Poprzednie częściWybacz mi. - Prolog.
Pokaż listęUkryj listę

Wybacz mi cz 26

Gdy weszłam, do swojego pokoju najpierw poczułam złość. Bo wszyscy wiedzą coś, co się tak jakby mnie dotyczy. A mi tego nie powiedzą. Drugie uczucie, jakie targało mą dusze to wściekłość. Jak tu nie być wnerwionym na ludzi, którzy cię okłamują. Jednak nie mogłam dać tego po sobie poznać. Przecież oni myślą, że dalej jestem małą dziewczynką po przejściach. Dobrze może i dużo przeszłam, ale nie mam zamiaru spoczywać na laurach. Wzięłam więc dokumenty i zeszłam na dół. Tam już czekał na mnie mój prześladowca.

 

- Mam nadzieje, że nie zabijesz mnie po drodze.

 

- To się okaże.

 

Gdy wyszłam, na dwór doznałam szoku. Na podjeździe stał samochód kropka w kropkę jak ten, którym jechałam w noc wypadku. No dobra miał inny rok produkcji, jak później wyczytałam w dokumentach pojazdu. Ale podobieństwo było straszne.

 

- Lili coś nie tak?

 

- Nie. Wszystko ok. Tylko to auto przywołało złe wspomnienia. No ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni.

 

I wsiadając za kierownice pod maską twardej opanowanej kryłam, moją prawdziwą twarz. No i dusze. Bo w środku cała wyłam z rozpaczy. Ale przed nim nie mogłam pokazać, że moje życie tak misternie budowane, jak domek z kart. Runęło w ułamku sekundy. Przez chwile jechaliśmy w milczeniu, muszę przyznać, że to mi odpowiadało. No ale przecież ta cisza nie mogła trwać wiecznie.

 

- No Lili, gdzie mnie zabierasz?

 

- Calton Hill. W końcu tak podobało ci się to miejsce. A co boisz się, że blondynka za kierownicą i to jeszcze kierownicą po prawej stronie cię zabije?

 

- Nie, nie każda blondynka jest głupia.

 

- Tak, a nie każdy hrabia jest święty.

 

- Co?

 

- Nic, nic. Takie tam głupie myśli blondynki.

 

- Acha.

 

- No to lepiej daj mi się skupić na drodze. Bo wiesz jak do kogoś wjadę, ja się wyratuje. W końcu pokrzyczą i przestaną. Bo blondynka, ja się jeszcze popłacze. A w najgorszym wypadku wybronię się w sondzie.

 

- Dobra. Czy to już twój nawyk, że mówisz szybko a na dodatek dużo?

 

- Zboczenie zawodowe. W końcu w sondzie trzeba szybko szukać argumentów.

 

- Dobra, już będę cicho.

 

Za jakie grzechy muszę znosić jego towarzystwo. Gdyby nie to, że wie coś, co mi jest potrzebne dawno bym go nie tyle ile olała, co wyrzuciła z mojego życia.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Margerita 24.07.2016
    Pięć jak zawsze
  • Tina12 24.07.2016
    Dzięki za wytrwałość w lekturze.
  • lea07 24.07.2016
    Bardzo fajny 5 :)
  • Tina12 24.07.2016
    Dzięki
  • anonimowa 25.07.2016
    Rozdział bardzo fajny. Zwróciłam uwagę na jeden drobny błąd, piszemy sądzie, a nie sondzie :) Pozdrawiam ;)
  • Tina12 25.07.2016
    Haha. Ja zawsze robie błędy w najprostrzych słowach.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania