Poprzednie częściWybacz mi. - Prolog.
Pokaż listęUkryj listę

Wybacz mi cz 24

Tak on sobie wyszedł, a mi pozostał bałagan. Chyba rozpieszczony panicz nie wie, że zdjęcia odkłada sie do albumu. No cóż, zaczęłam więc wkładać moje cząstki beztroskiego życia do odpowiednich albumów. Aż tu nagle jedno zdjęcie zwróciło moją uwagę. Ja z kąś znałam te kobietę na zdjęciu. Tę starszą panią na sto procent widziałam w szpitalu. A ta młodsza obok niej, nie była raczej jej córką. Jakoś nie była do niej podobna. Przeglądałam więc dalej zdjęcia. A tam na jednej z fotografii był ten bukiet, którego właściciel jest kluczem do rozwiązania zagadki. Gdyby tylko ktoś chciał mi pomóc go znaleźć. Jednak dzisiejszy dzień nie jest zmarnowany, gdyby nie ten głupek nie znalazłabym wskazówki. Postanowiła, wyjść na balkon a tam usłyszałam, fragment rozmowy babci i Jacka.

 

- Jack, czemu jej tak zależy na znalezieniu tej osoby z przeszłości? Czy ona nie rozumie, że tymi poszukiwaniami tylko zniszczy sobie życie?

 

- Droga pani ona jest zdeterminowana. Będzie szukać, choćby nawet miała zawrzeć pakt z diabłem. Nic jej nie zatrzyma.

 

- Myślałam, że przestanie szukać ludzi z narządami Bila. W końcu, że ta kobieta na pogrzebie zgodziła się przyjść. To i tak jest cud. Bo wiesz, jakie są procedury.

 

- Tak, wiem. Ale czy aby dobrze robimy nie mówiąc jej prawdy o tej kobiecie z Cortachy?

 

- Lepiej dla niej będzie jak, będzie myśleć, że tamta pani nie jest w stanie przyjmować wizyt. A o tym, że wczoraj wróciła do Szkocji, nie musi wiedzieć.

 

- Może i tak. Ale jeśli Luis powie jej prawdę?

 

- Ja już z nim pogadam, nie powie jej nic.

 

Co jak oni mogli. Jacka bym zrozumiała, ale babcie? Czy ona tego nie rozumie, że ja to sobie obiecałam? Zeszłam więc na dół, po drodze mijając Linde.

 

- Panienka słyszała rozmowę?

 

- Tak, od kiedy oni mnie okłamują?

 

- Od dnia panienki przyjazdu, wie pani babka. A ja wiem od wczoraj. I dostałam zakaz rozmowy na ten temat.

 

- Co? Teraz już wiem, czemu babcia nigdzie mnie nie puszcza samej. Boi się, że pojadę do tej kobiety.

 

- Niech panienka od razu nie wchodzi, a dowie się więcej.

 

- Acha. Dobra. No i dzięki.

 

Więc poszłam, ciekawa jak mi to wszystko wytłumaczą. I czemu tak dbają o moje pseudo dobro? Ale nim weszłam do ogrodu, stanęłam za wysokimi krzakami. No i się opłaciło.

 

- Jack, czy mówiłeś jej coś o tej Carolin.

 

- Nie, chyba nie myślisz?

 

- Tak być może to ona wysyła jej te listy.

 

- Wiem, jest na mnie wściekła za to, co się stało.

 

- No a ty byłeś na nią wściekły, za to, że zostawiła cię dla twojego kuzyna.

 

- Nie da się ukryć. Mam nadzieje, że Lili jej nie spotka.

 

A więc pan hrabia nie był taki święty. Też ma coś za uszami. Dobrze skoro gracie ze mną w chowanego ja chętnie się zabawie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Margerita 23.07.2016
    Pięć
    postanowiłam ,że nie będę pisała Życia Basi tylko kontynuowała obecne opowiadanie Przyszła wojowniczka oczywiście tam to poprzednie się nie zmarnuje bo będę zgrabnie wplątywać fragmenty sama zobaczysz
  • Tina12 23.07.2016
    Mam nadzieje.
  • Margerita 23.07.2016
    Tina12
    Widzę, że Ci się Przyszła wojowniczka spodobała
  • Tina12 23.07.2016
    Margerita
    Tak.
  • anonimowa 23.07.2016
    5 jak zawsze ;)
  • Tina12 23.07.2016
    Dzięki wielkie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania