Poprzednie częściWybacz mi. - Prolog.
Pokaż listęUkryj listę

Wybacz mi. Cz 2

Nic nie widziałam, tylko słyszałam rzeczy, o których wolałabym zapomnieć. Wycie syren pogotowia, straży pożarnej, policji i krzyki ludzi "ona się rusza!", dlatego sądziłam, że jeszcze nie umarłam, ale strasznie bolał mnie brzuch i potem usłyszałam coś strasznego, jest chyba jedna ofiara.

- A ten obok dziewczyny?

- Żyje, ale jest z nim źle.

Słyszałam urywki rozmowy policjanta z lekarzem, a ja powoli odpływałam w stan nieświadomości. Gdy się obudziłam, zobaczyłam pochylonych nade mną rodziców i moją babcię. Babcię, która do USA przyjeżdża, gdy musi.

- Babciu, co się stało? Gdzie ja jestem?

- Cicho, moja przyszła panno młoda. Jesteś w Bellevue Hospital Center. Gdy wracaliście z Gramercy Theater, mieliście wypadek.

- A co z Bilem? Gdzie on jest? Co mu jest?

- Spokojnie. Diano, zostaw mnie z wnuczką.

- Dobrze, ja pojadę do domu po kilka jej rzeczy.

I wyszła, a ja zostałam z ojcem i babcią, którą ostatni raz widziałam trzy lata temu. Trochę się zmieniła. Na jej niezbyt chudej twarzy nie było dalej zmarszczek, lecz jej szare oczy topiły się w oceanie smutku. Włosy, jak zawsze, miała upięte w elegancką fryzurę, a na palcu miała obrączkę, choć dziadek od dziesięciu lat nie żyje.

- Babciu, mów, co z Bilem?

- Kochanie, a ty nie spytasz, co z tobą?

- Dobra. Co ze mną i Bilem?

- Ty masz jedynie usuniętą śledzionę, lecz z tym da się żyć. A Bill jest na Oddziele Intensywnej Opieki Medycznej.

- Chcę do niego iść. Muszę, muszę i koniec!

- Dlatego wyprosiłam twoją mamę, bo ty, Feliksie, się zgadzasz.

Mój tata tylko kiwną głową, więc pomogli mi usiąść na wózek i wieźli długimi korytarzami. Ile ja ludzkich nieszczęść ujrzałam tego dnia. Jedne matki płakały, jak moja z radości, inne nie płakały, lecz wyły z rozpaczy. W końcu zatrzymaliśmy się przed szklanymi drzwiami, za którymi leżał pan mego serca. Był przytomny, lecz cały w barażach. Lekarze widać byli uprzedzeni o mojej wizycie, bo jakoś bez przeszkód mnie wpuścili. Tata ustawił wózek blisko łóżka i wyszedł.

- Bill, kochany, jak się czujesz?

- Jak chory człowiek.

- Widzę, że chociaż humor bez zmian.

- A ty, pomimo, że w szpitalnym ubraniu, wyglądasz jak księżniczka, tylko rozczesz te złote włosy i czekaj jak cię z wieży uwolnię.

- Bill, chorego nie uderzę.

- Ale ja mam ci coś do powiedzenia. Czekałem trzy dni, aż się obudzisz, by cię przeprosić, za to, że zniszczyłem ci ten magiczny dzień.

- Nie zniszczyłeś, pierścionek babcia przechowuje. A ja czekam na ciebie.

- Nie czekaj, tylko wybacz mi.

- Bill, nie mów tak, jakbyś się żegnał. Nie zniosę życia bez ciebie.

Jego ciemne oczy zaszły łzami. On, który nigdy nie ronił łez, dziś napełniłby nimi morze.

- Ja tak na wszelki wypadek. Wybacz mi, że być może nasze drogi się rozejdą. Wybacz mi, że nie dałem, ci szczęścia.

- Co ty mówisz? To były... to są najpiękniejsze trzy lata mojego życia.

- Ale powiedz, że mi wybaczasz i obiecaj, że ułożysz sobie życie i w razie czego, zwalniam cię z czarnego koloru. Wiem, że go nie znosisz.

- Bill...

- Proszę, odpowiedz.

- Tak, wybaczam ci. Wybaczam ci wszystko. I obiecuję, że z tobą będę do końca.

- Wiesz mała cząstek mnie, zawsze będzie z tobą. A teraz idź, chcę się zdrzemnąć.

- To do jutra, mój książę.

Tata zabrał mnie z sali i znów wracałam tym samym korytarzem. Mijałam nawet rodziców Bila, którzy patrzyli na mnie smutnym wzrokiem. Widziałam też jakąś starszą panią, która płakała, bo jej syn potrzebuje serca. To było dla mnie za dużo. Gdy byłam już w sali, pomogli mi wejść do łóżka. A ja otoczona moimi aniołami stróżami zasnęłam.

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • lea07 13.07.2016
    Bardzo mi się podoba. Akcja po prostu świetna :) Widziałam drobne literówki np. cały w BANDAŻACH. Wszystkiego mogę się spodziewać i wiem, że czytając kolejną część bardzo mnie zaskoczysz, bo nie wiem co teraz się będzie działo. Zostawiam oczywiście 5 i z niecierpliwością czekam na więcej :)
  • lea07 13.07.2016
    A tak w ogóle to w wolnych chwilach zapraszam do moich opowiadań :D
  • Tina12 13.07.2016
    Oki zajrze.
  • KarolaKorman 13.07.2016
    Kolejna smutna część. Żal mi bohaterki, która nie do końca wie, co dzieje się z ukochanym. Pomysł na opowiadanie mi się podoba i będę zaglądać, ale myślę, że nie powinnaś śpieszyć tak z dodawaniem. Jest dużo literówek, które, gdybyś na spokojnie przeczytała tekst, wyłapałabyś sama. Czasem warto zostawić napisany tekst na jakiś czas i zajrzeć do niego świeżym okiem. Widzi się wtedy niedociągnięcia, można coś dopisać lub coś zmienić.
    W Twoim tekście wystarczy, że zabraknie ,,m'' jak tu: ,,Widziała też jakąś starszą panią, '' - to automatycznie zmienia narrację z pierwszoosobowej na trzecioosobową i zakłóca odbiór. Lecę do kolejnej części :)
  • Tina12 13.07.2016
    Oki, będę pisać w 1 osobie.
  • Zagubiona 06.08.2016
    Były błędy, sporo błędów. Pomimo to czytało mi się przyjemnie. Słowa jej narzeczonego były strasznie smutne, on nie może odejść. :( 5
  • Tina12 06.08.2016
    Widze, że dalej czytasz
  • ObcaPlaneta 22.08.2016
    Nic nie widziałam, tylko słyszałam rzeczy, o których wolałabym zapomnieć. Wycie syren pogotowia, straży pożarnej, policji i krzyki ludzi "ona się rusza!", dlatego sądziłam, że jeszcze nie umarłam, ale strasznie bolał mnie brzuch i potem usłyszałam coś strasznego, jest chyba jedna ofiara.
    - A ten obok dziewczyny?
    - Żyje, ale jest z nim źle.
    Słyszałam urywki rozmowy policjanta z lekarzem, a ja powoli odpływałam w stan nieświadomości. Gdy się obudziłam, zobaczyłam pochylonych nade mną rodziców i moją babcię. Babcię, która do USA przyjeżdża, gdy musi.
    - Babciu, co się stało? Gdzie ja jestem?
    - Ci ("Ci"?), moja przyszła panno młoda. Jesteś w Bellevue Hospital Center. Gdy wracaliście z Gramercy Theater, mieliście wypadek.
    - A co z Bilem? Gdzie on jest? Co mu jest?
    - Spokojnie. Diano, zostaw mnie z wnuczką.
    - Dobrze, ja pojadę do domu po kilka jej rzeczy.
    I wyszła, a ja zostałam sama z ojcem i babcią (nie może zostać sama, skoro jest z ojcem i babcią...), którą ostatni raz widziałam trzy lata temu. Trochę się zmieniła. Na jej niezbyt chudej twarzy nie było dalej zmarszczek, lecz jej szare oczy topiły się w oceanie smutku. Włosy, jak zawsze, miała upięte w elegancką fryzurę, a na palcu miała obrączkę, choć dziadek od dziesięciu lat nie żyje.
    - Babciu, mów, co z Bilem?
    - Kochanie, a ty nie spytasz, co z tobą?
    - Dobra. Co ze mną i Bilem?
    - Ty masz jedynie usuniętą śledzionę, lecz z tym da się żyć. A Bill jest na Oddziele Intensywnej Opieki Medycznej.
    - Chcę do niego iść. Muszę, muszę i koniec!
    - Dlatego wyprosiłam twoją mamę, bo ty, Feliksie, się zgadzasz.
    A ("a" nie jest tutaj potrzebne) mój tata tylko kiwną głową, więc pomogli mi usiąść na wózek i wieźli długimi korytarzami. Ile ja ludzkich nieszczęść ujrzałam tego dnia. Jedne matki płakały, jak moja z radości, inne nie płakały, lecz wyły z rozpaczy. W końcu zatrzymaliśmy się przed szklanymi drzwiami, za którymi leżał pan mego serca. Był przytomny, lecz cały w barażach. Lekarze widać byli uprzedzeni o mojej wizycie, bo jakoś bez przeszkód mnie wpuścili. Tata ustawił wózek blisko łóżka i wyszedł.
    - Bill, kochany, jak się czujesz?
    - Jak chory człowiek.
    - Widzę, że chociaż humor bez zmian.
    - A ty, pomimo, że w szpitalnym ubraniu, wyglądasz jak księżniczka, tylko rozczesz te złote włosy i czekaj jak cię z wieży uwolnię.
    - Bill, chorego nie uderzę.
    - Ale ja mam ci coś do powiedzenia. Czekałem trzy dni, aż się obudzisz, by cię przeprosić, za to, że zniszczyłem ci ten magiczny dzień.
    - Nie zniszczyłeś, pierścionek babcia przechowuje. A ja czekam na ciebie.
    - Nie czekaj, tylko wybacz mi.
    - Bill, nie mów tak, jakbyś się żegnał. Nie zniosę życia bez ciebie.
    Jego ciemne oczy zaszły łzami. On, który nigdy nie ronił łez, dziś napełniłby nimi morze.
    - Ja tak na wszelki wypadek. Wybacz mi, że być może nasze drogi się rozejdą. Wybacz mi, że nie dałem, ci szczęścia.
    - Co ty mówisz? To były... to są najpiękniejsze trzy lata (czyjego?) życia.
    - Ale powiedz, że mi wybaczasz i obiecaj, że ułożysz sobie życie i w razie czego, zwalniam cię z czarnego koloru. Wiem, że go nie znosisz.
    - Bill...
    - Proszę, odpowiedz.
    - Tak, wybaczam ci. Wybaczam ci wszystko. I obiecuję, że z tobą będę do końca.
    - Wiesz mała cząstek mnie (?), zawsze będzie z tobą. A teraz idź, chcę się zdrzemnąć.
    - To do jutra, mój książę.
    Tata zabrał mnie z sali i znów wracałam tym samym korytarzem. Mijałam nawet rodziców Bila, którzy patrzyli na mnie smutnym wzrokiem. Widziałam też jakąś starszą panią, która płakała, bo jej syn potrzebuje serca. To było dla mnie za dużo. Gdy byłam już w sali, pomogli mi wejść do łóżka. A ja otoczona moimi aniołami stróżami zasnęłam.

    Oto cały poprawiony tekst. Trochę się namęczyłam, bo trudno poprawić cokolwiek, jeśli całą noc się nie spało. Jeżeli już zaczęłam, to napiszę więcej. Spoooro błędów, większość interpunkcyjnych i literówek. Niektóre zdania pozbawione były sensu, co także próbowałam naprawić. Hmm, opowiadanie nie wciągnęło mnie, może dlatego, że przyzwyczajona jestem do takich, gdzie w dialogu są opisane czynności, czy coś takiego. Nie umiem wytłumaczyć, o co mi chodzi, więc dam przykład: "- Bill, chorego nie uderzę - zaśmiałam się". Coś takiego. Nie wiem, czy będę czytać dalej, na tą chwilę nie mogę stwierdzić, ale mam nadzieję, że pomogłam :) Nie oceniam
  • Tina12 22.08.2016
    Dzięki, że w ogóle zajrzałaś.
  • Tina12 22.08.2016
    Wstawiłam poprawiony przez ciebie tekst.
  • detektyw prawdy 25.08.2016
    Spoko daje 4 lece na 3
  • Tina12 25.08.2016
    Oki
  • Tanaris 03.05.2017
    Wiesz mała cząstek - cząstka
    Powiem tak. Ja bym to bardziej zdramatyzowała. Że dziewczyna na siłę próbuje się do niego dostać. Więcej emocji. Poza tym, jak nie był w śpiączce, to co dokładnie mu dolegało? Pewnie w kolejne części będzie coś na ten temat więcej. Ale dam 5, bo przyjemnie się czyta. :=)
  • Tina12 03.05.2017
    Dzięki za wytrwałość.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania