do tej pory postrzegałem jako nierówno porozrzucane, zdawały się tworzyć pewną niezrozumiałą dla mnie symbolikę. Przywieszone niczym firany broniły tajemnic mroku. „
Naprawdę ok, jako całość.
(Z telefonu gwiazdki pózniej „
Noo proszę. Jeszcze kilka pozytywnych komentarzy i stwierdzę, że jednak zaszedł regres ;)
Dzięki Uryc.
Anonim07.08.2018
Chyba jeszcze nie wstałam, bo dobre kilka minut zastanawiałam się co to są te "wtorkowe starocie z Canulardo" i dlaczego tak zaczyna się opowieść :D Do tego robię się sentymentalna - szkoda mi Alice.
Czytało się szybko i przyjemnie. Bardzo obrazowy opis bitwy/śmierci. Spodobało mi się to: "Śmierć za wyznanie. Za kolor skóry, inność albo, po prostu, z przypadku. Śmierć, by zaspokoić czyjeś fantazje i ambicje." Niby takie oczywiste stwierdzenia, ale potęgują napięcie. Sprawiają, że czytelnik oczami wyobraźni widzi krwawą jatkę, napędzaną własną przyjemnością.
Tytuł fajnie współgra z treścią. To "tnij" to takie sedno historii. Od tych słów akcja nabiera tempa i robi się ciekawie. Jest i mrocznie, i trochę dziwnie, i okrutnie.
Trochę żałuję, że zrobiłeś z tego stwora kompana do wspólnego polowania, ale to już takie moje widzimisię.
Na błędach się nie skupiałam, a może nie ma ich wcale? No dobra, dwa razy przemknęło mi jakieś dziwne porównanie, ale to raczej nie wpływa na jakość tekstu.
Komentarz średnio merytoryczny, ale od tego są tu chyba inni :D Ja piszę o odczuciach. Super początki. 5.
Znam znaczenie słowa "przaśne". Z tekstu (przynajmniej dla mnie) przebija takie zaangażowanie powleczone naiwnością. :)
Eh, aż się przyszłych worków boję, ale... kij tam.
Oks, obadajmy. Albo nie, najpierw tytułem wstępu – brawo za ukazywanie drogi, dla mnie to mega trudne (gdybym miała teraz wrzucić coś starego), bo nawet te teksty opublikowane, które wisiały i wisiały, aż się zestarzały, to nawet te mnie gniotą i wczoraj popołedniu kilka poszło w piździec. Miałam dzień na kasację, jakby mi się chciało zalogować z kompa, poszłoby więcej, ale coś też musi zostać na przyszłość (jak mnie najdzie nazad).
Oki, tera obadajmy
„Siądźcie bliżej. Lubię widzieć twarze tych, z którymi rozmawiam” – sposób narracji nasuwają mi wizję Canulardo prowadzącego rpg na stacji benzynowej (nie wiem skąd ta stacja, albo mi coś mówiłeś albo mi się już zlewają opowieści), przekupywanego na oshee (o ile wtedy było, na pewno nie), żeby spać nie szedł ino się bawił dalej
”Nazywam się Hubert Hampbart i jestem byłym żołnierzem, byłym sportowcem i w ogóle czymkolwiek byłym” – a taki lubię, może i nie strasznie śmieszne, ale przynajmniej deczko sarkastyczne
„Pamiętam jaka była. Otwarta i buntownicza. Nigdy nie nazywała mnie tato, tylko Gramman. Nie zdążyłem dowiedzieć się dlaczego.
Żyła dwadzieścia trzy lata” – pytanie moje brzmi, czy to tak było, czy podrasowałeś? Bo jest git.
Oki, może wsparcie techniczne hurtem:
„Nie mogę zapomnieć jej niebieskich, wielkich z niedowierzania oczy” – oczu*
„Popatrzyłem jeszcze raz ku górze, następnie bardziej po kierunkach” – to po kierunkach jest jakieś dziwne, może „na boki”, jak uważasz :)
„nieźle przy tym strasząc tym wtargnięciem” – 2 x „tym”
Ej, obczaj to zdanie całe:
„Gdy byłem blisko, uprzedził mnie ptak, nieźle przy tym strasząc tym wtargnięciem, jakby nie było do swego własnego domu” – musiałam 2 x czytać, żeby pokumać (przez to „jakby nie było”), ale już wiem o co chodzi, i druga sprawa – takie zestawienie słów „swego własnego” to chyba nadmiar słów, w zasadzie własnego by wystarczyło, tak mi się zdaje
„Zastygłem z lodowym ukuciem” – „ukucie” i „ukłucie” są poprawne, w tym kontekście nasuwa mi się jednak „ukłucie”
„— Już idę skarbie. Przepraszam” – dałabym przecinek przed „skarbie”
„Bardzo, bardzo młodo” – hm, chyba kropcia na końcu
Kreseczki masz długie, elegancko i estetycznie.
„Wszystko stało się zbyt szybko, bym mógł stwierdzić czy wierzę, czy nie wierzę w to, co widzę. Po prostu patrzyłem tępym wzrokiem, zapominając zupełnie o oddychaniu. Już nawet nie chodziło o przerażenie. To była irytacja wywołana niemożnością wytłumaczenia sobie tego, co się ogląda. Stanąłem w obliczu faktów, których nie mogłem zignorować, ale nie łatwo było w nie uwierzyć” – przegadane, zbyt dosłownie, teraz byś to załatwił w inny sposób, tak myślę, a nawet wiem
Potem cała przedstawiona wizja – tam jest w miarę ok, mniej poetyckie niż teraz, bardziej takie, hm, ogólnikowe, ale ok. Motyw z przecięciem liny też ok. W ogóle to czytając już miałam Ci pisać, że teraz lepiej budujesz napięcie, bo wiadomo, że laska spadnie.
Ale nie przewidziałam, że on ją odetnie… Punkt dla Canulardo! ;)
Przeskok na ten fragment:
„Schwytali mnie dwa lata później w jakiejś piwnicy na przedmieściach Baldock. Dokładnie kilka chwil po tym, jak rozpuściłem w kwasie twarz swej dziewiętnastej ofiary. Prostytutki o azjatyckiej aparycji.
Wpadli przez okna i drzwi, jakby odbijali jakiś cholerny samolot. W maskach na twarzach i z toną żelastwa w rękach, gotowi wszystko rozwalić. Na moment zastygli, widząc, jak udekorowałem to miejsce i dając mi swym wahaniem czas na ucieczkę.
Nie skorzystałem” - podoba mi się ten fragment, i teraz tak, coś co się nie zmienia mimo upływu lat, rosnącego doświadczenia i innych czynników zewnętrznych. Czyli coś co miałeś, masz i daj Ci Boże , żebyś miał nadal (i to w tym fragmencie widać). Coś, co ubóstwiam.
Dynamika.
W ogóle jak czytam ten fragment, to mógłbyś się nim poszczycić dzisiaj. Ładny fragment.
Górskiego diabła kupuję średnio, zawsze wolałam bardziej przyziemne motywy zbrodni, ludzki mózg jest na tyle złożony, a psychika popieprzona, że zawsze można wytworzyć sytuację pod przelew krwi. Chociaż w sumie Twoje opka o różnych zmorach były ok i w zasadzie w duchy i pochodne jakoś mi łatwiej uwierzyć. Motyw z diabłem podoba mi się, gdy ten diabeł nie jest do końca zdemaskowany (kopyto zamiast buta, czy coś ;D). Końcówka taka se.
Tyle, nie było źle, rzekłabym - solidny beton pod budowę. Pinć!
Miało być naiwnie, a tekst mnie pochłonął. Nie mówię, że to literackie cudo, bardziej zarodek cuda. Czytałam namiętnie. Samo hasło "Tnij!", wokół którego jego treść operuje jest obłędna. Koniec wywołuje ciarki.
Historia Germanna - psychopaty nie jest aż tak bardzo przerażająca, jak historia przeszłości Germanna - ojca. Świadomość, że zdecydowałeś się uśmiercić własną córkę. Chociaż lepszym określeniem mogłoby być: przeprowadzić eutanazję. Tyle, że bez środków uśmieżających ból.
Jedyna osoba, do której żywiłeś jakiekolwiek uczucie zginęła z dłoni, w której trzymałeś ostrze. Szansę na przeżycie dziewczyny były nikłe, ale takie wydarzenie odbija niesamowity ślad na psychice.
"Ujrzałem wielki atomowy grzyb, tysiące żołnierzy i miliony przelatujących kul. Przed moimi oczami stanęły krematoryjne piece, zbiorowe groby i egzekucje." - Wszystkie jego horrendalne wizje są świetne, rozbudzają wyobraźnię, budują klimat. Może już wtedy w Germannie obudziła się żądza krwi?
Jestem pod wrażeniem, nawet jeżeli tekst uważasz za infantylny. Pięć stawiam.
Pozdrawiaki.
nimfetka, dzięki śliczne. Tekst jest jaki jest. Cieszę się, że Ci usiadł, choć nieco się dziwię. Miss Ritha potwierdzi, że to max 50% tego, co być powinno. A czytała wszystko, więc można jej wierzyć.
"tych małych kolorowych ogłupiaczy, które być może studzą ból, ale i wyginają przy tym ściany." — świetne, te "wyginane ściany" szczególnie
"kiedy toczyliśmy ze sobą kolejny, głośno niewyrażony bój." — niepokojąco piękne zdanie...
"Ujrzałem wielki atomowy grzyb, tysiące żołnierzy i miliony przelatujących kul. Przed moimi oczami stanęły krematoryjne piece, zbiorowe groby i egzekucje." — i znów to uczucie... niepokojącego pięknie opisanego... horroru
"skraplające się zło" — niepokojąco... cudne...
No, jeśli takie były twe początki, to całkiem niczego sobie podwaliny ...
Czuć tu kiełki tego swoistego (charakterystycznego u ciebie) klimatu, czy też stylu, dzięki któremu twe teksty późniejsze są tak charakterystyczne a przez to rozpoznawalne...
Taaa, wiem, wiem, znów powiesz: "niech to chuj strzeli jeśli to komplement..." ;)) ale tak bym to widziała właśnie :)
Pozdrowionka :))
Wykopałam. :D
Mam mocne skojarzenia z Lovecraftem. Wypaczonym i pokręconym, ale klimatem z nim.
Całość bardzo na tak. Polubiłam Huberta, posłuchałabym co jeszcze ma do powiedzenia. Chociaż zapewne wybrał odpowiedni moment na zamilknięcie. Ma klasę.
Komentarze (31)
Zaświeciłam gwiazdy do tego mięsistego księżyca, pozdrawiam :)
Pozdroxix
„Z tego miejsca czuć było pierwotność. Miało się wrażenie, jakby ta nisza była częścią dużo większej sali. Pióra, które do tej pory postrzegałem jako nierówno porozrzucane, zdawały się tworzyć pewną niezrozumiałą dla mnie symbolikę. Przywieszone niczym firany broniły tajemnic mroku. „
Naprawdę ok, jako całość.
(Z telefonu gwiazdki pózniej „
Dzięki Uryc.
Czytało się szybko i przyjemnie. Bardzo obrazowy opis bitwy/śmierci. Spodobało mi się to: "Śmierć za wyznanie. Za kolor skóry, inność albo, po prostu, z przypadku. Śmierć, by zaspokoić czyjeś fantazje i ambicje." Niby takie oczywiste stwierdzenia, ale potęgują napięcie. Sprawiają, że czytelnik oczami wyobraźni widzi krwawą jatkę, napędzaną własną przyjemnością.
Tytuł fajnie współgra z treścią. To "tnij" to takie sedno historii. Od tych słów akcja nabiera tempa i robi się ciekawie. Jest i mrocznie, i trochę dziwnie, i okrutnie.
Trochę żałuję, że zrobiłeś z tego stwora kompana do wspólnego polowania, ale to już takie moje widzimisię.
Na błędach się nie skupiałam, a może nie ma ich wcale? No dobra, dwa razy przemknęło mi jakieś dziwne porównanie, ale to raczej nie wpływa na jakość tekstu.
Komentarz średnio merytoryczny, ale od tego są tu chyba inni :D Ja piszę o odczuciach. Super początki. 5.
Dzienks for wizyt.
Pozdroxix
*(przaśne = spoko)
Eh, aż się przyszłych worków boję, ale... kij tam.
Naiwność też jest spoko.
Boisz się przyszłych worków... To jakiś szyfr?
Oki, tera obadajmy
„Siądźcie bliżej. Lubię widzieć twarze tych, z którymi rozmawiam” – sposób narracji nasuwają mi wizję Canulardo prowadzącego rpg na stacji benzynowej (nie wiem skąd ta stacja, albo mi coś mówiłeś albo mi się już zlewają opowieści), przekupywanego na oshee (o ile wtedy było, na pewno nie), żeby spać nie szedł ino się bawił dalej
”Nazywam się Hubert Hampbart i jestem byłym żołnierzem, byłym sportowcem i w ogóle czymkolwiek byłym” – a taki lubię, może i nie strasznie śmieszne, ale przynajmniej deczko sarkastyczne
„Pamiętam jaka była. Otwarta i buntownicza. Nigdy nie nazywała mnie tato, tylko Gramman. Nie zdążyłem dowiedzieć się dlaczego.
Żyła dwadzieścia trzy lata” – pytanie moje brzmi, czy to tak było, czy podrasowałeś? Bo jest git.
Oki, może wsparcie techniczne hurtem:
„Nie mogę zapomnieć jej niebieskich, wielkich z niedowierzania oczy” – oczu*
„Popatrzyłem jeszcze raz ku górze, następnie bardziej po kierunkach” – to po kierunkach jest jakieś dziwne, może „na boki”, jak uważasz :)
„nieźle przy tym strasząc tym wtargnięciem” – 2 x „tym”
Ej, obczaj to zdanie całe:
„Gdy byłem blisko, uprzedził mnie ptak, nieźle przy tym strasząc tym wtargnięciem, jakby nie było do swego własnego domu” – musiałam 2 x czytać, żeby pokumać (przez to „jakby nie było”), ale już wiem o co chodzi, i druga sprawa – takie zestawienie słów „swego własnego” to chyba nadmiar słów, w zasadzie własnego by wystarczyło, tak mi się zdaje
„Zastygłem z lodowym ukuciem” – „ukucie” i „ukłucie” są poprawne, w tym kontekście nasuwa mi się jednak „ukłucie”
„— Już idę skarbie. Przepraszam” – dałabym przecinek przed „skarbie”
„Bardzo, bardzo młodo” – hm, chyba kropcia na końcu
Kreseczki masz długie, elegancko i estetycznie.
„Wszystko stało się zbyt szybko, bym mógł stwierdzić czy wierzę, czy nie wierzę w to, co widzę. Po prostu patrzyłem tępym wzrokiem, zapominając zupełnie o oddychaniu. Już nawet nie chodziło o przerażenie. To była irytacja wywołana niemożnością wytłumaczenia sobie tego, co się ogląda. Stanąłem w obliczu faktów, których nie mogłem zignorować, ale nie łatwo było w nie uwierzyć” – przegadane, zbyt dosłownie, teraz byś to załatwił w inny sposób, tak myślę, a nawet wiem
Potem cała przedstawiona wizja – tam jest w miarę ok, mniej poetyckie niż teraz, bardziej takie, hm, ogólnikowe, ale ok. Motyw z przecięciem liny też ok. W ogóle to czytając już miałam Ci pisać, że teraz lepiej budujesz napięcie, bo wiadomo, że laska spadnie.
Ale nie przewidziałam, że on ją odetnie… Punkt dla Canulardo! ;)
Przeskok na ten fragment:
„Schwytali mnie dwa lata później w jakiejś piwnicy na przedmieściach Baldock. Dokładnie kilka chwil po tym, jak rozpuściłem w kwasie twarz swej dziewiętnastej ofiary. Prostytutki o azjatyckiej aparycji.
Wpadli przez okna i drzwi, jakby odbijali jakiś cholerny samolot. W maskach na twarzach i z toną żelastwa w rękach, gotowi wszystko rozwalić. Na moment zastygli, widząc, jak udekorowałem to miejsce i dając mi swym wahaniem czas na ucieczkę.
Nie skorzystałem” - podoba mi się ten fragment, i teraz tak, coś co się nie zmienia mimo upływu lat, rosnącego doświadczenia i innych czynników zewnętrznych. Czyli coś co miałeś, masz i daj Ci Boże , żebyś miał nadal (i to w tym fragmencie widać). Coś, co ubóstwiam.
Dynamika.
W ogóle jak czytam ten fragment, to mógłbyś się nim poszczycić dzisiaj. Ładny fragment.
Górskiego diabła kupuję średnio, zawsze wolałam bardziej przyziemne motywy zbrodni, ludzki mózg jest na tyle złożony, a psychika popieprzona, że zawsze można wytworzyć sytuację pod przelew krwi. Chociaż w sumie Twoje opka o różnych zmorach były ok i w zasadzie w duchy i pochodne jakoś mi łatwiej uwierzyć. Motyw z diabłem podoba mi się, gdy ten diabeł nie jest do końca zdemaskowany (kopyto zamiast buta, czy coś ;D). Końcówka taka se.
Tyle, nie było źle, rzekłabym - solidny beton pod budowę. Pinć!
Pogrzebie lekko, ale też bez przesady. Chcę by tekst pozostał jednak echem.
Dzienks, miss Łita
Historia Germanna - psychopaty nie jest aż tak bardzo przerażająca, jak historia przeszłości Germanna - ojca. Świadomość, że zdecydowałeś się uśmiercić własną córkę. Chociaż lepszym określeniem mogłoby być: przeprowadzić eutanazję. Tyle, że bez środków uśmieżających ból.
Jedyna osoba, do której żywiłeś jakiekolwiek uczucie zginęła z dłoni, w której trzymałeś ostrze. Szansę na przeżycie dziewczyny były nikłe, ale takie wydarzenie odbija niesamowity ślad na psychice.
"Ujrzałem wielki atomowy grzyb, tysiące żołnierzy i miliony przelatujących kul. Przed moimi oczami stanęły krematoryjne piece, zbiorowe groby i egzekucje." - Wszystkie jego horrendalne wizje są świetne, rozbudzają wyobraźnię, budują klimat. Może już wtedy w Germannie obudziła się żądza krwi?
Jestem pod wrażeniem, nawet jeżeli tekst uważasz za infantylny. Pięć stawiam.
Pozdrawiaki.
Nie wszystko, dzisiejszy jeszcze czeka. Niech czeka, za gorąco.
"tych małych kolorowych ogłupiaczy, które być może studzą ból, ale i wyginają przy tym ściany." — świetne, te "wyginane ściany" szczególnie
"kiedy toczyliśmy ze sobą kolejny, głośno niewyrażony bój." — niepokojąco piękne zdanie...
"Ujrzałem wielki atomowy grzyb, tysiące żołnierzy i miliony przelatujących kul. Przed moimi oczami stanęły krematoryjne piece, zbiorowe groby i egzekucje." — i znów to uczucie... niepokojącego pięknie opisanego... horroru
"skraplające się zło" — niepokojąco... cudne...
No, jeśli takie były twe początki, to całkiem niczego sobie podwaliny ...
Czuć tu kiełki tego swoistego (charakterystycznego u ciebie) klimatu, czy też stylu, dzięki któremu twe teksty późniejsze są tak charakterystyczne a przez to rozpoznawalne...
Taaa, wiem, wiem, znów powiesz: "niech to chuj strzeli jeśli to komplement..." ;)) ale tak bym to widziała właśnie :)
Pozdrowionka :))
Mam mocne skojarzenia z Lovecraftem. Wypaczonym i pokręconym, ale klimatem z nim.
Całość bardzo na tak. Polubiłam Huberta, posłuchałabym co jeszcze ma do powiedzenia. Chociaż zapewne wybrał odpowiedni moment na zamilknięcie. Ma klasę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania