Wybacz mi cz 36
Przy kolacji panowała nerwowa atmosfera. A cały czas miałam w głowie scene, jaka odegrał się niedawno. Babcia tylko pytająco zerkała na mnie, Liam siedział ze wzrokiem zwróconym z stronę okna. Nagle do pokoju wszedł kierowca babci.
- Pani Lucy mogę prosić na słówko?
- Tak, momencik. Lili zaraz wrócę.
- Dobra, ja się nigdzie nie wybieram. A ty Liam? Na co ty tak patrzysz?
Nie otrzymałam odpowiedzi, więc podeszłam do okna. A tam szok, Jack siedział pod bramą wjazdową.
- Liam jak długo on tam siedzi?
- Zauważyłem go dwadzieścia minut temu. Lili gdzie idziesz?
- Rozwiązać mój i tylko mój problem.
I wyszłam na podwórko, po drodze mijając babci i Krisa. Ale co ja mam mu powiedzieć? No cóż, raz się żyje. Podeszłam do bramy, a tam moim oczom ukazał się płaczący Jack. On taki wyniosły, perfekcyjny w każdym calu, skrywający uczucia płacze.
- Jack czemu tu siedzisz? Idź do domu.
- Dostąpiłem litości. Ale to jakiś plus, wzbudzam w tobie jakieś uczucia.
Usiadłam po drugiej stronie bramy, sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, iż czułam, że jest jak dziecko we mgle.
- Jack nie musiałeś kłamać. Z tym no balem. Było powiedzieć prosto z mostu, że głupio ci się jest pokazać samemu. Babcia mi wszystko wytłumaczyła.
- A babcia. Jak zawsze Pani Lucy jest niezawodna. Ale ja nie kłamałem.
- Ja nie potrafię teraz już pokochać kogoś od nowa. Czas nie wyleczył jeszcze moich ran. Ten wypadek, śmierć Bila. A no i ta zemsta.
- No moje serce się jeszcze też nie pogodziło z tym, co się stało. A co z zemstą?
- Nie wiem. Obiecaj mi jedną rzecz.
- Jaką?
- Że nigdy więcej się nie upijesz.
- Trudne do spełnienia, ale dobra. Zresztą i tak dobrze, że nic mi się nie stało.
- Nie rozumiem?
- Nie ważne. Może kiedyś ci powiem. Widzisz Lili świat pisze nasz scenariusz jakie jest życie, gdy się rodzimy. I to od niego zależy czy gdzieś tam na niebie, rozbłysną te same gwiazdy. Spójrz tam, Wielki i Mały Wóz. One są jak busola jak kompas. Pomagają wędrowcom dotrzeć do celu.
- Chcesz powiedzieć, że tam ktoś na górze narysował nam droge, którą idziemy?
- Coś w tym rodzaju. Wierze też, że los jest zapisany w gwiazdach. To głupie, ale kidyś poszedłem z babcią do wróżki.
- Zdziwie cię ja też chodziłam do wróżki. I odpychałam jej słowa.
- Czemu?
- Po powiedziała mi, że moje życie jest jak rzeka. Teraz jest spokojne, harmonijne. Lecz nadejdą takie czasy w, kiedy ta rzeka wyleje. A ja poznam smak śmierci. Ale ta śmierć będzie początkiem nie końcem. I nim ta rzeka się uspokoi, pozna wiele bolesnych sekretów.
- Nie mi powiedziała coś innego. Że moje serce jest słabe zbyt słabe by przetrwać raj po oceanie życia. I po części miała racje. Powiedział też, że moje życie na zawsze będzie z kimś związane przez czyjąś śmierć.
- A może to ta sama wróżka?
- Haha. Wątpie. To co posiedzimy jeszcze?
- Ja mam jutro rozprawę, muszę już iść.
- To, co Lili do jutra.
- Być może.
Poszłam do domu, a tam wszyscy stali przy oknie.
- Co nie macie co robić?
Poszłam na górę i stwierdziłam, że naprawdę słowa tej wróżki, zaczęły się spełniać.
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania