Poprzednie częściWybacz mi. - Prolog.
Pokaż listęUkryj listę

Wybacz mi cz 55

Tej nocy jakoś nie spałam zbyt dobrze. Cały czas miałam w głowie zdarzenia dzisiejszego dnia. To zabrzmi dziwnie, ale zaczęło mi być szkoda Jacka. Bo on nie zasługuje na życie u boku tej zołzy. Lecz ja nie mogłam nic zmienić. Ponieważ nie mogłam zmusić się do pokochania kogoś teoretycznie obcego. W końcu jednak nadszedł upragniony sen. Lecz tym razem nie spałam jak zabita. Słyszałam wszystko, co działo się wokół. I na moje chyba nieszczęście słyszałam rozmowę babci z ojcem Jacka. O ironio znów rozmawiali o mnie. Jakby nie było innych tematów. Ale cóż, chociaż się czegoś dowiedziałam.

 

- Dziękuje Gilbercie, że mnie odwiozłeś.

 

- Nie ma za co Lucy. Mam nadzieję, że moja chrześniaczka nie popsuła twojej wnuczce humoru?

 

- One go sobie nawzajem psuły. Jedno mnie tylko martwi. A konkretnie mam wyrzuty sumienia. Bo jak długo możemy ukrywać przed Lili prawdę?

 

- Czasami kłamstwo jest lepsze od prawdy. A zwłaszcza w takim przypadku. Przecież wież co ona sobie obiecała?

 

- No tak. Ale jak długo uda się na to jeszcze ukrywać. W końcu nawet twoja żona wyjechał,a na wakacje tylko po to by Lili jej nie rozpoznała.

 

- Ja wiem. Ale zrozum też mnie. Jack moje jedyne dziecko. Jedyny dziedzic, a twoja Lili znając prawdę mogłaby się tak jakby poświęcić.

 

-Wim ona kochała Bila jak szalona. A ten wypadek, a potem te poszukiwania.

 

- Jeżeli pojedzie do Cortachy to przynajmniej odciągnie jej uwagę od tego, co jest blisko.

 

- Od Jacka?

 

- Tak. Choć nie ukrywam, taką synową jak Lili przyjąłbym z otwartymi ramionami.

 

- Chyba nie ma na to szans. Ona cały czas spędza z Liamem. Zresztą wszystko się okaże. Dobranoc.

 

- Dobrej nocy Lucy.

 

Gdy rano się obudziłam, myślałam, że to był po prostu sen. Ale gdy zeszłam, na dół oczywiście uprzednio ubierając odświętne ubranie. Czyli czarne spodnie białą koronkową bluzkę i żakiet. Bo w końcu babcia mi nie odpuści, gdy nie pójdę do kościoła. Gdy zeszłam na dół zobaczyła standardowy obrazek. Babcia pijąca poranną herbatę i czekającą na mnie ze śniadaniem.

 

- Dzieńdobry Lili.

 

- Cześć. Wybacz głupie pytanie, ale czy był tu ktoś wczoraj. Bo obudził mnie dojeżdżający samochód.

 

Oczywiście skłamałam, ale w dobrej wierze.

 

- Tak Gilbert mnie odwiózł. A co?

 

Widziałam, jak babcia zaczyna się denerwować. Więc musiałam coś wymyślić.

 

- Nie po prostu nie mogłam potem zasnąć. A jak tam Jack? Uwolnił się od tej wiedźmy?

 

- Nie. Do końca balu chodziła za nim jak cień. A tak poza tym to Helen chce, byś zajęła się dekoracją sali weselnej.

 

- To chyba znalazłam dobrze płatne zlecenie dla Emmy.

 

- Haha. A teraz jedz. Bo za pół godziny jedziemy do kościoła.

 

-Oki. Wiesz, co zjem na tarasie. Świerze powietrze dobrze mi zrobi.

 

Czyli to cały czas prze ukrywali. Jack ma serce Bila. Ale czemu oni mi tego nie powiedzą? Zrozumiałabym, nie pchałabym się z butami w jego życie. Przeciwnie to on pcha się do mojego życia. Muszę się dowiedzieć czy to jest prawda. Bo jeśli tak to zostaje mi tylko znaleźć współwinnego wypadku i dokonać reszty zemsty. Ale te róże czy one były kluczem do tej zagadki? I co jeszcze odkryje?

 

https://m.youtube.com/watch?v=3SpikQ3erXM

 

A ta piosenka dziś mi towarzyszyła w pisaniu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Margerita 10.08.2016
    Pięć
    jaka piosenka bo ja nie widzę żadnego linku
  • Tina12 10.08.2016
    Linku nie wkleiłam sory już poprawiam
  • Margerita 10.08.2016
    Tina12
    jutro na nią zerknę a jaka piosenkarka to wykonuje i jaki tytuł
  • Tina12 10.08.2016
    Margerita
    Link już dodany
  • lea07 10.08.2016
    Bardzo fajny rozdział :). Jestem ciekawa ciągu dalszego. Leci piąteczka :D
  • Tina12 10.08.2016
    Dzięki wielkie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania